Ekspert: Najgorsze co Cichanouska może zrobić, to wikłać się w polityczny konflikt w Polsce

Kilka dni temu liderka białoruskiej opozycji Switłana Cichanouska wzięła udział w odsłonięciu rzekomego pomnika "Solidarności" w Warszawie, na który "Solidarność" nie wyraziła zgody. [CZYTAJ WIĘCEJ] Impreza była również okazją do promocji czołowych polityków opozycji, w związku z czym zachowanie Cichanouskiej mogło zostać odebrane jako ingerowanie w wewnętrzne sprawy Polski.
Dodatkowo liderka białoruskiej opozycji będzie jednym z gości Campus Polska Przyszłość. To organizowana przez Rafała Trzaskowskiego w sierpniu impreza, której jednym z partnerów jest Fundacja Konrada Adenauera.
"Jeżeli Cichanouska chce reklamować antydemokratyczną opozycję w Polsce i występować na mityngu Trzaskowskiego, to niech szuka pomocy w Moskwie" – skomentował dwa dni temu działania liderki białoruskiej opozycji wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
"Najgorszą rzeczą, jaką w jej położeniu można zrobić..."
Dzisiaj do zachowania Cichanouskiej odniósł się także ekspert ds. wschodnich Grzegorz Kuczyński. "Zacznę i jednocześnie skończę jedną uwagą: najgorszą rzeczą, jaką w jej położeniu można zrobić, to wikłać się w wewnętrzny polityczny konflikt kraju, którego poparcie chce się mieć w walce o swoją ojczyznę" – napisał ekspert na Twitterze.
A to, że jest prorosyjska, pisałem i mówiłem już dawno temu. Niektórzy chyba nie chcą zauważyć, że walka z Łukaszenką nie oznacza walki z Rosją dla zdecydowanej większości obecnie dominujących liderów białoruskiej opozycji https://t.co/0TN87afCaG
— Grzegorz Kuczynski (@KuczynskiG) June 6, 2021
W kolejnych wpisach ekspert tłumaczy, że niezależnie od intencji działań polskich polityków (związanych z partią rządzącą i opozycją), Cichanouska popełniła błąd.
"Wyobraźmy sobie sytuację, że Cichanouska jedzie do USA. Spotyka się z Bidenem, a chwilę później zapowiada udział w jakiejś konwencji Trumpa" – pisze Kuczyński.
"A to, że jest prorosyjska, pisałem i mówiłem już dawno temu. Niektórzy chyba nie chcą zauważyć, że walka z Łukaszenką nie oznacza walki z Rosją dla zdecydowanej większości obecnie dominujących liderów białoruskiej opozycji" – dodaje ekspert.