[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: TSUE (cz. 2)

Uprzednio rzuciliśmy trochę światła na instytucjonalne i prawne teorie, które napędzają Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), jedną z najważniejszych instytucji Unii Europejskiej. Teraz prześledzimy, jak TSUE stopniowo, cierpliwie i dyskretnie wywiera wpływy na tę korporację, która chce mienić się federacją, a nawet Stanami Zjednoczonymi Europy.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: TSUE (cz. 2)
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Generalnie wszystkie właściwie sądy, które służą UE, nachapały się władzy i zdobyły niesamowitą potęgę za pomocą cwanej i instrumentalnej interpretacji rozmaitych traktatów unijnych i precedensów prawnych. Widać, że często sądy te interpretowały sobie treść tych legalnych instrumentów w taki sposób, aby jak najlepiej służyć sprawie integracji europejskiej z jak najbardziej negatywnym skutkiem dla spraw suwerenności krajów członkowskich. Czasami po prostu wymyślano prerogatywy sądowe, które nie istniały, nie wynikały z unijnych dokumentów, które rzekomo miały być ich źródłami.

Przyjrzyjmy się historii TSUE, jego strukturze i organizacji oraz zidentyfikujmy jego jurysdykcję. Potem zobaczmy instrumenty prawne i tryby postępowania znajdujące się w dyspozycji tej instytucji oraz legalne precedensy, które tworzy. Postaramy się również przywołać kilka przykładów, które ilustrują powyższe sytuacje. Szczególnie skupimy się na tych, gdy Europejski Sąd Sprawiedliwości decydował się monitorować i oceniać działalność państw członkowskich pod względem „praworządności europejskiej”.

7 lutego 1992 r. podpisano traktat z Maastricht. Jego motorem było sześć państw działających najdynamiczniej we Wspólnocie Europejskiej. Ten instrument prawny obiecywał jak najściślejszą unię, gdzie ludy Europy miały zmobilizować się obywatelsko i podejmować decyzje oddolnie, aby decydować o sobie i o nowo zorganizowanym podmiocie. Tak przynajmniej prawiono w teorii. No, ale ponieważ ludu nie można zostawiać samopas, nad wszystkim miało czuwać prawo – nowy kodeks czy system prawny: nowe prawo Wspólnoty Europejskiej. Prawo to miało być jednakowe we wszystkich państwach członkowskich, a ponadnarodowy sąd miał pilnować przestrzegania tego prawa. Sąd miał monitorować poszczególne państwa członkowskie, na ile poddawały się one nowym regulacjom i prawom wprowadzanym przez UE. Szczególnie zwracano uwagę, na ile sprawa suwerenności irytuje prawo unijne.

Najpierw wypada przypomnieć, że tzw. system europejskiej sprawiedliwości powstał na podstawie rozmaitych traktatów, które bez wyjątku w rozmaity sposób i do różnego stopnia podminowywały zasadę suwerenności państw członkowskich. Zwykle nie było to jasne w trakcie popełniania takiego manewru, ponieważ ojcowie UE stosowali zasadę dyskrecji. I starali się w jej ramach upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Na przykład Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) powstał na podstawie traktatu paryskiego z 1951 r., ale ten formalnie położył podwaliny pod Europejską Wspólnotę Węgla i Stali. W tym rozgardiaszu TSUE stworzono jakby mimochodem, przy okazji. A przecież była to kluczowa chwila dla jednoczenia się Europy i powstawania instytucji europejskich. Zresztą TSUE zaczął funkcjonować dopiero po jakimś czasie – w 1952 r.

Następny dyskretny krok w rozwoju europejskiego sądownictwa to traktat rzymski z 25 marca 1957 r. Tworzył on wspólny rynek, unię gospodarczą i monetarną, oraz wdrażał wspólną politykę nowo powstającej struktury pan(zachodnio)europejskiej. Polityka ta miała przede wszystkim koordynować rozwój ekonomiczny zachodniej części Starego Kontynentu, ale to wszystko miało się odbyć w nowym kontekście prawnym. Przez pierwsze sześć lat, do 1963 r., wszelkie przedsięwzięcia związane z wypełnianiem litery traktatu rzymskiego (jak wszystkich innych traktatów międzynarodowych) były wyłącznie prerogatywą parlamentów narodowych każdego z państw członkowskich Wspólnoty Europejskiej. Po wstępnym okresie mechanizmy prawne dotyczące traktatów regulujących zachodni paneuropeizm zaczęły się zmieniać.

Już w 1965 r., jak podaje Mark Janis w „An Introduction to International Law” [Wstęp do prawa międzynarodowego] (New York: Aspen Law & Business, 1999), każdy obywatel państw członkowskich Wspólnoty mógł domagać się, aby sąd miejscowy unieważnił prowizje prawa tubylczego, które stały w sprzeczności z traktatami europejskimi. Dziesięć lat potem, w 1975 r., było już możliwe żądać uznania prymatu jakiegokolwiek prawa europejskiego (czy nawet wtórnej regulacji, takiej jak dyrektyw Rady Ministrów Wspólnoty) nad jakimkolwiek prawem państwowym, które stało z nim w konflikcie. Zasada ta obowiązywała do tego stopnia, że można było zakwestionować i obalić każde prawo krajowe, które w jakikolwiek sposób kwestionowało legislację paneuropejską. A już w 1990 r. każdy obywatel, którego parlament w kraju rodzimym zwlekał z uchwaleniem europrzyjaznych praw czy z aprobatą wspólnotowych dyrektyw, mógł zwrócić się do swych sądów narodowych, żeby te zinterpretowały istniejącą legislację parlamentu państwowego w sposób kompatybilny i przyjazny w stosunku do prawodawstwa uchwalonego na poziomie unijnym.

W ten sposób – dyskretnie i stopniowo – niwelowano prawodawstwo rodzime i podporządkowywano je dyrektywom, regulacjom i prawom Unii Europejskiej. A nad wszystkim czuwał Europejski Sąd Sprawiedliwości. Jego głównym zadaniem było dopilnowanie, aby „prawo Wspólnoty”, a potem legislacja Unii Europejskiej była interpretowana i wdrażana w taki sam sposób we wszystkich krajach członkowskich. Jednym słowem TSUE czuwa nad tym, żeby wszyscy zawsze i wszędzie w identyczny sposób stosowali prawo. Co więcej, Sąd jest władny, aby rozpatrywać wszelkie kłótnie między krajami członkowskimi, instytucjami UE, przedsiębiorstwami i jednostkami. Z zasady TSUE ma być wszechwładny.
Cdn.
Waszyngton, DC, 14 czerwca 2023 r.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

POLECANE
Co dalej z programem Orka? Szef MON zdradził nowe informacje z ostatniej chwili
Co dalej z programem Orka? Szef MON zdradził nowe informacje

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że w tym roku dojdzie do podpisania umowy rządowej z państwem wybranym do realizacji programu Orka, czyli budowy nowych okrętów podwodnych dla naszej marynarki wojennej. Zapewnił, że umowy wykonawcze zostaną podpisane na początku 2026 r.

Prezydent Karol Nawrocki powołał swojego przedstawiciela do KRS z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki powołał swojego przedstawiciela do KRS

Kancelaria Prezydenta RP poinformowała, że Karol Nawrocki powołał Grzegorza Ksepko w skład Krajowej Rady Sądownictwa. Akt powołania został wręczony podczas spotkania 25 listopada 2025 r.

Witkoff niedługo rusza do Moskwy. Jest potwierdzenie z ostatniej chwili
Witkoff niedługo rusza do Moskwy. Jest potwierdzenie

Doradca rosyjskiego przywódcy Władimira Putina ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow potwierdził w środę, że wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa Steve Witkoff w przyszłym tygodniu przyjedzie do Moskwy w związku z rozmowami na temat zakończenia wojny na Ukrainie – podała Agencja Reutera.

Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa

Kraków zapowiada podwyżki cen biletów Komunikacji Miejskiej. Jak podaje Urząd Miasta, podwyżki mają pozwolić utrzymać i rozwijać ofertę transportową, a jednocześnie zabezpieczyć środki na planowane inwestycje. Projekt uchwały trafił już do Rady Miasta.

Trump o negocjacjach pokojowych: Ukraina dobrze sobie radzi. Myślę, że jest bardzo zadowolona z ostatniej chwili
Trump o negocjacjach pokojowych: Ukraina dobrze sobie radzi. Myślę, że jest bardzo zadowolona

Prezydent USA Donald Trump powiedział we wtorek, że nie ma wyznaczonego terminu osiągnięcia porozumienia w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Zapewnił, że są postępy w negocjacjach, a Ukraina jest zadowolona z projektu.

Żurek o wyroku TSUE ws. małżeństw jednopłciowych: W jakiś sposób wdrożymy to orzeczenie Wiadomości
Żurek o wyroku TSUE ws. małżeństw jednopłciowych: W jakiś sposób wdrożymy to orzeczenie

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek, odnosząc się do wtorkowego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE dot. uznawania małżeństw jednopłciowych zawartych w innym kraju UE, stwierdził, że "będziemy musieli w jakiś sposób wdrożyć to orzeczenie”.

IUSTITIA w akcji. Obrońca Ziobry: Potwierdzenie tezy, że mój Klient nie może liczyć na sprawiedliwy proces w Polsce z ostatniej chwili
IUSTITIA w akcji. Obrońca Ziobry: Potwierdzenie tezy, że mój Klient nie może liczyć na sprawiedliwy proces w Polsce

Stowarzyszenie Sędziów Polskich IUSTITIA opublikowało w mediach społecznościowych link do materiału o sprawie postawienia Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu. Tekst opatrzono komentarzem, do którego odniósł się obrońca byłego ministra sprawiedliwości Bartosz Lewandowski.

Niemiecki handel rzeczami ofiar. Skąd to oburzenie? tylko u nas
Niemiecki handel rzeczami ofiar. Skąd to oburzenie?

Podniosła się wrzawa w związku z pogwałceniem przez potomków "nadludzi" kolejnej świętości. Dom aukcyjny czy jakiś podobny twór, chciał zacząć handlować pozostałościami po niemieckim ludobójstwie i innych zbrodniach wojennych, a będących wcześniej własnością Ofiar. Mnie to absolutnie nie dziwi i dziwię się, że tak wielu nagle się zdziwiło.

Z planu pokojowego dla Ukrainy usunięto punkt o Polsce Wiadomości
Z planu pokojowego dla Ukrainy usunięto punkt o Polsce

Z 28-punktowego planu pokojowego, przedstawionego przez Stany Zjednoczone po uzgodnieniach z Rosją, usunięto zapis o stacjonowaniu europejskich myśliwców w Polsce. Wiceminister obrony narodowej Paweł Zalewski podkreślił, że tego typu punkty nie powinny znajdować się w dokumentach tego typu.

Ursula von der Leyen: Interesy Ukrainy są naszymi interesami. Są nierozłączne Wiadomości
Ursula von der Leyen: Interesy Ukrainy są naszymi interesami. Są nierozłączne

„Interesy Ukrainy są naszymi interesami. Są nierozłączne” - mówiła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen po spotkaniu koalicji chętnych.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: TSUE (cz. 2)

Uprzednio rzuciliśmy trochę światła na instytucjonalne i prawne teorie, które napędzają Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), jedną z najważniejszych instytucji Unii Europejskiej. Teraz prześledzimy, jak TSUE stopniowo, cierpliwie i dyskretnie wywiera wpływy na tę korporację, która chce mienić się federacją, a nawet Stanami Zjednoczonymi Europy.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: TSUE (cz. 2)
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Generalnie wszystkie właściwie sądy, które służą UE, nachapały się władzy i zdobyły niesamowitą potęgę za pomocą cwanej i instrumentalnej interpretacji rozmaitych traktatów unijnych i precedensów prawnych. Widać, że często sądy te interpretowały sobie treść tych legalnych instrumentów w taki sposób, aby jak najlepiej służyć sprawie integracji europejskiej z jak najbardziej negatywnym skutkiem dla spraw suwerenności krajów członkowskich. Czasami po prostu wymyślano prerogatywy sądowe, które nie istniały, nie wynikały z unijnych dokumentów, które rzekomo miały być ich źródłami.

Przyjrzyjmy się historii TSUE, jego strukturze i organizacji oraz zidentyfikujmy jego jurysdykcję. Potem zobaczmy instrumenty prawne i tryby postępowania znajdujące się w dyspozycji tej instytucji oraz legalne precedensy, które tworzy. Postaramy się również przywołać kilka przykładów, które ilustrują powyższe sytuacje. Szczególnie skupimy się na tych, gdy Europejski Sąd Sprawiedliwości decydował się monitorować i oceniać działalność państw członkowskich pod względem „praworządności europejskiej”.

7 lutego 1992 r. podpisano traktat z Maastricht. Jego motorem było sześć państw działających najdynamiczniej we Wspólnocie Europejskiej. Ten instrument prawny obiecywał jak najściślejszą unię, gdzie ludy Europy miały zmobilizować się obywatelsko i podejmować decyzje oddolnie, aby decydować o sobie i o nowo zorganizowanym podmiocie. Tak przynajmniej prawiono w teorii. No, ale ponieważ ludu nie można zostawiać samopas, nad wszystkim miało czuwać prawo – nowy kodeks czy system prawny: nowe prawo Wspólnoty Europejskiej. Prawo to miało być jednakowe we wszystkich państwach członkowskich, a ponadnarodowy sąd miał pilnować przestrzegania tego prawa. Sąd miał monitorować poszczególne państwa członkowskie, na ile poddawały się one nowym regulacjom i prawom wprowadzanym przez UE. Szczególnie zwracano uwagę, na ile sprawa suwerenności irytuje prawo unijne.

Najpierw wypada przypomnieć, że tzw. system europejskiej sprawiedliwości powstał na podstawie rozmaitych traktatów, które bez wyjątku w rozmaity sposób i do różnego stopnia podminowywały zasadę suwerenności państw członkowskich. Zwykle nie było to jasne w trakcie popełniania takiego manewru, ponieważ ojcowie UE stosowali zasadę dyskrecji. I starali się w jej ramach upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Na przykład Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) powstał na podstawie traktatu paryskiego z 1951 r., ale ten formalnie położył podwaliny pod Europejską Wspólnotę Węgla i Stali. W tym rozgardiaszu TSUE stworzono jakby mimochodem, przy okazji. A przecież była to kluczowa chwila dla jednoczenia się Europy i powstawania instytucji europejskich. Zresztą TSUE zaczął funkcjonować dopiero po jakimś czasie – w 1952 r.

Następny dyskretny krok w rozwoju europejskiego sądownictwa to traktat rzymski z 25 marca 1957 r. Tworzył on wspólny rynek, unię gospodarczą i monetarną, oraz wdrażał wspólną politykę nowo powstającej struktury pan(zachodnio)europejskiej. Polityka ta miała przede wszystkim koordynować rozwój ekonomiczny zachodniej części Starego Kontynentu, ale to wszystko miało się odbyć w nowym kontekście prawnym. Przez pierwsze sześć lat, do 1963 r., wszelkie przedsięwzięcia związane z wypełnianiem litery traktatu rzymskiego (jak wszystkich innych traktatów międzynarodowych) były wyłącznie prerogatywą parlamentów narodowych każdego z państw członkowskich Wspólnoty Europejskiej. Po wstępnym okresie mechanizmy prawne dotyczące traktatów regulujących zachodni paneuropeizm zaczęły się zmieniać.

Już w 1965 r., jak podaje Mark Janis w „An Introduction to International Law” [Wstęp do prawa międzynarodowego] (New York: Aspen Law & Business, 1999), każdy obywatel państw członkowskich Wspólnoty mógł domagać się, aby sąd miejscowy unieważnił prowizje prawa tubylczego, które stały w sprzeczności z traktatami europejskimi. Dziesięć lat potem, w 1975 r., było już możliwe żądać uznania prymatu jakiegokolwiek prawa europejskiego (czy nawet wtórnej regulacji, takiej jak dyrektyw Rady Ministrów Wspólnoty) nad jakimkolwiek prawem państwowym, które stało z nim w konflikcie. Zasada ta obowiązywała do tego stopnia, że można było zakwestionować i obalić każde prawo krajowe, które w jakikolwiek sposób kwestionowało legislację paneuropejską. A już w 1990 r. każdy obywatel, którego parlament w kraju rodzimym zwlekał z uchwaleniem europrzyjaznych praw czy z aprobatą wspólnotowych dyrektyw, mógł zwrócić się do swych sądów narodowych, żeby te zinterpretowały istniejącą legislację parlamentu państwowego w sposób kompatybilny i przyjazny w stosunku do prawodawstwa uchwalonego na poziomie unijnym.

W ten sposób – dyskretnie i stopniowo – niwelowano prawodawstwo rodzime i podporządkowywano je dyrektywom, regulacjom i prawom Unii Europejskiej. A nad wszystkim czuwał Europejski Sąd Sprawiedliwości. Jego głównym zadaniem było dopilnowanie, aby „prawo Wspólnoty”, a potem legislacja Unii Europejskiej była interpretowana i wdrażana w taki sam sposób we wszystkich krajach członkowskich. Jednym słowem TSUE czuwa nad tym, żeby wszyscy zawsze i wszędzie w identyczny sposób stosowali prawo. Co więcej, Sąd jest władny, aby rozpatrywać wszelkie kłótnie między krajami członkowskimi, instytucjami UE, przedsiębiorstwami i jednostkami. Z zasady TSUE ma być wszechwładny.
Cdn.
Waszyngton, DC, 14 czerwca 2023 r.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe