[Tylko u nas] Profesor Marek Jan Chodakiewicz o UE: „Mamy do czynienia z imperialną centralizacją”

Kolejna awantura między Unią Europejską a Polską (Madziarami też) wystarczająco pokazuje, że problem z zarządzaniem europejskim jest systemowy raczej niż wtórny. Mamy do czynienia z imperialną centralizacją vs. suwerennością narodową, między autorytaryzmem vs. demokracją.
 [Tylko u nas] Profesor Marek Jan Chodakiewicz o UE: „Mamy do czynienia z imperialną centralizacją”
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

Aby zrozumieć korzenie obecnego kryzysu oraz aby po prostu posiadać narzędzia intelektualne do przetworzenia nawału informacji, każdy erudyta amator powinien przeczytać przynajmniej cztery monografie o UE. Po pierwsze: John Laughland, The Tainted Source: The Undemocratic Origins of the European Idea (London: Warner Books, 1998); po drugie: Pierre Manent, Democracy without Nations: The Fate of Self-government in Europe (Wilmington, DE: ISI Books, 2007); po trzecie: John Gillingham’s European Integration, 1950-2003: Superstate or New Market Economy? (New York: Cambridge University Press, 2004); a po czwarte: Todd Huizinga, The New Totalitarian Temptation: Global Governance and the Crisis of Democracy in Europe (New York and London: Encounter Books, 2016). 

Słowo o każdym z autorów. Laughland to konserwatywny nacjonalista brytyjski, wolnorynkowiec i nostalgik tęskniący za standardem złota. Manent to chrześcijański demokrata i nacjonalista francuski; Gillingham to naukowiec amerykański i wolnościowiec; a Huizinga to były amerykański dyplomata i konserwatysta społeczny.

W najbardziej zwięzły sposób obnaża zatrute korzenie Europy Laughland. „Idea europejska” jest wroga wobec państw narodowych i demokracji. Suwerenność wyraża się możliwością kontrolowania granic i uchwalania prawodawstwa przez parlament narodowy. „Idea europejska” wspiera otwarte granice i aspiruje do dominowania nad legislaturami narodowymi.
Według Manenta zamiast suwerenności Unia Europejska stara się ćwiczyć demokrację za pomocą struktur ponadnarodowych. Ale to jest skazane z góry na klęskę, demokracja bowiem rośnie organicznie z lokalnego samorządu. A samorząd odzwierciedla aspiracje narodowe. Bez nacjonalizmu u dołu po prostu nie ma demokracji, która przecież wyraża się najlepiej za pomocą odnoszenia się do miejscowych trosk, łącząc je razem na poziomie narodowym i tym sposobem nadając im ich specyficzny wymiar: narodowy i kulturowy. Demokracja narzucana odgórnie nie może działać, odcina bowiem ludzi i ich troski codzienne od procesu podejmowania decyzji na szczycie.

I to jest dokładnie to, co kochają eurokraci. Integracja europejska jest od początku projektem elitarnym. Gillingham opisuje to najlepiej. Koncentruje się na mętnym procesie tworzenia i działania UE, w tym jej wewnętrznych mechanizmach. Ten proces wciąż funkcjonuje i – dlatego – stosuje się również do nowych państw członkowskich.

To, co dla nowych może w istocie być szokujące, dla starych członków jest już rutyną. Państwa narodowe, które zgłosiły swój akces do struktur unijnych przed 2004 r., odczuły na własnej skórze ból kontynentalnej integracji. W jego trakcie ich elity stały się w większości posłuszne i podporządkowały się stopniowo tzw. idei europejskiej, jak również ukradkowemu procesowi – tzw. metodzie Moneta, której nazwa pochodzi od nazwiska jej głównego sponsora Jeana Moneta – za pomocą którego wprowadza się „ideę europejską” w życie.

Jak twierdzi Gillingham, „metoda Moneta” jest kluczem do zrozumienia modus operandi UE. Jej tajemnica polega na tym, że należy udawać, że działa się taktycznie, podczas gdy tak naprawdę wykonujemy ruchy strategiczne. Zwykle euroentuzjaści czekają na kryzys, aby odsłonić nową fazę swojego projektu.

Pod koniec lat czterdziestych ubiegłego stulecia, za pomocą Ameryki, gospodarka Europy Zachodniej zaczęła się odbijać od dna. Jednak doszło do nadprodukcji węgla i stali. Tymczasowe zwolnienia i bezrobocie w tej gałęzi przemysłu zaczęły zagrażać spokojowi społecznemu. Komuniści z wielką radością mieli zamiar wyzyskać tę sytuację. Stąd wyłoniła się potrzeba zracjonalizowania procesu wydobycia i produkcji stali.

W 1951 r. Europejska Wspólnota Węgla i Stali (ECSC) podjęła działalność jako tymczasowy środek zapobiegawczy w tym nagłym wypadku. Gdy kryzys się skończył, zamiast rozwiązać tę strukturę, stała się ona permanentną biurokracją europejską, której koszty ponosiły rządy poszczególnych narodów – czyli podatnicy. Tym sposobem właśnie powstał pierwszy fundament przyszłej Unii Europejskiej.

Ten sam proces powtarzał się z niebywałą precyzją. Jak podaje Gillingham, kryzys rolnictwa w latach sześćdziesiątych (nadprodukcja) wywołał narodziny kolejnej „tymczasowej” instytucji mającej na celu poradzić sobie z tym nagłym wypadkiem. Ale instytucja ta, nie wiadomo dlaczego, stała się permanentna i do dziś prowadzi wspólną politykę rolną UE. I jak klocek Lego połączono ją i skoordynowano z ECSC.

Inne instytucje skrupulatnie wyłoniły się z powodu kolejnych kryzysów i objawiły w pełnej krasie zgodnie z tymi samymi regułami dyskrecji i celowości. Po ukończeniu każdej z faz budowy jej architekci, pod wodzą Jeana Moneta, zarzekali się publicznie, że wszystko to nie było przygotowywane z góry, a wręcz wynurzyło się spontanicznie i przypadkowo, nie mówiąc o tym, że ta właśnie najnowsza faza była już ostatecznym krokiem w biurokratycznej budowie. Naturalnie, że zwodzili ludzi.

Jak pokazują Gillingham, Monent i Huizinga, każda faza była ostrożnie zaplanowana i przemyślana. I ukryta przed wyborcami na poziomie państwa narodowego. Prywatnie Monet i jego współtowarzysze drwili sobie z plebsu, który przecież nie był w stanie pojąć wyśmienicie wysublimowanej „idei europejskiej”. Dlatego ludziom nie należy nic mówić, bo tylko to by ich zdezorientowało, co – najpewniej – wywołałoby u tych ignorantów wrogość.
To tyle, jeśli chodzi o przejrzystość i demokrację w „metodzie Moneta”.
cdn.


Waszyngton, DC, 2 listopada 2021 r.
Intel z DC


 

POLECANE
Niemieckie DB Cargo zwolni tysiące pracowników pilne
Niemieckie DB Cargo zwolni tysiące pracowników

Niemiecki przewoźnik towarowy DB Cargo, należący do Deutsche Bahn, zapowiedział masowe zwolnienia. Do 2029 roku firma planuje zlikwidować aż 5 000 etatów; to dużo więcej, niż pierwotnie zakładano.

Ostateczna i podlegająca natychmiastowej wykonalności. Komunikat dla mieszkańców Warszawy gorące
"Ostateczna i podlegająca natychmiastowej wykonalności". Komunikat dla mieszkańców Warszawy

Centrum Handlowe Modlińska 6d zostało zamknięte decyzją wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego. Powodem jest poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa – poinformował zarządca hali spółka Mirtan.

Onet uderza w Karola Nawrockiego. Skorumpowana władza odpaliła operację «Karol» z ostatniej chwili
Onet uderza w Karola Nawrockiego. "Skorumpowana władza odpaliła operację «Karol»"

– Wydarzenia w ostatnich dniach pokazały, że jedynym kandydatem, który ma format prezydencki, jest pan dr Karol Nawrocki. Stąd też obecna władza uznała, że odpali operację "Karol" – mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej poseł PiS Andrzej Śliwka.

Rekordowa liczba zabitych rosyjskich żołnierzy na Ukrainie. Dane zatrważają Wiadomości
Rekordowa liczba zabitych rosyjskich żołnierzy na Ukrainie. Dane zatrważają

Rosjanie stracili w zeszły roku najwięcej żołnierzy od początku wojny na Ukrainie. Jak podaje BBC w walkach zginęło co najmniej 45 287 osób. To trzy razy więcej niż w pierwszym roku inwazji. 

Kończy się. Ważny komunikat w sprawie 800 plus z ostatniej chwili
"Kończy się". Ważny komunikat w sprawie 800 plus

Zakład Ubezpieczeń Społecznych wydał komunikat dotyczący świadczenia socjalnego 800 plus.

Zostały odłowione. Ważny komunikat poznańskiego zoo gorące
"Zostały odłowione". Ważny komunikat poznańskiego zoo

Poznański ogród chętnie dzieli się informacjami o swoich podopiecznych, licząc, że zainteresuje ich losem jak największą rzeszę ludzi, którym na sercu leży ich dobro.

Nasz news. Jest wniosek o odwołanie Adama Bodnara z ostatniej chwili
Nasz news. Jest wniosek o odwołanie Adama Bodnara

Adam Bodnar jest jednym z najbardziej skompromitowanych ministrów rządu Donalda Tuska. Wcześniej, jako Rzecznik Praw Obywatelskich, był często uważany za "autorytet", czasem nawet ponad podziałami politycznymi. Dziś, po tym jak podjął liczne pozaprawne działania jako minister rządu Koalicji 13 grudnia, a także odniósł szereg porażek w zakresie tzw. "rozliczeń PiS", jest postrzegany zupełnie inaczej. Stowarzyszenia prawników właśnie składają wniosek do Prezydenta RP o jego odwołanie.

Sprawa delegalizacji AfD. Media: Merz zaczyna rządy, musi podjąć decyzję z ostatniej chwili
Sprawa "delegalizacji" AfD. Media: Merz zaczyna rządy, musi podjąć decyzję

W Niemczech nie milkną echa piątkowej decyzji służb o uznaniu partii Alternatywa dla Niemiec za organizację ekstremistyczną. Od tamtego czasu za Odrą media zastanawiają się nad ewentualnymi kolejnymi krokami, prowadzącymi do zdelegalizowania partii. Władze mają problem, bo ugrupowanie cieszy się coraz większym poparciem. "Partia może zostać zdelegalizowana, ale nie jej wyborcy” – pisze „Rhein-Zeitung”. 

Nie chcę psuć zabawy, ale… Co kryje oświadczenie majątkowe Trzaskowskiego? gorące
"Nie chcę psuć zabawy, ale…" Co kryje oświadczenie majątkowe Trzaskowskiego?

Zwolennicy Rafała Trzaskowskiego nie przebierają w środkach, próbując zdezawuować kandydaturę Karola Nawrockiego na prezydenta RP, ostatnio uderzając sprawą mieszkania i ''pana Jerzego''. Tymczasem warto rzucić okiem… na oświadczenie majątkowe Rafała Trzaskowskiego i wpisaną tam ''umowę dożywocia'' dotyczącą mieszkania jego żony.

Szykują się potężne problemy z tańszymi zamiennikami leków. Co czeka pacjentów? z ostatniej chwili
Szykują się potężne problemy z tańszymi zamiennikami leków. Co czeka pacjentów?

''Zniknie półroczny termin na zawnioskowanie o zabezpieczenie w sporze z zakresu własności intelektualnej; zyskają na tym producenci innowacyjnych leków, którzy nawet po kilku latach będą mogli zażądać usunięcia z rynku tańszego odpowiednika swojego produktu'' – pisze w poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna".

REKLAMA

[Tylko u nas] Profesor Marek Jan Chodakiewicz o UE: „Mamy do czynienia z imperialną centralizacją”

Kolejna awantura między Unią Europejską a Polską (Madziarami też) wystarczająco pokazuje, że problem z zarządzaniem europejskim jest systemowy raczej niż wtórny. Mamy do czynienia z imperialną centralizacją vs. suwerennością narodową, między autorytaryzmem vs. demokracją.
 [Tylko u nas] Profesor Marek Jan Chodakiewicz o UE: „Mamy do czynienia z imperialną centralizacją”
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

Aby zrozumieć korzenie obecnego kryzysu oraz aby po prostu posiadać narzędzia intelektualne do przetworzenia nawału informacji, każdy erudyta amator powinien przeczytać przynajmniej cztery monografie o UE. Po pierwsze: John Laughland, The Tainted Source: The Undemocratic Origins of the European Idea (London: Warner Books, 1998); po drugie: Pierre Manent, Democracy without Nations: The Fate of Self-government in Europe (Wilmington, DE: ISI Books, 2007); po trzecie: John Gillingham’s European Integration, 1950-2003: Superstate or New Market Economy? (New York: Cambridge University Press, 2004); a po czwarte: Todd Huizinga, The New Totalitarian Temptation: Global Governance and the Crisis of Democracy in Europe (New York and London: Encounter Books, 2016). 

Słowo o każdym z autorów. Laughland to konserwatywny nacjonalista brytyjski, wolnorynkowiec i nostalgik tęskniący za standardem złota. Manent to chrześcijański demokrata i nacjonalista francuski; Gillingham to naukowiec amerykański i wolnościowiec; a Huizinga to były amerykański dyplomata i konserwatysta społeczny.

W najbardziej zwięzły sposób obnaża zatrute korzenie Europy Laughland. „Idea europejska” jest wroga wobec państw narodowych i demokracji. Suwerenność wyraża się możliwością kontrolowania granic i uchwalania prawodawstwa przez parlament narodowy. „Idea europejska” wspiera otwarte granice i aspiruje do dominowania nad legislaturami narodowymi.
Według Manenta zamiast suwerenności Unia Europejska stara się ćwiczyć demokrację za pomocą struktur ponadnarodowych. Ale to jest skazane z góry na klęskę, demokracja bowiem rośnie organicznie z lokalnego samorządu. A samorząd odzwierciedla aspiracje narodowe. Bez nacjonalizmu u dołu po prostu nie ma demokracji, która przecież wyraża się najlepiej za pomocą odnoszenia się do miejscowych trosk, łącząc je razem na poziomie narodowym i tym sposobem nadając im ich specyficzny wymiar: narodowy i kulturowy. Demokracja narzucana odgórnie nie może działać, odcina bowiem ludzi i ich troski codzienne od procesu podejmowania decyzji na szczycie.

I to jest dokładnie to, co kochają eurokraci. Integracja europejska jest od początku projektem elitarnym. Gillingham opisuje to najlepiej. Koncentruje się na mętnym procesie tworzenia i działania UE, w tym jej wewnętrznych mechanizmach. Ten proces wciąż funkcjonuje i – dlatego – stosuje się również do nowych państw członkowskich.

To, co dla nowych może w istocie być szokujące, dla starych członków jest już rutyną. Państwa narodowe, które zgłosiły swój akces do struktur unijnych przed 2004 r., odczuły na własnej skórze ból kontynentalnej integracji. W jego trakcie ich elity stały się w większości posłuszne i podporządkowały się stopniowo tzw. idei europejskiej, jak również ukradkowemu procesowi – tzw. metodzie Moneta, której nazwa pochodzi od nazwiska jej głównego sponsora Jeana Moneta – za pomocą którego wprowadza się „ideę europejską” w życie.

Jak twierdzi Gillingham, „metoda Moneta” jest kluczem do zrozumienia modus operandi UE. Jej tajemnica polega na tym, że należy udawać, że działa się taktycznie, podczas gdy tak naprawdę wykonujemy ruchy strategiczne. Zwykle euroentuzjaści czekają na kryzys, aby odsłonić nową fazę swojego projektu.

Pod koniec lat czterdziestych ubiegłego stulecia, za pomocą Ameryki, gospodarka Europy Zachodniej zaczęła się odbijać od dna. Jednak doszło do nadprodukcji węgla i stali. Tymczasowe zwolnienia i bezrobocie w tej gałęzi przemysłu zaczęły zagrażać spokojowi społecznemu. Komuniści z wielką radością mieli zamiar wyzyskać tę sytuację. Stąd wyłoniła się potrzeba zracjonalizowania procesu wydobycia i produkcji stali.

W 1951 r. Europejska Wspólnota Węgla i Stali (ECSC) podjęła działalność jako tymczasowy środek zapobiegawczy w tym nagłym wypadku. Gdy kryzys się skończył, zamiast rozwiązać tę strukturę, stała się ona permanentną biurokracją europejską, której koszty ponosiły rządy poszczególnych narodów – czyli podatnicy. Tym sposobem właśnie powstał pierwszy fundament przyszłej Unii Europejskiej.

Ten sam proces powtarzał się z niebywałą precyzją. Jak podaje Gillingham, kryzys rolnictwa w latach sześćdziesiątych (nadprodukcja) wywołał narodziny kolejnej „tymczasowej” instytucji mającej na celu poradzić sobie z tym nagłym wypadkiem. Ale instytucja ta, nie wiadomo dlaczego, stała się permanentna i do dziś prowadzi wspólną politykę rolną UE. I jak klocek Lego połączono ją i skoordynowano z ECSC.

Inne instytucje skrupulatnie wyłoniły się z powodu kolejnych kryzysów i objawiły w pełnej krasie zgodnie z tymi samymi regułami dyskrecji i celowości. Po ukończeniu każdej z faz budowy jej architekci, pod wodzą Jeana Moneta, zarzekali się publicznie, że wszystko to nie było przygotowywane z góry, a wręcz wynurzyło się spontanicznie i przypadkowo, nie mówiąc o tym, że ta właśnie najnowsza faza była już ostatecznym krokiem w biurokratycznej budowie. Naturalnie, że zwodzili ludzi.

Jak pokazują Gillingham, Monent i Huizinga, każda faza była ostrożnie zaplanowana i przemyślana. I ukryta przed wyborcami na poziomie państwa narodowego. Prywatnie Monet i jego współtowarzysze drwili sobie z plebsu, który przecież nie był w stanie pojąć wyśmienicie wysublimowanej „idei europejskiej”. Dlatego ludziom nie należy nic mówić, bo tylko to by ich zdezorientowało, co – najpewniej – wywołałoby u tych ignorantów wrogość.
To tyle, jeśli chodzi o przejrzystość i demokrację w „metodzie Moneta”.
cdn.


Waszyngton, DC, 2 listopada 2021 r.
Intel z DC



 

Polecane
Emerytury
Stażowe