Ryszard Czarnecki: O "sport fiction" (Igrzyska się odbyły...) i o polskich żonach

Wydarzeń sportowych mimo zarazy – coraz więcej. Ba, więcej niż normalnie o tej porze roku, bo to przecież dopiero początek drugiej połowy sierpnia, a o tej porze jeszcze np. siatkarze prawie nigdy nie grali oficjalnych meczów, zwłaszcza klubowych.    
 Ryszard Czarnecki: O "sport fiction" (Igrzyska się odbyły...) i o polskich żonach
/ Flickr/CC BY-SA 2.0

Gdybym chciał napisać powieść z cyklu „sport fiction” to bym w niej umieścił triumfalny powrót polskich siatkarzy z Tokio, gdzie po wywalczeniu złotego medalu – pierwszego po 44 latach Biało-Czerwoni odbywają triumfalny przejazd z Okęcia na Stadion Narodowy, witani przez setki tysięcy kibiców na ulicach Warszawy i następne 60 tysięcy na dawnym Stadionie Dziesięciolecia... Coż, to właśnie nie tyle „science fiction”, czy „political fiction”, ale „sport fiction” . Ale z drugiej strony czemu to ma być fikcja? To może wizja futurystyczna? Prognoza oparta na realnych podstawach? Proroczy sen? „Sen, mara, Bóg, wiara”… 

Jeśli nie będzie jakiegoś nieszczęścia, to żużlowcy wrocławskiej Sparty (wiem, wiem Betard) spokojnie wjadą do play-offów. A jeszcze dwa, trzy tygodnie temu niektórzy mieli wątpliwości. Dysponująca olbrzymim budżetem Częstochowa, przegrywa kolejne spotkanie u siebie (biedny ”Narodowy” czyli Marek Cieślak) i raczej kibice – „medaliki” mogą spodziewać się meczów raczej z Rybnikiem niż nami. Póki co jednak odpukajmy w niemalowane drewno. Jak widać: katolik ze mnie, ale przesądny… 

Czytam o wzmocnieniach w drużynie piłkarzy Śląska Wrocław. Pożyjemy, zobaczymy. Niezmiennie trzymam kciuki za „wojskowych” od czasów, kiedy w szkolnym zeszycie wklejałem zdjęcia naszego legendarnego dryblera Janusza Sybisa. Potem, już jako dorosły człowiek widywałem go wielokrotnie i rozmawialiśmy na Oporowskiej. 

Skoro jesteśmy w klimacie piłki nożnej, to cieszę się bardzo z tego, co oświadczył szef FIFA Gianni Infantino. Francuzi stchórzyli, legendarny „France Football” nie przyzna w tym roku „Złotej Piłki” – a przecież, to niepowtarzalna okazja dla Roberta Lewandowskiego ! – więc światowa federacja piłkarska wzięła sprawy w swoje ręce (albo raczej nogi). Zatem „Złota Piłka” ma być, ale wyjątkowo przyznawana przez FIFA, a nie przez francuski periodyk futbolowy. Cóż, my Polacy tą wieścią na pewno się nie zmartwiliśmy.      

Infantino pamiętam jeszcze z siedziby FIFA w Nyon. Był jak cień Seppa Blattera . Co do Blattera to przyznaję, że rzadko palę cygara, ale ze Szwajcarem wypaliłem. Sepp, gdy go odwiedziłem pod Zurichem, na dzień dobry podkreślił, że on sam też jest katolikiem i ma polską żonę. Dobry dyplomata. Co do żony to raczej partnerka, którą kiedyś porzucił, ożenił się ze swoją rodaczką, po czym ją zostawił i wrócił do Polki. To jest ta siła Polek, ten magnes, któremu nie oparł się ani cesarz Napoleon, ani wielki francuski pisarz Honore Balzac, ani dziesiątki tysięcy innych facetów na wszystkich kontynentach i pod różnymi szerokościami geograficznymi. 

Ja też nie, Wy Szanowni Czytelnicy – też nie…         

A skoro już przy polskich żonach i kobietach jesteśmy, to pamiętam moją rozmowę ze słynnym brytyjskim historykiem Normanem Daviesem, który skądinąd namawiał mnie, żebym robił doktorat pod jego kierunkiem i na jego London School of Slavonic Studies. Propozycja była zacna, ale miłość do ojczyzny ( i Polki oczywiście!) zwyciężyła: wróciłem do kraju, aby po roku zostać posłem. Hmm, może była to też miłość do polityki…      
Wracając jednak do Daviesa: gustował w Polkach. Wszystkie jego żony były Polkami. Wszystkie czyli dwie. Skądinąd był przewidywalny, bo jego obie żony były z Krakowa. 

