[HIT Tysol.fr] Gen. Antoine Martinez o "buncie generałów" we Francji: Nie chcemy wojny domowej

„Radykalny islam”, „hordy z przedmieść”, kryzys po proteście „żółtych kamizelek” – list otwarty wystosowany przez francuskich generałów, oficerów i żołnierzy w stanie spoczynku wywołał polityczną burzę w kraju nad Sekwaną. Według badania przeprowadzonego dla kanału informacyjnego LCI 58 proc. Francuzów podpisuje się pod apelem, zaś 49 proc. z nich uważa, że armia powinna wystąpić w obronie kraju, nawet jeśli nie zostanie o to poproszona przez władze cywilne – zauważa serwis dziennika „Rzeczpospolita”. 73 proc. respondentów zgadza się, że stwierdzeniem, że Francja „rozpada się”. Co więcej, 84 proc. pytanych uważa, że życie w kraju nad Sekwaną jest coraz niebezpieczniejsze. Dwie trzecie ankietowanych twierdzi również, że wojskowych, którzy podpisali się pod listem otwartym, nie powinna spotkać kara. O "list generałów" pyta generała Antoine Martineza Patrick Edery [Tysol.fr] - Tak więc dla mnie, powinniśmy nawiązać  znacznie ściślejsze kontakty z Grupą Wyszehradzką. Naszym powołaniem jest wspólna praca - mówi gen. Martinez
gen. Antoine Martinez [HIT Tysol.fr] Gen. Antoine Martinez o
gen. Antoine Martinez / Screen YouTube Volontaires Pour la France

Wywiad w wersji francuskojęzycznej: Interview du général Martinez: "notre lettre est un cri d'alarme"

Patrick Edery: Nazywa się Pan Antoine Martinez. Urodził się Pan w 1948 r. w Oranie, w Algierii francuskiej, ma Pan teraz 73 lata. Był Pan generałem sił powietrznych i ekspertem w dziedzinie wywiadu. Na emeryturze angażuje się Pan w obronę tożsamości narodowej i w walkę z islamizacją Francji. Po raz pierwszy głośno było o Panu w 2016 r., kiedy stanął Pan w obronie generała broni w stanie spoczynku, Christiana Piquemala, zatrzymanego w Calais za zabranie głosu w trakcie manifestacji przeciwko polityce migracyjnej, za który to udział został wydalony z kadr wojskowych. W 2018 r., wraz 10 innymi generałami, jednym admirałem i byłym ministrem obrony narodowej, zwrócił się Pan do Emmanuela Macrona z prośbą o niepodpisywanie paktu z Marakeszu o migracji, który to akt mógłby stanowić zdradę. Ostatnio podpisał Pan apel zatytułowany „O powrót honoru naszych rządzących”, tym razem wraz z 20 generałami, setką oficerów i ponad tysiącem innych wojskowych w stanie spoczynku. Ten list skierowany do Emmanuela Macrona, który wskazuje palcem na „rozpad” Francji i możliwość wojny domowej, spowodował wielką debatę we Francji i obiegł cały świat. 24000 wojskowych miałoby podpisać ten list. W ostatnią niedzielę została opublikowana petycja wojskowych w czynnej służbie, która w pełni wspiera wojskowych w stanie spoczynku, jak i treść ich apelu. Obecnie petycja ta została przeczytana przez ponad 2 000 000 osób i podpisana przez więcej niż 250 000. Ponadto, według sondażu, 6 Francuzów na 10 wspiera żołnierzy, którzy podpisali Wasz apel. Wreszcie, zdecydował się Pan zgłosić swoją kandydaturę w wyborach na prezydenta Republiki francuskiej w 2022 r.

Jaki jest powód apelu Pana wraz z innymi generałami, oficerami i wojskowymi?

Gen. Antoine Martinez: Sytuacja Francji nieustannie się pogarsza z racji imigracji. Ta ostatnia zaczęła się w latach 70. i rozwija się wraz z grupowaniem rodzin i dojściem do władzy socjalistów w czasie prezydentury François Mitteranda w latach 1981-1995. Mamy do czynienia z napływem populacji, które z biegiem lat, zwłaszcza pod koniec lat 90 i początkiem lat 2000, stały się populacjami masowej imigracji o całkowicie innej kulturze i cywilizacji. Problemem zaś, to przecież ludzkie, jest fakt, iż przy masowej imigracji mamy skłonność do skupiania się w ramach tej kultury, do której należymy. Niestety, jak widzimy to w praktyce, ta kultura jest dla nas wroga. Zaś przy pewnej liczebności, grupy ludzi o tej samej kulturze i cywilizacji mają skłonność nie tylko do skupiania się, lecz także do narzucania własnej wizji świata. Nasi politycy, których obowiązkiem jest  troszczyć się o dobro wspólne i interes państwa i narodu, najpierw pokazali pobłażliwość, potem tchórzostwo, brak jasnej wizji przyszłości, a teraz udowadniają, że są oderwani od rzeczywistości. Sytuacja pogarszała się w miarę upływu czasu i wielu z naszych polityków nie chciało tego zauważyć. Dzisiaj doświadczamy przemocy w miastach, która występuje niemal wszędzie, a także ataków na siły porządkowe, które już nie mają prawa wstępu do pewnych sektorów, „aby nie prowokować”. Naszym politykom brakuje woli przyjęcia na siebie ich misji. To wszystko zmusiło nas do napisania listu otwartego do prezydenta Republiki, do rządu i do wszystkich naszych parlamentarzystów. Ten list otwarty jest „wołaniem na alarm”! Wołaniem na alarm skierowanym do tych, którzy nami rządzą, aby im powiedzieć, że jeżeli nie podejmą decyzji, nie zrobią nic, to wtedy wejdziemy w sposób nieunikniony, nieubłagany, na ścieżkę konfrontacji, wojny domowej. My tego nie chcemy!

Co odpowie Pan tym, którzy oskarżają Was o chęć zorganizowania puczu?

(Śmiech) Nie i nie. Jest to interpretacja niektórych, interpretacja bardzo nieuczciwa. Należy zrozumieć, że generałowie, którzy podpisali ten tekst są w stanie spoczynku, ponadto nie wszyscy się dobrze znamy, w tych warunkach nie ma takiej możliwości. Tym bardziej, że coraz więcej osób do nas dołącza, gdyż jest już ponad 30 000 wojskowych, którzy podpisali ten tekst i ponad 60 generałów w stanie spoczynku! Potroiliśmy liczbę generałów, pomimo kar zapowiedzianych wobec nas przez rząd, jak i upokarzających deklaracji, przyrównujących nas do faszystowskich puczystów czy też generałów w laczkach, krytyki te są jednocześnie sprzeczne i żałosne. Wsparcie naszego listu przez 60% Francuzów na pewno zaskoczyło i zdziwiło naszych rządzących. Teraz, to kierujący nami politycy muszą przyjąć na siebie odpowiedzialność.

Co czeka Francję, jeżeli prośby sygnatariuszy nie zostaną wysłuchane? Według sygnatariuszy, jeżeli rząd nic nie zrobi, zmierzamy wprost do wojny domowej, z użyciem naszego wojska. Według Pana, ile jeszcze czasu zostało, aby zmienić stan rzeczy?

Czasu już nie mamy. To jest jednocześnie powód, dla którego zdecydowałem się kandydować w wyborach prezydenckich w 2022 r. Wybory te stanowią dla nas wszystkich nieodwracalny punkt. Jeżeli nic się nie zmieni, jeżeli Emmanuel Macron zostanie prezydentem przez kolejnych 5 lat, twierdzę, że Francja znajdzie się w dramatycznej sytuacji. Mamy bardzo mało czasu na działanie. Najlepszym dowodem jest deklaracja samego ministra spraw wewnętrznych Macrona, człowieka najlepiej poinformowanego we Francji, socjalisty Gérarda Collomba, który w dniu swojej dymisji stwierdził: „Dziś żyjemy obok siebie, ale obawiam się, że jutro staniemy naprzeciwko siebie.” Cała przemoc w miastach dowodzi, że mamy już wroga wewnętrznego. Przemoc ta jest prawdziwą partyzantką miejską, zaś zradykalizowane osoby pozostają praktycznie bez kary.

Nie jest Pan aby optymistą? Jak wierzyć, że nasi politycy to zmienią? Czy to prawica, czy to lewica, polityka we Francji jest od 40 lat taka sama. Nie tylko pozwala się przyjeżdżać do nas  wrogim nam ludziom, którzy u siebie, w meczetach, telewizji są indoktrynowani przez ich państwa by nas nienawidzić, lecz także ludzie ci, gdy przyjeżdżają do Francji, są witani przez lewicowe organizacje pozarządowe o profilu dekolonizacyjnym, które utwierdzają ich w tych przekonaniach mówiąc im, że jesteśmy krajem rasistowskim. Co zrobić z taką klasą polityczną?

Ma Pan racje, dlatego też, nie bez powodu, we Francji największą partią jest partia niegłosujących. Francuzi już nie głosują, nie dlatego, że polityka ich nie interesuje, lecz dlatego, że są już bez nadziei, są wściekli, zaś głosowanie niczego nie daje, niezależnie od tego, czy to lewica czy też prawica dochodzi do władzy. Dlatego między innymi startuję w wyborach prezydenckich, gdyż ja również nie mogę zrozumieć jak politycy zarówno z lewicy jak i z prawicy nie pojmują, że ich podstawowym zadaniem jest ochrona ich kraju i ich rodaków. Rządzący nami wyznają postępową ideologię, która uważa, że chęć obrony tożsamości danego kraju jest czymś haniebnym. Jestem tym zaskoczony, zdumiony. Uważam, że każdy kraj, każdy naród ma prawo do obrony własnej tożsamości, tego czym jest, swojej historii, swoich tradycji, swojego języka. Jesteśmy dziedzicami konkretnej historii, z której powinniśmy być dumni. Kiedy Emmanuel Macron chce za wszelką cenę pozostawić granice otwarte, propaguje postępową politykę, to chce aktywnie uczestniczyć w rozpadzie naszego kraju i naszego narodu. Każdy naród ma prawo do swojej ciągłości historycznej, więc uznaję chęć obrony swoich korzeni, swego dziedzictwa, czy to historycznego, czy duchowego i kulturowego, nie tylko za prawo, lecz i za obowiązek.

No właśnie, porozmawiajmy o postępowości. Nie sądzi Pani, że to jest podstawowy problem? Na całym Zachodzie postępowcy sięgnęli po władzę: w partiach, związkach zawodowych, mediach, wielkich firmach, administracji, instytucjach, przemyśle rozrywkowym, kulturze i na uniwersytetach. Obywatele otwarcie chrześcijańscy i konserwatywni zaś są coraz bardziej wykluczeni z publicznej dyskusji i odpowiedzialnych stanowisk. Teraz mamy do czynienia nawet z prawdziwym prześladowaniem procesowym w stosunku do rzeczników konserwatyzmu, kiedy otwarcie wyrażają swoje poglądy na temat imigracji i islamu. Jeżeli nie wyznaje Pan credo postępowca, sam wyklucza się Pan z odpowiedzialnych stanowisk, niezależnie od zalet i kompetencji. Najbardziej jaskrawym przykładem jest prezydent Donald Trump, ocenzurowany przez media i portale społecznościowe. Co prawda nie-postępowcy nie są jeszcze skazywani na więzienie, mogą publikować, mają ograniczoną przestrzeń, gdzie mogą się wypowiadać. Lecz czy nie możemy powiedzieć, że żyjemy już w miękkim totalitaryzmie postępowym?

Oczywiście, już na wspomnianym przykładzie prezydenta Trumpa widzieliśmy to dobrze. Zresztą kanał telewizyjny CNN musiał przyznać, że media amerykańskie zrobiły wszystko, żeby doprowadzić do destabilizacji i przegranej prezydenta Trumpa. Uważam, że miał on całkowitą rację chcąc postawić interes USA na pierwszym miejscu. Twierdzę, że pierwszym zadaniem polityka jest powiedzieć, że najpierw mój kraj, mój naród.

Proszę wybaczyć, że nalegam, lecz 83% Francuzów uważa, że brak bezpieczeństwa wzrasta każdego dnia, 70% ma dosyć imigracji, 60% wspiera wasz apel, a nawet co drugi Francuz uważa, że armia powinna interweniować by zaprowadzić porządek, nawet bez polecenia rządowego. Wszystkie te sondaże pokazują, że Francuzi chcą całkowitej zmiany polityki migracyjnej i bezpieczeństwa, lecz mimo to, żadna z partii rządzących nie podejmuje działań w tym kierunku. Nawet najbardziej prawicowa partia w rządzie, Republikanie, już nie mówi, że zatrzyma imigrację, lecz, że będzie lepiej nad nią panować. To trochę taki system jak u Putina, gdzie nie ma prawdziwej konkurencji. Czy wobec tego systemu demokracji niereprezentatywnej byłby Pan gotów do wezwania do strajku generalnego we Francji?

Jesteśmy w maju, w tym okresie roku, w którym Francuzi, pomimo sytuacji w kraju, mają tylko jedno w głowie: wakacje. Lecz po okresie urlopowym, we wrześniu, październiku, sądzę, że możliwe są pewne ruchy. To, co wzbudziliśmy naszym apelem, to rosnąca świadomość naszych rodaków i zobaczymy co wydarzy się po wakacjach.

Jakie więzi łączą Was, sygnatariuszy? Czy wspierają oni Pana kandydaturę w wyborach prezydenckich?

Jest już czterech generałów, w tym najwyższym z nich stopniem, generał broni Piquemal. Sądzę, że z upływem miesięcy pojawią się inni, którzy wesprą moją kandydaturę. Wiem, że wśród nich jest kilku, którzy jeszcze oficjalnie tego nie potwierdzili, lecz którzy wspierają moją kandydaturę. Wraz z ostatnimi wydarzeniami, a zwłaszcza z listem otwartym czynnych żołnierzy, jest wysoce prawdopodobne, że inni generałowie mnie poprą.

Co Pan odpowie mediom, które twierdzą, że pracuje Pan dla Zjednoczenia Narodowego (Rassemblement National), czy też, że celem tego wszystkiego jest zmuszenie Marine Le Pen do zaostrzenia swego programu?

Dla Marine Le Pen, islam można pogodzić z demokracją, dla mnie nie. Dla mnie, pozwolę sobie na zacytowanie tej znanej formuły: „Islam jest islamizmem w spoczynku, zaś islamizm jest islamem w czynie.”

Lecz czy nie musimy dokonać rozróżnienia, chociażby dlatego, że ok. 10% populacji to muzułmanie? Jeżeli islamu nie da się pogodzić z republiką, co w takim razie zrobiłby Pan z tymi wszystkimi osobami?

Tak, mamy rodaków wyznania muzułmańskiego, którzy są zintegrowani ze społeczeństwem francuskim, zasymilowani z naszym narodem, to oczywiste. Mamy bardzo mało statystyk etnicznych, gdyż wielu naszych rządzących nie chce o tym mówić.

Tym bardziej porozmawiajmy o nich. 95% elity polityczno-medialnej całkowicie neguje „Wielką Zamianę”, to znaczy postępującą i szybką zamianą ludności i cywilizacji przez zalew migracyjny. Lecz wystarczy porównać ulice francuskie czy zdjęcia szkolne z lat 70. i te z dzisiaj, by zobaczyć gołym okiem różnicę. Nawet liczby są wymowne. Ponad 20% populacji ma pochodzenie afrykańskie (według Emmanuela Macrona), 20% dzieci rodzących się we Francji ma imię muzułmańskie, 40% z rodzących się dzieci ma przynajmniej jednego rodzica obcokrajowca. W niektórych miastach departamentu Seine-Saint-Dénis, w Clichy-sous-Bois, Aubervilliers i la Courneuve, trzy czwarte młodzieży jest pochodzenia zagranicznego, zaś w niektórych miastach, nawet mniej niż 5% młodych jest pochodzenia europejskiego. Każdego roku przyjeżdżają do Francji imigranci w liczbie odpowiadającej mieszkańcom Nicei. Jeżeli nic się z tym nie zrobi, w 2050 r., islam będzie pierwszą religią, a przynajmniej co drugi mieszkaniec Francji będzie pochodzenia afrykańskiego. Czy ostatecznie nie jest więc daremna chęć obrony tożsamości francuskiej i walki z islamizacją kraju? Czy może należy przyjąć do świadomości, że Francja stała się krajem o korzeniach islamsko-chrześcijańskich i kulturze europejsko-afrykańskiej?

Nie. Jest to z jednej strony powodem wspomnianego apelu jak i z drugiej strony, mojej decyzji o kandydowaniu w wyborach prezydenckich. Jest oczywistym, że mamy przed oczami problem demograficzny. Chciałbym podać inne statystyki, te z raportu Instytutu Montaigne, któremu to daleko jest do bycia instytutem ekstremistycznym, a który informuje nas, że 30% muzułmanów z naszego terytorium jest zradykalizowanych i używa swojej religii jako narzędzia do rebelii przeciwko Francji. Że 30% chce ustanowienia szariatu, a więc prawa islamskiego. 30%! Zaś ponad 50% uważa, że chce żyć zgodnie z ich tradycjami i zwyczajami.

Po raz kolejny nasuwa się pytanie, jak to jest możliwe, że nasi rządzący i media, którzy znają te liczby, pozostają w zaprzeczeniu. Żyjąc w Polsce i obserwując sytuację we Francji, stwierdzam każdego dnia, że francuscy politycy i media atakują manipulacjami i fałszywymi informacjami, które są czasami zmyślone od A do Z, demokracje takie jak Polska czy Węgry. Jak taki stopień propagandy, kłamstwa godny Związku Radzieckiego jest możliwy? Jak to Pan wyjaśni?

To jest nie do wyjaśnienia. W każdym razie, chcemy, aby to wszystko ustało.

Zna Pan „operację cierń”, która ma być planem sztabu głównego armii, mającym na celu odbicie „utraconych terytoriów Republiki”?

(Lekko skrępowany) Nie wiem czy ta nazwa jest rzeczywista. To, co mogę Panu powiedzieć, to że obowiązkiem wojska jest przewidywanie.

Wielu ministrów już was pouczało o odpowiedzialności, honorze i lojalności, a zwłaszcza minister obrony. Jako żołnierz, gotowy oddać swe życie za Francję, jak przyjmuje Pan te lekcje moralności od ministrów, z których każdy ma coś za paznokciami, jak pani Parly (minister obrony), która otrzymała milion euro od francuskich kolei za 18 miesięcy pracy, podczas gdy to państwowe przedsiębiorstwo jest zadłużone na 50 miliardów euro?

Mamy dowód na to, że rządzący nami politycy nie są przy władzy, aby służyć krajowi, lecz aby nim się posługiwać. Ponadto, ich wypowiedzi są upokarzające wobec osób, które służyły krajowi w mundurze przez dziesiątki lat i są gotowe oddać dla niego życie. Nasi politycy powinni zrozumieć, że siły zbrojne wykonują prawdziwe kapłaństwo przede wszystkim wobec ludu, którego mają bronić.

Wspierająca Was petycja żołnierzy w służbie czynnej z pewnością umocniła Was w waszej walce, lecz czy to nie dyskredytuje za bardzo naszych rządzących poza naszymi granicami?

Obraz Francji za granicą to prawdziwym problem. Lecz sądzę, że to, co dzieje się we Francji, będzie miało wielki wydźwięk na poziomie europejskim i będzie z bliska obserwowane przez kraje takie jak Polska i Węgry. Uważam, że walka, którą toczymy, dotyczy wszystkich narodów. Zalew migracyjny od 2015 r. jest prawdziwym atakiem bez precedensu na narody europejskie, zapoczątkowanym przez Państwo Islamskie, które w grudniu 2014 r. ogłosiło, że wyśle 500 000 migrantów. Ostatecznie, przybyło ponad półtora miliona migrantów. Dla mnie jest to bezprecedensowy atak na Europę, którego nasi rządzący nie chcieli widzieć, nie chcieli się nim zająć, którego są winni.

Jeśli chodzi o Pana program wyborczy jako kandydata na prezydenta, to jest on w dużej mierze tożsamy z propozycjami Erica Zemmoura w zakresie asymilacji i imigracji pozaeuropejskiej, którą chcecie zatrzymać, jak i grupowania rodzin, oraz wprowadzenia rozwiązań preferencji narodowych. W kwestiach dotyczących bezpieczeństwa jest Pan stanowczy,  proponuje Pan powrót do zsyłania na wygnanie terrorystów i ponowne otwarcie domów poprawczych. Z braku czasu, chciałbym, żebyśmy skoncentrowali się na polityce zagranicznej. Mówi Pan o zbliżeniu z krajami członkowskimi Grupy Wyszehradzkiej, jak Pan widzi tę sprawę?

Dla mnie, obecna Unia Europejska nie odpowiada już potrzebom narodów europejskich, które ignoruje. Zapomina się, że to one mają być bronione. Dla mnie, Unia Europejska jest dzisiaj fabryką, która już nie funkcjonuje, która potrzebuje całkowitego przeglądu. Powstała uprzywilejowana relacja między Francją a Niemcami, które są wielkim krajem i pierwszą europejską potęgą ekonomiczną. Lecz dobrze widzimy, że nasze interesy nie zawsze są zbieżne. Nie chcę uczynić z UE państwa federalnego, lecz przymierze narodów, które mają wspólne projekty, zachowując jednocześnie swoją specyfikę.  Chciałbym także, żeby udało się wyjść poza „tandem francusko-niemiecki”, zwłaszcza iż w wielu sprawach, takich jak dziedzictwo kulturowe i historyczne, czuję się znacznie bliższy krajom takim jak Polska czy Węgry, które bronią swojej tożsamości. Powtórzę, nie powinniśmy wstydzić się chęci obrony tego, czym jesteśmy, czym byliśmy i czym chcemy dalej być. Tak więc dla mnie, powinniśmy nawiązać  znacznie ściślejsze kontakty z Grupą Wyszehradzką. Naszym powołaniem jest wspólna praca.

Życzy Pan sobie także zbliżenia z Rosją. Jako ekspert w dziedzinie wywiadu, dobrze Pan jednak widzi, że stworzyła ona narzędzia wpływu, które grożą naszemu krajowi. Z jednej strony jest Russia Today, która jest instrumentem tajnych służb rosyjskich do ustalenia siatek wpływu i identyfikowania słabych stron, to znaczy osób, na które można naciskać, aby wpływać na naszych rządzących. Z drugiej strony, czeski miliarder, Daniel Křetínský, którego przychody zależą od rosyjskiego gazu, posiada obecnie imperium prasowe z tytułami takimi jak Marianne, Elle, Le Mond, L’obs, les incrocks etc. Jak wyjaśni Pan to uwielbienie ze strony całego francuskiego ruchu konserwatywnego i patriotycznego dla rosyjskiego reżimu autorytarnego, który wyposażył się w tyle narzędzi nacisku na naszych rządzących?

Tak, to prawda. Lecz biorąc pod uwagę ewolucję zagrożeń, należy dokonać refleksji z obu stron. NATO, wraz z upadkiem Układu Warszawskiego, powinno zniknąć. NATO jest narzędziem, które pozostaje w rękach Amerykanów i które broni interesów amerykańskich. Zaś na poziomie zagrożeń, świat przechodzi  ewolucję. W pewnych sprawach, UE powinna była zacząć nowy dialog z Rosją. Zwłaszcza w kwestiach wzrostu potęgi Chin i zagrożenia islamistycznego. Sądzę, że w tych dziedzinach, UE i Rosja mają pewne punkty wspólne. Nie jest to całkowite zbliżenie, lecz należy sobie przypomnieć, że Rosja jest europejska jak i my i że mamy wspólne interesy.

Nie jest to aby wizja bardzo „romantyczna” Rosji? Rosja nie ma korzeni rzymskich, nie była częścią Zachodu, jej tradycja w dziedzinie rządzenia jest znacznie bardziej wschodnia niż zachodnia, co widać w jej historii, w której to pojawiają się niemal wyłącznie despoci i tyrani. Tak jak w państwach Bliskiego Wschodu, korupcja jest tam głęboko zakorzeniona. Jak można wierzyć w to, że Rosja będzie mogła dostosować się do bloku zachodniego, jeżeli jej władztwo rozciąga się w 2/3 w Azji? Co sądzi Pan o amerykańsko-polskiej wizji, rozwiniętej przez Zbigniewa Brzezińskiego, według której najlepszym sprzężeniem Rosji z Europą będzie uczynienie z niej kraju europejskiego, poprzez odrzucenie wszelkich ambicji imperialnych wobec Ukrainy, Białorusi i Azji?

Tak, to jest oczywiste, lecz aby to uczynić, należy zastanowić się również nad pozycją NATO. Chiny będą wielkim zagrożeniem geostrategicznym i trzeba jak najszybciej rozwiązać wszystkie wątpliwości z Rosją, tworząc relacje znacznie bardziej przyjazne.

Nasz wywiad dobiega końca, co chciałby powiedzieć Pan na zakończenie?

Jako iż jest Pan w Polsce, chciałbym pozdrowić naszych polskich przyjaciół, często spotykałem się z polskimi żołnierzami. Widzi Pan (obraca się), zachowałem u siebie tę piękną statuetkę lotnika, która została mi podarowana przez polskiego generała. Miałem dobrego polskiego przyjaciela, pułkownika Stanisława Frankowskiego, który niestety nas opuścił. Mam wspaniałe wspomnienia związane z nim i jego Małżonką. Chciałbym skorzystać z tego wywiadu, aby pozdrowić jego żonę Halinę.

 


 

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Sensacyjne informacje z Barcelony: Xavi jednak na wylocie? z ostatniej chwili
Sensacyjne informacje z Barcelony: Xavi jednak na wylocie?

Zdaniem hiszpańskich mediów sprawa pozostania Xaviego na stanowisku trenera Barcelony nie jest jeszcze przesądzona. Zdaniem "AS" wszystko zależy od tego, czy Blaugranie uda się odzyskać drugie miejsce w tabeli.

Paweł Jędrzejewski: Nie amerykańska ambasada w Polsce, ale polska w USA powinna potępiać antysemityzm Wiadomości
Paweł Jędrzejewski: Nie amerykańska ambasada w Polsce, ale polska w USA powinna potępiać antysemityzm

Zaatakowanie synagogi Nożyków w Warszawie przez szesnastolatka koniecznie trzeba postrzegać w szerszym kontekście. Poprzedziły je dwa wydarzenia, dość mocno nagłośnione przez media. Rok temu 14-latek i 15-latek namalowali swastykę na ścianie synagogi w Gdańsku-Wrzeszczu. W roku 2018, także w Gdańsku-Wrzeszczu, chory psychicznie rzucił kamieniem w szybę tej samej synagogi. Były także sporadyczne przypadki umieszczania antyżydowskich napisów na synagogach (np. we Wrocławiu). Czyli w ciągu prawie sześciu lat w Polsce miało miejsce kilka przypadków wandalizmu i dwa ataki - jeden popełniony przez małoletniego, jeden przez chorego psychicznie. Mało? Tak - na całe szczęście, bardzo mało.

Co Luna zrobiła z polską flagą? Oburzenie w sieci z ostatniej chwili
Co Luna zrobiła z polską flagą? Oburzenie w sieci

Luna reprezentująca Polskę podczas tegorocznej Eurowizji postanowiła pojawić się podczas konkursu nie tylko z biało-czerwoną, ale także tęczową flagą.

Nie żyje znany polski muzyk z ostatniej chwili
Nie żyje znany polski muzyk

W poniedziałek zmarł Jacek Zieliński wieloletni członek krakowskiej grupy Skaldowie - podała w mediach społecznościowych Piwnica pod Baranami. Miał 77 lat.

Kaczyński i Szydło: Wybieramy się na demonstrację Solidarności przeciwko Zielonemu Ładowi z ostatniej chwili
Kaczyński i Szydło: Wybieramy się na demonstrację Solidarności przeciwko Zielonemu Ładowi

– Decyzje, które zapadają na forum europejskim, przekładają się na życie mieszkańców jako ograniczenia, podatki, drożyzna. Dlatego wybieram się na marsz 10 maja – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z Tysol.pl.

Ukraina: Nie żyje dwukrotny mistrz Europy. Zginał na wojnie z ostatniej chwili
Ukraina: Nie żyje dwukrotny mistrz Europy. Zginał na wojnie

Pełeszenko zajął czwarte miejsce w kategorii 85 kg podczas igrzysk olimpijskich w 2016 roku. W tym samym roku został mistrzem Europy, ponownie zdobywając złoto rok później. W 2018 roku został zawieszony po tym, jak nie przeszedł testu antydopingowego. "Z wielkim smutkiem informujemy, że serce zasłużonego mistrza sportu Ukrainy Ołeksandra Pełeszenki przestało dziś bić. Składamy najszczersze kondolencje rodzinie i wszystkim, którzy go znali" – można przeczytać w komunikacie UWF na Facebooku. Hołd sztangiście złożył także Ukraiński Komitet Olimpijski, dodając, że wstąpił do sił zbrojnych już w pierwszych dniach inwazji Rosji na Ukrainę. "Wojna zabiera tych najlepszych... Bohaterowie nie umierają" – powiedział trener sztangistów i członek zarządu UWF Wiktor Słobodianiuk.

Komisja Europejska kończy procedurę z art. 7 wobec Polski. Jest reakcja PiS z ostatniej chwili
Komisja Europejska kończy procedurę z art. 7 wobec Polski. Jest reakcja PiS

– Uruchomienie procedury art. 7. za rządów PiS miało wyłączenie charakter politycznej presji; stan prawny jest dokładnie taki sam, co znaczy, że byliśmy oskarżani niesłusznie o łamanie praworządności – powiedzieli PAP politycy PiS pytani o zapowiedź zakończenia tej procedury.

Francja zabiera głos ws. doniesień o wysłaniu żołnierzy na Ukrainę z ostatniej chwili
Francja zabiera głos ws. doniesień o wysłaniu żołnierzy na Ukrainę

Francja nie wysłała wojsk na Ukrainę; takie doniesienia to efekt niesłabnącej kampanii dezinformacyjnej, która ma osłabić wsparcie Paryża dla Kijowa – ogłosiło w poniedziałek MSZ Francji. Wcześniej w mediach pojawiały się informacje o wysłaniu na Ukrainę około setki żołnierzy francuskiej Legii Cudzoziemskiej.

Niemcy: Koniec z dopłatami bezpośrednimi dla rolników? z ostatniej chwili
Niemcy: Koniec z dopłatami bezpośrednimi dla rolników?

Frakcja niemieckich Zielonych uważa, że wielomiliardowe dotacje rolne z Unii Europejskiej powinny być w przyszłości inaczej dystrybuowane.

„Człowiek z bliskiego kręgu poseł Gasiuk-Pihowicz”. Nowe informacje nt. sędziego Tomasza Szmydta z ostatniej chwili
„Człowiek z bliskiego kręgu poseł Gasiuk-Pihowicz”. Nowe informacje nt. sędziego Tomasza Szmydta

Przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa Dagmara Pawełczyk-Woicka przekazała w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita”, że sędzia Tomasz Szmydt, który w poniedziałek poprosił o azyl na Białorusi, współpracował z poseł KO Kamilą Gasiuk-Pihowicz.

REKLAMA

[HIT Tysol.fr] Gen. Antoine Martinez o "buncie generałów" we Francji: Nie chcemy wojny domowej

„Radykalny islam”, „hordy z przedmieść”, kryzys po proteście „żółtych kamizelek” – list otwarty wystosowany przez francuskich generałów, oficerów i żołnierzy w stanie spoczynku wywołał polityczną burzę w kraju nad Sekwaną. Według badania przeprowadzonego dla kanału informacyjnego LCI 58 proc. Francuzów podpisuje się pod apelem, zaś 49 proc. z nich uważa, że armia powinna wystąpić w obronie kraju, nawet jeśli nie zostanie o to poproszona przez władze cywilne – zauważa serwis dziennika „Rzeczpospolita”. 73 proc. respondentów zgadza się, że stwierdzeniem, że Francja „rozpada się”. Co więcej, 84 proc. pytanych uważa, że życie w kraju nad Sekwaną jest coraz niebezpieczniejsze. Dwie trzecie ankietowanych twierdzi również, że wojskowych, którzy podpisali się pod listem otwartym, nie powinna spotkać kara. O "list generałów" pyta generała Antoine Martineza Patrick Edery [Tysol.fr] - Tak więc dla mnie, powinniśmy nawiązać  znacznie ściślejsze kontakty z Grupą Wyszehradzką. Naszym powołaniem jest wspólna praca - mówi gen. Martinez
gen. Antoine Martinez [HIT Tysol.fr] Gen. Antoine Martinez o
gen. Antoine Martinez / Screen YouTube Volontaires Pour la France

Wywiad w wersji francuskojęzycznej: Interview du général Martinez: "notre lettre est un cri d'alarme"

Patrick Edery: Nazywa się Pan Antoine Martinez. Urodził się Pan w 1948 r. w Oranie, w Algierii francuskiej, ma Pan teraz 73 lata. Był Pan generałem sił powietrznych i ekspertem w dziedzinie wywiadu. Na emeryturze angażuje się Pan w obronę tożsamości narodowej i w walkę z islamizacją Francji. Po raz pierwszy głośno było o Panu w 2016 r., kiedy stanął Pan w obronie generała broni w stanie spoczynku, Christiana Piquemala, zatrzymanego w Calais za zabranie głosu w trakcie manifestacji przeciwko polityce migracyjnej, za który to udział został wydalony z kadr wojskowych. W 2018 r., wraz 10 innymi generałami, jednym admirałem i byłym ministrem obrony narodowej, zwrócił się Pan do Emmanuela Macrona z prośbą o niepodpisywanie paktu z Marakeszu o migracji, który to akt mógłby stanowić zdradę. Ostatnio podpisał Pan apel zatytułowany „O powrót honoru naszych rządzących”, tym razem wraz z 20 generałami, setką oficerów i ponad tysiącem innych wojskowych w stanie spoczynku. Ten list skierowany do Emmanuela Macrona, który wskazuje palcem na „rozpad” Francji i możliwość wojny domowej, spowodował wielką debatę we Francji i obiegł cały świat. 24000 wojskowych miałoby podpisać ten list. W ostatnią niedzielę została opublikowana petycja wojskowych w czynnej służbie, która w pełni wspiera wojskowych w stanie spoczynku, jak i treść ich apelu. Obecnie petycja ta została przeczytana przez ponad 2 000 000 osób i podpisana przez więcej niż 250 000. Ponadto, według sondażu, 6 Francuzów na 10 wspiera żołnierzy, którzy podpisali Wasz apel. Wreszcie, zdecydował się Pan zgłosić swoją kandydaturę w wyborach na prezydenta Republiki francuskiej w 2022 r.

Jaki jest powód apelu Pana wraz z innymi generałami, oficerami i wojskowymi?

Gen. Antoine Martinez: Sytuacja Francji nieustannie się pogarsza z racji imigracji. Ta ostatnia zaczęła się w latach 70. i rozwija się wraz z grupowaniem rodzin i dojściem do władzy socjalistów w czasie prezydentury François Mitteranda w latach 1981-1995. Mamy do czynienia z napływem populacji, które z biegiem lat, zwłaszcza pod koniec lat 90 i początkiem lat 2000, stały się populacjami masowej imigracji o całkowicie innej kulturze i cywilizacji. Problemem zaś, to przecież ludzkie, jest fakt, iż przy masowej imigracji mamy skłonność do skupiania się w ramach tej kultury, do której należymy. Niestety, jak widzimy to w praktyce, ta kultura jest dla nas wroga. Zaś przy pewnej liczebności, grupy ludzi o tej samej kulturze i cywilizacji mają skłonność nie tylko do skupiania się, lecz także do narzucania własnej wizji świata. Nasi politycy, których obowiązkiem jest  troszczyć się o dobro wspólne i interes państwa i narodu, najpierw pokazali pobłażliwość, potem tchórzostwo, brak jasnej wizji przyszłości, a teraz udowadniają, że są oderwani od rzeczywistości. Sytuacja pogarszała się w miarę upływu czasu i wielu z naszych polityków nie chciało tego zauważyć. Dzisiaj doświadczamy przemocy w miastach, która występuje niemal wszędzie, a także ataków na siły porządkowe, które już nie mają prawa wstępu do pewnych sektorów, „aby nie prowokować”. Naszym politykom brakuje woli przyjęcia na siebie ich misji. To wszystko zmusiło nas do napisania listu otwartego do prezydenta Republiki, do rządu i do wszystkich naszych parlamentarzystów. Ten list otwarty jest „wołaniem na alarm”! Wołaniem na alarm skierowanym do tych, którzy nami rządzą, aby im powiedzieć, że jeżeli nie podejmą decyzji, nie zrobią nic, to wtedy wejdziemy w sposób nieunikniony, nieubłagany, na ścieżkę konfrontacji, wojny domowej. My tego nie chcemy!

Co odpowie Pan tym, którzy oskarżają Was o chęć zorganizowania puczu?

(Śmiech) Nie i nie. Jest to interpretacja niektórych, interpretacja bardzo nieuczciwa. Należy zrozumieć, że generałowie, którzy podpisali ten tekst są w stanie spoczynku, ponadto nie wszyscy się dobrze znamy, w tych warunkach nie ma takiej możliwości. Tym bardziej, że coraz więcej osób do nas dołącza, gdyż jest już ponad 30 000 wojskowych, którzy podpisali ten tekst i ponad 60 generałów w stanie spoczynku! Potroiliśmy liczbę generałów, pomimo kar zapowiedzianych wobec nas przez rząd, jak i upokarzających deklaracji, przyrównujących nas do faszystowskich puczystów czy też generałów w laczkach, krytyki te są jednocześnie sprzeczne i żałosne. Wsparcie naszego listu przez 60% Francuzów na pewno zaskoczyło i zdziwiło naszych rządzących. Teraz, to kierujący nami politycy muszą przyjąć na siebie odpowiedzialność.

Co czeka Francję, jeżeli prośby sygnatariuszy nie zostaną wysłuchane? Według sygnatariuszy, jeżeli rząd nic nie zrobi, zmierzamy wprost do wojny domowej, z użyciem naszego wojska. Według Pana, ile jeszcze czasu zostało, aby zmienić stan rzeczy?

Czasu już nie mamy. To jest jednocześnie powód, dla którego zdecydowałem się kandydować w wyborach prezydenckich w 2022 r. Wybory te stanowią dla nas wszystkich nieodwracalny punkt. Jeżeli nic się nie zmieni, jeżeli Emmanuel Macron zostanie prezydentem przez kolejnych 5 lat, twierdzę, że Francja znajdzie się w dramatycznej sytuacji. Mamy bardzo mało czasu na działanie. Najlepszym dowodem jest deklaracja samego ministra spraw wewnętrznych Macrona, człowieka najlepiej poinformowanego we Francji, socjalisty Gérarda Collomba, który w dniu swojej dymisji stwierdził: „Dziś żyjemy obok siebie, ale obawiam się, że jutro staniemy naprzeciwko siebie.” Cała przemoc w miastach dowodzi, że mamy już wroga wewnętrznego. Przemoc ta jest prawdziwą partyzantką miejską, zaś zradykalizowane osoby pozostają praktycznie bez kary.

Nie jest Pan aby optymistą? Jak wierzyć, że nasi politycy to zmienią? Czy to prawica, czy to lewica, polityka we Francji jest od 40 lat taka sama. Nie tylko pozwala się przyjeżdżać do nas  wrogim nam ludziom, którzy u siebie, w meczetach, telewizji są indoktrynowani przez ich państwa by nas nienawidzić, lecz także ludzie ci, gdy przyjeżdżają do Francji, są witani przez lewicowe organizacje pozarządowe o profilu dekolonizacyjnym, które utwierdzają ich w tych przekonaniach mówiąc im, że jesteśmy krajem rasistowskim. Co zrobić z taką klasą polityczną?

Ma Pan racje, dlatego też, nie bez powodu, we Francji największą partią jest partia niegłosujących. Francuzi już nie głosują, nie dlatego, że polityka ich nie interesuje, lecz dlatego, że są już bez nadziei, są wściekli, zaś głosowanie niczego nie daje, niezależnie od tego, czy to lewica czy też prawica dochodzi do władzy. Dlatego między innymi startuję w wyborach prezydenckich, gdyż ja również nie mogę zrozumieć jak politycy zarówno z lewicy jak i z prawicy nie pojmują, że ich podstawowym zadaniem jest ochrona ich kraju i ich rodaków. Rządzący nami wyznają postępową ideologię, która uważa, że chęć obrony tożsamości danego kraju jest czymś haniebnym. Jestem tym zaskoczony, zdumiony. Uważam, że każdy kraj, każdy naród ma prawo do obrony własnej tożsamości, tego czym jest, swojej historii, swoich tradycji, swojego języka. Jesteśmy dziedzicami konkretnej historii, z której powinniśmy być dumni. Kiedy Emmanuel Macron chce za wszelką cenę pozostawić granice otwarte, propaguje postępową politykę, to chce aktywnie uczestniczyć w rozpadzie naszego kraju i naszego narodu. Każdy naród ma prawo do swojej ciągłości historycznej, więc uznaję chęć obrony swoich korzeni, swego dziedzictwa, czy to historycznego, czy duchowego i kulturowego, nie tylko za prawo, lecz i za obowiązek.

No właśnie, porozmawiajmy o postępowości. Nie sądzi Pani, że to jest podstawowy problem? Na całym Zachodzie postępowcy sięgnęli po władzę: w partiach, związkach zawodowych, mediach, wielkich firmach, administracji, instytucjach, przemyśle rozrywkowym, kulturze i na uniwersytetach. Obywatele otwarcie chrześcijańscy i konserwatywni zaś są coraz bardziej wykluczeni z publicznej dyskusji i odpowiedzialnych stanowisk. Teraz mamy do czynienia nawet z prawdziwym prześladowaniem procesowym w stosunku do rzeczników konserwatyzmu, kiedy otwarcie wyrażają swoje poglądy na temat imigracji i islamu. Jeżeli nie wyznaje Pan credo postępowca, sam wyklucza się Pan z odpowiedzialnych stanowisk, niezależnie od zalet i kompetencji. Najbardziej jaskrawym przykładem jest prezydent Donald Trump, ocenzurowany przez media i portale społecznościowe. Co prawda nie-postępowcy nie są jeszcze skazywani na więzienie, mogą publikować, mają ograniczoną przestrzeń, gdzie mogą się wypowiadać. Lecz czy nie możemy powiedzieć, że żyjemy już w miękkim totalitaryzmie postępowym?

Oczywiście, już na wspomnianym przykładzie prezydenta Trumpa widzieliśmy to dobrze. Zresztą kanał telewizyjny CNN musiał przyznać, że media amerykańskie zrobiły wszystko, żeby doprowadzić do destabilizacji i przegranej prezydenta Trumpa. Uważam, że miał on całkowitą rację chcąc postawić interes USA na pierwszym miejscu. Twierdzę, że pierwszym zadaniem polityka jest powiedzieć, że najpierw mój kraj, mój naród.

Proszę wybaczyć, że nalegam, lecz 83% Francuzów uważa, że brak bezpieczeństwa wzrasta każdego dnia, 70% ma dosyć imigracji, 60% wspiera wasz apel, a nawet co drugi Francuz uważa, że armia powinna interweniować by zaprowadzić porządek, nawet bez polecenia rządowego. Wszystkie te sondaże pokazują, że Francuzi chcą całkowitej zmiany polityki migracyjnej i bezpieczeństwa, lecz mimo to, żadna z partii rządzących nie podejmuje działań w tym kierunku. Nawet najbardziej prawicowa partia w rządzie, Republikanie, już nie mówi, że zatrzyma imigrację, lecz, że będzie lepiej nad nią panować. To trochę taki system jak u Putina, gdzie nie ma prawdziwej konkurencji. Czy wobec tego systemu demokracji niereprezentatywnej byłby Pan gotów do wezwania do strajku generalnego we Francji?

Jesteśmy w maju, w tym okresie roku, w którym Francuzi, pomimo sytuacji w kraju, mają tylko jedno w głowie: wakacje. Lecz po okresie urlopowym, we wrześniu, październiku, sądzę, że możliwe są pewne ruchy. To, co wzbudziliśmy naszym apelem, to rosnąca świadomość naszych rodaków i zobaczymy co wydarzy się po wakacjach.

Jakie więzi łączą Was, sygnatariuszy? Czy wspierają oni Pana kandydaturę w wyborach prezydenckich?

Jest już czterech generałów, w tym najwyższym z nich stopniem, generał broni Piquemal. Sądzę, że z upływem miesięcy pojawią się inni, którzy wesprą moją kandydaturę. Wiem, że wśród nich jest kilku, którzy jeszcze oficjalnie tego nie potwierdzili, lecz którzy wspierają moją kandydaturę. Wraz z ostatnimi wydarzeniami, a zwłaszcza z listem otwartym czynnych żołnierzy, jest wysoce prawdopodobne, że inni generałowie mnie poprą.

Co Pan odpowie mediom, które twierdzą, że pracuje Pan dla Zjednoczenia Narodowego (Rassemblement National), czy też, że celem tego wszystkiego jest zmuszenie Marine Le Pen do zaostrzenia swego programu?

Dla Marine Le Pen, islam można pogodzić z demokracją, dla mnie nie. Dla mnie, pozwolę sobie na zacytowanie tej znanej formuły: „Islam jest islamizmem w spoczynku, zaś islamizm jest islamem w czynie.”

Lecz czy nie musimy dokonać rozróżnienia, chociażby dlatego, że ok. 10% populacji to muzułmanie? Jeżeli islamu nie da się pogodzić z republiką, co w takim razie zrobiłby Pan z tymi wszystkimi osobami?

Tak, mamy rodaków wyznania muzułmańskiego, którzy są zintegrowani ze społeczeństwem francuskim, zasymilowani z naszym narodem, to oczywiste. Mamy bardzo mało statystyk etnicznych, gdyż wielu naszych rządzących nie chce o tym mówić.

Tym bardziej porozmawiajmy o nich. 95% elity polityczno-medialnej całkowicie neguje „Wielką Zamianę”, to znaczy postępującą i szybką zamianą ludności i cywilizacji przez zalew migracyjny. Lecz wystarczy porównać ulice francuskie czy zdjęcia szkolne z lat 70. i te z dzisiaj, by zobaczyć gołym okiem różnicę. Nawet liczby są wymowne. Ponad 20% populacji ma pochodzenie afrykańskie (według Emmanuela Macrona), 20% dzieci rodzących się we Francji ma imię muzułmańskie, 40% z rodzących się dzieci ma przynajmniej jednego rodzica obcokrajowca. W niektórych miastach departamentu Seine-Saint-Dénis, w Clichy-sous-Bois, Aubervilliers i la Courneuve, trzy czwarte młodzieży jest pochodzenia zagranicznego, zaś w niektórych miastach, nawet mniej niż 5% młodych jest pochodzenia europejskiego. Każdego roku przyjeżdżają do Francji imigranci w liczbie odpowiadającej mieszkańcom Nicei. Jeżeli nic się z tym nie zrobi, w 2050 r., islam będzie pierwszą religią, a przynajmniej co drugi mieszkaniec Francji będzie pochodzenia afrykańskiego. Czy ostatecznie nie jest więc daremna chęć obrony tożsamości francuskiej i walki z islamizacją kraju? Czy może należy przyjąć do świadomości, że Francja stała się krajem o korzeniach islamsko-chrześcijańskich i kulturze europejsko-afrykańskiej?

Nie. Jest to z jednej strony powodem wspomnianego apelu jak i z drugiej strony, mojej decyzji o kandydowaniu w wyborach prezydenckich. Jest oczywistym, że mamy przed oczami problem demograficzny. Chciałbym podać inne statystyki, te z raportu Instytutu Montaigne, któremu to daleko jest do bycia instytutem ekstremistycznym, a który informuje nas, że 30% muzułmanów z naszego terytorium jest zradykalizowanych i używa swojej religii jako narzędzia do rebelii przeciwko Francji. Że 30% chce ustanowienia szariatu, a więc prawa islamskiego. 30%! Zaś ponad 50% uważa, że chce żyć zgodnie z ich tradycjami i zwyczajami.

Po raz kolejny nasuwa się pytanie, jak to jest możliwe, że nasi rządzący i media, którzy znają te liczby, pozostają w zaprzeczeniu. Żyjąc w Polsce i obserwując sytuację we Francji, stwierdzam każdego dnia, że francuscy politycy i media atakują manipulacjami i fałszywymi informacjami, które są czasami zmyślone od A do Z, demokracje takie jak Polska czy Węgry. Jak taki stopień propagandy, kłamstwa godny Związku Radzieckiego jest możliwy? Jak to Pan wyjaśni?

To jest nie do wyjaśnienia. W każdym razie, chcemy, aby to wszystko ustało.

Zna Pan „operację cierń”, która ma być planem sztabu głównego armii, mającym na celu odbicie „utraconych terytoriów Republiki”?

(Lekko skrępowany) Nie wiem czy ta nazwa jest rzeczywista. To, co mogę Panu powiedzieć, to że obowiązkiem wojska jest przewidywanie.

Wielu ministrów już was pouczało o odpowiedzialności, honorze i lojalności, a zwłaszcza minister obrony. Jako żołnierz, gotowy oddać swe życie za Francję, jak przyjmuje Pan te lekcje moralności od ministrów, z których każdy ma coś za paznokciami, jak pani Parly (minister obrony), która otrzymała milion euro od francuskich kolei za 18 miesięcy pracy, podczas gdy to państwowe przedsiębiorstwo jest zadłużone na 50 miliardów euro?

Mamy dowód na to, że rządzący nami politycy nie są przy władzy, aby służyć krajowi, lecz aby nim się posługiwać. Ponadto, ich wypowiedzi są upokarzające wobec osób, które służyły krajowi w mundurze przez dziesiątki lat i są gotowe oddać dla niego życie. Nasi politycy powinni zrozumieć, że siły zbrojne wykonują prawdziwe kapłaństwo przede wszystkim wobec ludu, którego mają bronić.

Wspierająca Was petycja żołnierzy w służbie czynnej z pewnością umocniła Was w waszej walce, lecz czy to nie dyskredytuje za bardzo naszych rządzących poza naszymi granicami?

Obraz Francji za granicą to prawdziwym problem. Lecz sądzę, że to, co dzieje się we Francji, będzie miało wielki wydźwięk na poziomie europejskim i będzie z bliska obserwowane przez kraje takie jak Polska i Węgry. Uważam, że walka, którą toczymy, dotyczy wszystkich narodów. Zalew migracyjny od 2015 r. jest prawdziwym atakiem bez precedensu na narody europejskie, zapoczątkowanym przez Państwo Islamskie, które w grudniu 2014 r. ogłosiło, że wyśle 500 000 migrantów. Ostatecznie, przybyło ponad półtora miliona migrantów. Dla mnie jest to bezprecedensowy atak na Europę, którego nasi rządzący nie chcieli widzieć, nie chcieli się nim zająć, którego są winni.

Jeśli chodzi o Pana program wyborczy jako kandydata na prezydenta, to jest on w dużej mierze tożsamy z propozycjami Erica Zemmoura w zakresie asymilacji i imigracji pozaeuropejskiej, którą chcecie zatrzymać, jak i grupowania rodzin, oraz wprowadzenia rozwiązań preferencji narodowych. W kwestiach dotyczących bezpieczeństwa jest Pan stanowczy,  proponuje Pan powrót do zsyłania na wygnanie terrorystów i ponowne otwarcie domów poprawczych. Z braku czasu, chciałbym, żebyśmy skoncentrowali się na polityce zagranicznej. Mówi Pan o zbliżeniu z krajami członkowskimi Grupy Wyszehradzkiej, jak Pan widzi tę sprawę?

Dla mnie, obecna Unia Europejska nie odpowiada już potrzebom narodów europejskich, które ignoruje. Zapomina się, że to one mają być bronione. Dla mnie, Unia Europejska jest dzisiaj fabryką, która już nie funkcjonuje, która potrzebuje całkowitego przeglądu. Powstała uprzywilejowana relacja między Francją a Niemcami, które są wielkim krajem i pierwszą europejską potęgą ekonomiczną. Lecz dobrze widzimy, że nasze interesy nie zawsze są zbieżne. Nie chcę uczynić z UE państwa federalnego, lecz przymierze narodów, które mają wspólne projekty, zachowując jednocześnie swoją specyfikę.  Chciałbym także, żeby udało się wyjść poza „tandem francusko-niemiecki”, zwłaszcza iż w wielu sprawach, takich jak dziedzictwo kulturowe i historyczne, czuję się znacznie bliższy krajom takim jak Polska czy Węgry, które bronią swojej tożsamości. Powtórzę, nie powinniśmy wstydzić się chęci obrony tego, czym jesteśmy, czym byliśmy i czym chcemy dalej być. Tak więc dla mnie, powinniśmy nawiązać  znacznie ściślejsze kontakty z Grupą Wyszehradzką. Naszym powołaniem jest wspólna praca.

Życzy Pan sobie także zbliżenia z Rosją. Jako ekspert w dziedzinie wywiadu, dobrze Pan jednak widzi, że stworzyła ona narzędzia wpływu, które grożą naszemu krajowi. Z jednej strony jest Russia Today, która jest instrumentem tajnych służb rosyjskich do ustalenia siatek wpływu i identyfikowania słabych stron, to znaczy osób, na które można naciskać, aby wpływać na naszych rządzących. Z drugiej strony, czeski miliarder, Daniel Křetínský, którego przychody zależą od rosyjskiego gazu, posiada obecnie imperium prasowe z tytułami takimi jak Marianne, Elle, Le Mond, L’obs, les incrocks etc. Jak wyjaśni Pan to uwielbienie ze strony całego francuskiego ruchu konserwatywnego i patriotycznego dla rosyjskiego reżimu autorytarnego, który wyposażył się w tyle narzędzi nacisku na naszych rządzących?

Tak, to prawda. Lecz biorąc pod uwagę ewolucję zagrożeń, należy dokonać refleksji z obu stron. NATO, wraz z upadkiem Układu Warszawskiego, powinno zniknąć. NATO jest narzędziem, które pozostaje w rękach Amerykanów i które broni interesów amerykańskich. Zaś na poziomie zagrożeń, świat przechodzi  ewolucję. W pewnych sprawach, UE powinna była zacząć nowy dialog z Rosją. Zwłaszcza w kwestiach wzrostu potęgi Chin i zagrożenia islamistycznego. Sądzę, że w tych dziedzinach, UE i Rosja mają pewne punkty wspólne. Nie jest to całkowite zbliżenie, lecz należy sobie przypomnieć, że Rosja jest europejska jak i my i że mamy wspólne interesy.

Nie jest to aby wizja bardzo „romantyczna” Rosji? Rosja nie ma korzeni rzymskich, nie była częścią Zachodu, jej tradycja w dziedzinie rządzenia jest znacznie bardziej wschodnia niż zachodnia, co widać w jej historii, w której to pojawiają się niemal wyłącznie despoci i tyrani. Tak jak w państwach Bliskiego Wschodu, korupcja jest tam głęboko zakorzeniona. Jak można wierzyć w to, że Rosja będzie mogła dostosować się do bloku zachodniego, jeżeli jej władztwo rozciąga się w 2/3 w Azji? Co sądzi Pan o amerykańsko-polskiej wizji, rozwiniętej przez Zbigniewa Brzezińskiego, według której najlepszym sprzężeniem Rosji z Europą będzie uczynienie z niej kraju europejskiego, poprzez odrzucenie wszelkich ambicji imperialnych wobec Ukrainy, Białorusi i Azji?

Tak, to jest oczywiste, lecz aby to uczynić, należy zastanowić się również nad pozycją NATO. Chiny będą wielkim zagrożeniem geostrategicznym i trzeba jak najszybciej rozwiązać wszystkie wątpliwości z Rosją, tworząc relacje znacznie bardziej przyjazne.

Nasz wywiad dobiega końca, co chciałby powiedzieć Pan na zakończenie?

Jako iż jest Pan w Polsce, chciałbym pozdrowić naszych polskich przyjaciół, często spotykałem się z polskimi żołnierzami. Widzi Pan (obraca się), zachowałem u siebie tę piękną statuetkę lotnika, która została mi podarowana przez polskiego generała. Miałem dobrego polskiego przyjaciela, pułkownika Stanisława Frankowskiego, który niestety nas opuścił. Mam wspaniałe wspomnienia związane z nim i jego Małżonką. Chciałbym skorzystać z tego wywiadu, aby pozdrowić jego żonę Halinę.

 


 

 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe