Historia w Aspektach Różnych: Niechciany powrót czasu letniego

Poprzedniej nocy, jak co roku, w Polsce, całej Unii Europejskiej i krajach Europy Wschodniej, przeszliśmy na czas letni. Nasz kraj opuścił swój naturalny czas strefowy – środkowoeuropejski (ang. Central European Time – CET). W strefie czasu letniego pozostaniemy przez następne siedem miesięcy, do października 2017 r. Tak oto, z przerwami od 95 lat, uczestniczymy w dziwacznym, świeckim rytuale, którego sens dawno już zaginął w mrokach historii. Rytuale, narzuconym nam przez okupantów…
 Historia w Aspektach Różnych: Niechciany powrót czasu letniego
/ morguefile.com

 

Maciej Orzeszko

Rzeczpospolita Polska w obecnych granicach prawie całkowicie znajduje się w strefie czasu środkowoeuropejskiego (ang. Central European Time – CET), odpowiadający czasowi słonecznemu południka 15º długości wschodniej (przebiegającego przez zachodnią Polskę, m.in. przez Zgorzelec i Stargard Szczeciński). Natomiast stosowany u nas od marca do października czas na letni jest tożsamy z czasem wschodnioeuropejskim (East European Time, EET), który jest czasem słonecznym dla południka 30º długości wschodniej, przebiegającego ok. 30 km na zachód od Kijowa). Od kilku lat operacja przestawienia jest nazywana przyjęciem czasu środkowoeuropejskiego letniego (Central European Summer Time – CEST). Warto w tym miejscu spytać, skąd wzięła się ta dziwaczna koncepcja zmiany czasu i jakie są jej konsekwencje.
 

I. Czas uniwersalny


Dawno temu, gdy w Europie rządzili cesarze i królowie, a takie wynalazki, jak kolej, telegraf czy statki napędzane parą nie istniały lub dopiero raczkowały, problem pomiaru czasu nie istniał. W każdym miejscu na Ziemi – nie ważne, czy na morzu, czy na lądzie – posługiwano się czasem słonecznym, tzn. zakładano, że południe następuje w momencie górowania słonecznego (tzw. południe astronomiczne). Zegary na wieżach kościelnych w miastach i wsiach oraz chronometry kapitanów statków były w tym przypadku wyrocznią. Różnice w lokalnym czasie pomiędzy różnymi miejscowościami nie miały wielkiego znaczenia, bo po pierwsze, mało kto podróżował wówczas na duże dystanse, po drugie prędkość podróży konno, dyliżansem, powozem czy po prostu pieszo była zbyt mała, aby dostrzec ten efekt, a po trzecie mało kogo w tamtych czasach stać było na posiadanie zegarka.
 


Zegar słoneczny na wrocławskim Ratuszu. Na licencji Wikimedia Commons.


Ten błogostan przerwało pojawienie się kolei i telegrafu w połowie XIX w., których poprawne funkcjonowanie wymagało ujednolicenia pomiaru czasu. Nie trzeba tu dodawać, że odpowiednim uporządkowaniem tego zagadnienia najbardziej zainteresowani byli Brytyjczycy, których imperium obejmowało wówczas znaczną część globu.
 


Zabytkowy chronometr okrętowy. Domena publiczna.


W 1884 roku, w wyniku postanowień Międzynarodowej Konferencji Południkowej, w której brali udział przedstawiciele 25 państw wprowadzono, zgodnie z pomysłem kanadyjskiego wynalazcy Stanforda Fleminga, podział świata na 24 strefy czasowe, obszary obejmujące ok. 15º długości geograficznej (co odpowiada przesunięciu czasu słonecznego o 1 godzinę), w ramach których używany jest czas słoneczny centralnego południka. Jako czas wzorcowy ustanowiono czas słoneczny dla południka przechodzącego przez miejscowość Greenwich pod Londynem, siedzibę Królewskiego Obserwatorium, który stał się odtąd południkiem 0º, a czas mu odpowiadający określano jako średni czas Greenwich (Greenwich Mean Time – GMT, od 1972 roku zastąpiony w roli wzorca przez uniwersalny czas koordynowany, UTC, w praktyce identyczny, choć inaczej mierzony).
 


Podział terytorium Stanów Zjednoczonych na strefy czasowe, wprowadzony w celu uregulowania działania kolei w 1883 r. Późniejszy podział stref czasowych na świecie był jego rozwinięciem. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


Standaryzacja czasu na świecie była przedmiotem długich dyskusji. Przed 1884 rokiem poszczególne kraje długo nie mogły się zdecydować, jak podejść do problemu czasu na swoim obszarze – np. koleje w Rosji, USA czy Francji stosowały swoje własne wzorce lub przyjęły własne, lokalne podziały na strefy czasowe.
 


Linia przebiegu Południka Greenwich (0º długości geograficznej). Zdjęcie na licencji Wikimedia Commons.


Niewątpliwie najkorzystniejszym rozwiązaniem było stosowanie jednej miary czasu na całym terytorium kraju, skoordynowanej z uniwersalnym podziałem na świecie, ale w przypadku państw dużych, jak ówczesne Imperium Brytyjskie i Francuskie, Rosja, USA czy do pewnego stopnia Rzesza Niemiecka, było to dość trudne i kłopotliwe. Niejednokrotnie trzeba było pójść na kompromisy. Ostatecznie średni czas Greenwich (GMT) przyjęła w Wielka Brytania na terytorium swojej metropolii (Anglia, Walia, Szkocja) w roku 1880 (w 1916 roku dołączyła Irlandia). System ten nie został jednak oficjalnie przyjęty od razu wszędzie. Niemcy przyjęły czas środkowoeuropejski (GMT + 1 godzina) na całym swoim terytorium w 1893 roku. Inne kraje świata przyjęły standardową metodę pomiaru czasu do 1929 roku, różnie rozwiązując kwestię przynależności do danej strefy czasowej.
 


Współczesny podział świata na strefy czasowe. Na licencji Wikimedia Commons.

 

II. Benjamin Franklin i huk armat o świcie


Za „ojca” czasu letniego dość powszechnie, (choć nie do końca słusznie) uważa się Benjamina Franklina (1706-1790), amerykańskiego polityka, uczonego i filozofa, wynalazcę m.in. piorunochronu. Franklin, przebywając w latach 1776-1785 w Paryżu w charakterze ambasadora USA, żywo interesował się różnego rodzaju wynalazkami, jak np. nowego typu lampą naftową pomysłu Quinqueta i Langa, prezentowaną w 1784 roku. Nowa lampa budziła duże zainteresowanie ze względu na jasne i stabilne światło, które dawała, ale Franklin, znany z zamiłowania do ekonomii obliczył zużycie nafty i uznał, że jest ono nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do korzyści płynących z jej zastosowania.
 


Benjamin Frankiln (1706-90), amerykański polityk, drukarz, uczony, filozof i wolnomularz. Jeden z Ojców-założycieli Stanów Zjednoczonych i „ojciec duchowy” czasu letniego. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


W swoim eseju, opublikowanym jako list do redakcji „Journal de Paris”, Franklin zaproponował, aby zamiast poszukiwać nowych źródeł światła sztucznego, po prostu wstawać i kłaść się spać wcześniej, wykorzystując do większego stopnia światło dzienne. Zasugerował, że większość czytelników gazety (włącznie z nim samym) i większość mieszkańców stolicy Francji, ma zwyczaj spać do południa, co powoduje, że co najmniej sześć-osiem godzin światła dziennego było marnowane. W swoim artykule Franklin przeprowadził szczegółową analizę ekonomiczną takiego posunięcia dowodząc, że przyniosłoby ono znaczące oszczędności w wydatkach na świece i łuczywo, używane wówczas do oświetlania domów i ulic, sięgające ponad 96 mln ówczesnych liwrów w okresie od marca do września.
 


Lampa naftowa pomysłu Aimé Arganda, zmodyfikowana przez Antoine Quinquet’a. Benjamin Franklin, obecny na jej pokazie w 1784 r. stwierdził, że zamiast poszukiwać nowych, oszczędnych źródeł światła sztucznego, należy wymusić bardziej optymalne wykorzystanie przez ludzi światła dziennego. Miała temu służyć zmiana trybu życia, poprzez obligatoryjne wcześniejsze wstawanie i kładzenie się spać oraz przeniesienie maksimum aktywności na czas dnia.


Do osiągnięcia swojego celu Franklin nie zamierzał manipulować czasem, który nadal miał być mierzony lokalnie według położenia Słońca. „Uszczęśliwienie” obywateli na siłę, oczywiście w imię ich dobrze pojętego dobra, miało nastąpić za pomocą mniej wysublimowanych metod. Franklin zaproponował, by codziennie wschód Słońca był oznajmiany salwami armatnimi i biciem w dzwony, sugerował nawet „umieszczenie armaty na każdej ulicy”, co miało skutecznie odebrać mieszkańcom chęć do dalszego snu. Niemniej drastycznym rozwiązaniem miało być wprowadzenie zakazu poruszania się powozów po zmierzchu, czego miały dopilnować uzbrojone patrole policji – wyjątek zamierzał uczynić jedynie dla lekarzy i chirurgów jadących do chorych i położnych jadących do rodzących (jako wojujący deista, Franklin nie dodał do tego grona księży). Poza rozwiązaniami policyjnymi proponował dość drastyczne posunięcia fiskalne: opodatkowanie okien wyposażonych w okiennice, oraz wprowadzenie racjonowania sprzedaży świec.

Franklin nie przewidywał większych problemów z wprowadzeniem w życie swojej koncepcji. Jak pisał: „Jeśli zmusimy człowieka, by wstał o czwartej rano, to jest więcej niż prawdopodobne, że chętnie położy się do łóżka o ósmej wieczór i, po przespaniu ośmiu godzin, jeszcze chętniej wstanie o czwartej rano następnego dnia”.

Idee Franklina nie znalazły szerokiego posłuchu, ani – co zrozumiałe – nie wzbudziły entuzjazmu Paryżan, a cały artykuł potraktowano jako żart. Co ciekawe, nie sięgnięto do nich w okresie Rewolucji Francuskiej, gdy cały szereg podobnych i jeszcze bardziej restrykcyjnych pomysłów doczekał się realizacji.
 

III. Krótka historia czasu letniego


Idea Franklina, aby administracyjnie wymusić bardziej efektywne wykorzystanie światła dziennego w okresie letnim, powróciła pod koniec XIX wieku, gdy standardowy pomiar czasu był jeszcze całkowitą nowością. Jego nowoczesną odmianą jest koncepcja okresowej zmiany czasu lokalnego, polegająca na jego „przyśpieszeniu” w okresie letnim. Niewątpliwie pomysł ten w dobie, gdy rytm życia ludzi wytyczała praca zawodowa i nauka w ustalonych godzinach, był prostszy, a zarazem o wiele skuteczniejszy niż strzelanie z armat i bicie w dzwony.
 


George Vernon Hudson (1867-1946). Zdjęcie na licencji Wikimedia Commons.


Twórcą współczesnej koncepcji czasu letniego był Nowozelandczyk George Vernon Hudson (1867-1946), z zawodu księgowy, a z zamiłowania entomolog i astronom. Hudson, będąc pracownikiem urzędu pocztowego w Wellington, zwrócił uwagę, że praca zmianowa nie pozawala jemu i jego współpracownikom w pełni wykorzystać czasu, w którym dostępne było światło słoneczne. Jak chcą jego biografowie, Hudsonowi chodziło przede wszystkim o możliwość dłuższego zbierania owadów, co było jego pasją. W 1895 roku Hudson przesłał do Wellingtońskiego Towarzystwa Filozoficznego artykuł pt. „O sezonowej korekcie czasu w krajach na południe od trzydziestego równoleżnika”. Zaproponował w nim stosowanie w okresie od października do marca dwugodzinnego przesunięcia w stosunku do czasu strefowego. Pomysł Hudsona spotkał się z ogromnym zainteresowaniem, w szczególności w kołach przemysłowych, ogólnie jednak został potraktowany raczej jako ciekawa koncepcja filozoficzna, niż zalecenie praktyczne.
 


William Willett (1856-1915). Zdjęcie na licencji Wikimedia Commons.


Człowiekiem, który faktycznie podłożył podwaliny pod wprowadzenie czasu letniego, był William Willett (1856-1915), angielski budowniczy, przemysłowiec i wynalazca. Jeśli wierzyć encyklopediom, Willett wpadł na pomysł wprowadzenia czasu letniego podczas porannej przejażdżki konno w okolicy swojego domu w Chislehurst w hrabstwie Kent. Miał wówczas zauważyć, że choć było już po wschodzie Słońca, większość zasłon w oknach w sąsiedniej miejscowości Petts Wood jest wciąż zasłonięta, co z punktu widzenia protestanckiego biznesmena graniczyło niemal z rozpustą. Trudno dziś powiedzieć, czy jest to historia prawdziwa, niemniej pewne jest, że Willettowi znana była treść wcześniejszych artykułów Hudsona.

W 1907 r. Willett własnym sumptem wydał broszurę p.t. „Marnotrawstwo światła dziennego”, w której zaproponował własny model czasu letniego, nazywany przez niego „czasem oszczędzania światła dziennego” (ang. Daylight Saving Time, DST), która to nazwa funkcjonuje w anglosaskiej terminologii do dnia dzisiejszego. Przewidywał on wprowadzenie w kwietniu przesunięcia czasu o 80 minut do przodu w stosunku do czasu Greenwich, rozłożonego na cztery oddzielne korekty po 20 minut w ciągu kolejnych kwietniowych niedziel. Powrót do czasu strefowego miał obywać się w taki sam sposób w ciągu czterech niedziel we wrześniu. Autor zachwalał proponowane rozwiązanie na wiele sposobów, zwracając uwagę m.in. na możliwości wydłużenia czasu aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu, na zdrowotny aspekt i – jakże by inaczej – na oszczędność kosztów oświetlenia, którą oszacował na ok. 2,5 mln funtów szterlingów w okresie obowiązywania czasu letniego.
 


Okładka broszury Willama Wiletta p.t. „Marnotrawstwo światła dziennego”. Wydanie z 1914 r., użyte w propagowaniu idei czasu letniego, wprowadzonego w Wielkiej Brytanii w czasie I Wojny Światowej. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


Znamienne jest, że broszura Willetta nie wzbudziła entuzjazmu u zwykłych obywateli, którym pomysł manipulacji czasem i odgórnego organizowania trybu ich życia niezbyt się spodobał. Zdecydowany opór wobec nowego „wynalazku” stawiły środowiska wiejskie – praca ludzi na wsi była wówczas b. silnie związana z czasem wschodów i zachodów Słońca i zmiana czasu wprowadzała cały szereg niepotrzebnych komplikacji (np. dotyczących godzin pracy pracowników najemnych, funkcjonowania targów, pór karmienia zwierząt, itd.). Sceptyczna wobec tego pomysłu była też brytyjska Królewska Marynarka Wojenna (Royal Navy), w owym czasie pierwsza potęga morska świata i znacząca siła polityczna w Anglii, której okręty operowały praktycznie na całym świecie, a której wprowadzenie czasu letniego komplikowało cały szereg procedur. Z innych środowisk, niezbyt przychylnie nastawionych do tego pomysłu należy wymienić właścicieli teatrów oraz innych miejsc rozrywki, tradycyjnie utożsamianych z aktywnością nocną, oraz astronomów.

Koncepcja zmiany czasu na okres lata b. zainteresowała natomiast ówczesnych przemysłowców, do których należał sam Willett, oraz przedstawicieli handlu. W tym czasie w funkcjonowaniu fabryk dużą rolę odgrywało światło słoneczne, a koszty sztucznego oświetlenia hal fabrycznych były wysokie. Warto dodać, że w Anglii wówczas dopiero wprowadzano ośmiogodzinny dzień pracy i wiele zakładów pracowało w systemie dziewięcio- lub dziesięciogodzinnym, niejednokrotnie na dwie zmiany. Jak zatem widać, główną przesłanką dla wprowadzenia czasu letniego było obniżenie kosztów pracy, a nie poprawa warunków życia obywateli.

Willett, w odróżnieniu od swoich poprzedników, nie poprzestał na publikacjach, ale rozpoczął regularną kampanię propagandową, aby promować swoją koncepcję. Ostatecznie udało mu się przekonać liberalnego członka Parlamentu, Roberta Pearce’a, który w lutym 1908 roku przedłożył w Izbie Gmin projekt ustawy wprowadzający godzinne przesunięcie czasu w okresie od kwietnia do września.
 


Robert Pearce (1840-1922), członek Izby Gmin z ramienia Partii Liberalnej. Bliski znajomy Williama Wiletta i entuzjasta koncepcji czasu letniego, w 1908 r., był autorem pierwszej próby wprowadzenia takiego rozwiązania w Wielkiej Brytanii. Zdjęcie na licencji Wikimedia Commons.


Projekt wzbudził wielkie kontrowersje. Jego wielkimi zwolennikami zostali Lord Balfour, Winston Churchill, późniejszy premier Lloyd George, MacDonald, dyrektor Harrodsa, oraz prezes Banku Narodowego, a nawet sam król Edward VII, który z własnej inicjatywy nakazał stosowanie półgodzinnego przesunięcia czasu w okresie letnim w swojej rezydencji w Sandringham. Co ciekawe, większość spośród wymienionych powyżej osób, włącznie z Willettem, były zapalonymi graczami w golfa, żywotnie zainteresowanymi w tym, aby wydłużyć okres światła dziennego. Po stronie przeciwników koncepcji czasu letniego zgromadziła się równie silna grupa, z premierem Herbertem Henry Asquithem, królewskim astronomem Williamem Christie, szefem Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego prof. Georgem Darwinem, dyrektorem Biura Meteorologicznego Williamem Napier Shaw’em, oraz grupami reprezentującymi środowiska wiejskie. Ostatecznie, po długich przepychankach w Parlamencie, projekt upadł w 1909 roku.

B. podobnie skończyły się próby przeforsowania tego rozwiązania w Stanach Zjednoczonych, gdzie w 1909 kongresman Andrew James Peters przedłożył projekt ustawy o czasie letnim w Kongresie.
 

IV. Wojna motorem „postępu”


O koncepcji czasu letniego nie zapomniano na długo. Wkrótce po wybuchu I Wojny Światowej stało się jasne, że nie będzie ona krótkotrwałym konfliktem, lecz wciągnie uczestniczące w niej państwa w długotrwałe zmagania, angażując cały ich potencjał demograficzny i gospodarczy. Przestawienie przemysłu na tory wojenne wymagało racjonalnej gospodarki surowcami energetycznymi, w tym przede wszystkim węglem. Sięgnięto zatem po rozmaite formy oszczędności, a jedną z nich było wprowadzenie czasu letniego.

Choć czas letni był wynalazkiem brytyjskim, to palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o jego wprowadzenie dzierżą Niemcy. W czasie wojny w kraju tym zniesiono cały szereg dotychczasowych przywilejów pracowniczych, m.in. ośmiogodzinny dzień pracy, wprowadzając w przemyśle zbrojeniowym dzień dziesięcio-, dwunasto-, a z czasem nawet szesnastogodzinny. Na początku 1916 r., pod naciskiem silnego lobby przemysłu zbrojeniowego i wojska, niemiecki parlament (Reichstag) uchwalił wprowadzenie czasu letniego (niem. Sommerzeit) na terenie Rzeszy, poprzez przesunięcie zegarów o godzinę do przodu z dniem 30 kwietnia 1916 r. Powrót do czasu środkowoeuropejskiego następował z dniem 30 września. Jednocześnie rozwiązanie to przyjęły sprzymierzone z Niemcami Austro-Węgry oraz pozostali sojusznicy z bloku Państw Centralnych, wprowadzono je również na terenach okupowanych.
 


Plakat informujący o wprowadzeniu czasu letniego w Niemczech w nocy z 30 kwietnia na 1 maja 1916 r. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


Brytyjczycy nie pozostali dłużni – w 1916 roku Imperium znalazło się w niezwykle ciężkiej sytuacji w związku z prowadzoną przez Niemcy wojną podwodną i zakłóceniem dostaw węgla na Wyspy Brytyjskie. Także i tam przeforsowanie mało popularnego rozwiązania w warunkach wojennych poszło b. sprawnie i ostatecznie czas letni wprowadzono w Anglii i Brytyjskiej Wspólnocie Narodów 21 maja 1916 roku. William Willett nie doczekał swojego sukcesu – zmarł niespełna rok wcześniej.

Przykład Niemców i Brytyjczyków podziałał także na inne narody. Rosja, Francja i inne państwa Ententy wprowadziły czas letni w latach 1916-17. Przeforsowanie tego rozwiązania w Stanach Zjednoczonych, gdzie jego wielkim zwolennikiem był m.in. prezydent Woodrow Wilson (podobnie, jak William Willett, zapalony gracz w golfa), trwało dłużej – ostatecznie czas letni wprowadzono w USA w 1918 r.
 


„Przestaw zegar o godzinę do przodu by wygrać wojnę!”. Plakat z kampanii za wprowadzeniem czasu letniego w Stanach Zjednoczonych w 1918 r. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


Wkrótce po zakończeniu Wielkiej Wojny państwa europejskie wycofały się ze stosowania czasu letniego, często pomimo oporu ze strony środowisk przemysłowych. Jedynymi wyjątkiem pozostała „ojczyzna” DST, Wielka Brytania, która stosowała konsekwentnie to rozwiązanie zarówno w metropolii, jak i koloniach, oraz ZSRS, które eksperymentalnie wprowadziło czas letni na terenie Rosyjskiej Federacyjnej SRS w latach 1918-22. W USA stosowanie czasu letniego w skali całego kraju zostało zniesione, niemniej władze niektórych stanów (np. Massachusetts i Rhode Island) i miast (np. Nowego Jorku i Chicago) pozostały przy lokalnym jego stosowaniu. Próbowano także stosować inne rozwiązania, np. część krajów Zachodniej Europy (Francja, Belgia, Holandia, Luksemburg) przyjęła na stałe czas środkowoeuropejski, a w ZSRS w 1930 r. przyjęto tzw. „czas dekretowy” (ros. декретное время), polegający na dodaniu do standardowego czasu strefowego na stałe jednej godziny.

Po raz kolejny powrócono do stosowania czasu letniego w czasie II Wojny Światowej i znów jako pierwsze wykonały to posunięcie Niemcy w 1940 roku, zmiana ta dotyczyła również krajów okupowanych. Nieco później Wlk. Brytania wprowadziła tzw. protokół brytyjskiego podwójnego czasu letniego. Zimą 1940 roku zegary w całym kraju przesunięto o godzinę do przodu, przyjmując jako obowiązujący w zimie czas Greenwich + 1 godzina, przy czym nadal stosowano dalsze przesunięcie o jedną godzinę w ciągu lata. USA nie pozostały bierne – w lutym 1942 roku prezydent Franklin Delano Roosevelt wprowadził tzw. „czas wojenny”, czyli czas letni obowiązujący przez cały rok, który odwołano w końcu września 1945 r.
 


Brytyjski kalkulator ekspozycji fotograficznych z czasu II Wojny Światowej. Wartości natężenia światła są podane dla różnych godzin dnia w czasie GMT, ale z przelicznikiem na brytyjski czas letni (BST) i wojenny brytyjski „podwójny czas letni” (BDST). Domena publiczna.


Przez kilka lat po zakończeniu wojny nie było w Europie zgodności co do stosowania czasu letniego. W miarę konsekwentna pod tym względem pozostała jak zwykle Wlk. Brytania, która w 1945 roku powróciła do stosowania swojego standardowego schematu z średnim czasem Greenwich (GMT) obowiązującym od jesieni do wiosny i czasem letnim (GMT + 1 godzina) w pozostałym okresie roku. Niemniej, w okresie powojennym przeprowadzano cały szereg eksperymentów, np. w ciągu 1947 roku wprowadzono podwójny czas letni (dwukrotnie przesunięto czas o jedną godzinę w kwietniu i dwukrotnie cofnięto go we wrześniu), a w latach 1968-71 przyjęto czas letni na okres całego roku, rozważano też odejście od czasu GMT i przyjęcie schematu Środkowoeuropejskiej Strefy Czasowej, co ujednoliciłoby czas używany na Wyspach Brytyjskich i w Europie.

Pozostałe kraje europejskie przyjmowały różne rozwiązania, niejednokrotnie na przemian wprowadzając czas letni i wycofując się z niego. Uregulowanie tego stanu przyniósł kryzys naftowy 1973 r., w wyniku którego zdecydowana większość krajów rozwiniętych, włącznie z krajami komunistycznymi, przyjęła na stałe stosowanie czasu letniego, często wbrew protestom obywateli. W 1996 r. w ramach Unii Europejskiej ustandaryzowano stosowanie czasu letniego, który obecnie rozpoczyna się w ostatnią niedzielę marca i kończy w ostatnią października. Jedynym krajem europejskim, który obecnie nie stosuje DST, jest Islandia.

W Stanach Zjednoczonych kwestię czasu letniego pozostawiono po II Wojnie Światowej w gestii władz lokalnych, co doprowadziło do dużego zamieszania, gdyż część stanów stosowała czas letni, a część nie. Kwestia została ostatecznie uregulowana w 1966 r., gdy stosowanie czasu letniego zostało wprowadzone na terenie całego kraju na mocy ustawy federalnej (choć wprowadzanie jej w życie zajęło jeszcze wiele lat). Wyjątek uczyniono dla większości stanu Arizona (bez kraju Indian Navajo) oraz terytoriów zamorskich leżących blisko strefy równikowej i zwrotnikowej, gdzie stosuje się przez cały rok czas strefowy.
 


Mapa stref czasowych ZSRS w latach 1930-56 w okresie obowiązywania „czasu dekretowego”.


W ZSRS, pomimo stosowania „czasu dekretowego” od 1930 roku, w 1980 r. wprowadzono stosowanie przesunięcia czasu o jedną godzinę na czas lata (co jest równoważne podwójnemu czasowi letniemu). System ten utrzymał się aż do upadku ZSRS. Na początku lat 90-tych państwa powstałe z jego rozpadu na ogół przyjęły na swoim terytorium czas strefowy, stosując przy tym czas letni. Jedynym wyjątkiem jest Kazachstan, który od 2005 r. zrezygnował z czasu letniego, oraz Kirgistan, który przyjął na swoim terytorium czas letni przez cały rok.

Pomimo dużej krytyki rozwiązania, jakim jest czas letni, w chwili obecnej nie widać poważniejszej woli jego wycofania na terenie Europy.

Czas letni nigdy nie był stosowany w większości krajów strefy równikowej (gdzie w ciągu roku długość dnia i nocy jest praktycznie równa) w Afryce, Indochinach, Oceanii i w niektórych krajach Ameryki Południowej. W pozostałych rejonach tych kontynentów czas letni przeważnie był stosowany w okresie kolonialnym i został wycofany po uzyskaniu przez tamtejsze kraje niepodległości. W chwili obecnej większość krajów Afryki, Ameryki Południowej, Azji (z wyjątkiem Rosji) oraz część terytoriów Australii nie stosuje czasu letniego. Z większych krajów nie korzystających z tego rozwiązania należy wymienić: Afganistan, Arabię Saudyjską, Argentynę, Brazylię (w części tropikalnej), Chiny, Indie, Irak, Japonię, Kazachstan, Koreę Południową i Północną, Pakistan, Republikę Południowej Afryki i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
 

V. Czas letni w Polsce


Po raz pierwszy w historii na ziemiach polskich czas letni wprowadziły podczas I Wojny Światowej władze niemieckie i austriackie w marcu 1916 r., gdy całe Królestwo Kongresowe i ziemie zaboru rosyjskiego znajdowały się pod okupacją Państw Centralnych. Rozwiązanie to, dość jednoznacznie kojarzone z obcymi władzami, było wyjątkowo niepopularne, toteż nic dziwnego, że wkrótce po uzyskaniu przez Polskę niepodległości zostało wycofane w 1919 r.

Wbrew temu, co można znaleźć w niektórych popularnych publikacjach, w okresie międzywojennym w Polsce nie stosowano czasu letniego – przez cały okres istnienia II Rzeczpospolitej na jej terytorium obowiązywał przez cały rok czas środkowoeuropejski (używany dziś w zimie). Działo się tak pomimo, że terytorium ówczesnej Polski było znacznie przesunięte na wschód w stosunku do obecnego i blisko 50% jej terytorium geograficznie należało do Wschodnioeuropejskiej Strefy Czasowej.

W 1939 r., po przegranej Wojnie Obronnej, ziemie II Rzeczpospolitej zostały podzielone pomiędzy niemiecką III Rzeszę i ZSRS. Niemcy, używający na co dzień czasu środkowoeuropejskiego, ponownie wprowadzili stosowanie czasu letniego w 1940 r., rozszerzając tą procedurę także na ziemie zajęte po ataku na ZSRS w czerwcu 1941 r. Sowieci natomiast wprowadzili na zajęte przez siebie tereny „czas dekretowy”, w tym przypadku czas moskiewski (GMT + 3 godziny). Oznaczało to, że np. zimą 1939/40 r. różnica czasu pomiędzy okupowaną przez Niemców Warszawą, a znajdującym się po sowieckiej stronie granicy Białymstokiem wynosiła dwie godziny…

Po zakończeniu wojny powrócono na całym terytorium Polski do stosowania czasu środkowoeuropejskiego (ok. 93% terytorium dzisiejszej Polski znajduje się geograficznie w obrębie Środkowoeuropejskiej Strefy Czasowej). Powojenne władze dość długo jednak nie mogły się zdecydować, jaką przyjąć politykę wobec pomiaru czasu i czy stosować czas letni. Pojawiły się np. pomysły wprowadzenia na stałe czasu wschodnioeuropejskiego (wzorem sowieckiego „czasu dekretowego”), które na szczęście nie doczekały się realizacji. Czas letni wprowadzano w latach 1946-49 i potem 1957-64. Ostatecznie czas letni w Polsce wprowadzono w 1977 r., jednak w kolejnych latach zmieniały się terminy jego wprowadzania i odwoływania. Np. do 1995 r. czas letni był odwoływany w ostatnią niedzielę września. W 1996 r. Polska, podobnie jak inne kraje Europy Wschodniej, podporządkowała się pod tym względem procedurom obowiązującym w Unii Europejskiej.
 

VI. Blaski i cienie czasu letniego


Procedura zmiany czasu w okresie lata od zawsze budzi znaczne kontrowersje i ma zarówno swoich zagorzałych przeciwników, jak i zwolenników. Pośród powszechnie wymienianych zalet wydłużenia okresu ekspozycji światła dziennego w godzinach aktywności ludzi, należy tu wspomnieć o najważniejszych, takich jak:

– oszczędność energii wydatkowanej na oświetlenie,

– poprawa bezpieczeństwa na drogach,

– większa ilość czasu dostępnego w celach rekreacyjnych.

Do wad należy zaliczyć:

– zaburzenia rytmu życia, związane z przestawieniem czasu,

– zakłócenia pracy systemów komputerowych,

– zakłócenia w komunikacji w okresie zmiany czasu.
 

Czas letni a zużycie energii

Najmocniej krytykowaną spośród rzekomych zalet letniej zmiany czasu jest oszczędność energii. Nie ulega wątpliwości, że w momencie powstania tej koncepcji pod koniec XIX wieku, czy też w momencie jego pierwszego wprowadzenia w 1916 r., wydatek energii elektrycznej na oświetlenie stanowił znaczącą część jej zużycia (wg. niektórych opracowań stanowiło to nawet ok. 40%). Do tego należy doliczyć kwestię deficytu węgla warunkach innych paliw w warunkach wojennych. Dzisiejszy schemat zużycia energii elektrycznej różni się krańcowo od tamtych uwarunkowań. W przypadku USA i Kanady oświetlenie stanowi ok. 3,5 % zużycia energii.
 


Państwa na świecie stosujące letnią zmianę czasu – kolor niebieski, nie stosujące – kolor czerwony. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


Efekt wpływu stosowania czasu letniego na faktyczne zużycie energii jest niezmiennie trudny do oszacowania, ponieważ schemat konsumpcji energii dla określonego miejsca dynamicznie zmienia się w czasie i jest silnie zależny od warunków lokalnych (klimat, miejscowe zwyczaje, uwarunkowania geograficzne itd.). Poza tym na świecie jest niewiele sąsiadujących z sobą obszarów, różniących się stosowaniem czasu letniego.

W latach 1968-2009 w Wlk. Brytanii, USA, Australii i Japonii przeprowadzono cały szereg badań i symulacji, które nie dały określonych wyników. Np. w 1975 roku amerykański Departament Transportu oszacował oszczędności uzyskane poprzez wprowadzenie DST na ok. 1%. Jednak już rok później wyniki tych badań zostały zakwestionowane przez Narodowe Biuro Standaryzacji, które nie dopatrzyło się żadnych oszczędności. Z kolei badania przeprowadzone przez Narodowe Biuro Badań Ekonomicznych po wprowadzeniu DST w 2006 r. w stanie Indiana nie tylko nie wykazały żadnych oszczędności, ale wręcz wskazały na wzrost zużycia energii elektrycznej od 1% do 4%, związany ze zwiększonym użyciem klimatyzacji wieczorami i ogrzewania rano.

W Japonii, która stosowała w swojej historii czas letni tylko przez krótki czas w latach 1948-51, w 2007 r. przeprowadzono symulację wpływu ewentualnego wprowadzenia DST na zużycie energii w Osace. Badania te wykazały, że posunięcie takie spowodowałoby wzrost zużycia energii o 0,13% (oszczędność o 0,02% wydatku na światło przy zwiększonym o 0,15% wydatku na klimatyzację).

Z kolei brytyjskie badania z 2007 r. zużycia energii w okresach zmian czasu wykazały, że wprowadzenie czasu środkowoeuropejskiego przyniosłoby w skali kraju 2% oszczędności. Badania te jednak nie uwzględniły zużycia innych paliw, używanych np. do ogrzewania domów.

Jak widać z powyższego, żadne reprezentatywne badania nie ukazały wprost jakichkolwiek zauważalnych korzyści w bilansie energetycznym, spowodowanych użyciem czasu letniego.
 

Czas letni a człowiek

Nie ulega wątpliwości, że trudno sobie wyobrazić życie człowieka bez światła dziennego. Czy jednak stosowanie czasu letniego w tym przypadku jest właściwym rozwiązaniem?

Długie, jasne letnie wieczory według pomysłodawców koncepcji czasu letniego miały być dobrodziejstwem ofiarowanym ludzkości. Benjamin Franklin przeszedł do historii m.in. powiedzeniem: „Wcześnie się położysz i wcześnie wstaniesz, zdrowszy, mądrzejszy i bogatszy się staniesz” (ang. „Early to bed, early to rise, makes man healthier, wealthier and wise”). Jak stwierdził w 1909 r. Winston Churchill: „[czas letni umożliwi] …pogoń za zdrowiem i szczęściem milionom ludzi, mieszkającym w tym kraju”.

W praktyce zmiana czasu okazuje się być dość przykrym doświadczeniem dla ludzi o ustabilizowanym trybie życia, w szczególności zmiana wiosenna, polegająca na „odebraniu” jednej godziny. Efektem są niejednokrotnie problemy z bezsennością i przestawieniem się na nowy czas, co często zajmuje kilka dni. Szwedzkie badania z 2008 r. wykazały wzrost ilości samobójstw wśród mężczyzn w pierwszych tygodniach po wprowadzeniu czasu letniego. Nie jest też jasny wpływ czasu letniego na chorych na depresję – badania amerykańskie z 2003 r. wskazują na pozytywne oddziaływanie zmiany czasu na chorych, jednak inna grupa lekarzy wskazała na dokładnie odwrotną tendencję.

W 2009 r. grupa amerykańskich psychologów przeprowadziła badania, z których wynikało, że w okresie wkrótce po wprowadzeniu czasu letniego, robotnicy śpią średnio 40 minut mniej, co bezpośrednio przyczynia się do zwiększenia ilości wypadków przy pracy.
 

Czas letni a bezpieczeństwo

Jednym ze sztandarowych argumentów zwolenników czasu letniego jest rzekome zwiększenie bezpieczeństwa ruchu na drogach w okresie jego obowiązywania, a także zmniejszenie ilości przestępstw popełnianych w tym okresie.

Kwestia wpływu zmian czasu na bezpieczeństwo ruchu drogowego była przedmiotem długotrwałych badań w USA i Wlk. Brytanii. Interesującym przyczynkiem była tu analiza brytyjskiego eksperymentu z lat 1968-71, kiedy to na obszarze Zjednoczonego Królestwa wprowadzono czas letni (GMT + 1 godzina) na okres całego roku. Badanie przeprowadzone wykazało, że przez pierwsze dwie zimy w wypadkach na drogach zginęło lub zostało poważnie rannych o 2,700 osób mniej, niż w poprzednich latach, ale jednocześnie zwiększyła się ilość wypadków w godzinach porannych, w szczególności z udziałem dzieci podróżujących do szkół w ciemnościach. Krytycy tego eksperymentu wskazują jednak na jego niejednoznaczność, gdyż jego przeprowadzenie zbiegło się w czasie z wprowadzeniem w Wielkiej Brytanii prawa drogowego traktującego w sposób restrykcyjny kwestię prowadzenia samochodów po spożyciu alkoholu. Dodajmy, że cała analiza dotyczyła w tym przypadku miesięcy zimowych, gdy podczas lata, ze względu na znaczne wydłużenie okresu oświetlenia naturalnego, efekt zmiany czasu ma znacznie mniejsze znaczenie.

