Paweł Jędrzejewski: Rok po ataku Rosji na Ukrainę. Putin chciał pokazać siłę, a wykazał słabość

Cokolwiek nastąpi dalej, nienawiść pozostanie na pokolenia.
Ukraina / pojazd wojskowy Paweł Jędrzejewski: Rok po ataku Rosji na Ukrainę. Putin chciał pokazać siłę, a wykazał słabość
Ukraina / pojazd wojskowy / PAP/Eugene Titov

Za 3 dni minie rok od ataku Rosji na Ukrainę.

Wojna trwa. Zakończenie tej wojny będzie szczególnie trudne. Putin poszedł już bowiem o wiele za daleko, żeby się cofnąć, a Ukraina nie ma zamiaru oddawać Rosji terytorium za pokój. Sytuacja jest niestety zdecydowanie patowa - Rosja jest za słaba, żeby pokonać Ukrainę, a Ukraina jest za słaba, żeby wyprzeć Rosję ze swojego terytorium. Mimo to wojna musi się jakoś zakończyć, bo taki jest los każdej wojny. 

Co zmieniło się na przestrzeni tego roku? Jakie są najważniejsze polityczne konsekwencje konfliktu?

Putin chciał pokazać siłę, a wykazał słabość

Po pierwsze, decyzja o zaatakowaniu Ukrainy może być po roku uznana za nienaprawialny, ogromny błąd Putina, czyli de facto błąd Rosji. Przede wszystkim dlatego, że Putin nie osiągnął swojego najważniejszego celu. To jest niepodważalne. Rosjanom nie udało się zniszczenie oporu ukraińskiego, natomiast zniszczony został doszczętnie mit niezwyciężonej armii rosyjskiej, kultywowany od czasów zdobycia Berlina przez Armię Czerwoną wiosną 1945 roku. Okazało się, że armia rosyjska przez 12 miesięcy nie jest w stanie uporać się z zaatakowaną Ukrainą - państwem o znacznie mniejszym potencjale ekonomicznym i ludzkim. Nawet, gdyby militarna sytuacja uległa nagle znacznym zmianom na korzyść Rosji, nic już nie zdoła zmienić faktu, że przez rok nie odniosła ona żadnego liczącego się zwycięstwa, a zwłaszcza nie udało się jej zdobycie stolicy Ukrainy i zainstalowania tam marionetkowego rządu. Putin chciał pokazać światu swoją siłę, a wykazał słabość.

Większość światowej opinii publicznej, najpierw nie wierzyła, że Putin zdecyduje się na wojnę na pełną skalę. Gdy to się już stało, uważała - pozostając pod wpływem wiary w siłę armii rosyjskiej - że Ukraina padnie po kilku tygodniach. Najwyraźniej, wierzył w to także Putin. O ile jednak opinia światowa ma prawo się mylić, nie mając informacji na temat stanu rosyjskiej armii, o tyle Putin skompromitował się popełniając tak ogromny błąd. Rosja doznała klęski wizerunkowej, zmuszona do korzystania z najemników i wcielania do armii kryminalistów z więzień, co jest dowodem, że nie dysponuje wystarczająco dużą, wyszkoloną armią i jest w skrajnej desperacji. Tym bardziej, że atakując Ukrainę, rozpętała największy militarny konflikt w Europie od końca II wojny światowej, burząc ustalony, pokojowy porządek, który wydawał się nienaruszalny. I to wszystko, jak dotąd, na nic. Niepotrafiący zwyciężyć Putin nie ma już, jako dyktator Rosji, wiele do stracenia, co czyni go jeszcze bardziej nieobliczalnym.

Kompromitacja polityki Niemiec

Jednym z następstw tego niszczycielskiego działania Rosji może być trwała zmiana naiwnej polityki Zachodniej Europy w stosunku do Rosji. Wiąże się to ściśle z konsekwencją agresji rosyjskiej na Ukrainę, czyli z całkowitą kompromitacją wieloletniej polityki niemieckiej wobec Rosji. Niemcy prowadziły miękką, uległą politykę gospodarczej współpracy z Rosją, swoistego appeasementu, najwyraźniej nie przejmując się widmami Układu w Rapallo i Układu Ribbentrop-Mołotow. Wręcz fanatycznie uzależniały siebie i Europę Zachodnią od rosyjskich źródeł energii, jednocześnie dostarczając Rosji pieniędzy na zbrojenia. I działo się to, mimo że agresywna polityka rosyjska i jej neoimperialne ambicje były wykazywane przez kolejne akty rosyjskiej agresji, szczególnie od roku 2014 na Ukrainie. Tylko ślepy mógł tego nie zauważać. Państwo niemieckie gorliwie udawało więc, że jest ślepe. Czy teraz ostatecznie przejrzało, czy tylko na okres wojny zawiesiło swoje utopijne podejście do Rosji? Jedynie czas może to pokazać, ale sceptycyzm jest uzasadniony, bo Niemcy mają trudności z uczeniem się na błędach. 

Niemcy nie zważały na ostrzeżenia ze strony Polski i innych państw. Teraz przyznają się do swojej krótkowzroczności, ale doświadczenie uczy, że państwu niemieckiemu w sprawach współpracy z Rosją trzeba zawsze uważnie patrzeć na ręce. Dlatego od pozostałych państw europejskich i ich czujności zależy, jak będzie kształtowała się polityka Niemiec wobec Rosji po zakończeniu wojny z Ukrainą. 

Wzrost roli NATO

Kolejną konsekwencją wojny Putina jest uświadomienie sobie "na nowo" przez narody Europy, po ponad 30 latach od końca "zimnej wojny", że NATO jest jedyną realną gwarancją ich bezpieczeństwa. Stąd akces do tej organizacji ze strony Finlandii i Szwecji, potwierdzający wzrost roli tego sojuszu w nowej, niebezpiecznej sytuacji, jaką stworzył napad Rosji na Ukrainę. To są przełomowe, historyczne decyzje. Jednocześnie to wielki cios - na własne życzenie - dla Rosji, bo przystąpienie Finlandii do NATO przedłuża rosyjską granicę z państwami tej organizacji o dodatkowy ponad tysiąc kilometrów. Przy okazji okazało się, że Turcja - bardzo istotny, ze względów strategicznych, członek NATO - jest elementem tej organizacji, do którego trzeba mieć ograniczone zaufanie, bo próbuje egoistycznie załatwić swoje własne interesy, blokując przystąpienie Szwecji do Sojuszu. 

Ten rok wojny udowodnił kolejny raz oczywistą prawdę, że NATO bez USA to wydmuszka, a państwa europejskie swoje bezpieczeństwo prawie całkowicie zawierzyły sojusznikowi amerykańskiemu. Bez niego są bezbronne. Wystarczy uświadomić sobie, że w 2021 roku wydatki USA na zbrojenia wyniosły ponad 811 mld dolarów, a łączne wydatki wszystkich pozostałych 29 państw członków NATO to zaledwie 324 mld. Warto zauważyć, że fundusze na cele obronne Niemiec na rok 2023 nie spełnią wymogów NATO, ani obietnic złożonych ostatnio przez kanclerza Scholza i mają być nawet niższe (o 300 milionów euro) od sumy z roku poprzedniego. A przecież interesy amerykańskie będą stopniowo oddalały się od Europy, bo Stany mają przed sobą najważniejsze wyzwania w Azji, ze względu na dramatycznie rosnącą siłę Chin. I co wówczas? Do Niemiec to najwyraźniej nie dociera. Antyamerykanizm wciąż jest tam żywy.

Europa została wybudzona wojną na Ukrainie z beztroskiego letargu, który trwał od upadku ZSRR. Czy wyciągnie z tego właściwe wnioski? Teraz od długofalowej reakcji Europy na tę wojnę zależy europejska przyszłość. Rosja nie ma zamiaru się zmienić i będzie w przyszłości liczyła się wyłącznie z Europą militarnie przygotowaną na rosyjskie zagrożenie. Wymaga to od państw europejskich należących do NATO dużo więcej wysiłku, niż tylko wypełniania natowskich zobowiązań i wydawania na obronę co najmniej 2% PKB, czego dotychczas nie robią. Czy zdobędą się na ten wysiłek?