Jakoś nie mogę się rozstać z tym Daviesem. Miał brytyjskie poczucie humoru. Specyficzne, ale mnie śmieszyło. Zapytałem go kiedyś, czy zgadza się z tezą postawioną przez piszącego wyłącznie po angielsku i urodzonego już na obczyźnie historyka Adama Zamoyskiego, którą postawił w swojej książce: „The Polish Way”. Dzieło to opowiada o polskiej historii, ale inaczej niż wielu przed nim, Zamoyski nie pisze o wojnach, zaborach, okupacjach i operacjach militarnych, tylko skupia się na kulturze i przez jej pryzmat pokazuje wielkość Polski. Pisze przecież o czasach, kiedy nasz kraj liczył milion kilometrów kwadratowych, a polskość była atrakcyjna i przyciągała setki tysięcy cudzoziemców. Zamoyski, którego zresztą w Londynie poznałem, uznał, że w wiekach XV, XVI i XVII Polacy byli jednym z sześciu największych – w sensie wkładu do skarbnicy kultury i cywilizacji – narodów Europy, obok Niemców, Anglików, Francuzów, Włochów i Hiszpanów. W tej wyliczance nie było jednak Rosjan. „ Zgadza się z Pan z tym, Panie Profesorze?” – zapytałem. Na co Norman odparł, że owszem zgadza się, że nie powinno być Rosjan, ale jednej nacji mu w tym zestawieniu brakuje. Zaskoczył mnie. Kogo, u licha, mógł mieć na myśli, pomyślałem. „Jakiego?” - dopytuję skonsternowany, na co Davies z przekornym uśmiechem: „Walijczyków!”. Obaj się uśmiechnęliśmy, bo przecież mój rozmówca wywodził się z Walii. Właśnie, z tej Walii, w której reprezentacji kiedyś grał i strzelał bramki Polakom w Cardiff w eliminacjach MŚ 1974 słynny John Toshack. W tej Walii, w której po latach, w Swansea FC zachwycał strzegący bramki Łukasz Fabiański…. 
PS: W najbliższy weekend wybieram się na turnieje siatkarskie do Bełchatowa i Suwałk. Jakby ktoś z Was też tam był, to zapraszam na kawę. Może być „po irlandzku”... 

*tekst ukazał się w tygodniku „Słowo Sportowe” (14.08.2020)


 

POLECANE
Koszmarny scenariusz dla Tuska. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Koszmarny scenariusz dla Tuska. Jest nowy sondaż

Nowy sondaż CBOS. Dwa największe ugrupowania zaliczają spore spadki – KO notuje 29%, a PiS 28%. Trzecia Droga nie weszłaby do Sejmu.

Child alert. Zaginęła 11-letnia Patrycja z ostatniej chwili
Child alert. Zaginęła 11-letnia Patrycja

11-letnia Patrycja Głowania z Dziewkowic na Opolszczyźnie zaginęła po wizycie u dziadków – trwa akcja poszukiwawcza z użyciem Child Alert i psów tropiących.

O tym Amerykanie nie wiedzieli. Ponury obraz upadku Joe Bidena Wiadomości
O tym Amerykanie nie wiedzieli. "Ponury obraz upadku Joe Bidena"

Bliscy współpracownicy Joe Bidena zastanawiali się, czy stan zdrowia ówczesnego prezydenta nie wymaga użycia wózka inwalidzkiego. Ostatecznie uznali, że źle by to wyglądało podczas kampanii wyborczej. Między innymi o ukrywaniu fatalnego stanu zdrowia Bidena podczas sprawowania prezydentury dwaj amerykańscy dziennikarze napisali książkę, która ma się ukazać za kilka dni.  

Możliwy nawet śnieg i grad. Ostrzeżenie IMGW z ostatniej chwili
Możliwy nawet śnieg i grad. Ostrzeżenie IMGW

IMGW ostrzega przed burzami z opadami do 15 mm i wiatrem do 65 km/h, nocnym deszczem (na północy i w Tatrach deszcz ze śniegiem) oraz przymrozkami do -3°C.

Komunikat NASK o próbie ingerencji w wybory. Komentarze: wariant rumuński z ostatniej chwili
Komunikat NASK o "próbie ingerencji w wybory". Komentarze: wariant rumuński

Burza w sieci po oświadczeniu NASK w sprawie "ingerencji" w wybory prezydenckie w Polsce. Niektórzy internauci piszą o "wariancie rumuńskim".

Rosyjscy agenci mieli wysyłać bomby pocztą w Niemczech. Są aresztowania z ostatniej chwili
Rosyjscy agenci mieli wysyłać bomby pocztą w Niemczech. Są aresztowania

Rosyjscy agenci zaplanowali ataki bombowe w Niemczech - taką informację podają niemieckie media. Według gazety "Bild" są to najprawdopodobniej agenci zwerbowani przez tajne służby Putina. "Mieli dokonywać aktów sabotażu i ataków na terenie Niemiec. Prawdopodobnie chcieli wysłać paczki z materiałami wybuchowymi, które miały eksplodować w trakcie transportu" - czytamy w dzienniku.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb

Policja federalna zatrzymała w sobotę w Görlitz dwóch Etiopczyków jadących z Polski bez dokumentów. Mężczyźni zostali odesłani do Polski następnego dnia – informuje "Bild".

Faworyt wyborów w Rumunii: Razem z Karolem Nawrockim możemy budować sojusz w Europie z ostatniej chwili
Faworyt wyborów w Rumunii: "Razem z Karolem Nawrockim możemy budować sojusz w Europie"

Razem z kandydatem PiS na prezydenta Karolem Nawrockim możemy budować sojusz MAGA w Europie - powiedział w wywiadzie dla magazynu “American Conservative” George Simion, kandydat prawicy w wyborach prezydenckich w Rumunii. Druga tura głosowania odbędzie się 18 maja.

Jarosław Kaczyński: Tylko wtedy stosunki polsko-amerykańskie będą dobre Wiadomości
Jarosław Kaczyński: Tylko wtedy stosunki polsko-amerykańskie będą dobre

W środę Jarosław Kaczyński odniósł się do decyzji administracji Donalda Trumpa ws. mikrochipów oraz do kwestii ew. wysłania polskich wojsk na Ukrainę.

Ukraińcy grożą Mentzenowi? Lider Konfederacji ujawnił nagranie z ostatniej chwili
Ukraińcy grożą Mentzenowi? Lider Konfederacji ujawnił nagranie

W środę Sławomir Mentzen ujawnił nagranie z groźbami wymierzonymi w jego kierunku. "Machają tym samym przerobionym zdjęciem mojej rodziny, której wtedy wysłali mi mailem" – napisał.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: O "sport fiction" (Igrzyska się odbyły...) i o polskich żonach

Wydarzeń sportowych mimo zarazy – coraz więcej. Ba, więcej niż normalnie o tej porze roku, bo to przecież dopiero początek drugiej połowy sierpnia, a o tej porze jeszcze np. siatkarze prawie nigdy nie grali oficjalnych meczów, zwłaszcza klubowych.    
 Ryszard Czarnecki: O "sport fiction" (Igrzyska się odbyły...) i o polskich żonach
/ Flickr/CC BY-SA 2.0

Gdybym chciał napisać powieść z cyklu „sport fiction” to bym w niej umieścił triumfalny powrót polskich siatkarzy z Tokio, gdzie po wywalczeniu złotego medalu – pierwszego po 44 latach Biało-Czerwoni odbywają triumfalny przejazd z Okęcia na Stadion Narodowy, witani przez setki tysięcy kibiców na ulicach Warszawy i następne 60 tysięcy na dawnym Stadionie Dziesięciolecia... Coż, to właśnie nie tyle „science fiction”, czy „political fiction”, ale „sport fiction” . Ale z drugiej strony czemu to ma być fikcja? To może wizja futurystyczna? Prognoza oparta na realnych podstawach? Proroczy sen? „Sen, mara, Bóg, wiara”… 

Jeśli nie będzie jakiegoś nieszczęścia, to żużlowcy wrocławskiej Sparty (wiem, wiem Betard) spokojnie wjadą do play-offów. A jeszcze dwa, trzy tygodnie temu niektórzy mieli wątpliwości. Dysponująca olbrzymim budżetem Częstochowa, przegrywa kolejne spotkanie u siebie (biedny ”Narodowy” czyli Marek Cieślak) i raczej kibice – „medaliki” mogą spodziewać się meczów raczej z Rybnikiem niż nami. Póki co jednak odpukajmy w niemalowane drewno. Jak widać: katolik ze mnie, ale przesądny… 

Czytam o wzmocnieniach w drużynie piłkarzy Śląska Wrocław. Pożyjemy, zobaczymy. Niezmiennie trzymam kciuki za „wojskowych” od czasów, kiedy w szkolnym zeszycie wklejałem zdjęcia naszego legendarnego dryblera Janusza Sybisa. Potem, już jako dorosły człowiek widywałem go wielokrotnie i rozmawialiśmy na Oporowskiej. 