W podobnym tonie prezentują się wyniki badań amerykańskich, m.in. cytowane wcześniej badania Departamentu Transportu, których 1975 roku, z których wynika, że stosowanie czasu letniego powoduje spadek śmiertelności w wyniku wypadków drogowych o 0,7%. Podobnie, jak w przypadku badań dotyczących oszczędności energii, wyniki te zostały zakwestionowane rok później przez Narodowe Biuro Standaryzacji, które nie dopatrzyło się takiej tendencji.

W 1995 r. niezależny amerykański Instytut Ubezpieczeń Transportu Drogowego oszacował w wyniku badań modelowych, że stosowanie czasu letniego przyczynia się do zmniejszenia ilości ofiar śmiertelnych wypadków drogowych o 1,2%, w tym o 5% w grupie pieszych. Badania te nie zostały jednak poparte żadnymi wynikami doświadczalnymi.

Z kolei badania przeprowadzone w Szwecji i Finlandii nie wykazały żadnej korelacji pomiędzy wprowadzeniem czasu letniego, a wypadkami drogowymi.

Wpływ zmiany warunków oświetlenia na ilość popełnianych przestępstw był badany w USA i Wlk. Brytanii. Amerykańskie badania, przeprowadzone w 1970 r. przez Departament Sprawiedliwości w dwóch miastach wykazały spadek przestępczości od 10 do 12% jedynie w Waszyngtonie.

Brytyjskie badania wpływu oświetlenia ulic (zarówno sztucznego, jak i naturalnego) z 2005 nie wykazały żadnego związku pomiędzy oświetleniem ulic, a ilością popełnianych przestępstw i poczuciem bezpieczeństwa obywateli.

Jak widać, często podkreślany korzystny wpływ stosowania czasu letniego na szeroko pojęte bezpieczeństwo jest w rzeczywistości znikomy i trudny do zauważenie.
 

VII. Znaczenie czasu letniego w Polsce


W polskiej wersji Wikipedii, pod hasłem „Czas letni”, w rozdziale pt. „Zalety i wady stosowania czasu letniego” czytamy:

Stosowanie czasu letniego dostosowuje czas pokazywany przez zegary do pozornego ruchu Słońca po niebie.

Zdanie to zawiera oczywistą nieprawdę. Jeśli za wyznacznik owego rzekomego dostosowania czasu do pozornego ruchu Słońca uznamy zbieżność południa zegarowego ze słonecznym (moment górowania Słońca na niebie), to w przypadku większości terenów obecnej Polski moment ten jest zdecydowanie bliższy godzinie 12 czasu środkowoeuropejskiego (dla zachodniej części kraju następuje pomiędzy godziną 12.03 a 11.45, w Krakowie o 11.40, Warszawie o 11.36), dopiero na wschodnich krańcach (Lublin, Białystok, Hrubieszów) południe słoneczne przypada na godziny 11.30-11.27.
 


Przybliżona mapa podziału stref czasowych na terenie współczesnej Polski. Zdecydowanie największa część Kraju znajduje się w Środkowoeuropejskiej Strefie Czasowej (CET). Tylko wschodnie obrzeża wchodzą w skład Strefy Wschodnioeuropejskiej (EET). Czas letni jest tożsamy z czasem EET, który w dość istotny sposób rozmija się z czasem słonecznym, w szczególności w środkowej i zachodniej Polsce. Domena publiczna.

Dalej czytamy:

„Gdy dzień trwa 12 godzin (a jasno jest na godzinę przed i po zachodzie Słońca), to w czasie strefowym będą to godziny 5–19, natomiast w czasie letnim 6–20. Stosowanie czasu letniego powoduje więc oszczędzanie światła, gdyż większość ludzi nie wstaje przed 6 i nie idzie spać o 19.”

Teza ta jest jak najbardziej prawdziwa, ale tylko w odniesieniu do okresów bliskich przesileniu wiosennemu i jesiennemu, gdy następuje zrównanie dnia z nocą (21 marca i 21 września). Problem polega na tym, że takie warunki panują stosunkowo krótko i np. już nieco ponad miesiąc po przesileniu wiosennym, 1 maja, Słońce w Warszawie wschodzi o 5.06 i zachodzi o 20.01 czasu letniego (4.06 i 19.01 czasu strefowego). W okresie najdłuższych dni roku (koniec maja – koniec lipca) wschód Słońca następuje ok. 4.40, a zachód po 20.30 czasu letniego (odpowiednio 3.40 i 19.30 czasu strefowego). Warto zauważyć, że w naszej strefie geograficznej zachód Słońca w lecie nie oznacza zapadnięcia ciemności, stosunkowo dobre warunki oświetleniowe utrzymują się jeszcze 1,5 – 2 godziny, a pod koniec maja, w czerwcu i w pierwszej połowie lipca przez całą noc panuje co najwyżej półmrok. Efekt pozornego wydłużenia dnia wieczorem jest więc tutaj dość wątpliwy, bo rzadkością jest wykorzystanie światła dziennego po godzinie 21. Pozostawienie zatem czasu strefowego jedynie w niewielkim stopniu zmieniłoby nasze postrzeganie długości dnia w tym okresie.

Z powyższego oszacowania wynika również, że nie należy się w Polsce spodziewać żadnych oszczędności jeśli chodzi o zużycie energii elektrycznej do oświetlenia w okresie lata. Godzina 19.30 w Polsce (emisja „Wiadomości” w TVP) to od lat niemal „przysłowiowa” pora zakończenia dnia, gdy tradycyjnie zwiększa się konsumpcja energii elektrycznej. Można krytykować ten zwyczaj i apelować o zmianę nawyków obywateli, ale faktem jest, że godzina więcej światła dziennego po 20 niewiele jest w stanie tu zmienić. Co więcej, ewentualne upowszechnienie w Polsce klimatyzacji w następnych latach może spowodować, że w ciepłe dni zużycie energii nie tylko nie spadnie, ale wręcz wzrośnie, jak to miało miejsce w cytowanych badaniach amerykańskich.

W chłodniejszych miesiącach obowiązywania czasu letniego w Polsce – marcu, kwietniu i październiku, a niejednokrotnie także w maju i we wrześniu, niska temperatura wymusza ogrzewanie domów w ciągu dnia. Dotyczy to szczególnie poranków, które bywają chłodne. W tym przypadku stosowanie czasu letniego jest zdecydowanie niekorzystne, gdyż dzień rozpoczynany jest wcześniej, często przed wschodem Słońca.

Odrębną sprawą jest kwestia konsumpcji energii elektrycznej przez firmy i przedsiębiorstwa. Choć w chwili obecnej nie brakuje zakładów pracujących w systemie zmianowym, większość firm i instytucji w Polsce pracuje na jedną zmianę w godzinach 7-15, 8-16 lub 9-17. W okresie letnim w godzinach tych zawsze jest jasno, niezależnie czy stosowalibyśmy czas strefowy, czy letni.

Wprowadzenie czasu letniego w marcu powoduje, że w okresach do pierwszego tygodnia kwietnia i od pierwszego tygodnia września aż do wprowadzenia czasu strefowego pod koniec października Słońce wschodzi po godzinie 6, co raczej komplikuje, niż ułatwia dojazd pracownikom rozpoczynającym pracę o godzinie 7 lub 8 (autor zna ten problem z własnego doświadczenia).

Odmienną sprawą jest – skandaliczna w opinii autora – praktyka wielu firm w Polsce stosowania sztucznego oświetlenia niezależnie od pory dnia i obecności Słońca. Nawyk ten należy zmieniać i promować wykorzystanie oświetlenia naturalnego, ale nie poprzez manipulacje pomiarem czasu.

Dni zmiany czasu niewątpliwie nie są najlepszym momentem na planowanie podróży pociągiem, autobusem lub samolotem. Zgodnie z wieloletnią praktyką, pociągi jadące w noc przejścia na czas letni mają planowe godzinne spóźnienie. Jeszcze gorzej wygląda sprawa w noc zmiany jesiennej, wówczas po 2 w nocy każdy z pociągów zatrzymuje się na godzinę na najbliższej stacji.
 

VIII. Koniec czasu letniego?


W 1947 roku, kanadyjski pisarz, dziennikarz i dramaturg Robertson Davies w swoim eseju p.t. „Pamiętniki Samuela Marchbanksa”, tak sparafrazował sens zmiany czasu oraz słowa Benjamina Franklina:

„…stanowczo protestuję, gdy mówi mi się, że marnuję światło dzienne, jeśli mój umysł mówi mi co innego. Sprzeciwiam się nawet stwierdzeniu, że tracę coś wartościowego pozostając w łóżku po wschodzie Słońca. […] Za plecami schematu czasu letniego dostrzegam kościstą dłoń Purytanizmu o błękitnych palcach, usiłującą siłą wepchnąć ludzi do łóżek wcześniej i zmusić ich do wcześniejszego wstawania, aby uczynić ich zdrowszymi, bogatszymi i zdrowszymi wbrew ich własnej woli.”

Pomysł czasu letniego powstał w epoce całkowicie innej niż obecnie, gdy ludzie mieli całkowicie inną mentalność i gdy panowały inne niż dziś uwarunkowania ekonomiczne. O ile idea ta miała wówczas rację bytu (szczególnie w warunkach wojennych), to dziś, na początku XXI wieku należy postawić poważne pytanie o sens stosowania tej metody. W opinii autora wady tego rozwiązania w warunkach naszego Kraju w znacznym stopniu przewyższają dość dyskusyjne korzyści. Z drugiej strony wiadomo, że przez blisko łącznie 57 lat XX wieku czas letni nie był stosowany w Polsce, co nie miało żadnego negatywnego wpływu na życie obywateli. Wręcz przeciwnie, na lata te przypadły okresy najszybszego rozwoju naszego Kraju.

Nikt nikomu nie zabrania zmienić swojego stylu życia. Jeśli komuś odpowiada wcześniejsze rozpoczęcie dnia i dłuższe korzystanie ze światła dziennego, jest to jego lub jej prywatną sprawą. Czas jednak najwyższy odejść od takich uregulowań, które w imię czyjeś idei lub czyichś partykularnych interesów zmuszają ludzi do zmiany rytmu życia, ze szkodą dla ich zdrowia fizycznego i psychicznego.

W chwili obecnej wprowadzanie i odwoływanie czasu letniego w Polsce jest regulowane rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów z dnia 23 grudnia 2008 r. w sprawie wprowadzenia i odwołania czasu letniego środkowoeuropejskiego w latach 2009–2011. Jak się wydaje, dopiero po upływie ważności tego rozporządzenia pojawi się możliwość odstąpienia od stosowania czasu letniego i wprowadzenie w Polsce czasu środkowoeuropejskiego obowiązującego przez cały rok, o ile w grupie rządzących pojawi się odpowiednia wola polityczna.

M. O.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy z ostatniej chwili
Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy

Szef Pentagonu Lloyd Austin ogłosił w piątek, że Stany Zjednoczone zakupią dla Ukrainy rakiety Patriot oraz inne rodzaje broni i sprzętu wojskowego o wartości 6 mld dolarów. Jest to największy jak dotąd pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa.

Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną z ostatniej chwili
Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną

Portal Autoblog.com przygotował listę pojazdów co do których posiada on potwierdzienie lub raporty świadczące o tym, że zostaną one wycofane w 2024 roku. Zwraca on uwagę, że lista ta jest naprawdę pokaźna i zawiera wiele znanych i uznanych serii. 

Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć tylko u nas
Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć

Niesłabnącą popularnością wśród Polaków wciąż cieszą się wakacje w Grecji. Co roku tłumy naszych rodaków udają się do tego kraju zarówno w wyjazdach zorganizowanych, często w formule all inclusive, czy też na własną rękę.

PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu? z ostatniej chwili
PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu?

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że na listach Trzeciej Drogi z ramienia jego formacji znajdą się wiceministrowie, parlamentarzyści i samorządowcy. "Staramy się wystawić najmocniejsze nazwiska, żeby zmobilizować wyborców do pójścia na te wybory" - mówił.

Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu z ostatniej chwili
Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu

– Sąd Okręgowy w Elblągu umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk, który był oskarżony o jazdę po pijanemu. Sąd ustalił, że w sprawie nie było wymaganego zezwolenia na ściganie. Wyrok jest prawomocny – podał PAP w piątek rzecznik elbląskiego sądu.

Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje z ostatniej chwili
Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo przeciwko byłym szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego - gen. Januszowi Noskowi, gen. Piotrowi Pytlowi oraz pułkownikowi Krzysztofowi Duszy.

Ostatnie Pokolenie zapowiada: Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo z ostatniej chwili
Ostatnie Pokolenie zapowiada: "Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo"

– Rozpoczynamy cykl akcji, które będą łamały prawo, będą alarmistyczne, dyskomfortowe, być może radykalne (...). Żądamy nagłej, radykalnej zmiany – zapowiada Łukasz Stanek, ekoaktywista z Ostatniego Pokolenia.

Mówił o religii i męskim organie, teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO] z ostatniej chwili
Mówił o religii i "męskim organie", teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO]

– Religia jest jak pewien męski organ (...) Jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nami nosem, to już mamy pewien problem – mówił poseł KO Marcin Józefaciuk

Majówka tuż, tuż. Jest prognoza pogody z ostatniej chwili
Majówka tuż, tuż. Jest prognoza pogody

Majówka zapowiada się ciepło i słonecznie. W poniedziałek temperatura maksymalna w Polsce wyniesie od 23 st. C do 24 st. C - poinformowała synoptyczka Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ilona Śmigrocka.

Minister rolnictwa Ukrainy wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji. Podano kwotę z ostatniej chwili
Minister rolnictwa Ukrainy wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji. Podano kwotę

Sąd zwolnił z aresztu ministra rolnictwa Ukrainy Mykołę Solskiego po wpłaceniu przez niego kaucji w wysokości 75,7 mln hrywien (1,9 mln dolarów) – poinformowała w piątek służba prasowa resortu rolnictwa. Solski nadal wykonuje obowiązki ministra – dodano w komunikacie.

REKLAMA

Historia w Aspektach Różnych: Niechciany powrót czasu letniego

Poprzedniej nocy, jak co roku, w Polsce, całej Unii Europejskiej i krajach Europy Wschodniej, przeszliśmy na czas letni. Nasz kraj opuścił swój naturalny czas strefowy – środkowoeuropejski (ang. Central European Time – CET). W strefie czasu letniego pozostaniemy przez następne siedem miesięcy, do października 2017 r. Tak oto, z przerwami od 95 lat, uczestniczymy w dziwacznym, świeckim rytuale, którego sens dawno już zaginął w mrokach historii. Rytuale, narzuconym nam przez okupantów…
 Historia w Aspektach Różnych: Niechciany powrót czasu letniego
/ morguefile.com

 

Maciej Orzeszko

Rzeczpospolita Polska w obecnych granicach prawie całkowicie znajduje się w strefie czasu środkowoeuropejskiego (ang. Central European Time – CET), odpowiadający czasowi słonecznemu południka 15º długości wschodniej (przebiegającego przez zachodnią Polskę, m.in. przez Zgorzelec i Stargard Szczeciński). Natomiast stosowany u nas od marca do października czas na letni jest tożsamy z czasem wschodnioeuropejskim (East European Time, EET), który jest czasem słonecznym dla południka 30º długości wschodniej, przebiegającego ok. 30 km na zachód od Kijowa). Od kilku lat operacja przestawienia jest nazywana przyjęciem czasu środkowoeuropejskiego letniego (Central European Summer Time – CEST). Warto w tym miejscu spytać, skąd wzięła się ta dziwaczna koncepcja zmiany czasu i jakie są jej konsekwencje.
 

I. Czas uniwersalny


Dawno temu, gdy w Europie rządzili cesarze i królowie, a takie wynalazki, jak kolej, telegraf czy statki napędzane parą nie istniały lub dopiero raczkowały, problem pomiaru czasu nie istniał. W każdym miejscu na Ziemi – nie ważne, czy na morzu, czy na lądzie – posługiwano się czasem słonecznym, tzn. zakładano, że południe następuje w momencie górowania słonecznego (tzw. południe astronomiczne). Zegary na wieżach kościelnych w miastach i wsiach oraz chronometry kapitanów statków były w tym przypadku wyrocznią. Różnice w lokalnym czasie pomiędzy różnymi miejscowościami nie miały wielkiego znaczenia, bo po pierwsze, mało kto podróżował wówczas na duże dystanse, po drugie prędkość podróży konno, dyliżansem, powozem czy po prostu pieszo była zbyt mała, aby dostrzec ten efekt, a po trzecie mało kogo w tamtych czasach stać było na posiadanie zegarka.
 


Zegar słoneczny na wrocławskim Ratuszu. Na licencji Wikimedia Commons.


Ten błogostan przerwało pojawienie się kolei i telegrafu w połowie XIX w., których poprawne funkcjonowanie wymagało ujednolicenia pomiaru czasu. Nie trzeba tu dodawać, że odpowiednim uporządkowaniem tego zagadnienia najbardziej zainteresowani byli Brytyjczycy, których imperium obejmowało wówczas znaczną część globu.
 


Zabytkowy chronometr okrętowy. Domena publiczna.


W 1884 roku, w wyniku postanowień Międzynarodowej Konferencji Południkowej, w której brali udział przedstawiciele 25 państw wprowadzono, zgodnie z pomysłem kanadyjskiego wynalazcy Stanforda Fleminga, podział świata na 24 strefy czasowe, obszary obejmujące ok. 15º długości geograficznej (co odpowiada przesunięciu czasu słonecznego o 1 godzinę), w ramach których używany jest czas słoneczny centralnego południka. Jako czas wzorcowy ustanowiono czas słoneczny dla południka przechodzącego przez miejscowość Greenwich pod Londynem, siedzibę Królewskiego Obserwatorium, który stał się odtąd południkiem 0º, a czas mu odpowiadający określano jako średni czas Greenwich (Greenwich Mean Time – GMT, od 1972 roku zastąpiony w roli wzorca przez uniwersalny czas koordynowany, UTC, w praktyce identyczny, choć inaczej mierzony).
 


Podział terytorium Stanów Zjednoczonych na strefy czasowe, wprowadzony w celu uregulowania działania kolei w 1883 r. Późniejszy podział stref czasowych na świecie był jego rozwinięciem. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


Standaryzacja czasu na świecie była przedmiotem długich dyskusji. Przed 1884 rokiem poszczególne kraje długo nie mogły się zdecydować, jak podejść do problemu czasu na swoim obszarze – np. koleje w Rosji, USA czy Francji stosowały swoje własne wzorce lub przyjęły własne, lokalne podziały na strefy czasowe.
 


Linia przebiegu Południka Greenwich (0º długości geograficznej). Zdjęcie na licencji Wikimedia Commons.


Niewątpliwie najkorzystniejszym rozwiązaniem było stosowanie jednej miary czasu na całym terytorium kraju, skoordynowanej z uniwersalnym podziałem na świecie, ale w przypadku państw dużych, jak ówczesne Imperium Brytyjskie i Francuskie, Rosja, USA czy do pewnego stopnia Rzesza Niemiecka, było to dość trudne i kłopotliwe. Niejednokrotnie trzeba było pójść na kompromisy. Ostatecznie średni czas Greenwich (GMT) przyjęła w Wielka Brytania na terytorium swojej metropolii (Anglia, Walia, Szkocja) w roku 1880 (w 1916 roku dołączyła Irlandia). System ten nie został jednak oficjalnie przyjęty od razu wszędzie. Niemcy przyjęły czas środkowoeuropejski (GMT + 1 godzina) na całym swoim terytorium w 1893 roku. Inne kraje świata przyjęły standardową metodę pomiaru czasu do 1929 roku, różnie rozwiązując kwestię przynależności do danej strefy czasowej.
 


Współczesny podział świata na strefy czasowe. Na licencji Wikimedia Commons.

 

II. Benjamin Franklin i huk armat o świcie


Za „ojca” czasu letniego dość powszechnie, (choć nie do końca słusznie) uważa się Benjamina Franklina (1706-1790), amerykańskiego polityka, uczonego i filozofa, wynalazcę m.in. piorunochronu. Franklin, przebywając w latach 1776-1785 w Paryżu w charakterze ambasadora USA, żywo interesował się różnego rodzaju wynalazkami, jak np. nowego typu lampą naftową pomysłu Quinqueta i Langa, prezentowaną w 1784 roku. Nowa lampa budziła duże zainteresowanie ze względu na jasne i stabilne światło, które dawała, ale Franklin, znany z zamiłowania do ekonomii obliczył zużycie nafty i uznał, że jest ono nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do korzyści płynących z jej zastosowania.
 


Benjamin Frankiln (1706-90), amerykański polityk, drukarz, uczony, filozof i wolnomularz. Jeden z Ojców-założycieli Stanów Zjednoczonych i „ojciec duchowy” czasu letniego. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


W swoim eseju, opublikowanym jako list do redakcji „Journal de Paris”, Franklin zaproponował, aby zamiast poszukiwać nowych źródeł światła sztucznego, po prostu wstawać i kłaść się spać wcześniej, wykorzystując do większego stopnia światło dzienne. Zasugerował, że większość czytelników gazety (włącznie z nim samym) i większość mieszkańców stolicy Francji, ma zwyczaj spać do południa, co powoduje, że co najmniej sześć-osiem godzin światła dziennego było marnowane. W swoim artykule Franklin przeprowadził szczegółową analizę ekonomiczną takiego posunięcia dowodząc, że przyniosłoby ono znaczące oszczędności w wydatkach na świece i łuczywo, używane wówczas do oświetlania domów i ulic, sięgające ponad 96 mln ówczesnych liwrów w okresie od marca do września.
 


Lampa naftowa pomysłu Aimé Arganda, zmodyfikowana przez Antoine Quinquet’a. Benjamin Franklin, obecny na jej pokazie w 1784 r. stwierdził, że zamiast poszukiwać nowych, oszczędnych źródeł światła sztucznego, należy wymusić bardziej optymalne wykorzystanie przez ludzi światła dziennego. Miała temu służyć zmiana trybu życia, poprzez obligatoryjne wcześniejsze wstawanie i kładzenie się spać oraz przeniesienie maksimum aktywności na czas dnia.


Do osiągnięcia swojego celu Franklin nie zamierzał manipulować czasem, który nadal miał być mierzony lokalnie według położenia Słońca. „Uszczęśliwienie” obywateli na siłę, oczywiście w imię ich dobrze pojętego dobra, miało nastąpić za pomocą mniej wysublimowanych metod. Franklin zaproponował, by codziennie wschód Słońca był oznajmiany salwami armatnimi i biciem w dzwony, sugerował nawet „umieszczenie armaty na każdej ulicy”, co miało skutecznie odebrać mieszkańcom chęć do dalszego snu. Niemniej drastycznym rozwiązaniem miało być wprowadzenie zakazu poruszania się powozów po zmierzchu, czego miały dopilnować uzbrojone patrole policji – wyjątek zamierzał uczynić jedynie dla lekarzy i chirurgów jadących do chorych i położnych jadących do rodzących (jako wojujący deista, Franklin nie dodał do tego grona księży). Poza rozwiązaniami policyjnymi proponował dość drastyczne posunięcia fiskalne: opodatkowanie okien wyposażonych w okiennice, oraz wprowadzenie racjonowania sprzedaży świec.

Franklin nie przewidywał większych problemów z wprowadzeniem w życie swojej koncepcji. Jak pisał: „Jeśli zmusimy człowieka, by wstał o czwartej rano, to jest więcej niż prawdopodobne, że chętnie położy się do łóżka o ósmej wieczór i, po przespaniu ośmiu godzin, jeszcze chętniej wstanie o czwartej rano następnego dnia”.

Idee Franklina nie znalazły szerokiego posłuchu, ani – co zrozumiałe – nie wzbudziły entuzjazmu Paryżan, a cały artykuł potraktowano jako żart. Co ciekawe, nie sięgnięto do nich w okresie Rewolucji Francuskiej, gdy cały szereg podobnych i jeszcze bardziej restrykcyjnych pomysłów doczekał się realizacji.
 

III. Krótka historia czasu letniego


Idea Franklina, aby administracyjnie wymusić bardziej efektywne wykorzystanie światła dziennego w okresie letnim, powróciła pod koniec XIX wieku, gdy standardowy pomiar czasu był jeszcze całkowitą nowością. Jego nowoczesną odmianą jest koncepcja okresowej zmiany czasu lokalnego, polegająca na jego „przyśpieszeniu” w okresie letnim. Niewątpliwie pomysł ten w dobie, gdy rytm życia ludzi wytyczała praca zawodowa i nauka w ustalonych godzinach, był prostszy, a zarazem o wiele skuteczniejszy niż strzelanie z armat i bicie w dzwony.
 


George Vernon Hudson (1867-1946). Zdjęcie na licencji Wikimedia Commons.


Twórcą współczesnej koncepcji czasu letniego był Nowozelandczyk George Vernon Hudson (1867-1946), z zawodu księgowy, a z zamiłowania entomolog i astronom. Hudson, będąc pracownikiem urzędu pocztowego w Wellington, zwrócił uwagę, że praca zmianowa nie pozawala jemu i jego współpracownikom w pełni wykorzystać czasu, w którym dostępne było światło słoneczne. Jak chcą jego biografowie, Hudsonowi chodziło przede wszystkim o możliwość dłuższego zbierania owadów, co było jego pasją. W 1895 roku Hudson przesłał do Wellingtońskiego Towarzystwa Filozoficznego artykuł pt. „O sezonowej korekcie czasu w krajach na południe od trzydziestego równoleżnika”. Zaproponował w nim stosowanie w okresie od października do marca dwugodzinnego przesunięcia w stosunku do czasu strefowego. Pomysł Hudsona spotkał się z ogromnym zainteresowaniem, w szczególności w kołach przemysłowych, ogólnie jednak został potraktowany raczej jako ciekawa koncepcja filozoficzna, niż zalecenie praktyczne.
 


William Willett (1856-1915). Zdjęcie na licencji Wikimedia Commons.


Człowiekiem, który faktycznie podłożył podwaliny pod wprowadzenie czasu letniego, był William Willett (1856-1915), angielski budowniczy, przemysłowiec i wynalazca. Jeśli wierzyć encyklopediom, Willett wpadł na pomysł wprowadzenia czasu letniego podczas porannej przejażdżki konno w okolicy swojego domu w Chislehurst w hrabstwie Kent. Miał wówczas zauważyć, że choć było już po wschodzie Słońca, większość zasłon w oknach w sąsiedniej miejscowości Petts Wood jest wciąż zasłonięta, co z punktu widzenia protestanckiego biznesmena graniczyło niemal z rozpustą. Trudno dziś powiedzieć, czy jest to historia prawdziwa, niemniej pewne jest, że Willettowi znana była treść wcześniejszych artykułów Hudsona.

W 1907 r. Willett własnym sumptem wydał broszurę p.t. „Marnotrawstwo światła dziennego”, w której zaproponował własny model czasu letniego, nazywany przez niego „czasem oszczędzania światła dziennego” (ang. Daylight Saving Time, DST), która to nazwa funkcjonuje w anglosaskiej terminologii do dnia dzisiejszego. Przewidywał on wprowadzenie w kwietniu przesunięcia czasu o 80 minut do przodu w stosunku do czasu Greenwich, rozłożonego na cztery oddzielne korekty po 20 minut w ciągu kolejnych kwietniowych niedziel. Powrót do czasu strefowego miał obywać się w taki sam sposób w ciągu czterech niedziel we wrześniu. Autor zachwalał proponowane rozwiązanie na wiele sposobów, zwracając uwagę m.in. na możliwości wydłużenia czasu aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu, na zdrowotny aspekt i – jakże by inaczej – na oszczędność kosztów oświetlenia, którą oszacował na ok. 2,5 mln funtów szterlingów w okresie obowiązywania czasu letniego.
 


Okładka broszury Willama Wiletta p.t. „Marnotrawstwo światła dziennego”. Wydanie z 1914 r., użyte w propagowaniu idei czasu letniego, wprowadzonego w Wielkiej Brytanii w czasie I Wojny Światowej. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


Znamienne jest, że broszura Willetta nie wzbudziła entuzjazmu u zwykłych obywateli, którym pomysł manipulacji czasem i odgórnego organizowania trybu ich życia niezbyt się spodobał. Zdecydowany opór wobec nowego „wynalazku” stawiły środowiska wiejskie – praca ludzi na wsi była wówczas b. silnie związana z czasem wschodów i zachodów Słońca i zmiana czasu wprowadzała cały szereg niepotrzebnych komplikacji (np. dotyczących godzin pracy pracowników najemnych, funkcjonowania targów, pór karmienia zwierząt, itd.). Sceptyczna wobec tego pomysłu była też brytyjska Królewska Marynarka Wojenna (Royal Navy), w owym czasie pierwsza potęga morska świata i znacząca siła polityczna w Anglii, której okręty operowały praktycznie na całym świecie, a której wprowadzenie czasu letniego komplikowało cały szereg procedur. Z innych środowisk, niezbyt przychylnie nastawionych do tego pomysłu należy wymienić właścicieli teatrów oraz innych miejsc rozrywki, tradycyjnie utożsamianych z aktywnością nocną, oraz astronomów.

Koncepcja zmiany czasu na okres lata b. zainteresowała natomiast ówczesnych przemysłowców, do których należał sam Willett, oraz przedstawicieli handlu. W tym czasie w funkcjonowaniu fabryk dużą rolę odgrywało światło słoneczne, a koszty sztucznego oświetlenia hal fabrycznych były wysokie. Warto dodać, że w Anglii wówczas dopiero wprowadzano ośmiogodzinny dzień pracy i wiele zakładów pracowało w systemie dziewięcio- lub dziesięciogodzinnym, niejednokrotnie na dwie zmiany. Jak zatem widać, główną przesłanką dla wprowadzenia czasu letniego było obniżenie kosztów pracy, a nie poprawa warunków życia obywateli.

Willett, w odróżnieniu od swoich poprzedników, nie poprzestał na publikacjach, ale rozpoczął regularną kampanię propagandową, aby promować swoją koncepcję. Ostatecznie udało mu się przekonać liberalnego członka Parlamentu, Roberta Pearce’a, który w lutym 1908 roku przedłożył w Izbie Gmin projekt ustawy wprowadzający godzinne przesunięcie czasu w okresie od kwietnia do września.
 


Robert Pearce (1840-1922), członek Izby Gmin z ramienia Partii Liberalnej. Bliski znajomy Williama Wiletta i entuzjasta koncepcji czasu letniego, w 1908 r., był autorem pierwszej próby wprowadzenia takiego rozwiązania w Wielkiej Brytanii. Zdjęcie na licencji Wikimedia Commons.


Projekt wzbudził wielkie kontrowersje. Jego wielkimi zwolennikami zostali Lord Balfour, Winston Churchill, późniejszy premier Lloyd George, MacDonald, dyrektor Harrodsa, oraz prezes Banku Narodowego, a nawet sam król Edward VII, który z własnej inicjatywy nakazał stosowanie półgodzinnego przesunięcia czasu w okresie letnim w swojej rezydencji w Sandringham. Co ciekawe, większość spośród wymienionych powyżej osób, włącznie z Willettem, były zapalonymi graczami w golfa, żywotnie zainteresowanymi w tym, aby wydłużyć okres światła dziennego. Po stronie przeciwników koncepcji czasu letniego zgromadziła się równie silna grupa, z premierem Herbertem Henry Asquithem, królewskim astronomem Williamem Christie, szefem Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego prof. Georgem Darwinem, dyrektorem Biura Meteorologicznego Williamem Napier Shaw’em, oraz grupami reprezentującymi środowiska wiejskie. Ostatecznie, po długich przepychankach w Parlamencie, projekt upadł w 1909 roku.

B. podobnie skończyły się próby przeforsowania tego rozwiązania w Stanach Zjednoczonych, gdzie w 1909 kongresman Andrew James Peters przedłożył projekt ustawy o czasie letnim w Kongresie.
 

IV. Wojna motorem „postępu”


O koncepcji czasu letniego nie zapomniano na długo. Wkrótce po wybuchu I Wojny Światowej stało się jasne, że nie będzie ona krótkotrwałym konfliktem, lecz wciągnie uczestniczące w niej państwa w długotrwałe zmagania, angażując cały ich potencjał demograficzny i gospodarczy. Przestawienie przemysłu na tory wojenne wymagało racjonalnej gospodarki surowcami energetycznymi, w tym przede wszystkim węglem. Sięgnięto zatem po rozmaite formy oszczędności, a jedną z nich było wprowadzenie czasu letniego.

Choć czas letni był wynalazkiem brytyjskim, to palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o jego wprowadzenie dzierżą Niemcy. W czasie wojny w kraju tym zniesiono cały szereg dotychczasowych przywilejów pracowniczych, m.in. ośmiogodzinny dzień pracy, wprowadzając w przemyśle zbrojeniowym dzień dziesięcio-, dwunasto-, a z czasem nawet szesnastogodzinny. Na początku 1916 r., pod naciskiem silnego lobby przemysłu zbrojeniowego i wojska, niemiecki parlament (Reichstag) uchwalił wprowadzenie czasu letniego (niem. Sommerzeit) na terenie Rzeszy, poprzez przesunięcie zegarów o godzinę do przodu z dniem 30 kwietnia 1916 r. Powrót do czasu środkowoeuropejskiego następował z dniem 30 września. Jednocześnie rozwiązanie to przyjęły sprzymierzone z Niemcami Austro-Węgry oraz pozostali sojusznicy z bloku Państw Centralnych, wprowadzono je również na terenach okupowanych.
 


Plakat informujący o wprowadzeniu czasu letniego w Niemczech w nocy z 30 kwietnia na 1 maja 1916 r. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


Brytyjczycy nie pozostali dłużni – w 1916 roku Imperium znalazło się w niezwykle ciężkiej sytuacji w związku z prowadzoną przez Niemcy wojną podwodną i zakłóceniem dostaw węgla na Wyspy Brytyjskie. Także i tam przeforsowanie mało popularnego rozwiązania w warunkach wojennych poszło b. sprawnie i ostatecznie czas letni wprowadzono w Anglii i Brytyjskiej Wspólnocie Narodów 21 maja 1916 roku. William Willett nie doczekał swojego sukcesu – zmarł niespełna rok wcześniej.

Przykład Niemców i Brytyjczyków podziałał także na inne narody. Rosja, Francja i inne państwa Ententy wprowadziły czas letni w latach 1916-17. Przeforsowanie tego rozwiązania w Stanach Zjednoczonych, gdzie jego wielkim zwolennikiem był m.in. prezydent Woodrow Wilson (podobnie, jak William Willett, zapalony gracz w golfa), trwało dłużej – ostatecznie czas letni wprowadzono w USA w 1918 r.
 


„Przestaw zegar o godzinę do przodu by wygrać wojnę!”. Plakat z kampanii za wprowadzeniem czasu letniego w Stanach Zjednoczonych w 1918 r. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


Wkrótce po zakończeniu Wielkiej Wojny państwa europejskie wycofały się ze stosowania czasu letniego, często pomimo oporu ze strony środowisk przemysłowych. Jedynymi wyjątkiem pozostała „ojczyzna” DST, Wielka Brytania, która stosowała konsekwentnie to rozwiązanie zarówno w metropolii, jak i koloniach, oraz ZSRS, które eksperymentalnie wprowadziło czas letni na terenie Rosyjskiej Federacyjnej SRS w latach 1918-22. W USA stosowanie czasu letniego w skali całego kraju zostało zniesione, niemniej władze niektórych stanów (np. Massachusetts i Rhode Island) i miast (np. Nowego Jorku i Chicago) pozostały przy lokalnym jego stosowaniu. Próbowano także stosować inne rozwiązania, np. część krajów Zachodniej Europy (Francja, Belgia, Holandia, Luksemburg) przyjęła na stałe czas środkowoeuropejski, a w ZSRS w 1930 r. przyjęto tzw. „czas dekretowy” (ros. декретное время), polegający na dodaniu do standardowego czasu strefowego na stałe jednej godziny.

Po raz kolejny powrócono do stosowania czasu letniego w czasie II Wojny Światowej i znów jako pierwsze wykonały to posunięcie Niemcy w 1940 roku, zmiana ta dotyczyła również krajów okupowanych. Nieco później Wlk. Brytania wprowadziła tzw. protokół brytyjskiego podwójnego czasu letniego. Zimą 1940 roku zegary w całym kraju przesunięto o godzinę do przodu, przyjmując jako obowiązujący w zimie czas Greenwich + 1 godzina, przy czym nadal stosowano dalsze przesunięcie o jedną godzinę w ciągu lata. USA nie pozostały bierne – w lutym 1942 roku prezydent Franklin Delano Roosevelt wprowadził tzw. „czas wojenny”, czyli czas letni obowiązujący przez cały rok, który odwołano w końcu września 1945 r.
 


Brytyjski kalkulator ekspozycji fotograficznych z czasu II Wojny Światowej. Wartości natężenia światła są podane dla różnych godzin dnia w czasie GMT, ale z przelicznikiem na brytyjski czas letni (BST) i wojenny brytyjski „podwójny czas letni” (BDST). Domena publiczna.


Przez kilka lat po zakończeniu wojny nie było w Europie zgodności co do stosowania czasu letniego. W miarę konsekwentna pod tym względem pozostała jak zwykle Wlk. Brytania, która w 1945 roku powróciła do stosowania swojego standardowego schematu z średnim czasem Greenwich (GMT) obowiązującym od jesieni do wiosny i czasem letnim (GMT + 1 godzina) w pozostałym okresie roku. Niemniej, w okresie powojennym przeprowadzano cały szereg eksperymentów, np. w ciągu 1947 roku wprowadzono podwójny czas letni (dwukrotnie przesunięto czas o jedną godzinę w kwietniu i dwukrotnie cofnięto go we wrześniu), a w latach 1968-71 przyjęto czas letni na okres całego roku, rozważano też odejście od czasu GMT i przyjęcie schematu Środkowoeuropejskiej Strefy Czasowej, co ujednoliciłoby czas używany na Wyspach Brytyjskich i w Europie.

Pozostałe kraje europejskie przyjmowały różne rozwiązania, niejednokrotnie na przemian wprowadzając czas letni i wycofując się z niego. Uregulowanie tego stanu przyniósł kryzys naftowy 1973 r., w wyniku którego zdecydowana większość krajów rozwiniętych, włącznie z krajami komunistycznymi, przyjęła na stałe stosowanie czasu letniego, często wbrew protestom obywateli. W 1996 r. w ramach Unii Europejskiej ustandaryzowano stosowanie czasu letniego, który obecnie rozpoczyna się w ostatnią niedzielę marca i kończy w ostatnią października. Jedynym krajem europejskim, który obecnie nie stosuje DST, jest Islandia.

W Stanach Zjednoczonych kwestię czasu letniego pozostawiono po II Wojnie Światowej w gestii władz lokalnych, co doprowadziło do dużego zamieszania, gdyż część stanów stosowała czas letni, a część nie. Kwestia została ostatecznie uregulowana w 1966 r., gdy stosowanie czasu letniego zostało wprowadzone na terenie całego kraju na mocy ustawy federalnej (choć wprowadzanie jej w życie zajęło jeszcze wiele lat). Wyjątek uczyniono dla większości stanu Arizona (bez kraju Indian Navajo) oraz terytoriów zamorskich leżących blisko strefy równikowej i zwrotnikowej, gdzie stosuje się przez cały rok czas strefowy.
 


Mapa stref czasowych ZSRS w latach 1930-56 w okresie obowiązywania „czasu dekretowego”.


W ZSRS, pomimo stosowania „czasu dekretowego” od 1930 roku, w 1980 r. wprowadzono stosowanie przesunięcia czasu o jedną godzinę na czas lata (co jest równoważne podwójnemu czasowi letniemu). System ten utrzymał się aż do upadku ZSRS. Na początku lat 90-tych państwa powstałe z jego rozpadu na ogół przyjęły na swoim terytorium czas strefowy, stosując przy tym czas letni. Jedynym wyjątkiem jest Kazachstan, który od 2005 r. zrezygnował z czasu letniego, oraz Kirgistan, który przyjął na swoim terytorium czas letni przez cały rok.

Pomimo dużej krytyki rozwiązania, jakim jest czas letni, w chwili obecnej nie widać poważniejszej woli jego wycofania na terenie Europy.

Czas letni nigdy nie był stosowany w większości krajów strefy równikowej (gdzie w ciągu roku długość dnia i nocy jest praktycznie równa) w Afryce, Indochinach, Oceanii i w niektórych krajach Ameryki Południowej. W pozostałych rejonach tych kontynentów czas letni przeważnie był stosowany w okresie kolonialnym i został wycofany po uzyskaniu przez tamtejsze kraje niepodległości. W chwili obecnej większość krajów Afryki, Ameryki Południowej, Azji (z wyjątkiem Rosji) oraz część terytoriów Australii nie stosuje czasu letniego. Z większych krajów nie korzystających z tego rozwiązania należy wymienić: Afganistan, Arabię Saudyjską, Argentynę, Brazylię (w części tropikalnej), Chiny, Indie, Irak, Japonię, Kazachstan, Koreę Południową i Północną, Pakistan, Republikę Południowej Afryki i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
 

V. Czas letni w Polsce


Po raz pierwszy w historii na ziemiach polskich czas letni wprowadziły podczas I Wojny Światowej władze niemieckie i austriackie w marcu 1916 r., gdy całe Królestwo Kongresowe i ziemie zaboru rosyjskiego znajdowały się pod okupacją Państw Centralnych. Rozwiązanie to, dość jednoznacznie kojarzone z obcymi władzami, było wyjątkowo niepopularne, toteż nic dziwnego, że wkrótce po uzyskaniu przez Polskę niepodległości zostało wycofane w 1919 r.

Wbrew temu, co można znaleźć w niektórych popularnych publikacjach, w okresie międzywojennym w Polsce nie stosowano czasu letniego – przez cały okres istnienia II Rzeczpospolitej na jej terytorium obowiązywał przez cały rok czas środkowoeuropejski (używany dziś w zimie). Działo się tak pomimo, że terytorium ówczesnej Polski było znacznie przesunięte na wschód w stosunku do obecnego i blisko 50% jej terytorium geograficznie należało do Wschodnioeuropejskiej Strefy Czasowej.

W 1939 r., po przegranej Wojnie Obronnej, ziemie II Rzeczpospolitej zostały podzielone pomiędzy niemiecką III Rzeszę i ZSRS. Niemcy, używający na co dzień czasu środkowoeuropejskiego, ponownie wprowadzili stosowanie czasu letniego w 1940 r., rozszerzając tą procedurę także na ziemie zajęte po ataku na ZSRS w czerwcu 1941 r. Sowieci natomiast wprowadzili na zajęte przez siebie tereny „czas dekretowy”, w tym przypadku czas moskiewski (GMT + 3 godziny). Oznaczało to, że np. zimą 1939/40 r. różnica czasu pomiędzy okupowaną przez Niemców Warszawą, a znajdującym się po sowieckiej stronie granicy Białymstokiem wynosiła dwie godziny…

Po zakończeniu wojny powrócono na całym terytorium Polski do stosowania czasu środkowoeuropejskiego (ok. 93% terytorium dzisiejszej Polski znajduje się geograficznie w obrębie Środkowoeuropejskiej Strefy Czasowej). Powojenne władze dość długo jednak nie mogły się zdecydować, jaką przyjąć politykę wobec pomiaru czasu i czy stosować czas letni. Pojawiły się np. pomysły wprowadzenia na stałe czasu wschodnioeuropejskiego (wzorem sowieckiego „czasu dekretowego”), które na szczęście nie doczekały się realizacji. Czas letni wprowadzano w latach 1946-49 i potem 1957-64. Ostatecznie czas letni w Polsce wprowadzono w 1977 r., jednak w kolejnych latach zmieniały się terminy jego wprowadzania i odwoływania. Np. do 1995 r. czas letni był odwoływany w ostatnią niedzielę września. W 1996 r. Polska, podobnie jak inne kraje Europy Wschodniej, podporządkowała się pod tym względem procedurom obowiązującym w Unii Europejskiej.
 

VI. Blaski i cienie czasu letniego


Procedura zmiany czasu w okresie lata od zawsze budzi znaczne kontrowersje i ma zarówno swoich zagorzałych przeciwników, jak i zwolenników. Pośród powszechnie wymienianych zalet wydłużenia okresu ekspozycji światła dziennego w godzinach aktywności ludzi, należy tu wspomnieć o najważniejszych, takich jak:

– oszczędność energii wydatkowanej na oświetlenie,

– poprawa bezpieczeństwa na drogach,

– większa ilość czasu dostępnego w celach rekreacyjnych.

Do wad należy zaliczyć:

– zaburzenia rytmu życia, związane z przestawieniem czasu,

– zakłócenia pracy systemów komputerowych,

– zakłócenia w komunikacji w okresie zmiany czasu.
 

Czas letni a zużycie energii

Najmocniej krytykowaną spośród rzekomych zalet letniej zmiany czasu jest oszczędność energii. Nie ulega wątpliwości, że w momencie powstania tej koncepcji pod koniec XIX wieku, czy też w momencie jego pierwszego wprowadzenia w 1916 r., wydatek energii elektrycznej na oświetlenie stanowił znaczącą część jej zużycia (wg. niektórych opracowań stanowiło to nawet ok. 40%). Do tego należy doliczyć kwestię deficytu węgla warunkach innych paliw w warunkach wojennych. Dzisiejszy schemat zużycia energii elektrycznej różni się krańcowo od tamtych uwarunkowań. W przypadku USA i Kanady oświetlenie stanowi ok. 3,5 % zużycia energii.
 


Państwa na świecie stosujące letnią zmianę czasu – kolor niebieski, nie stosujące – kolor czerwony. Obraz na licencji Wikimedia Commons.


Efekt wpływu stosowania czasu letniego na faktyczne zużycie energii jest niezmiennie trudny do oszacowania, ponieważ schemat konsumpcji energii dla określonego miejsca dynamicznie zmienia się w czasie i jest silnie zależny od warunków lokalnych (klimat, miejscowe zwyczaje, uwarunkowania geograficzne itd.). Poza tym na świecie jest niewiele sąsiadujących z sobą obszarów, różniących się stosowaniem czasu letniego.

W latach 1968-2009 w Wlk. Brytanii, USA, Australii i Japonii przeprowadzono cały szereg badań i symulacji, które nie dały określonych wyników. Np. w 1975 roku amerykański Departament Transportu oszacował oszczędności uzyskane poprzez wprowadzenie DST na ok. 1%. Jednak już rok później wyniki tych badań zostały zakwestionowane przez Narodowe Biuro Standaryzacji, które nie dopatrzyło się żadnych oszczędności. Z kolei badania przeprowadzone przez Narodowe Biuro Badań Ekonomicznych po wprowadzeniu DST w 2006 r. w stanie Indiana nie tylko nie wykazały żadnych oszczędności, ale wręcz wskazały na wzrost zużycia energii elektrycznej od 1% do 4%, związany ze zwiększonym użyciem klimatyzacji wieczorami i ogrzewania rano.

W Japonii, która stosowała w swojej historii czas letni tylko przez krótki czas w latach 1948-51, w 2007 r. przeprowadzono symulację wpływu ewentualnego wprowadzenia DST na zużycie energii w Osace. Badania te wykazały, że posunięcie takie spowodowałoby wzrost zużycia energii o 0,13% (oszczędność o 0,02% wydatku na światło przy zwiększonym o 0,15% wydatku na klimatyzację).

Z kolei brytyjskie badania z 2007 r. zużycia energii w okresach zmian czasu wykazały, że wprowadzenie czasu środkowoeuropejskiego przyniosłoby w skali kraju 2% oszczędności. Badania te jednak nie uwzględniły zużycia innych paliw, używanych np. do ogrzewania domów.

Jak widać z powyższego, żadne reprezentatywne badania nie ukazały wprost jakichkolwiek zauważalnych korzyści w bilansie energetycznym, spowodowanych użyciem czasu letniego.
 

Czas letni a człowiek

Nie ulega wątpliwości, że trudno sobie wyobrazić życie człowieka bez światła dziennego. Czy jednak stosowanie czasu letniego w tym przypadku jest właściwym rozwiązaniem?

Długie, jasne letnie wieczory według pomysłodawców koncepcji czasu letniego miały być dobrodziejstwem ofiarowanym ludzkości. Benjamin Franklin przeszedł do historii m.in. powiedzeniem: „Wcześnie się położysz i wcześnie wstaniesz, zdrowszy, mądrzejszy i bogatszy się staniesz” (ang. „Early to bed, early to rise, makes man healthier, wealthier and wise”). Jak stwierdził w 1909 r. Winston Churchill: „[czas letni umożliwi] …pogoń za zdrowiem i szczęściem milionom ludzi, mieszkającym w tym kraju”.

W praktyce zmiana czasu okazuje się być dość przykrym doświadczeniem dla ludzi o ustabilizowanym trybie życia, w szczególności zmiana wiosenna, polegająca na „odebraniu” jednej godziny. Efektem są niejednokrotnie problemy z bezsennością i przestawieniem się na nowy czas, co często zajmuje kilka dni. Szwedzkie badania z 2008 r. wykazały wzrost ilości samobójstw wśród mężczyzn w pierwszych tygodniach po wprowadzeniu czasu letniego. Nie jest też jasny wpływ czasu letniego na chorych na depresję – badania amerykańskie z 2003 r. wskazują na pozytywne oddziaływanie zmiany czasu na chorych, jednak inna grupa lekarzy wskazała na dokładnie odwrotną tendencję.

W 2009 r. grupa amerykańskich psychologów przeprowadziła badania, z których wynikało, że w okresie wkrótce po wprowadzeniu czasu letniego, robotnicy śpią średnio 40 minut mniej, co bezpośrednio przyczynia się do zwiększenia ilości wypadków przy pracy.
 

Czas letni a bezpieczeństwo

Jednym ze sztandarowych argumentów zwolenników czasu letniego jest rzekome zwiększenie bezpieczeństwa ruchu na drogach w okresie jego obowiązywania, a także zmniejszenie ilości przestępstw popełnianych w tym okresie.

Kwestia wpływu zmian czasu na bezpieczeństwo ruchu drogowego była przedmiotem długotrwałych badań w USA i Wlk. Brytanii. Interesującym przyczynkiem była tu analiza brytyjskiego eksperymentu z lat 1968-71, kiedy to na obszarze Zjednoczonego Królestwa wprowadzono czas letni (GMT + 1 godzina) na okres całego roku. Badanie przeprowadzone wykazało, że przez pierwsze dwie zimy w wypadkach na drogach zginęło lub zostało poważnie rannych o 2,700 osób mniej, niż w poprzednich latach, ale jednocześnie zwiększyła się ilość wypadków w godzinach porannych, w szczególności z udziałem dzieci podróżujących do szkół w ciemnościach. Krytycy tego eksperymentu wskazują jednak na jego niejednoznaczność, gdyż jego przeprowadzenie zbiegło się w czasie z wprowadzeniem w Wielkiej Brytanii prawa drogowego traktującego w sposób restrykcyjny kwestię prowadzenia samochodów po spożyciu alkoholu. Dodajmy, że cała analiza dotyczyła w tym przypadku miesięcy zimowych, gdy podczas lata, ze względu na znaczne wydłużenie okresu oświetlenia naturalnego, efekt zmiany czasu ma znacznie mniejsze znaczenie.

W podobnym tonie prezentują się wyniki badań amerykańskich, m.in. cytowane wcześniej badania Departamentu Transportu, których 1975 roku, z których wynika, że stosowanie czasu letniego powoduje spadek śmiertelności w wyniku wypadków drogowych o 0,7%. Podobnie, jak w przypadku badań dotyczących oszczędności energii, wyniki te zostały zakwestionowane rok później przez Narodowe Biuro Standaryzacji, które nie dopatrzyło się takiej tendencji.

W 1995 r. niezależny amerykański Instytut Ubezpieczeń Transportu Drogowego oszacował w wyniku badań modelowych, że stosowanie czasu letniego przyczynia się do zmniejszenia ilości ofiar śmiertelnych wypadków drogowych o 1,2%, w tym o 5% w grupie pieszych. Badania te nie zostały jednak poparte żadnymi wynikami doświadczalnymi.

Z kolei badania przeprowadzone w Szwecji i Finlandii nie wykazały żadnej korelacji pomiędzy wprowadzeniem czasu letniego, a wypadkami drogowymi.

Wpływ zmiany warunków oświetlenia na ilość popełnianych przestępstw był badany w USA i Wlk. Brytanii. Amerykańskie badania, przeprowadzone w 1970 r. przez Departament Sprawiedliwości w dwóch miastach wykazały spadek przestępczości od 10 do 12% jedynie w Waszyngtonie.

Brytyjskie badania wpływu oświetlenia ulic (zarówno sztucznego, jak i naturalnego) z 2005 nie wykazały żadnego związku pomiędzy oświetleniem ulic, a ilością popełnianych przestępstw i poczuciem bezpieczeństwa obywateli.

Jak widać, często podkreślany korzystny wpływ stosowania czasu letniego na szeroko pojęte bezpieczeństwo jest w rzeczywistości znikomy i trudny do zauważenie.
 

VII. Znaczenie czasu letniego w Polsce


W polskiej wersji Wikipedii, pod hasłem „Czas letni”, w rozdziale pt. „Zalety i wady stosowania czasu letniego” czytamy:

Stosowanie czasu letniego dostosowuje czas pokazywany przez zegary do pozornego ruchu Słońca po niebie.

Zdanie to zawiera oczywistą nieprawdę. Jeśli za wyznacznik owego rzekomego dostosowania czasu do pozornego ruchu Słońca uznamy zbieżność południa zegarowego ze słonecznym (moment górowania Słońca na niebie), to w przypadku większości terenów obecnej Polski moment ten jest zdecydowanie bliższy godzinie 12 czasu środkowoeuropejskiego (dla zachodniej części kraju następuje pomiędzy godziną 12.03 a 11.45, w Krakowie o 11.40, Warszawie o 11.36), dopiero na wschodnich krańcach (Lublin, Białystok, Hrubieszów) południe słoneczne przypada na godziny 11.30-11.27.
 


Przybliżona mapa podziału stref czasowych na terenie współczesnej Polski. Zdecydowanie największa część Kraju znajduje się w Środkowoeuropejskiej Strefie Czasowej (CET). Tylko wschodnie obrzeża wchodzą w skład Strefy Wschodnioeuropejskiej (EET). Czas letni jest tożsamy z czasem EET, który w dość istotny sposób rozmija się z czasem słonecznym, w szczególności w środkowej i zachodniej Polsce. Domena publiczna.

Dalej czytamy:

„Gdy dzień trwa 12 godzin (a jasno jest na godzinę przed i po zachodzie Słońca), to w czasie strefowym będą to godziny 5–19, natomiast w czasie letnim 6–20. Stosowanie czasu letniego powoduje więc oszczędzanie światła, gdyż większość ludzi nie wstaje przed 6 i nie idzie spać o 19.”

Teza ta jest jak najbardziej prawdziwa, ale tylko w odniesieniu do okresów bliskich przesileniu wiosennemu i jesiennemu, gdy następuje zrównanie dnia z nocą (21 marca i 21 września). Problem polega na tym, że takie warunki panują stosunkowo krótko i np. już nieco ponad miesiąc po przesileniu wiosennym, 1 maja, Słońce w Warszawie wschodzi o 5.06 i zachodzi o 20.01 czasu letniego (4.06 i 19.01 czasu strefowego). W okresie najdłuższych dni roku (koniec maja – koniec lipca) wschód Słońca następuje ok. 4.40, a zachód po 20.30 czasu letniego (odpowiednio 3.40 i 19.30 czasu strefowego). Warto zauważyć, że w naszej strefie geograficznej zachód Słońca w lecie nie oznacza zapadnięcia ciemności, stosunkowo dobre warunki oświetleniowe utrzymują się jeszcze 1,5 – 2 godziny, a pod koniec maja, w czerwcu i w pierwszej połowie lipca przez całą noc panuje co najwyżej półmrok. Efekt pozornego wydłużenia dnia wieczorem jest więc tutaj dość wątpliwy, bo rzadkością jest wykorzystanie światła dziennego po godzinie 21. Pozostawienie zatem czasu strefowego jedynie w niewielkim stopniu zmieniłoby nasze postrzeganie długości dnia w tym okresie.

Z powyższego oszacowania wynika również, że nie należy się w Polsce spodziewać żadnych oszczędności jeśli chodzi o zużycie energii elektrycznej do oświetlenia w okresie lata. Godzina 19.30 w Polsce (emisja „Wiadomości” w TVP) to od lat niemal „przysłowiowa” pora zakończenia dnia, gdy tradycyjnie zwiększa się konsumpcja energii elektrycznej. Można krytykować ten zwyczaj i apelować o zmianę nawyków obywateli, ale faktem jest, że godzina więcej światła dziennego po 20 niewiele jest w stanie tu zmienić. Co więcej, ewentualne upowszechnienie w Polsce klimatyzacji w następnych latach może spowodować, że w ciepłe dni zużycie energii nie tylko nie spadnie, ale wręcz wzrośnie, jak to miało miejsce w cytowanych badaniach amerykańskich.

W chłodniejszych miesiącach obowiązywania czasu letniego w Polsce – marcu, kwietniu i październiku, a niejednokrotnie także w maju i we wrześniu, niska temperatura wymusza ogrzewanie domów w ciągu dnia. Dotyczy to szczególnie poranków, które bywają chłodne. W tym przypadku stosowanie czasu letniego jest zdecydowanie niekorzystne, gdyż dzień rozpoczynany jest wcześniej, często przed wschodem Słońca.

Odrębną sprawą jest kwestia konsumpcji energii elektrycznej przez firmy i przedsiębiorstwa. Choć w chwili obecnej nie brakuje zakładów pracujących w systemie zmianowym, większość firm i instytucji w Polsce pracuje na jedną zmianę w godzinach 7-15, 8-16 lub 9-17. W okresie letnim w godzinach tych zawsze jest jasno, niezależnie czy stosowalibyśmy czas strefowy, czy letni.

Wprowadzenie czasu letniego w marcu powoduje, że w okresach do pierwszego tygodnia kwietnia i od pierwszego tygodnia września aż do wprowadzenia czasu strefowego pod koniec października Słońce wschodzi po godzinie 6, co raczej komplikuje, niż ułatwia dojazd pracownikom rozpoczynającym pracę o godzinie 7 lub 8 (autor zna ten problem z własnego doświadczenia).

Odmienną sprawą jest – skandaliczna w opinii autora – praktyka wielu firm w Polsce stosowania sztucznego oświetlenia niezależnie od pory dnia i obecności Słońca. Nawyk ten należy zmieniać i promować wykorzystanie oświetlenia naturalnego, ale nie poprzez manipulacje pomiarem czasu.

Dni zmiany czasu niewątpliwie nie są najlepszym momentem na planowanie podróży pociągiem, autobusem lub samolotem. Zgodnie z wieloletnią praktyką, pociągi jadące w noc przejścia na czas letni mają planowe godzinne spóźnienie. Jeszcze gorzej wygląda sprawa w noc zmiany jesiennej, wówczas po 2 w nocy każdy z pociągów zatrzymuje się na godzinę na najbliższej stacji.
 

VIII. Koniec czasu letniego?


W 1947 roku, kanadyjski pisarz, dziennikarz i dramaturg Robertson Davies w swoim eseju p.t. „Pamiętniki Samuela Marchbanksa”, tak sparafrazował sens zmiany czasu oraz słowa Benjamina Franklina:

„…stanowczo protestuję, gdy mówi mi się, że marnuję światło dzienne, jeśli mój umysł mówi mi co innego. Sprzeciwiam się nawet stwierdzeniu, że tracę coś wartościowego pozostając w łóżku po wschodzie Słońca. […] Za plecami schematu czasu letniego dostrzegam kościstą dłoń Purytanizmu o błękitnych palcach, usiłującą siłą wepchnąć ludzi do łóżek wcześniej i zmusić ich do wcześniejszego wstawania, aby uczynić ich zdrowszymi, bogatszymi i zdrowszymi wbrew ich własnej woli.”

Pomysł czasu letniego powstał w epoce całkowicie innej niż obecnie, gdy ludzie mieli całkowicie inną mentalność i gdy panowały inne niż dziś uwarunkowania ekonomiczne. O ile idea ta miała wówczas rację bytu (szczególnie w warunkach wojennych), to dziś, na początku XXI wieku należy postawić poważne pytanie o sens stosowania tej metody. W opinii autora wady tego rozwiązania w warunkach naszego Kraju w znacznym stopniu przewyższają dość dyskusyjne korzyści. Z drugiej strony wiadomo, że przez blisko łącznie 57 lat XX wieku czas letni nie był stosowany w Polsce, co nie miało żadnego negatywnego wpływu na życie obywateli. Wręcz przeciwnie, na lata te przypadły okresy najszybszego rozwoju naszego Kraju.

Nikt nikomu nie zabrania zmienić swojego stylu życia. Jeśli komuś odpowiada wcześniejsze rozpoczęcie dnia i dłuższe korzystanie ze światła dziennego, jest to jego lub jej prywatną sprawą. Czas jednak najwyższy odejść od takich uregulowań, które w imię czyjeś idei lub czyichś partykularnych interesów zmuszają ludzi do zmiany rytmu życia, ze szkodą dla ich zdrowia fizycznego i psychicznego.

W chwili obecnej wprowadzanie i odwoływanie czasu letniego w Polsce jest regulowane rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów z dnia 23 grudnia 2008 r. w sprawie wprowadzenia i odwołania czasu letniego środkowoeuropejskiego w latach 2009–2011. Jak się wydaje, dopiero po upływie ważności tego rozporządzenia pojawi się możliwość odstąpienia od stosowania czasu letniego i wprowadzenie w Polsce czasu środkowoeuropejskiego obowiązującego przez cały rok, o ile w grupie rządzących pojawi się odpowiednia wola polityczna.

M. O.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe