„Europejska lewica szkodzi sprawie…”. Węglarczyk nie spodziewał się takiej odpowiedzi Sikorskiego

Prowadzący rozmowę Węglarczyk stwierdził, że w dzisiejszych czasach ciężko określić, kiedy mówimy o suwerenności kraju członkowskiego, a kiedy nie. – Czy Polska ma np. prawo decydować o stosunku wobec społeczności LGBT. Czy wartości wyznawane przez większość krajów UE muszą być też naszymi wartościami? – zapytał.
– Kwestie związane z prawem rodzinnym, tradycją, kulturą itd. powinny pozostać w domenie państw członkowskich. Uważam, że importowane rewolucje obyczajowe są niewskazane, bo są nietrwałe – stwierdził Sikorski i przywołał ostatnie wydarzenia w Afganistanie, gdzie jego zdaniem mieliśmy tam do czynienia z „importowaną rewolucją”.
– Powinniśmy mieć ujednolicone prawa w UE, tam gdzie to jest niezbędne do działania jednolitego rynku, a tam gdzie różnorodność nie zakłóca tego rynku, to społeczeństwo powinny dochodzić do różnych rozwiązań we własnym rytmie – zaznaczył.
– Uważam, że lewica europejska szkodzi sprawie europejskiej tworząc wrażenie, że można te sprawy narzucić z Brukseli. Nie można, a gdyby można było, to to zaszkodzi sprawie – dodał.
Dziennikarz Onetu nie oddawał za wygraną i zapytał europosła PO czy uważa, że „UE miała prawo interweniować w sprawie »stref anty-LGBT«”.
Sikorski odparł natychmiastowo, że „tu raczej interweniowała Norwegia, która nie jest członkiem UE”. – [Norwegia - przyp. red.] powiedziała, że nie wypłaci funduszy norweskich (…) UE nie tworzy prawa dot. małżeństw jednopłciowych. PE ogłasza różne rezolucje, to są opinie. To nie stanowi prawa – stwierdził.