Skoro jesteśmy w klimacie piłki nożnej, to cieszę się bardzo z tego, co oświadczył szef FIFA Gianni Infantino. Francuzi stchórzyli, legendarny „France Football” nie przyzna w tym roku „Złotej Piłki” – a przecież, to niepowtarzalna okazja dla Roberta Lewandowskiego ! – więc światowa federacja piłkarska wzięła sprawy w swoje ręce (albo raczej nogi). Zatem „Złota Piłka” ma być, ale wyjątkowo przyznawana przez FIFA, a nie przez francuski periodyk futbolowy. Cóż, my Polacy tą wieścią na pewno się nie zmartwiliśmy.      

Infantino pamiętam jeszcze z siedziby FIFA w Nyon. Był jak cień Seppa Blattera . Co do Blattera to przyznaję, że rzadko palę cygara, ale ze Szwajcarem wypaliłem. Sepp, gdy go odwiedziłem pod Zurichem, na dzień dobry podkreślił, że on sam też jest katolikiem i ma polską żonę. Dobry dyplomata. Co do żony to raczej partnerka, którą kiedyś porzucił, ożenił się ze swoją rodaczką, po czym ją zostawił i wrócił do Polki. To jest ta siła Polek, ten magnes, któremu nie oparł się ani cesarz Napoleon, ani wielki francuski pisarz Honore Balzac, ani dziesiątki tysięcy innych facetów na wszystkich kontynentach i pod różnymi szerokościami geograficznymi. 

Ja też nie, Wy Szanowni Czytelnicy – też nie…         

A skoro już przy polskich żonach i kobietach jesteśmy, to pamiętam moją rozmowę ze słynnym brytyjskim historykiem Normanem Daviesem, który skądinąd namawiał mnie, żebym robił doktorat pod jego kierunkiem i na jego London School of Slavonic Studies. Propozycja była zacna, ale miłość do ojczyzny ( i Polki oczywiście!) zwyciężyła: wróciłem do kraju, aby po roku zostać posłem. Hmm, może była to też miłość do polityki…      
Wracając jednak do Daviesa: gustował w Polkach. Wszystkie jego żony były Polkami. Wszystkie czyli dwie. Skądinąd był przewidywalny, bo jego obie żony były z Krakowa. 

Jakoś nie mogę się rozstać z tym Daviesem. Miał brytyjskie poczucie humoru. Specyficzne, ale mnie śmieszyło. Zapytałem go kiedyś, czy zgadza się z tezą postawioną przez piszącego wyłącznie po angielsku i urodzonego już na obczyźnie historyka Adama Zamoyskiego, którą postawił w swojej książce: „The Polish Way”. Dzieło to opowiada o polskiej historii, ale inaczej niż wielu przed nim, Zamoyski nie pisze o wojnach, zaborach, okupacjach i operacjach militarnych, tylko skupia się na kulturze i przez jej pryzmat pokazuje wielkość Polski. Pisze przecież o czasach, kiedy nasz kraj liczył milion kilometrów kwadratowych, a polskość była atrakcyjna i przyciągała setki tysięcy cudzoziemców. Zamoyski, którego zresztą w Londynie poznałem, uznał, że w wiekach XV, XVI i XVII Polacy byli jednym z sześciu największych – w sensie wkładu do skarbnicy kultury i cywilizacji – narodów Europy, obok Niemców, Anglików, Francuzów, Włochów i Hiszpanów. W tej wyliczance nie było jednak Rosjan. „ Zgadza się z Pan z tym, Panie Profesorze?” – zapytałem. Na co Norman odparł, że owszem zgadza się, że nie powinno być Rosjan, ale jednej nacji mu w tym zestawieniu brakuje. Zaskoczył mnie. Kogo, u licha, mógł mieć na myśli, pomyślałem. „Jakiego?” - dopytuję skonsternowany, na co Davies z przekornym uśmiechem: „Walijczyków!”. Obaj się uśmiechnęliśmy, bo przecież mój rozmówca wywodził się z Walii. Właśnie, z tej Walii, w której reprezentacji kiedyś grał i strzelał bramki Polakom w Cardiff w eliminacjach MŚ 1974 słynny John Toshack. W tej Walii, w której po latach, w Swansea FC zachwycał strzegący bramki Łukasz Fabiański…. 
PS: W najbliższy weekend wybieram się na turnieje siatkarskie do Bełchatowa i Suwałk. Jakby ktoś z Was też tam był, to zapraszam na kawę. Może być „po irlandzku”... 

*tekst ukazał się w tygodniku „Słowo Sportowe” (14.08.2020)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe