[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Azerbejdżan uderza, kiedy Rosjanie idą w rozsypkę pod Charkowem

Obecne starcia azersko-ormiańskie to już czwarta w ciągu pół roku eskalacja konfliktu, który wydawał się być już w dużym stopniu rozstrzygnięty blisko dwa lata temu. Wtedy to w wojnie 44-dniowej Azerowie rozbili Ormian i odbili większość terenów straconych na początku lat 90. XX w. Zawarto porozumienie, przyjęto swego rodzaju mapę drogową, ustalono – także w późniejszym czasie – kolejne kroki, które ostatecznie doprowadzą do ostatecznego zakończenia konfliktu o Górski Karabach. Jednak znów mamy pograniczne walki, znów dziesiątki ofiar. Nietrudno zauważyć, że obecna faza konfliktu zaczęła się niemal równo z inwazją Rosji na Ukrainę.
Azerscy żołnierze
Azerscy żołnierze / Wikipedia CC BY 4,0 Prezident.az

Wojna Rosji z Ukrainą wstrząsnęła całym obszarem postsowieckim (nie zaliczam do niego z wielu względów krajów bałtyckich – bo i nie o samą geografię i dawną historię w tym pojęciu chodzi), ale największy wpływ ma na Kaukaz Południowy. Tak jak na przykład Kazachstan pod wodzą Kasyma-Żomarta Tokajewa wykorzystuje rosnące kłopoty Rosji na ukraińskiej wojnie, żeby umacniać swą niezależność, tak Azerbejdżan autorytarnie zarządzany przez Ilhama Alijewa wyraźnie uznał, że to świetny czas, by wywalczyć w konflikcie z Armenią dużo więcej niż po zwycięstwie z 2020 roku. Zasadniczo jest to bardzo logiczne. Armenia jest dużo słabsza militarnie, spolaryzowana wewnętrznie (klan karabaski kontra Paszynian) i jej jedyny sojusznik, czyli Rosja, sam ma poważne problemy. Z kolei Azerbejdżan idzie za ciosem. Zwycięstwo w 2020 roku wzmocniło Alijewa, podniosło morale i wzbudziło wśród Azerów jeszcze większy apetyt. Do tego jest jednoznaczne, w tym wojskowe, wsparcie Turcji. Tym ważniejsze, że Turcja graniczy z rejonem konfliktu. A Rosja nie.

 

Azerbejdżan uderza

Od pół roku mieliśmy więc już cztery (łącznie z obecną) graniczne zbrojne kryzysy między Azerami a Ormianami. Pierwszy w marcu. Dwa kolejne w sierpniu, gdy najpierw Azerowie zajęli kilka strategicznych wzgórz, a następnie zmusili Ormian do opuszczenia korytarza laczyńskiego. We wszystkich przypadkach obecni na miejscu rosyjscy „mirotworcy” zachowywali się biernie, a po postawie Kremla ciężko byłoby domyślić się, że Rosja to sojusznik Armenii, zarówno w ramach OUBZ, jak i przede wszystkim na podstawie dwustronnego paktu obronnego. Przewidującego choćby, że w ormiańskim Giumri stoi potężna rosyjska baza wojskowa. Jeśli więc działania Baku – a nie ma wątpliwości, że to Azerowie byli aktywniejsi, i jeśli wskazywać winnego eskalacji, to byli oni – miały być testowanie wojskowej odporności Armenii i gotowości Rosji do spełnienia sojuszniczych zobowiązań, to testy poprzednie wypadły tak, że Azerbejdżan uderzył kolejny raz. Nie przypadkiem w momencie, gdy Rosjanie poszli w rozsypkę pod Charkowem i cofają się też na południu Ukrainy.

W tym momencie jeszcze nie wiadomo, czym zakończy się obecne zaostrzenie konfliktu. Uwagę zwraca, że Azerowie ostrzelali cele na terytorium Armenii właściwej, niemal na całej długości granicy. Czyżby przygotowanie pod żądanie utworzenia strefy buforowej? Ciekawe, że właśnie teraz wśród azerskich ekspertów i publicystów popierających swój rząd zaczęła krążyć idea stworzenie „pasa zdemilitaryzowanego” wzdłuż granicy. Ale oczywiście tylko po stronie Armenii. Mówiąc krótko: odsunięcie od granicy ormiańskich wojsk. Azerowie twierdzą, że zapobiegłoby to kolejnym prowokacjom ormiańskim (nawet dzisiaj Baku twierdziło, że otworzyło ogień tylko po to, by powstrzymać armeńskich komandosów przed przechodzeniem przez granicę i podkładaniem min) i pozwoliło bezpiecznie odbudować wyzwolone w 2020 roku ziemie. Ale jest też drugi aspekt: to poważnie skomplikowałoby połączenie – i tak już mocno problematyczne między Armenią a okrojoną po 2020 roku samozwańczą ormiańską Republiką Górskiego Karabachu. No i pojawia się pytanie o rosyjskich żołnierzy, których w rejonie wciąż pozostaje pewnie jeszcze z 1,5 tys. (chodzi o „mirotworców”, a nie personel w Giumri).

 

Reakcja Rosji

I znów wracamy do Rosji. Pierwsze reakcje na starcia azersko-ormiańskie należy uznać za dużo bardziej stanowcze i przychylne Erywaniowi niż przy poprzednich podobnych eskalacjach. Skoro nawet Putin w środku nocy odbiera telefon od Paszyniana, a zdominowana przez Rosjan Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym natychmiast pozytywnie odpowiada na wniosek Armenii o pomoc (póki co pewnie dyplomatyczną) – to świadczy, że nawet Kreml zdał sobie sprawę, że nie powinien pozwalać dalej Alijewowi na kontynuowanie swoistej taktyki salami. Pytanie, czy Rosjanie faktycznie przyszliby z wojskową pomocą Ormianom, czy tylko mocno blefują? Od tego, jak zinterpretuje to Baku, zależeć może rozwój sytuacji. Czy Azerowie zdecydują się na dużą ofensywę lądową jak w 2020 roku? Z kolei Putin i Paszynian mogą nie wiedzieć, czy to tylko blef. Dlatego nie można wykluczyć jednak i takiego scenariusza, że Paszynian usłyszy od Putina, że w obecnej sytuacji Rosja nie ma militarnych możliwości pomocy Armenii, więc jednak lepiej, żeby Erywań znów ustąpił Azerom. Sęk w tym, że to mogłoby być już ostatnie takie ustępstwo Paszyniana. W Erywaniu znów wrze, opozycja znów mówi o zdradzie. Jak długo większość Ormian z cierpliwością będzie popierać Paszyniana i jego politykę opartą na obietnicy trwałego pokoju, która do tej pory sprowadza się do serii jednostronnych ustępstw?


 

POLECANE
Zełenski przyjedzie do Warszawy z ostatniej chwili
Zełenski przyjedzie do Warszawy

Szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz przekazał, że w środę rozmawiał ze stroną ukraińską ws. spotkania prezydentów Wołodymyra Zełenskiego i Karola Nawrockiego. Podkreślił, że Polska jest w stałym kontakcie z Ukrainą w tej sprawie, ale nie ma jeszcze ustalonej daty spotkania.

Przydacz: Prezydent nie jest na bieżąco informowany ws. przekazania polskich MiG-ów Ukrainie z ostatniej chwili
Przydacz: Prezydent nie jest na bieżąco informowany ws. przekazania polskich MiG-ów Ukrainie

Prezydent Karol Nawrocki nie jest na bieżąco informowany w sprawie planowanego przekazania Ukrainie polskich samolotów MiG-29 – poinformował w środę szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz. Według niego, może to świadczyć o złej woli po stronie rządowej.

Zamach na bliskiego współpracownika Zełenskiego. Ukrywał się w Izraelu z ostatniej chwili
Zamach na bliskiego współpracownika Zełenskiego. Ukrywał się w Izraelu

W Izraelu doszło do nieudanego zamachu na Tymura Mindicza — biznesmena oskarżanego o zorganizowanie gigantycznej siatki korupcyjnej na Ukrainie i byłego współpracownika Wołodymyra Zełenskiego. Zamachowcy, przygotowani do zabójstwa, omyłkowo wtargnęli do niewłaściwego budynku, raniąc pracownicę domu. Zostali zatrzymani.

„Washington Post”: Akcesja Ukrainy do UE w 2027 r. elementem rozmów pokojowych z ostatniej chwili
„Washington Post”: Akcesja Ukrainy do UE w 2027 r. elementem rozmów pokojowych

Wśród omawianych elementów porozumienia kończącego wojnę w Ukrainie jest przystąpienie tego kraju do Unii Europejskiej już w 2027 r. – powiadomił w środę publicysta „Washington Post” David Ignatius. Według tych doniesień USA mają również udzielić Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa ratyfikowanych przez Kongres.

Islam wchodzi na europejską scenę polityczną – ostrzega Jacek Saryusz-Wolski z ostatniej chwili
Islam wchodzi na europejską scenę polityczną – ostrzega Jacek Saryusz-Wolski

Demografia robi swoje. Podczas gdy europejskie kobiety ustawiają się w kolejkach do klinik aborcyjnych, muzułmanki ustawiają się w kolejkach po zasiłek na dziecko.

Ogromny pożar na targowisku w St. Petersburgu. Świadkowie słyszeli eksplozję z ostatniej chwili
Ogromny pożar na targowisku w St. Petersburgu. Świadkowie słyszeli eksplozję

Na Prawobrzeżnym Rynku w Petersburgu doszło do groźnego pożaru, który w godzinach szczytu sparaliżował ruch w jednej z najbardziej zatłoczonych części miasta. Ogień rozprzestrzenił się błyskawicznie, a na miejscu pracowały dziesiątki ratowników.

Islandia piątym krajem, który bojkotuje Eurowizję z ostatniej chwili
Islandia piątym krajem, który bojkotuje Eurowizję

Islandia dołączyła do Hiszpanii, Irlandii, Słowenii i Holandii, które oświadczyły, że zbojkotują Konkurs Piosenki Eurowizji 2026.

Dług publiczny rośnie w coraz większym tempie. Najnowsze dane Ministerstwa Finansów Wiadomości
Dług publiczny rośnie w coraz większym tempie. Najnowsze dane Ministerstwa Finansów

Państwowy dług publiczny nadal rośnie i po III kwartale 2025 r. osiągnął rekordowy poziom. Najnowsze dane Ministerstwa Finansów i Gospodarki pokazują, że tempo zadłużania państwa przyspiesza zarówno w ujęciu kwartalnym, jak i rocznym.

Nawet 150 sklepów znanej sieci zniknie z rynku. 3000 pracowników straci pracę z ostatniej chwili
Nawet 150 sklepów znanej sieci zniknie z rynku. 3000 pracowników straci pracę

Grupa Eurocash ogłosiła nową strategię na lata 2026–2027, która przewiduje radykalne cięcia w strukturach spółki. W efekcie z mapy Polski może zniknąć nawet 150 sklepów Delikatesy Centrum, a pracę straci około 3000 osób. Firma zapowiada głęboką transformację – odchodząc od prowadzenia sklepów własnych i stawiając na model franczyzowy.

Balázs Orbán: Masowa migracja jest największym zagrożeniem dla Europy gorące
Balázs Orbán: Masowa migracja jest największym zagrożeniem dla Europy

Główny strateg Węgier ostrzegł, że Europa jest „uwięziona” w masowej migracji i niemożliwej do wygrania wojnie zastępczej na Ukrainie, ponieważ jej przywódcy służą Brukseli i ideologii liberalnej, a nie interesom własnych narodów. W rozmowie z GB News dodał, że tylko kraje chcące przeciwstawić się UE w kwestiach granic, polityki rodzinnej i wojny mogą uniknąć upadku cywilizacji.

REKLAMA

[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Azerbejdżan uderza, kiedy Rosjanie idą w rozsypkę pod Charkowem

Obecne starcia azersko-ormiańskie to już czwarta w ciągu pół roku eskalacja konfliktu, który wydawał się być już w dużym stopniu rozstrzygnięty blisko dwa lata temu. Wtedy to w wojnie 44-dniowej Azerowie rozbili Ormian i odbili większość terenów straconych na początku lat 90. XX w. Zawarto porozumienie, przyjęto swego rodzaju mapę drogową, ustalono – także w późniejszym czasie – kolejne kroki, które ostatecznie doprowadzą do ostatecznego zakończenia konfliktu o Górski Karabach. Jednak znów mamy pograniczne walki, znów dziesiątki ofiar. Nietrudno zauważyć, że obecna faza konfliktu zaczęła się niemal równo z inwazją Rosji na Ukrainę.
Azerscy żołnierze
Azerscy żołnierze / Wikipedia CC BY 4,0 Prezident.az

Wojna Rosji z Ukrainą wstrząsnęła całym obszarem postsowieckim (nie zaliczam do niego z wielu względów krajów bałtyckich – bo i nie o samą geografię i dawną historię w tym pojęciu chodzi), ale największy wpływ ma na Kaukaz Południowy. Tak jak na przykład Kazachstan pod wodzą Kasyma-Żomarta Tokajewa wykorzystuje rosnące kłopoty Rosji na ukraińskiej wojnie, żeby umacniać swą niezależność, tak Azerbejdżan autorytarnie zarządzany przez Ilhama Alijewa wyraźnie uznał, że to świetny czas, by wywalczyć w konflikcie z Armenią dużo więcej niż po zwycięstwie z 2020 roku. Zasadniczo jest to bardzo logiczne. Armenia jest dużo słabsza militarnie, spolaryzowana wewnętrznie (klan karabaski kontra Paszynian) i jej jedyny sojusznik, czyli Rosja, sam ma poważne problemy. Z kolei Azerbejdżan idzie za ciosem. Zwycięstwo w 2020 roku wzmocniło Alijewa, podniosło morale i wzbudziło wśród Azerów jeszcze większy apetyt. Do tego jest jednoznaczne, w tym wojskowe, wsparcie Turcji. Tym ważniejsze, że Turcja graniczy z rejonem konfliktu. A Rosja nie.

 

Azerbejdżan uderza

Od pół roku mieliśmy więc już cztery (łącznie z obecną) graniczne zbrojne kryzysy między Azerami a Ormianami. Pierwszy w marcu. Dwa kolejne w sierpniu, gdy najpierw Azerowie zajęli kilka strategicznych wzgórz, a następnie zmusili Ormian do opuszczenia korytarza laczyńskiego. We wszystkich przypadkach obecni na miejscu rosyjscy „mirotworcy” zachowywali się biernie, a po postawie Kremla ciężko byłoby domyślić się, że Rosja to sojusznik Armenii, zarówno w ramach OUBZ, jak i przede wszystkim na podstawie dwustronnego paktu obronnego. Przewidującego choćby, że w ormiańskim Giumri stoi potężna rosyjska baza wojskowa. Jeśli więc działania Baku – a nie ma wątpliwości, że to Azerowie byli aktywniejsi, i jeśli wskazywać winnego eskalacji, to byli oni – miały być testowanie wojskowej odporności Armenii i gotowości Rosji do spełnienia sojuszniczych zobowiązań, to testy poprzednie wypadły tak, że Azerbejdżan uderzył kolejny raz. Nie przypadkiem w momencie, gdy Rosjanie poszli w rozsypkę pod Charkowem i cofają się też na południu Ukrainy.

W tym momencie jeszcze nie wiadomo, czym zakończy się obecne zaostrzenie konfliktu. Uwagę zwraca, że Azerowie ostrzelali cele na terytorium Armenii właściwej, niemal na całej długości granicy. Czyżby przygotowanie pod żądanie utworzenia strefy buforowej? Ciekawe, że właśnie teraz wśród azerskich ekspertów i publicystów popierających swój rząd zaczęła krążyć idea stworzenie „pasa zdemilitaryzowanego” wzdłuż granicy. Ale oczywiście tylko po stronie Armenii. Mówiąc krótko: odsunięcie od granicy ormiańskich wojsk. Azerowie twierdzą, że zapobiegłoby to kolejnym prowokacjom ormiańskim (nawet dzisiaj Baku twierdziło, że otworzyło ogień tylko po to, by powstrzymać armeńskich komandosów przed przechodzeniem przez granicę i podkładaniem min) i pozwoliło bezpiecznie odbudować wyzwolone w 2020 roku ziemie. Ale jest też drugi aspekt: to poważnie skomplikowałoby połączenie – i tak już mocno problematyczne między Armenią a okrojoną po 2020 roku samozwańczą ormiańską Republiką Górskiego Karabachu. No i pojawia się pytanie o rosyjskich żołnierzy, których w rejonie wciąż pozostaje pewnie jeszcze z 1,5 tys. (chodzi o „mirotworców”, a nie personel w Giumri).

 

Reakcja Rosji

I znów wracamy do Rosji. Pierwsze reakcje na starcia azersko-ormiańskie należy uznać za dużo bardziej stanowcze i przychylne Erywaniowi niż przy poprzednich podobnych eskalacjach. Skoro nawet Putin w środku nocy odbiera telefon od Paszyniana, a zdominowana przez Rosjan Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym natychmiast pozytywnie odpowiada na wniosek Armenii o pomoc (póki co pewnie dyplomatyczną) – to świadczy, że nawet Kreml zdał sobie sprawę, że nie powinien pozwalać dalej Alijewowi na kontynuowanie swoistej taktyki salami. Pytanie, czy Rosjanie faktycznie przyszliby z wojskową pomocą Ormianom, czy tylko mocno blefują? Od tego, jak zinterpretuje to Baku, zależeć może rozwój sytuacji. Czy Azerowie zdecydują się na dużą ofensywę lądową jak w 2020 roku? Z kolei Putin i Paszynian mogą nie wiedzieć, czy to tylko blef. Dlatego nie można wykluczyć jednak i takiego scenariusza, że Paszynian usłyszy od Putina, że w obecnej sytuacji Rosja nie ma militarnych możliwości pomocy Armenii, więc jednak lepiej, żeby Erywań znów ustąpił Azerom. Sęk w tym, że to mogłoby być już ostatnie takie ustępstwo Paszyniana. W Erywaniu znów wrze, opozycja znów mówi o zdradzie. Jak długo większość Ormian z cierpliwością będzie popierać Paszyniana i jego politykę opartą na obietnicy trwałego pokoju, która do tej pory sprowadza się do serii jednostronnych ustępstw?



 

Polecane