Tomasz Lis niebawem wróci na antenę TOK FM? Podano warunek oraz datę

Tomasz Lis i artykuł wp.pl
Pod koniec czerwca portal Wirtualna Polska opublikował artykuł, w którym stwierdzono, że podwładni od lat alarmowali o przemocowych zachowaniach Tomasza Lisa.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Doprowadzanie pracowników do ataków paniki, poniżanie, wulgarne, seksistowskie odzywki”. Wp.pl: „Ujawniamy zarzuty wobec Tomasza Lisa”
Później pojawiły się również spekulacje na temat innych motywów rozstania Lisa z „Newsweekiem”. Pisał o nich m.in. dziennikarz Rafał Kalukin, który stwierdził, że „Lis wyleciał, za co wyleciał, a my się o tym kiedyś oficjalnie dowiemy bądź nie”, dodając następnie, że „z tego, co wie, wyleciał za coś znacznie gorszego”.
W końcu w „Newsweeku” pojawiła się kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Po jakimś czasie zakończyła kontrolę prowadzoną w Ringier Axel Springer Polska i przekazała wydawnictwu protokół z wynikami kontroli. Jak przekazał Presserwis, „spółka zażądała utajnienia wyników prac Inspekcji”.
Doniesienia „Rzeczpospolitej”
We wtorek wieczorem dziennik „Rzeczpospolita” przekazał, że dotarł do „wyników kontroli” w „Newsweeku”.
„Państwowa Inspekcja Pracy zrobiła ankietę wśród 30 pracowników Newsweeka. Tylko dwie osoby miały zastrzeżenia do byłego naczelnego” – napisano w tzw. leadzie. W tekście dodano jednak, że 22 osoby odmówiły udziału, sześć nie zgłosiło zastrzeżeń do naczelnego, zaś zrobiły to tylko dwie.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Rzeczpospolita” twierdzi, że dotarła do „wyników kontroli” w „Newsweeku”. Tomasz Lis: „Jako chrześcijanin (…) wybaczam”
Jadczak: PIP nie oczyścił z niczego Tomasza Lisa
Do całej sprawy odniósł się także twórca artykułu zamieszczonego na portalu Wirtualna Polska Szymon Jadczak, który stwierdził na Twitterze, iż „PIP nie oczyścił z niczego Tomasza Lisa, bo się tym nie zajmował”.
Lis wróci do TOK FM?
Teraz Jacek Żakowski w podcaście Żurnalisty stwierdził, że wiele osób pyta go o ewentualny powrót byłego redaktora naczelnego „Newsweeka” na antenę TOK FM. Jak podkreślił, jego zdaniem Lis powinien wrócić, „jeżeli do końca wakacji nie potwierdzą się żadne nowe zarzuty”.
– Bo w tekście [Szymona – przyp. red.] Jadczaka, który moim zdaniem nie kwalifikował się do publikacji ze względu na jednostronność i powierzchowność, ale się ukazał, padło słowo „molestowanie”. To jest strasznie poważny zarzut, śmiertelny zarzut. To było słowo, które spowodowało, że ja podjąłem decyzję, że chwilowo nie mogę Tomka zapraszać. Ale w żaden sposób to [zarzut – przyp. red.] nie zostało w dalszym ciągu uprawdopodobnione
– powiedział Żakowski.