"Prześladowca Jolanty Brzeskiej na wolności". Sąd uchylił wyrok 1,5 roku więzienia ws. znanego handlarza roszczeń Marka M.

Do ponownego rozpatrzenia przez warszawski sąd apelacyjny trafiła sprawa znanego handlarza roszczeń Marka M. dotycząca nieprawidłowości przy reprywatyzacji budynku przy ul. Targowej. We wtorek Sąd Najwyższy uwzględnił kasację obrony i uchylił wyrok 1,5 roku pozbawienia wolności wymierzony M. w październiku 2019 r.
/ screen video

"Fakt uwzględnienia kasacji nie stanowi w żaden sposób aprobaty dla zachowania pana M., wartościowania jego zachowania" - zastrzegł w uzasadnieniu orzeczenia SN sędzia Zbigniew Puszkarski. Jak dodał powodem uwzględnienia kasacji było naruszenie zasad zmiany wyroku na niekorzyść oskarżonego przez sąd II instancji.

 

Prześladowca Brzeskiej na wolności! Marek M. próbował wyłudzić kamienice na Pradze. Dostał tylko 1.5 roku więzienia, ale dla SN to wciąż za dużo. Niebywały skandal. Sądy tuszują aferę reprywatyzacyjną. Jestem teraz jedyną osobą wielokrotnie skazaną za aferę reprywatyzacyjną!

- komentuje na gorąco Jan Śpiewak.

Na początku grudnia 2018 r. warszawski sąd okręgowy wymierzył M. nieprawomocnie karę 60 tys. zł grzywny w sprawie dotyczącej wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w dokumencie sądowym w związku z reprywatyzacją kamienicy przy ul. Targowej.

Natomiast w październiku 2019 r. sąd apelacyjny zmienił karę wymierzoną przez sąd niższej instancji i prawomocnie skazał M. na półtora roku pozbawienia wolności oraz 60 tys. zł grzywny. Generalnie SA nie podzielił jednak wówczas zarzutów prokuratora z apelacji, co do kwalifikacji czynu, zaś - jak wskazywała obrona M. - w apelacji nie zarzucono wprost "rażącej niewspółmierności kary".

"Jeżeli sąd apelacyjny nie podzielił argumentacji prokuratora (...) i uznał, że sąd I instancji dokonał prawidłowej oceny prawnej zachowania oskarżonego, to z samego faktu zaskarżenia wyroku w całości przez prokuratora na niekorzyść, nie był uprawniony do podwyższenia wymiaru kary" - wskazał sędzia Puszkarski. Zaznaczył, że teraz sąd apelacyjny musi procedować z poszanowaniem zasad postępowania odwoławczego.

W sprawie, w której M. postawiono zarzuty, chodzi o zatajenie informacji o śmierci spadkobierczyni nieruchomości. Sądy uznały, że podczas postępowań w związku z tą nieruchomością M. wprowadził w błąd sąd rejonowy "co do faktu, że w dalszym ciągu jest uprawniony do reprezentowania spadkobierczyni jako jej kurator, a co za tym idzie, że ta osoba w dalszym ciągu żyje".

Prokuratura, informując o tej sprawie, podawała, że Marek M. działał jako kurator ustanowiony dla współwłaścicielki kamienicy przy ul. Targowej 66. "W 2014 r. występował on z kolejnymi wnioskami do Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli mającymi na celu rozszerzenie jego kurateli. Oświadczył wówczas, iż bez skutku poszukiwał reprezentowanej przez siebie współwłaścicielki kamienicy, zatajając jednocześnie, że zmarła ona w czerwcu 1974 r." - podawała prokuratura.

Tymczasem - jak ustalono w toku śledztwa - jeszcze w 2013 r. M. w innym postępowaniu sądowym domagał się stwierdzenia nabycia praw do spadku po współwłaścicielce nieruchomości przez osoby trzecie, przedkładając jej akt zgonu. "Powyższe świadczy o tym, iż miał wiedzę o śmierci osoby, którą chciał reprezentować jako kurator" - uznali śledczy.

Podczas procesu Marek M. nie przyznał się do winy. W oświadczeniu przed sądem zapewniał, że nie uzyskał i nie mógł uzyskać żadnych korzyści z tytułu ewentualnego przejęcia nieruchomości przy ul. Targowej.

Sąd okręgowy zdecydował w tej sprawie o zmianie kwalifikacji prawnej zarzucanego M. czynu, uznając go za winnego "podstępnego wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w dokumencie sądowym". Tymczasem prokuratura wnosiła o kwalifikację surowszą - dotyczącą oszustwa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Sąd apelacyjny utrzymał jednak kwalifikację przyjętą przez I instancję, zaś Prokurator Generalny w związku z tym wniósł swoją kasację.

Kasacja w zakresie zarzutów PG została jednak we wtorek oddalona. Aby uznać kwalifikację proponowaną przez prokuratora - jak ocenił SN - w sprawie musiałaby istnieć "tożsamość podmiotu wprowadzanego w błąd i rozporządzającego mieniem". "W błąd został zaś wprowadzony sąd rejonowy, ale skutkiem tego błędu nie było wydanie decyzji o rozporządzeniu mieniem (...) nie można dointerpretować, domniemywać i skazywać za czyn zagrożony karą surowszą" - mówił sędzia Puszkarski.

Jeszcze w maju 2020 r. SN przychylił się do wniosku obrony i wstrzymał wykonanie orzeczenia wobec M. w tej sprawie.

"Sąd I instancji stwierdził winę Marka M., sąd II instancji to potwierdził, a SN nie kwestionuje jego winy. Kwestia kary, to jest już domena prokuratora i sądu. SN uznał, że sposób, w jaki sąd apelacyjny zaostrzył karę, był nietrafny. Sprawa wraca do II instancji, pewne możliwości działania sąd apelacyjny ma i zobaczymy, czy z tych możliwości skorzysta" - powiedział dziennikarzom po wyroku SN reprezentujący oskarżyciela posiłkowego, którym było m.st. Warszawa, mec. Bartosz Przeciechowski.


 

POLECANE
Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż z ostatniej chwili
Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż

Rafał Trzaskowski notuje najniższy wynik od początku kampanii wyborczej, a największy zysk odnotowuje Karol Nawrocki – wynika z najnowszej prognozy prezydenckiej Onetu.

Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy z ostatniej chwili
Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy

Po przeliczeniu połowy głosów I tury wyborów prezydenckich w Rumunii George Simion prowadzi z 42,13 proc. poparcia. Drugie miejsce przypada Crinowi Antonescu (22,42 proc.).

Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich

– Jestem tu, by Rumunia powróciła do porządku konstytucyjnego. Mam jeden cel: zwrócić narodowi rumuńskiemu to, co mu odebrano – oświadczył w niedzielę George Simion, kandydat na prezydenta Rumunii, który wygrał I turę.

Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji z ostatniej chwili
Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji

W niedzielę 4 maja po godzinie 17:30 przy ul. Starorudzkiej w Łodzi doszło do pożaru. Płoną dwa samochody ciężarowe z naczepami, wiata magazynowa oraz składowisko palet.

Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll

George Simion uzyskał 33,1 proc. wynik i wygrał I turę wyborów prezydenckich w Rumunii, które odbyły się w niedzielę. Na drugim miejscu z wynikiem 22,9 proc. znalazł się Crin Antonescu, liberał wspierany przez koalicję rządzącą – wynika z badania exit poll Curs.

Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic

Trzy osoby w szpitalu po wykolejeniu tramwaju na ul. Chorzowskiej w Katowicach. Ruch jest utrudniony, trwa akcja służb.

Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują z ostatniej chwili
Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują

Warszawa walczy z dzikami. Lasy Miejskie stosują metodę odławiania z uśmiercaniem, by ograniczyć zagrożenie dla mieszkańców.

Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty Wiadomości
Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty

28-latka, która w nocy z piątku na sobotę zaatakowała lekarzy na oddziale SOR gdyńskiego szpitala, usłyszała zarzuty. Prokuratura zastosowała wobec kobiety dozór policyjny i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych.

Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego Wiadomości
Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski znów trenuje z drużyną i jest gotowy do gry po kontuzji. Klub pokazał zdjęcie z treningu, na którym Polak ćwiczy razem z nowym trenerem - Hansim Flickiem.

„Cała Polska go przejrzała”. Kibice Lecha Poznań z jasnym przekazem Wiadomości
„Cała Polska go przejrzała”. Kibice Lecha Poznań z jasnym przekazem

W sobotę, 3 maja, Lech Poznań rozbił Puszczę Niepołomice aż 8:1. Mecz odbył się w ramach 31. kolejki Ekstraklasy. Już od początku było jasne, kto tu rządzi. Ale głośno było nie tylko o wyniku - kibice Lecha wywiesili bowiem mocny transparent dotyczący kandydata na prezydenta z ramienia KO Rafała Trzaskowskiego.

REKLAMA

"Prześladowca Jolanty Brzeskiej na wolności". Sąd uchylił wyrok 1,5 roku więzienia ws. znanego handlarza roszczeń Marka M.

Do ponownego rozpatrzenia przez warszawski sąd apelacyjny trafiła sprawa znanego handlarza roszczeń Marka M. dotycząca nieprawidłowości przy reprywatyzacji budynku przy ul. Targowej. We wtorek Sąd Najwyższy uwzględnił kasację obrony i uchylił wyrok 1,5 roku pozbawienia wolności wymierzony M. w październiku 2019 r.
/ screen video

"Fakt uwzględnienia kasacji nie stanowi w żaden sposób aprobaty dla zachowania pana M., wartościowania jego zachowania" - zastrzegł w uzasadnieniu orzeczenia SN sędzia Zbigniew Puszkarski. Jak dodał powodem uwzględnienia kasacji było naruszenie zasad zmiany wyroku na niekorzyść oskarżonego przez sąd II instancji.

 

Prześladowca Brzeskiej na wolności! Marek M. próbował wyłudzić kamienice na Pradze. Dostał tylko 1.5 roku więzienia, ale dla SN to wciąż za dużo. Niebywały skandal. Sądy tuszują aferę reprywatyzacyjną. Jestem teraz jedyną osobą wielokrotnie skazaną za aferę reprywatyzacyjną!

- komentuje na gorąco Jan Śpiewak.

Na początku grudnia 2018 r. warszawski sąd okręgowy wymierzył M. nieprawomocnie karę 60 tys. zł grzywny w sprawie dotyczącej wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w dokumencie sądowym w związku z reprywatyzacją kamienicy przy ul. Targowej.

Natomiast w październiku 2019 r. sąd apelacyjny zmienił karę wymierzoną przez sąd niższej instancji i prawomocnie skazał M. na półtora roku pozbawienia wolności oraz 60 tys. zł grzywny. Generalnie SA nie podzielił jednak wówczas zarzutów prokuratora z apelacji, co do kwalifikacji czynu, zaś - jak wskazywała obrona M. - w apelacji nie zarzucono wprost "rażącej niewspółmierności kary".

"Jeżeli sąd apelacyjny nie podzielił argumentacji prokuratora (...) i uznał, że sąd I instancji dokonał prawidłowej oceny prawnej zachowania oskarżonego, to z samego faktu zaskarżenia wyroku w całości przez prokuratora na niekorzyść, nie był uprawniony do podwyższenia wymiaru kary" - wskazał sędzia Puszkarski. Zaznaczył, że teraz sąd apelacyjny musi procedować z poszanowaniem zasad postępowania odwoławczego.

W sprawie, w której M. postawiono zarzuty, chodzi o zatajenie informacji o śmierci spadkobierczyni nieruchomości. Sądy uznały, że podczas postępowań w związku z tą nieruchomością M. wprowadził w błąd sąd rejonowy "co do faktu, że w dalszym ciągu jest uprawniony do reprezentowania spadkobierczyni jako jej kurator, a co za tym idzie, że ta osoba w dalszym ciągu żyje".

Prokuratura, informując o tej sprawie, podawała, że Marek M. działał jako kurator ustanowiony dla współwłaścicielki kamienicy przy ul. Targowej 66. "W 2014 r. występował on z kolejnymi wnioskami do Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli mającymi na celu rozszerzenie jego kurateli. Oświadczył wówczas, iż bez skutku poszukiwał reprezentowanej przez siebie współwłaścicielki kamienicy, zatajając jednocześnie, że zmarła ona w czerwcu 1974 r." - podawała prokuratura.

Tymczasem - jak ustalono w toku śledztwa - jeszcze w 2013 r. M. w innym postępowaniu sądowym domagał się stwierdzenia nabycia praw do spadku po współwłaścicielce nieruchomości przez osoby trzecie, przedkładając jej akt zgonu. "Powyższe świadczy o tym, iż miał wiedzę o śmierci osoby, którą chciał reprezentować jako kurator" - uznali śledczy.

Podczas procesu Marek M. nie przyznał się do winy. W oświadczeniu przed sądem zapewniał, że nie uzyskał i nie mógł uzyskać żadnych korzyści z tytułu ewentualnego przejęcia nieruchomości przy ul. Targowej.

Sąd okręgowy zdecydował w tej sprawie o zmianie kwalifikacji prawnej zarzucanego M. czynu, uznając go za winnego "podstępnego wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w dokumencie sądowym". Tymczasem prokuratura wnosiła o kwalifikację surowszą - dotyczącą oszustwa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Sąd apelacyjny utrzymał jednak kwalifikację przyjętą przez I instancję, zaś Prokurator Generalny w związku z tym wniósł swoją kasację.

Kasacja w zakresie zarzutów PG została jednak we wtorek oddalona. Aby uznać kwalifikację proponowaną przez prokuratora - jak ocenił SN - w sprawie musiałaby istnieć "tożsamość podmiotu wprowadzanego w błąd i rozporządzającego mieniem". "W błąd został zaś wprowadzony sąd rejonowy, ale skutkiem tego błędu nie było wydanie decyzji o rozporządzeniu mieniem (...) nie można dointerpretować, domniemywać i skazywać za czyn zagrożony karą surowszą" - mówił sędzia Puszkarski.

Jeszcze w maju 2020 r. SN przychylił się do wniosku obrony i wstrzymał wykonanie orzeczenia wobec M. w tej sprawie.

"Sąd I instancji stwierdził winę Marka M., sąd II instancji to potwierdził, a SN nie kwestionuje jego winy. Kwestia kary, to jest już domena prokuratora i sądu. SN uznał, że sposób, w jaki sąd apelacyjny zaostrzył karę, był nietrafny. Sprawa wraca do II instancji, pewne możliwości działania sąd apelacyjny ma i zobaczymy, czy z tych możliwości skorzysta" - powiedział dziennikarzom po wyroku SN reprezentujący oskarżyciela posiłkowego, którym było m.st. Warszawa, mec. Bartosz Przeciechowski.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe