„Mam przestać chodzić po mediach, bo jak nie, to mnie odstrzeli”. Szokujące słowa senator Lewicy

– W godzinach wieczornych dostałam taki telefon. (…) On stwierdził, że odstrzeli mnie, a później jeszcze powiedział mi takim językiem: już było między nami tak dobrze i znowu to zepsułaś, idziesz ze mną na wojnę – poinformowała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" wicemarszałek Senatu.
Według wiceprezes "Wiosny" chodziło o "odstrzelenie polityczne" z funkcji wicemarszałka Senatu, ale "też myślę, że odstrzelenie w polityce znaczy trochę więcej, tzn. zdezawuowanie człowieka, usunięcie go na bok, ponieważ nie spełnia oczekiwań, tak to rozumiem".
Zdaniem Gabrieli Morawskiej-Staneckiej stosowany przez mężczyzn "brutalny język przemocy" to przyczyna niewielkiej ilości kobiet w polityce.
– Podejrzewam, że to się zdarza nie tylko w Lewicy. Że to jest problem, który występuje we wszystkich partiach politycznych w stosunku do kobiet, które z obawy, z różnych przyczyn, ukrywają te sytuacje, zamiatają je pod dywan. Być może tłumaczą sobie, że polityka jest brutalna i tak musi być. A ja uważam, że nie. Tak nie musi być, to ludzie są brutalni, a nie polityka. Tę politykę uprawiają konkretni ludzie o konkretnych imionach i nazwiskach – powiedziała wicemarszałek Senatu.
Polityk przyznała, że do podobnych sytuacji dochodziło w przeszłości.
– Takie ataki słowne to nie było pierwsze zdarzenie, stwierdziłam, że jakaś granica została przekroczona i muszę zadziałać. Zrobiłam to zgodnie z procedurą. Zgłosiłam sprawę do prezydium klubu i napisałam pismo do przewodniczącego – podkreśliła wiceprezes Wiosny.