Młynarska wściekła na koronasceptyków: "Jaką trzeba mieć w sobie piep*zoną butę, by rzucać spiskowe brednie z YouTube'a?

Mowa moja będzie krótka: wszystkim osobom, które zaprzeczają istnieniu pandemii, które sobie luźną rączką wypisują o tym jak to tylko nas straszą nie wiadomo po co, przekazuję info od profesora Pawła Naumana, taty mojej córki, kiedyś, w erze prekambru bądź kredy
- mojego faceta, Paweł kieruje oddziałem covidowym w Siedlcach.
Jest neurochirurgiem, a jego oddział zajmował się do niedawna tą właśnie specjalnością. Jednak teraz Paweł, zamiast operować swoich pacjentów, chwilowo zabawia się w ten sposób, że nie wychodzi ze szpitala dzień i noc, ratując chorych na chorobę, która "nie istnieje". Wiecie, reanimuje statystów. I tak się zaje*iście wkręcił, że nawet się cieszy, kiedy mu czasem ktoś nie zejdzie na dyżurze! Ale to zdarza się nad wyraz rzadko
- nadmienia.
Paweł niedawno zwrócił się za pośrednictwem mediów społecznościowych o to, by zgłaszali się do niego ludzie chętni do pomocy wolontaryjnej, bo jest bardzo ciężko. Zaczyna brakować rąk do pracy. Każdego dnia, odkąd to się zaczęło, myślę o Pawle, który zasuwa spocony w tym kosmicznym kombinezonie, w tych goglach, od łóżka do łóżka, prawie nie odpoczywając. Każdego dnia widzę lęk w oczach córki, kiedy opowiada, że rozmawiała z tatą. Nieustannie mam przed oczami te wszystkie osoby, które czekają godzinami w karetkach na miejsce w szpitalu i ich bliskich. Te lekarki, lekarzy, pielęgniarki i cały personel ryzykujący życiem, by ratować chorych
- podkreśla dziennikarka.
Jaką trzeba mieć w sobie piep*zoną butę, by z pozycji kanapy rzucać tym ludziom w twarz spiskowe brednie z YouTube'a?
- pyta Młynarska.