Premier w Brukseli: Nie ma zgody polskiego rządu na przymusowość ws. relokacji

Przed rozpoczęciem drugiego dnia obrad Rady Europejskiej w Brukseli premier Morawiecki podkreślał, że ws. relokacji migrantów "Polska pozostaje przy swoim stanowisku i przy stanowisku konkluzji Rady Europejskiej z roku 2018" i podkreślał, że wcześniejsza polityka migracyjna zakończyła się porażką.
Szef polskiego rządu mówił także, że część krajów członkowskich chciało złamać, chciało odejść od konkluzji z 2018 r. "Więc ja przez dłuższy czas wczoraj właśnie prosiłem o to, aby do konkluzji wpisać, że ten proces jest dobrowolny, że nie jest przymusowy. I co usłyszałem po drugiej stronie? Że nie można tego wpisać, no to jeżeli nie można tego wpisać, to znaczy część Rady Europejskiej chciałaby odejść od swoich własnych zapisów z 2018 roku i chciałaby, aby to był proces przymusowy" - powiedział.
Prsymusowa relokacja
Zapytany, czy Polska i Węgry zablokują konkluzje szczytu ws. relokacji migrantów, bo nie chodzi o dobrowolność czy przymus, a w zapisach rozporządzenia jest dobrowolność, ale rzecz dotyczy tego, czy decydować będzie Rada Europejska jednomyślnie, czy ministrowie w drodze głosowania.
"Gdyby było tak, jak pan redaktor w swoim pytaniu sugeruje, to nie byłoby problemu, żeby wpisać do konkluzji, że przyjęcie migrantów jest dobrowolne, że nie ma żadnego przymusu. To były tylko te dwie sprawy, o które Polska zabiegała, czyli potwierdzenie konkluzji z roku 2018 roku i nie było zgody na to, czyli wniosek z tego taki, że Rada Europejska i Rada Unii Europejskiej chcą doprowadzić do przymusowości" - mówił Morawiecki. "Nie ma zgody polskiego rządu na przymusowość. Jest wyłącznie zapis o dobrowolności z roku 2018" - dodał.
Na uwagę, że blokowanie konkluzji nic Polsce nie da, premier odparł: "Konkluzje są wyrazem akceptacji lub braku akceptacji". "Nie ma naszej akceptacji na kompletną zmianę polityki" - zaznaczył.
"Mam wrażenie, deja vu, powrotu do sytuacji, jaka była w roku 2016, 2017, 2018. Wtedy też część krajów parła też do przymusowej relokacji. Polska się na to nie zgadzała, Czesi, kilka innych krajów również i wtedy doszło do konkluzji w roku 2018, że nie ma żadnej przymusowości, że wszystko jest na zasadzie dobrowolności i my dzisiaj trzymamy się tych konkluzji" - podkreślał Mateusz Morawiecki.
Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że - choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji" - to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".
Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - napisano w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.