[Tylko u nas] Marcin Bak: Bić się czy nie bić?

Jak co roku, przed rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego, przez media przetacza się fala refleksji na temat sensu walki zbrojnej. W tym roku dodatkowo mamy w niedalekim sąsiedztwie wojnę obronną, toczoną przez Ukrainę, co stanowi dodatkowy wątek w naszych przemyśleniach.
Powstańcy Warszawscy [Tylko u nas] Marcin Bak: Bić się czy nie bić?
Powstańcy Warszawscy / Wikipedia domena publiczna

Pacyfizm się nie sprawdza

Świat bez wojen byłby z pewnością szczęśliwy. Nie raz i  nie dwa w naszej historii filozofowie, poeci czy marzyciele snuli wizje takiego wspaniałego raju na Ziemi. Jak w piosence Lennona „Imagine”. To jednak mrzonki, nawet niebezpieczne mrzonki. Pacyfizm nie zda się w realnym życiu na nic. Carl von Clausewitz był wręcz zdania, że za wybuch wojny odpowiedzialny jest napadnięty, nie napastnik, bo własną słabością zachęcił agresora do napaści. Pacyfizm nigdy nie zatrzymał żadnej wojny, wytrącał oręż z ręki tych dobrych a na tych złych, agresywnych i tak nie miał żadnego wpływu.

Są więc takie sytuacje w życiu narodów, gdy trzeba chwytać za oręż. Pytanie tylko – jak właściwie rozpoznać taki moment, jak się do niego przygotować?

Duże wrażenie robiły na mnie zawsze słowa Jezusa z Ewangelii wg św. Łukasza

  „Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu?  Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.”

Z tego fragmentu Pisma wnioskowałem zawsze, że pacyfizm wbrew niektórym interpretacjom, nie jest integralną częścią przesłania chrześcijańskiego. Jezus daje tu praktyczną radę, bardzo czytelną jak się zdaje dla swoich słuchaczy, o tym że przed podjęciem walki należy zawsze zważać siły własne i przeciwnika.

 

Jak liczyć siły?

Pierwszym czynnikiem, który wydaje się oczywisty, jest samo zestawienie liczb walczących, owo dziesięć tysięcy przeciwko dwudziestu. Nie zawsze jest to czynnik decydujący, mieliśmy liczne przykłady gdy mniejsze liczebnie armie pokonywały większego przeciwnika, jak choćby Polacy Szwedów pod Kircholmem w relacji cztery tysiące do dziewięciu tysięcy czy Rosjan pod Kłuszynem w jeszcze bardziej imponującym stylu – niecałe pięć tysięcy przeciwko ponad trzydziestu tysiącom. Ważne są również inne czynniki – stan uzbrojenia, jego jakość, środki łączności, dowodzenie na wszystkich szczeblach, logistyka, długość linii zaopatrzeniowych. To wszystko zawiera się w owym ewangelicznym „dziesięć tysięcy przeciwko dwudziestu” jeśli pojmować je bardziej jako metaforę.

W naszej przeszłości bywało różnie z obliczeniami sił własnych i przeciwnika. W czasach Kircholmu i Kłuszyna, czasach chwały oręża dawnej Rzeczpospolitej, mieliśmy wspaniałych wodzów, dobrą broń i świetnie wyszkolonych żołnierzy. Później, szczególnie w dobie powstań narodowych, standardem stało się ruszanie na silniejszego przeciwnika, przeważającego i liczbą i uzbrojeniem.  Do narodowego imaginarium przeszły grottgerowskie obrazy przekuwanych na sztorc kos i zwrotka pieśni patriotycznej o chłopcach, co to „poszli w bój bez broni”.  Na przełomie XIX i XX wieku elity nie istniejącej Polski stawiały sobie pytanie o sens walki zbrojnej z zaborcami. Bić się czy nie bić? Jeśli bić się, to w jakich warunkach, w sojuszu z kim? A może w ogóle zaprzestać myśli o zbrojnym odzyskaniu państwa i ułożyć sobie życie z zaborcami?

Nurt insurekcyjny, z którego wywodziła się PPS – Frakcja Rewolucyjna i Józef Piłsudski, stawiała na walkę zbrojną, za wszelką cenę, w każdych warunkach. Narodowa Demokracja również nie uchylała się od walki, lecz proponowała przyjęcie jej po przygotowaniu odpowiednich warunków. I tak się te dwie koncepcje ścierały.

Ostatnim wielkim zbrojnym zrywem narodowym  w naszej historii było Powstanie Warszawskie. Niestety, zrealizowany został scenariusz nawiązujący do tradycji insurekcyjnej w myśl zasady „poszli chłopcy w bój bez broni”. Mimo ogromnego męstwa powstańców, bardzo słabo uzbrojone oddziały AK nie mogły sprostać postawionemu przed nimi zadaniu.  

 

Ukraińska lekcja

Pytanie o sens walki zbrojnej jest dziś znów aktualne w kontekście wojny na Ukrainie. I Ukraina daje codziennie praktyczną odpowiedź na nie. Przecież można było zrezygnować z oporu, poddać się władzy Putina. Nie zginęło by tylu ludzi, nie zniszczono by miast i gospodarki kraju. Takie głosy słyszeliśmy w pierwszym okresie wojny, słyszymy je i dzisiaj, jak płyną z różnych stron od zwolenników uprawiania „racjonalnej” polityki.  „Poddajmy się, po co wojna?” To przypomina liczne dyskusje, książki czy dzieła filmowe o charakterze rozrachunkowym z naszej historii, gdy roztrząsano pytanie o sens wojny obronnej 1939 roku, sens powstań. A jednak Ukraińcy wybierają walkę, przynoszącą niewątpliwe straty, walkę o niepewnym zakończeniu zamiast pogodzenia się z losem. Dlaczego? Najprościej rzecz ujmując – dlatego że bardzo cenią sobie wolność. Zasmakowali już trochę tej wolności i nie w smak im zupełnie „ruskij mir” . Lekcja płynąca z wojny obronnej na Ukrainie jest ciekawa. Obie strony konfliktu zostały błędnie oszacowane. Rosjanie i nie tylko oni, przecenili własne możliwości bojowe a nie docenili Ukraińców. Teraz obie strony płacą za to cenę w postaci przedłużającej się wojny pozycyjnej, dającej mizerne zdobycze przy dużych stratach. Gdyby rosyjscy planiści wiedzieli to, co wiedzą już teraz, być może w ogóle nie rozpoczynali by „specoperacji” 24 lutego. Najwyraźniej nie mieli ewangelicznych „dwudziestu tysięcy” przeciw „dziesięciu tysiącom”.   


 

POLECANE
Jedna trzecia Niemców żąda ponownego przeliczenia głosów oddanych w wyborach federalnych z ostatniej chwili
Jedna trzecia Niemców żąda ponownego przeliczenia głosów oddanych w wyborach federalnych

Jak poinformował portal European Conservative, ponad jedna trzecia obywateli Niemiec domaga się ponownego przeliczenia głosów w wyborach federalnych.

MKiDN pozywa fundację ws. Muzeum Pamięć i Tożsamość. Żąda zwrotu 210 mln zł Wiadomości
MKiDN pozywa fundację ws. Muzeum "Pamięć i Tożsamość". Żąda zwrotu 210 mln zł

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego skierowało do sądu pozew o unieważnienie umów zawartych przez Piotra Glińskiego z Fundacją Lux Veritatis w sprawie Muzeum „Pamięć i Tożsamość”. Resort domaga się zwrotu 210 mln zł wraz z odsetkami. Fundacja nie zgodziła się na warunki ugody.

Ordo Iuris: Wyrok ETPC nie zakwestionował zakazu aborcji eugenicznej, lecz jedynie sposób jego ustanowienia z ostatniej chwili
Ordo Iuris: Wyrok ETPC nie zakwestionował zakazu aborcji eugenicznej, lecz jedynie sposób jego ustanowienia

„Wyrok ETPC nie zakwestionował zakazu aborcji eugenicznej samego w sobie, lecz jedynie sposób jego ustanowienia” - pisze Katarzyna Gęsiak, dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris.

Organizacje rolnicze: Umowa UE-Mercosur jest zdradą rolników, pracowników i konsumentów gorące
Organizacje rolnicze: Umowa UE-Mercosur jest zdradą rolników, pracowników i konsumentów

Copa-Cogeca wraz z innymi, licznymi organizacjami rolniczymi ostro skrytykowały narzucaną przez Komisję Europejską umowę między UE a krajami Mercosur.

Niemiecka prasa o rządzie Tuska: „Traci zaufanie i pilnie potrzebuje sukcesów” Wiadomości
Niemiecka prasa o rządzie Tuska: „Traci zaufanie i pilnie potrzebuje sukcesów”

Niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” ocenia, że rząd Donalda Tuska traci społeczne zaufanie i desperacko potrzebuje widocznych sukcesów. Według gazety, mimo zapowiedzi cofnięcia reform PiS w sądownictwie, obietnice nie zostały zrealizowane, a sprawa Zbigniewa Ziobry stała się symbolem politycznych rozliczeń.

Somalijka zawrócona z Niemiec do Polski złożyła sprawę do sądu w Berlinie Wiadomości
Somalijka zawrócona z Niemiec do Polski złożyła sprawę do sądu w Berlinie

Młoda Somalijka, która została zawrócona z granicy polsko-niemieckiej, nie zamierza się poddawać. Choć sąd w Berlinie uznał jej wcześniejsze odesłanie za bezprawne, dziewczyna domaga się teraz pełnego postępowania przed niemieckim wymiarem sprawiedliwości.

Ursula von der Leyen: Musimy przyspieszyć czystą transformację gorące
Ursula von der Leyen: Musimy przyspieszyć czystą transformację

„Musimy przyspieszyć czystą transformację” - powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przemawiając 13 listopada na forum Parlamentu Europejskiego.

Mentzen straci immunitet za race? „Uchylanie za to immunitetu to absurd” pilne
Mentzen straci immunitet za race? „Uchylanie za to immunitetu to absurd”

Konfederacja zapowiada walkę o legalizację rac po tym, jak policja przygotowuje dowody dla prokuratury mające skutkować wnioskiem o uchylenie immunitetu Sławomirowi Mentzenowi. Według posłów formacji sprawa jest kuriozalna, a funkcjonariusze powinni zajmować się realnymi problemami, a nie symbolicznymi gestami patriotycznymi.

Do sądu trafił wniosek o tymczasowy areszt wobec Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Do sądu trafił wniosek o tymczasowy areszt wobec Zbigniewa Ziobry

Prokurator skierował w czwartek do sądu wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania wobec podejrzanego byłego szefa MS i posła Zbigniewa Ziobry. O skierowaniu wniosku poinformował rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak.

KE chce zwiększyć zadłużenie na potrzeby Ukrainy. UE może stracić wypłacalność z ostatniej chwili
KE chce zwiększyć zadłużenie na potrzeby Ukrainy. UE może stracić wypłacalność

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, przemawiając przed Parlamentem Europejskim w czwartek 13 listopada, broniła nowego pakietu opcji finansowania Ukrainy.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marcin Bak: Bić się czy nie bić?

Jak co roku, przed rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego, przez media przetacza się fala refleksji na temat sensu walki zbrojnej. W tym roku dodatkowo mamy w niedalekim sąsiedztwie wojnę obronną, toczoną przez Ukrainę, co stanowi dodatkowy wątek w naszych przemyśleniach.
Powstańcy Warszawscy [Tylko u nas] Marcin Bak: Bić się czy nie bić?
Powstańcy Warszawscy / Wikipedia domena publiczna

Pacyfizm się nie sprawdza

Świat bez wojen byłby z pewnością szczęśliwy. Nie raz i  nie dwa w naszej historii filozofowie, poeci czy marzyciele snuli wizje takiego wspaniałego raju na Ziemi. Jak w piosence Lennona „Imagine”. To jednak mrzonki, nawet niebezpieczne mrzonki. Pacyfizm nie zda się w realnym życiu na nic. Carl von Clausewitz był wręcz zdania, że za wybuch wojny odpowiedzialny jest napadnięty, nie napastnik, bo własną słabością zachęcił agresora do napaści. Pacyfizm nigdy nie zatrzymał żadnej wojny, wytrącał oręż z ręki tych dobrych a na tych złych, agresywnych i tak nie miał żadnego wpływu.

Są więc takie sytuacje w życiu narodów, gdy trzeba chwytać za oręż. Pytanie tylko – jak właściwie rozpoznać taki moment, jak się do niego przygotować?

Duże wrażenie robiły na mnie zawsze słowa Jezusa z Ewangelii wg św. Łukasza

  „Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu?  Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.”

Z tego fragmentu Pisma wnioskowałem zawsze, że pacyfizm wbrew niektórym interpretacjom, nie jest integralną częścią przesłania chrześcijańskiego. Jezus daje tu praktyczną radę, bardzo czytelną jak się zdaje dla swoich słuchaczy, o tym że przed podjęciem walki należy zawsze zważać siły własne i przeciwnika.

 

Jak liczyć siły?

Pierwszym czynnikiem, który wydaje się oczywisty, jest samo zestawienie liczb walczących, owo dziesięć tysięcy przeciwko dwudziestu. Nie zawsze jest to czynnik decydujący, mieliśmy liczne przykłady gdy mniejsze liczebnie armie pokonywały większego przeciwnika, jak choćby Polacy Szwedów pod Kircholmem w relacji cztery tysiące do dziewięciu tysięcy czy Rosjan pod Kłuszynem w jeszcze bardziej imponującym stylu – niecałe pięć tysięcy przeciwko ponad trzydziestu tysiącom. Ważne są również inne czynniki – stan uzbrojenia, jego jakość, środki łączności, dowodzenie na wszystkich szczeblach, logistyka, długość linii zaopatrzeniowych. To wszystko zawiera się w owym ewangelicznym „dziesięć tysięcy przeciwko dwudziestu” jeśli pojmować je bardziej jako metaforę.

W naszej przeszłości bywało różnie z obliczeniami sił własnych i przeciwnika. W czasach Kircholmu i Kłuszyna, czasach chwały oręża dawnej Rzeczpospolitej, mieliśmy wspaniałych wodzów, dobrą broń i świetnie wyszkolonych żołnierzy. Później, szczególnie w dobie powstań narodowych, standardem stało się ruszanie na silniejszego przeciwnika, przeważającego i liczbą i uzbrojeniem.  Do narodowego imaginarium przeszły grottgerowskie obrazy przekuwanych na sztorc kos i zwrotka pieśni patriotycznej o chłopcach, co to „poszli w bój bez broni”.  Na przełomie XIX i XX wieku elity nie istniejącej Polski stawiały sobie pytanie o sens walki zbrojnej z zaborcami. Bić się czy nie bić? Jeśli bić się, to w jakich warunkach, w sojuszu z kim? A może w ogóle zaprzestać myśli o zbrojnym odzyskaniu państwa i ułożyć sobie życie z zaborcami?

Nurt insurekcyjny, z którego wywodziła się PPS – Frakcja Rewolucyjna i Józef Piłsudski, stawiała na walkę zbrojną, za wszelką cenę, w każdych warunkach. Narodowa Demokracja również nie uchylała się od walki, lecz proponowała przyjęcie jej po przygotowaniu odpowiednich warunków. I tak się te dwie koncepcje ścierały.

Ostatnim wielkim zbrojnym zrywem narodowym  w naszej historii było Powstanie Warszawskie. Niestety, zrealizowany został scenariusz nawiązujący do tradycji insurekcyjnej w myśl zasady „poszli chłopcy w bój bez broni”. Mimo ogromnego męstwa powstańców, bardzo słabo uzbrojone oddziały AK nie mogły sprostać postawionemu przed nimi zadaniu.  

 

Ukraińska lekcja

Pytanie o sens walki zbrojnej jest dziś znów aktualne w kontekście wojny na Ukrainie. I Ukraina daje codziennie praktyczną odpowiedź na nie. Przecież można było zrezygnować z oporu, poddać się władzy Putina. Nie zginęło by tylu ludzi, nie zniszczono by miast i gospodarki kraju. Takie głosy słyszeliśmy w pierwszym okresie wojny, słyszymy je i dzisiaj, jak płyną z różnych stron od zwolenników uprawiania „racjonalnej” polityki.  „Poddajmy się, po co wojna?” To przypomina liczne dyskusje, książki czy dzieła filmowe o charakterze rozrachunkowym z naszej historii, gdy roztrząsano pytanie o sens wojny obronnej 1939 roku, sens powstań. A jednak Ukraińcy wybierają walkę, przynoszącą niewątpliwe straty, walkę o niepewnym zakończeniu zamiast pogodzenia się z losem. Dlaczego? Najprościej rzecz ujmując – dlatego że bardzo cenią sobie wolność. Zasmakowali już trochę tej wolności i nie w smak im zupełnie „ruskij mir” . Lekcja płynąca z wojny obronnej na Ukrainie jest ciekawa. Obie strony konfliktu zostały błędnie oszacowane. Rosjanie i nie tylko oni, przecenili własne możliwości bojowe a nie docenili Ukraińców. Teraz obie strony płacą za to cenę w postaci przedłużającej się wojny pozycyjnej, dającej mizerne zdobycze przy dużych stratach. Gdyby rosyjscy planiści wiedzieli to, co wiedzą już teraz, być może w ogóle nie rozpoczynali by „specoperacji” 24 lutego. Najwyraźniej nie mieli ewangelicznych „dwudziestu tysięcy” przeciw „dziesięciu tysiącom”.   



 

Polecane
Emerytury
Stażowe