Po raz kolejny Europa liczy na USA

Europa potrafiła - mimo wszelkich sporów, ociągania się i braku stanowczości - zmobilizować się, jak nigdy wcześniej i stworzyć w ciągu tego roku wspólny front pomocy Ukrainie, zarówno humanitarnej, militarnej jak i sankcji ekonomicznych przeciwko Rosji. I to jest kolejna konsekwencja wojny. UE zadeklarowała dotąd pomoc dla Ukrainy w wysokości 35 mld euro - poza zobowiązaniami ze strony indywidualnych państw. Polska odegrała i odgrywa w tym ogromną, wręcz historyczną rolę. Jednak sankcje nie załamały gospodarki rosyjskiej, a pomoc militarna z Europy byłaby drastycznie niewystarczająca, gdyby nie działania USA. Nie sposób powstrzymać się przed odnotowaniem, że USA po raz kolejny pomagają Europie rozwiązywać jej konflikty, bo demokracje europejskie samodzielne nie są w stanie przeciwstawić się złu, gdy ono atakuje. Są na to mentalnie i militarnie za słabe. Zawsze liczą na "wujka Sama". Tak było w obu wojnach światowych, tak było w czasie konfliktów w dawnej Jugosławii i tak jest obecnie. Sprzęt wojskowy, amunicja, kolejne miliardy dolarów płyną na Ukrainę przede wszystkim z zasobów amerykańskich. Historia znów się powtarza. Nawet program "Lend-Lease Act" z roku 2022, uchwalony przez Kongres Stanów Zjednoczonych, jest analogiczny do programu pomocy państwom europejskim zaatakowanych przez Hitlera w czasie II wojny światowej. Te fakty uświadamiają, że funkcja "światowego policjanta", którą od wielu dziesięcioleci wypełniają Stany Zjednoczone, jest potrzebna i że nikt poza nimi nie ma możliwości jej sprostać. Alternatywą dla tej sytuacji byłby scenariusz z horroru: wówczas światowym policjantem staną się komunistyczne Chiny. Niestety, taki rozwój wydarzeń jest możliwy, bo Chiny są w fazie rozwoju, a USA - przy całej swojej potędze - zdecydowanej dekadencji. 

Zostanie nienawiść

Prawdopodobnie najbardziej trwałą i przerażającą konsekwencją wojny, poza śmiercią setek tysięcy ludzi, jest jej oddziaływanie na świadomość Ukraińców. Rosyjska agresja stała się dla milionów obywateli Ukrainy najsilniejszym, najważniejszym doświadczeniem ich życia, kształtującym tożsamość narodową. Ukraina częściowo od XVII wieku, a całkowicie od końca XVIII wieku była przyłączona do Rosji. Wieloletnia rusyfikacja Ukrainy odnosiła sukcesy, a wspólna walka z III Rzeszą w  II wojnie światowej zbliżyła naród rosyjski i ukraiński. Ukraińcy do roku 1991 nie mieli długotrwałej niepodległości. Wreszcie ją uzyskali i od 2014 roku, po obaleniu skorumpowanego Janukowycza, stanęli wreszcie na własnych nogach. Niezależnie od dalszego rozwoju sytuacji, rezultatem tej wojny, kształtującym nową świadomość ukraińską, będzie postrzeganie Rosji i Rosjan jako brutalnych agresorów, jako morderców, jako znienawidzonych wrogów. To kolejna, być może dotąd największa klęska polityki Putina, której nie brał on w ogóle pod uwagę wydając rozkaz napaści 24 lutego 2022 roku. Cokolwiek stanie się w kolejnych miesiącach czy latach, ta nienawiść pozostanie, zapewne na pokolenia, a historia odnotuje na zawsze, kto ją wywołał.


 

POLECANE
Nawrocki zmienia reguły gry tylko u nas
Nawrocki zmienia reguły gry

Nawrocki gra w polityce rolę nietypową. Nie tylko krytykuje, ale też proponuje alternatywy, systematyzuje i przypomina. To nie jest już prezydent, który podpisuje albo wetuje. To nie jest też strażnik konstytucyjnego ognia, którego realny wpływ kończy się na groźbie zawetowania ustawy. Karol Nawrocki postawił sobie za cel coś znacznie ambitniejszego – stworzenie politycznego laboratorium, w którym to on rozdaje pytania do testu, a rządzący muszą odpowiadać.

Seria spotkań prezydenta Nawrockiego. Wiadomo, które państwa odwiedzi po powrocie z USA z ostatniej chwili
Seria spotkań prezydenta Nawrockiego. Wiadomo, które państwa odwiedzi po powrocie z USA

Prezydent Karol Nawrocki spotka się 3 września w Waszyngtonie z prezydentem USA Donaldem Trumpem, a w drodze powrotnej 5 września w Rzymie z premier Włoch Georgią Meloni i z papieżem Leonem XIV. To jednak nie wszystko.

Adam Niedzielski pobity. Opanujcie się! z ostatniej chwili
Adam Niedzielski pobity. "Opanujcie się!"

W środę były minister zdrowia Adam Niedzielski został pobity w centrum Siedlec. Napastnicy mieli głośno krytykować decyzje byłego ministra podczas pandemii COVID-19. Do sprawy odniósł się były premier Mateusz Morawiecki.

PGE wydała pilny komunikat dla klientów z ostatniej chwili
PGE wydała pilny komunikat dla klientów

PGE Obrót ostrzega przed kampanią phisingową "Zwrot nadpłaty". To nie są wiadomości spółki – uważaj na fałszywe linki i prośby o dane. Wydano specjalny komunikat w tej sprawie.

To kapitulacja. Niemcy mają problem z ostatniej chwili
"To kapitulacja". Niemcy mają problem

Projekt rządu Niemiec, wprowadzający nowy model służby wojskowej, to kapitulacja przed rzeczywistością – twierdzą niemieckie media.

tylko u nas
W hołdzie św. Janowi Pawłowi II – niezwykła wystawa w historycznej Sali BHP

W historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej, miejscu, gdzie rodziła się wolność, otwarto w sobotę 23 sierpnia wyjątkową wystawę filatelistyczną poświęconą św. Janowi Pawłowi II. Ekspozycja, będąca częścią obchodów 45. rocznicy powstania NSZZ „Solidarność”, przypomina o nierozerwalnych więzach łączących papieża Polaka z walką o niepodległość i godność człowieka.

Atak na kościół w USA. Wiele ofiar z ostatniej chwili
Atak na kościół w USA. Wiele ofiar

Policja w Minneapolis poinformowała, że w środę rano w ataku na kościół przy tamtejszej szkole katolickiej zginęło dwoje dzieci, a 17 osób, w tym 14 dzieci, zostało rannych. 20-letni napastnik strzelał do ludzi przez okna świątyni.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

Zakończono postępowanie przed Krajową Izbą Odwoławczą w sprawie wyboru oferty na budowę nowego węzła na autostradzie A4 w Ostrowie koło Ropczyc – informuje Samorząd Województwa Podkarpackiego.

Prezydent zawetował kolejne dwie ustawy z ostatniej chwili
Prezydent zawetował kolejne dwie ustawy

Prezydent Karol Nawrocki zawetował nowelizację ustawy o zapasach ropy i gazu oraz nowelizację ustawy o środkach ochrony roślin.

Adam Niedzielski trafił do szpitala. Został pobity z ostatniej chwili
Adam Niedzielski trafił do szpitala. Został pobity

Były minister zdrowia Adam Niedzielski trafił do Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach – podała stacja RMF FM. "Trafił do placówki z obrażeniami najprawdopodobniej po pobiciu" – dodano.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Rok po ataku Rosji na Ukrainę. Putin chciał pokazać siłę, a wykazał słabość

Cokolwiek nastąpi dalej, nienawiść pozostanie na pokolenia.
Ukraina / pojazd wojskowy Paweł Jędrzejewski: Rok po ataku Rosji na Ukrainę. Putin chciał pokazać siłę, a wykazał słabość
Ukraina / pojazd wojskowy / PAP/Eugene Titov

Za 3 dni minie rok od ataku Rosji na Ukrainę.

Wojna trwa. Zakończenie tej wojny będzie szczególnie trudne. Putin poszedł już bowiem o wiele za daleko, żeby się cofnąć, a Ukraina nie ma zamiaru oddawać Rosji terytorium za pokój. Sytuacja jest niestety zdecydowanie patowa - Rosja jest za słaba, żeby pokonać Ukrainę, a Ukraina jest za słaba, żeby wyprzeć Rosję ze swojego terytorium. Mimo to wojna musi się jakoś zakończyć, bo taki jest los każdej wojny. 

Co zmieniło się na przestrzeni tego roku? Jakie są najważniejsze polityczne konsekwencje konfliktu?

Putin chciał pokazać siłę, a wykazał słabość

Po pierwsze, decyzja o zaatakowaniu Ukrainy może być po roku uznana za nienaprawialny, ogromny błąd Putina, czyli de facto błąd Rosji. Przede wszystkim dlatego, że Putin nie osiągnął swojego najważniejszego celu. To jest niepodważalne. Rosjanom nie udało się zniszczenie oporu ukraińskiego, natomiast zniszczony został doszczętnie mit niezwyciężonej armii rosyjskiej, kultywowany od czasów zdobycia Berlina przez Armię Czerwoną wiosną 1945 roku. Okazało się, że armia rosyjska przez 12 miesięcy nie jest w stanie uporać się z zaatakowaną Ukrainą - państwem o znacznie mniejszym potencjale ekonomicznym i ludzkim. Nawet, gdyby militarna sytuacja uległa nagle znacznym zmianom na korzyść Rosji, nic już nie zdoła zmienić faktu, że przez rok nie odniosła ona żadnego liczącego się zwycięstwa, a zwłaszcza nie udało się jej zdobycie stolicy Ukrainy i zainstalowania tam marionetkowego rządu. Putin chciał pokazać światu swoją siłę, a wykazał słabość.

Większość światowej opinii publicznej, najpierw nie wierzyła, że Putin zdecyduje się na wojnę na pełną skalę. Gdy to się już stało, uważała - pozostając pod wpływem wiary w siłę armii rosyjskiej - że Ukraina padnie po kilku tygodniach. Najwyraźniej, wierzył w to także Putin. O ile jednak opinia światowa ma prawo się mylić, nie mając informacji na temat stanu rosyjskiej armii, o tyle Putin skompromitował się popełniając tak ogromny błąd. Rosja doznała klęski wizerunkowej, zmuszona do korzystania z najemników i wcielania do armii kryminalistów z więzień, co jest dowodem, że nie dysponuje wystarczająco dużą, wyszkoloną armią i jest w skrajnej desperacji. Tym bardziej, że atakując Ukrainę, rozpętała największy militarny konflikt w Europie od końca II wojny światowej, burząc ustalony, pokojowy porządek, który wydawał się nienaruszalny. I to wszystko, jak dotąd, na nic. Niepotrafiący zwyciężyć Putin nie ma już, jako dyktator Rosji, wiele do stracenia, co czyni go jeszcze bardziej nieobliczalnym.

Kompromitacja polityki Niemiec

Jednym z następstw tego niszczycielskiego działania Rosji może być trwała zmiana naiwnej polityki Zachodniej Europy w stosunku do Rosji. Wiąże się to ściśle z konsekwencją agresji rosyjskiej na Ukrainę, czyli z całkowitą kompromitacją wieloletniej polityki niemieckiej wobec Rosji. Niemcy prowadziły miękką, uległą politykę gospodarczej współpracy z Rosją, swoistego appeasementu, najwyraźniej nie przejmując się widmami Układu w Rapallo i Układu Ribbentrop-Mołotow. Wręcz fanatycznie uzależniały siebie i Europę Zachodnią od rosyjskich źródeł energii, jednocześnie dostarczając Rosji pieniędzy na zbrojenia. I działo się to, mimo że agresywna polityka rosyjska i jej neoimperialne ambicje były wykazywane przez kolejne akty rosyjskiej agresji, szczególnie od roku 2014 na Ukrainie. Tylko ślepy mógł tego nie zauważać. Państwo niemieckie gorliwie udawało więc, że jest ślepe. Czy teraz ostatecznie przejrzało, czy tylko na okres wojny zawiesiło swoje utopijne podejście do Rosji? Jedynie czas może to pokazać, ale sceptycyzm jest uzasadniony, bo Niemcy mają trudności z uczeniem się na błędach. 

Niemcy nie zważały na ostrzeżenia ze strony Polski i innych państw. Teraz przyznają się do swojej krótkowzroczności, ale doświadczenie uczy, że państwu niemieckiemu w sprawach współpracy z Rosją trzeba zawsze uważnie patrzeć na ręce. Dlatego od pozostałych państw europejskich i ich czujności zależy, jak będzie kształtowała się polityka Niemiec wobec Rosji po zakończeniu wojny z Ukrainą. 

Wzrost roli NATO

Kolejną konsekwencją wojny Putina jest uświadomienie sobie "na nowo" przez narody Europy, po ponad 30 latach od końca "zimnej wojny", że NATO jest jedyną realną gwarancją ich bezpieczeństwa. Stąd akces do tej organizacji ze strony Finlandii i Szwecji, potwierdzający wzrost roli tego sojuszu w nowej, niebezpiecznej sytuacji, jaką stworzył napad Rosji na Ukrainę. To są przełomowe, historyczne decyzje. Jednocześnie to wielki cios - na własne życzenie - dla Rosji, bo przystąpienie Finlandii do NATO przedłuża rosyjską granicę z państwami tej organizacji o dodatkowy ponad tysiąc kilometrów. Przy okazji okazało się, że Turcja - bardzo istotny, ze względów strategicznych, członek NATO - jest elementem tej organizacji, do którego trzeba mieć ograniczone zaufanie, bo próbuje egoistycznie załatwić swoje własne interesy, blokując przystąpienie Szwecji do Sojuszu. 

Ten rok wojny udowodnił kolejny raz oczywistą prawdę, że NATO bez USA to wydmuszka, a państwa europejskie swoje bezpieczeństwo prawie całkowicie zawierzyły sojusznikowi amerykańskiemu. Bez niego są bezbronne. Wystarczy uświadomić sobie, że w 2021 roku wydatki USA na zbrojenia wyniosły ponad 811 mld dolarów, a łączne wydatki wszystkich pozostałych 29 państw członków NATO to zaledwie 324 mld. Warto zauważyć, że fundusze na cele obronne Niemiec na rok 2023 nie spełnią wymogów NATO, ani obietnic złożonych ostatnio przez kanclerza Scholza i mają być nawet niższe (o 300 milionów euro) od sumy z roku poprzedniego. A przecież interesy amerykańskie będą stopniowo oddalały się od Europy, bo Stany mają przed sobą najważniejsze wyzwania w Azji, ze względu na dramatycznie rosnącą siłę Chin. I co wówczas? Do Niemiec to najwyraźniej nie dociera. Antyamerykanizm wciąż jest tam żywy.

Europa została wybudzona wojną na Ukrainie z beztroskiego letargu, który trwał od upadku ZSRR. Czy wyciągnie z tego właściwe wnioski? Teraz od długofalowej reakcji Europy na tę wojnę zależy europejska przyszłość. Rosja nie ma zamiaru się zmienić i będzie w przyszłości liczyła się wyłącznie z Europą militarnie przygotowaną na rosyjskie zagrożenie. Wymaga to od państw europejskich należących do NATO dużo więcej wysiłku, niż tylko wypełniania natowskich zobowiązań i wydawania na obronę co najmniej 2% PKB, czego dotychczas nie robią. Czy zdobędą się na ten wysiłek?

Po raz kolejny Europa liczy na USA

Europa potrafiła - mimo wszelkich sporów, ociągania się i braku stanowczości - zmobilizować się, jak nigdy wcześniej i stworzyć w ciągu tego roku wspólny front pomocy Ukrainie, zarówno humanitarnej, militarnej jak i sankcji ekonomicznych przeciwko Rosji. I to jest kolejna konsekwencja wojny. UE zadeklarowała dotąd pomoc dla Ukrainy w wysokości 35 mld euro - poza zobowiązaniami ze strony indywidualnych państw. Polska odegrała i odgrywa w tym ogromną, wręcz historyczną rolę. Jednak sankcje nie załamały gospodarki rosyjskiej, a pomoc militarna z Europy byłaby drastycznie niewystarczająca, gdyby nie działania USA. Nie sposób powstrzymać się przed odnotowaniem, że USA po raz kolejny pomagają Europie rozwiązywać jej konflikty, bo demokracje europejskie samodzielne nie są w stanie przeciwstawić się złu, gdy ono atakuje. Są na to mentalnie i militarnie za słabe. Zawsze liczą na "wujka Sama". Tak było w obu wojnach światowych, tak było w czasie konfliktów w dawnej Jugosławii i tak jest obecnie. Sprzęt wojskowy, amunicja, kolejne miliardy dolarów płyną na Ukrainę przede wszystkim z zasobów amerykańskich. Historia znów się powtarza. Nawet program "Lend-Lease Act" z roku 2022, uchwalony przez Kongres Stanów Zjednoczonych, jest analogiczny do programu pomocy państwom europejskim zaatakowanych przez Hitlera w czasie II wojny światowej. Te fakty uświadamiają, że funkcja "światowego policjanta", którą od wielu dziesięcioleci wypełniają Stany Zjednoczone, jest potrzebna i że nikt poza nimi nie ma możliwości jej sprostać. Alternatywą dla tej sytuacji byłby scenariusz z horroru: wówczas światowym policjantem staną się komunistyczne Chiny. Niestety, taki rozwój wydarzeń jest możliwy, bo Chiny są w fazie rozwoju, a USA - przy całej swojej potędze - zdecydowanej dekadencji. 

Zostanie nienawiść

Prawdopodobnie najbardziej trwałą i przerażającą konsekwencją wojny, poza śmiercią setek tysięcy ludzi, jest jej oddziaływanie na świadomość Ukraińców. Rosyjska agresja stała się dla milionów obywateli Ukrainy najsilniejszym, najważniejszym doświadczeniem ich życia, kształtującym tożsamość narodową. Ukraina częściowo od XVII wieku, a całkowicie od końca XVIII wieku była przyłączona do Rosji. Wieloletnia rusyfikacja Ukrainy odnosiła sukcesy, a wspólna walka z III Rzeszą w  II wojnie światowej zbliżyła naród rosyjski i ukraiński. Ukraińcy do roku 1991 nie mieli długotrwałej niepodległości. Wreszcie ją uzyskali i od 2014 roku, po obaleniu skorumpowanego Janukowycza, stanęli wreszcie na własnych nogach. Niezależnie od dalszego rozwoju sytuacji, rezultatem tej wojny, kształtującym nową świadomość ukraińską, będzie postrzeganie Rosji i Rosjan jako brutalnych agresorów, jako morderców, jako znienawidzonych wrogów. To kolejna, być może dotąd największa klęska polityki Putina, której nie brał on w ogóle pod uwagę wydając rozkaz napaści 24 lutego 2022 roku. Cokolwiek stanie się w kolejnych miesiącach czy latach, ta nienawiść pozostanie, zapewne na pokolenia, a historia odnotuje na zawsze, kto ją wywołał.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe