"Wyborcza" publikuje list polskiego obywatela do A. Merkel: 'Chciałem złożyć wyrazy najgłębszego podziwu'

Szanowna Pani Kanclerz,
Mam długie życie za sobą i noszę w sobie żywą pamięć tego długiego życia. Urodziłem się i wychowałem w Warszawie. Całe moje dzieciństwo przypadło na tragiczne i okrutne (w tym mieście szczególnie) czasy okupacji niemieckiej
- rozpoczyna swój list autor. Dalej czytamy o odpowiedzialności narodu Niemieckiego, Solidarności, dobrze funkcjonującym kiedyś Trójkącie Weimarskim i wejściu Polski do Unii Europejskiej. W pewnym momencie autor przechodzi do kwestii reparacji wojennych, podniesionych ostatnio przez polski rząd. Określa ten ruch jako "tandetną propagandową zagrywkę".
Nawet mało inteligentny człowiek, ktoś z niewielkim wykształceniem, nie może nie wiedzieć, że to, co czyni mój rząd obecnie, to jest humbug, tandetna, propagandowa zagrywka obliczona na poklask najbardziej nieświadomych rodaków. Cynizm w stanie czystym
- pisze Brejdygant.
Przyzna Pani, jak tragiczna jest świadomość przynależności do narodu, którego przywódcy zmierzają wprost, świadomie czy nieświadomie, ku zagładzie tego narodu
- konkluduje autor listu.
A teraz powrócę do pierwszego zdania mego listu, do wyrazów szacunku i podziwu dla Pani. Otóż uważam, że jest Pani niezwykłym politykiem. Ratuje Pani bowiem godność polityki, nie odbierając jej walorów moralności. Dla małych, karłowatych politykierów polityka to jedynie gra (...) Dla Pani, wiem to, bo jest to czytelne, moralność jest ważna. To rzadkie, Boże, jak bardzo rzadkie!
- czytamy.
Na koniec to, o czym jestem przekonany: jest Pani prawdziwym mężem stanu (...). Pozwoli Pani, że zakończę angielskim zwrotem, bo po polsku tak listów się nie kończy, a ja właśnie tak chciałbym go skończyć: God bless you!
- kończy swój list Stanisław Brejdygant.
źródło: wyborcza.pl