Paweł Jędrzejewski: Czy Polacy sami zrezygnują z głosu w sprawie najważniejszej dla Europy?

Opozycja i jej media są przeciwne referendum, w którym jedno z pytań brzmi: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”. 
Imigranci przypływający na Lampedusę Paweł Jędrzejewski: Czy Polacy sami zrezygnują z głosu w sprawie najważniejszej dla Europy?
Imigranci przypływający na Lampedusę / EPA/CIRO FUSCO Dostawca: PAP/EPA

Pytanie to dotyka problemu ogromnej wagi, tym bardziej że naiwne bajki urzędników unijnych o rzekomym zwolnieniu Polski z obowiązku przymusowego mechanizmu relokacji, dzięki przyjęciu uchodźców z Ukrainy, właśnie w ostatnich dniach okazują się tym, czym były od samego początku, czyli kłamstwem.

Dochodzi do paradoksalnej sytuacji, w której w mediach sprzyjających opozycji ukazują się „poradniki” zatytułowane: „Jak nie wziąć udziału w referendum”. Pouczający i zarazem ponury to paradoks: rzekomo broniący demokracji boją się demokracji aż tak bardzo, że w desperacji namawiają do bojkotu najsilniej demokratycznego narzędzia, przy pomocy którego wyborcy mogą wyrazić bezpośrednio swoją wolę.

Kto boi się odpowiedzi na pytanie o przymusową relokację?

 

Oni na tym zyskują

Jednak znacznie ważniejszym jest pytanie o wiele szersze: komu zależy na ogromnym, niekontrolowanym napływie migrantów – przede wszystkim z Afryki i Bliskiego Wschodu – do Europy? Kto na migracji zyskuje?

Oczywiście odpowiemy logicznie: mafijnym gangom przemytników ludzi, którzy zarabiają na tym niewyobrażalnie wielkie pieniądze. Rzecz jasna, także tym, którzy potrzebują taniej siły roboczej (nie wierzmy w opowieści, że wszyscy migranci są na niemieckich zasiłkach).

Jednak nie tylko im. Zauważmy, że z łodzi wyruszających z portów Afryki Północnej migranci są zabierani przez tzw. organizacje pozarządowe, przede wszystkim niemieckie, po czym dostarczani do włoskich portów. I władze niemieckie finansują te organizacje. Czy działają one z pobudek wyłącznie etycznych? Czy nie mają innego celu?

 

Zniszczyć Europę, jaką znamy

Kultura europejska weszła w fazę  nienawiści do siebie samej. W Europie nie brakuje ludzi, którzy za cel stawiają sobie zniszczenie świata kapitalistycznego, świata tradycyjnych wartości, znienawidzonego świata „niesprawiedliwości społecznych”, wyrosłego z tradycji chrześcijańskich, a – precyzyjniej – judeochrześcijańskich, naznaczonego trwale „piętnem patriarchatu”. Żeby zniszczyć ten świat, istnieje kilka dróg. Najbardziej logiczną, ale utopijną, jest zmiana ludzkiej świadomości – świadomości milionów Europejczyków. I to się dzieje, ale jest to proces powolny, żmudny, wymagający czasu liczonego pokoleniami i wielkiego wysiłku  propagandowego. Wymaga głębokich zmian kulturowych, które nigdy nie dzieją się szybko. Jest jednak inna, znacznie skuteczniejsza metoda: zamiast zmieniać świadomość ludzi i w ten sposób wpływać na przemiany kulturowe, znacznie łatwiej zmieniać społeczeństwo, dodając do niego ogromne liczby ludzi innych kultur, innej mentalności, innego języka i religii. Trzeba nasycić Europę tabunami koni trojańskich, które przeobrażą ją trwale w magmę, z jakiej powstanie całkiem nowy twór. Czym on będzie? Nie wiemy. Nikt nie wie. Na razie chodzi o obalenie tego, co jest. W tym miksie różnych nacji, grup etnicznych, religii, obyczajów i języków kultura europejska ulegnie osłabieniu i destrukcji. Zamiast powoli zmieniać Europę, łatwiej ją wysadzić w powietrze i zniszczyć poprzez wprowadzenie do niej milionów ludzi, dla których wartości, wzorce kulturowe i tradycje europejskie albo nic nie znaczą, albo są wręcz wrogie. A dziś, w trzeciej dekadzie XXI wieku pojawiły się idealne warunki dla takiej właśnie operacji na gigantyczną skalę. Niewyobrażalnej jeszcze przed kilkunastoma laty.

 

Afryka przychodzi po swoje 

Bo przecież najbardziej na migracji do Europy zależy tym, którzy masowo migrują. Nie trzeba ich namawiać do desantu. Sami się tu pojawiają tysiącami, płacąc fortuny za przemyt, ryzykując zdrowiem i życiem. I – jak dotąd – nic ich nie potrafi (ani na serio nie chce) powstrzymać.

Przyczyny są, oczywiście, ekonomiczne. Czyli najsilniejsze. Rzadko się zdarza, że dosłownie kilka liczb ilustruje precyzyjnie gigantyczny, ponadkontynentalny problem, który spełnia warunki konieczne, aby zmienić dzieje ludzkości.

Oto te proste liczby: w Europie mieszka 745 milionów ludzi, którzy wytwarzają 23,6% światowego PKB. W Afryce mieszka prawie dokładnie dwa razy większa populacja (blisko 1,4 miliarda), która wytwarza zaledwie 2,8% światowego PKB. Zarazem wskaźnik przyrostu naturalnego w Europie jest wielokrotnie niższy niż w Afryce. Tam eksplozja narodzin, a w Europie uwiąd starczy. I jeszcze jedno: w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie 60% ludności ma mniej niż 30 lat, a stopa bezrobocia wśród młodych jest jedną z najwyższych na świecie. Co to oznacza? Że Europa, tkwiąca w dobrobycie i zarazem głębokiej dekadencji, ma przed sobą największy problem w historii. Będzie płaciła za dawne grzechy i zbrodnie kolonializmu. Tysiące migrantów z Afryki, przybijające łodziami do brzegów Lampedusy, to zaledwie forpoczta tego, co ma nadejść. Jak można powstrzymać miliony ludzi, którzy chcą przejść z nędzy do miejsca na ziemi bogatszego kilkunastokrotnie, w dodatku z rozbudowaną opieką socjalną? Nie da się. Jak powstrzymać mieszkańca np. Burundi, gdzie PKB wynosi zaledwie $793 (!) rocznie na mieszkańca, przed migracją do Niemiec, gdzie PKB wynosi astronomiczne $66,132.

 

Kto tu się przedostanie, ten już nie wyjedzie

W dodatku praktyka przekonuje, że migrant, który dostanie się do Europy, już jej nie opuści, niezależnie jaka będzie decyzja w sprawie azylu dla niego. Co bowiem czeka ludzi, którzy zwracają się w UE o azyl? Odpowiedzią jest zgoda lub odmowa. A co dzieje się z tymi, którzy otrzymują odmowę? Odmowa oznacza polecenie opuszczenia obszaru Unii Europejskiej. Jednak nie robi ono żadnego wrażenia. Nie po to odbyli ryzykowną podróż, żeby z powodu urzędowego papierka zrezygnować z Europy. Nie po to płacili gangsterom z przemytniczych mafii. I dlatego nie powinno być zaskoczeniem, że w przeważającej większości osoby te lekceważą nakaz. Oficjalne dane wykazują, że w roku 2022 aż ponad 420 tysięcy osób go otrzymało, ale podporządkowało się mu jedynie 18,5% migrantów. Odmowa azylu to fikcja. Wskaźnik powrotów jest szczególnie niski w przypadku osób pochodzących z Afganistanu (statystycznie tylko 1,1 powrotu na sto nakazów powrotu), Syrii (mniej niż 2 powroty na sto nakazów) czy z Wybrzeża Kości Słoniowej (mniej niż 4 powroty na 100).

 

Bierność UE

Unia Europejska nie ma żadnego pomysłu, planu, żadnej wizji, co z tym wszystkim zrobić. W znacznym stopniu nie ma, bo nie chce mieć. Natomiast wielu polityków unijnych ma dalekosiężny plan zniszczenia „państwa narodowego” w Europie. Masowy napływ migrantów bardzo mocno sprzyja realizacji takiej wizji. Dlatego władze unijne jedynie symulują działania w sprawie migracji. Relokacja migrantów, wedle unijnych planów, to wyraźny sygnał do milionów ludzi w Afryce: „Przypływajcie! A my was rozlokujemy”.

 

To wszystko razem daje pojęcie o wadze problemu

Żeby zmniejszyć (zlikwidować się nie da) migrację, trzeba w rejonie Morza Śródziemnego zwalczać gangi i mafie przemytników ludzi, bo to one skłaniają ich do ryzyka, oszukują, wykorzystują. Trzeba otworzyć centra dla migrantów w krajach ich pochodzenia i tam dokonywać weryfikacji pod każdym względem: znajomości języka, posiadanego zawodu i wykształcenia, sytuacji rodzinnej itd. Zauważmy, że migrantami są w tej chwili ludzie gotowi płacić ogromne sumy przemytnikom, a wcale nie ci, którzy najbardziej by się do migracji kwalifikowali.

Niestety, wszelkie doraźne metody to tylko plaster na rany. Nie zmienią sytuacji trwale. Problem trzeba atakować tam, gdzie się rodzi, czyli daleko od Europy. I nie pomoże tu przekupywanie Turcji czy Tunezji, żeby to one zahamowały falę migrantów. Jedyną metodą jest stworzenie perspektywicznego planu, czyli inwestowanie w ojczyznach migrantów, pomaganie w ich rozwoju gospodarczym i podnoszenie w ten sposób poziomu życia. Realne naprawianie złodziejskiej, morderczej, kolonialnej przeszłości Zachodniej Europy. Tego się nie robi szybko, bez wielkiego ryzyka, ogromnego wysiłku oraz gigantycznych kosztów. To bardzo trudne. Najprawdopodobniej jest to największe wyzwanie dla Europy w jej dziejach. Jednak absolutnie konieczne, bo bez tego Europa, jaką znamy, przestanie istnieć. Albo, nim to nastąpi, do władzy dojdą demokratycznie wybrani ludzie, którzy do migrantów każą strzelać. Tak – takie niebezpieczeństwo jest realne! Taki horror jest możliwy!

 

Czy Polacy sami odbiorą sobie prawo głosu?

Te sprawy decydują się właśnie teraz. Polskie referendum może mieć znaczenie wychodzące poza Polskę. Nie wiadomo, jaki będzie dalszy kierunek rozwoju wydarzeń. Nic nie jest jeszcze przesądzone. A problem będzie dramatycznie narastał.

W takiej sytuacji polski wyborca ma okazję do wyrażenia swojego zdania w tej gigantycznie istotnej dla Europy kwestii. To może być bardzo ważny, historyczny głos i zarazem moment. Wiadomo, że przymusową relokacja to zaledwie pierwszy krok. Przymus będzie narastał w kolejnych formach, bo jeden przymus zawsze rodzi kolejne.

Czy wobec tego Polacy posłuchają namów, że powinni dobrowolnie pozbawić się głosu w sprawie najwyższej wagi? Czy zrobią prezent przemytnikom i ludziom pracującym nad zniszczeniem Europy z przyczyn ideologicznych? Czy bojkot referendum ma, tak naprawdę, jakikolwiek, choćby najmniejszy sens?

Warto odpowiedzieć sobie na to pytanie przed 15 października.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Zaskakująca decyzja PZPN. Żona przerwała milczenie z ostatniej chwili
Zaskakująca decyzja PZPN. Żona przerwała milczenie

– Kwiatek oddał tej pracy całe serce i traktował wszystkich sprawiedliwie, równo i z szacunkiem. To się nazywa klasa, której innym zabrakło – stwierdziła aktorka Agata Załęcka, żona byłego team menedżera reprezentacji Polski Jakuba Kwiatkowskiego.

Były wiceminister PiS zatrzymany przez CBA z ostatniej chwili
Były wiceminister PiS zatrzymany przez CBA

Na polecenie prokuratora Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach 2 grudnia funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali dwie osoby w śledztwie dotyczącym przyjęcia korzyści majątkowej. Zatrzymani to Adam G. były poseł PiS oraz wiceminister w Ministerstwie Energii RP oraz Jarosław K.

Jest doniesienie na europosłów opozycji ws. zdrady dyplomatycznej z ostatniej chwili
Jest doniesienie na europosłów opozycji ws. zdrady dyplomatycznej

W każdym wieku historii Polski możemy znaleźć zdrajców – pisze Robert Bąkiewicz i informuje, iż złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

Sąd Najwyższy podjął decyzję ws. ważności referendum z ostatniej chwili
Sąd Najwyższy podjął decyzję ws. ważności referendum

Sąd Najwyższy stwierdził w czwartek ważność referendum ogólnokrajowego z 15 października br., w którym Polacy odpowiadali m.in. na pytania o wyprzedaż majątku państwowego i likwidację bariery na granicy z Białorusią.

„Dlaczego chronicie kapitał zagraniczny kosztem polskiego? – Bo jesteśmy w UE!” [WIDEO] z ostatniej chwili
„Dlaczego chronicie kapitał zagraniczny kosztem polskiego? – Bo jesteśmy w UE!” [WIDEO]

Internauci zwracają uwagę na słowa wypowiedziane przez jedną z parlamentarzystek opozycji po przemówieniu wiceminister klimatu i środowiska Małgorzaty Golińskiej.

Gwiazda TVN aresztowana z ostatniej chwili
Gwiazda TVN aresztowana

28-letni zawodnik MMA i uczestnik wielu show telewizyjnych, m.in. „Hotel Paradise” czy „Top Model”, Łukasz K. został aresztowany na trzy miesiące. Usłyszał zarzut nękania byłej partnerki, pobicia i kradzieży 14 tys. zł.

Wojownicy Maryi wyjdą na ulice, by zaprotestować przeciwko finansowaniu in vitro z ostatniej chwili
Wojownicy Maryi wyjdą na ulice, by zaprotestować przeciwko finansowaniu in vitro

W najbliższą niedzielę ulicami polskich miast przejdą Pokutne Procesje Różańcowe zorganizowane przez organizacje katolickie. Celem procesji jest m.in. wyrażenie sprzeciwu wobec ostatnich politycznych decyzji, które zdaniem organizatorów zagrażają życiu w początkowej fazie.

Koniec legendarnego serialu TVP? z ostatniej chwili
Koniec legendarnego serialu TVP?

Czy legendarny serial emitowany na antenie TVP od 1997 roku ma się ku końcowi?

Szydło: Metsola podejmie na Radzie Europejskiej temat zmian w traktatach UE, wbrew szefom rządów z ostatniej chwili
Szydło: Metsola podejmie na Radzie Europejskiej temat zmian w traktatach UE, wbrew szefom rządów

„Uczestniczyłam przed chwilą na spotkaniu przewodniczących grup politycznych z szefową Parlamentu Europejskiego Robertą Metsolą. Pani Metsola poinformowała nas, że na najbliższej Radzie Europejskiej podejmie temat zmiany Traktatów Europejskich – mimo iż szefowie rządów nie chcieli się tym zajmować” – poinformowała na portalu X była premier Beata Szydło.

Hakiel uderza w Cichopek. Padły mocne słowa z ostatniej chwili
Hakiel uderza w Cichopek. Padły mocne słowa

Marcin Hakiel zabrał głos w sprawie swojej byłej żony Katarzyny Cichopek. Padły gorzkie słowa.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Czy Polacy sami zrezygnują z głosu w sprawie najważniejszej dla Europy?

Opozycja i jej media są przeciwne referendum, w którym jedno z pytań brzmi: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”. 
Imigranci przypływający na Lampedusę Paweł Jędrzejewski: Czy Polacy sami zrezygnują z głosu w sprawie najważniejszej dla Europy?
Imigranci przypływający na Lampedusę / EPA/CIRO FUSCO Dostawca: PAP/EPA

Pytanie to dotyka problemu ogromnej wagi, tym bardziej że naiwne bajki urzędników unijnych o rzekomym zwolnieniu Polski z obowiązku przymusowego mechanizmu relokacji, dzięki przyjęciu uchodźców z Ukrainy, właśnie w ostatnich dniach okazują się tym, czym były od samego początku, czyli kłamstwem.

Dochodzi do paradoksalnej sytuacji, w której w mediach sprzyjających opozycji ukazują się „poradniki” zatytułowane: „Jak nie wziąć udziału w referendum”. Pouczający i zarazem ponury to paradoks: rzekomo broniący demokracji boją się demokracji aż tak bardzo, że w desperacji namawiają do bojkotu najsilniej demokratycznego narzędzia, przy pomocy którego wyborcy mogą wyrazić bezpośrednio swoją wolę.

Kto boi się odpowiedzi na pytanie o przymusową relokację?

 

Oni na tym zyskują

Jednak znacznie ważniejszym jest pytanie o wiele szersze: komu zależy na ogromnym, niekontrolowanym napływie migrantów – przede wszystkim z Afryki i Bliskiego Wschodu – do Europy? Kto na migracji zyskuje?

Oczywiście odpowiemy logicznie: mafijnym gangom przemytników ludzi, którzy zarabiają na tym niewyobrażalnie wielkie pieniądze. Rzecz jasna, także tym, którzy potrzebują taniej siły roboczej (nie wierzmy w opowieści, że wszyscy migranci są na niemieckich zasiłkach).

Jednak nie tylko im. Zauważmy, że z łodzi wyruszających z portów Afryki Północnej migranci są zabierani przez tzw. organizacje pozarządowe, przede wszystkim niemieckie, po czym dostarczani do włoskich portów. I władze niemieckie finansują te organizacje. Czy działają one z pobudek wyłącznie etycznych? Czy nie mają innego celu?

 

Zniszczyć Europę, jaką znamy

Kultura europejska weszła w fazę  nienawiści do siebie samej. W Europie nie brakuje ludzi, którzy za cel stawiają sobie zniszczenie świata kapitalistycznego, świata tradycyjnych wartości, znienawidzonego świata „niesprawiedliwości społecznych”, wyrosłego z tradycji chrześcijańskich, a – precyzyjniej – judeochrześcijańskich, naznaczonego trwale „piętnem patriarchatu”. Żeby zniszczyć ten świat, istnieje kilka dróg. Najbardziej logiczną, ale utopijną, jest zmiana ludzkiej świadomości – świadomości milionów Europejczyków. I to się dzieje, ale jest to proces powolny, żmudny, wymagający czasu liczonego pokoleniami i wielkiego wysiłku  propagandowego. Wymaga głębokich zmian kulturowych, które nigdy nie dzieją się szybko. Jest jednak inna, znacznie skuteczniejsza metoda: zamiast zmieniać świadomość ludzi i w ten sposób wpływać na przemiany kulturowe, znacznie łatwiej zmieniać społeczeństwo, dodając do niego ogromne liczby ludzi innych kultur, innej mentalności, innego języka i religii. Trzeba nasycić Europę tabunami koni trojańskich, które przeobrażą ją trwale w magmę, z jakiej powstanie całkiem nowy twór. Czym on będzie? Nie wiemy. Nikt nie wie. Na razie chodzi o obalenie tego, co jest. W tym miksie różnych nacji, grup etnicznych, religii, obyczajów i języków kultura europejska ulegnie osłabieniu i destrukcji. Zamiast powoli zmieniać Europę, łatwiej ją wysadzić w powietrze i zniszczyć poprzez wprowadzenie do niej milionów ludzi, dla których wartości, wzorce kulturowe i tradycje europejskie albo nic nie znaczą, albo są wręcz wrogie. A dziś, w trzeciej dekadzie XXI wieku pojawiły się idealne warunki dla takiej właśnie operacji na gigantyczną skalę. Niewyobrażalnej jeszcze przed kilkunastoma laty.

 

Afryka przychodzi po swoje 

Bo przecież najbardziej na migracji do Europy zależy tym, którzy masowo migrują. Nie trzeba ich namawiać do desantu. Sami się tu pojawiają tysiącami, płacąc fortuny za przemyt, ryzykując zdrowiem i życiem. I – jak dotąd – nic ich nie potrafi (ani na serio nie chce) powstrzymać.

Przyczyny są, oczywiście, ekonomiczne. Czyli najsilniejsze. Rzadko się zdarza, że dosłownie kilka liczb ilustruje precyzyjnie gigantyczny, ponadkontynentalny problem, który spełnia warunki konieczne, aby zmienić dzieje ludzkości.

Oto te proste liczby: w Europie mieszka 745 milionów ludzi, którzy wytwarzają 23,6% światowego PKB. W Afryce mieszka prawie dokładnie dwa razy większa populacja (blisko 1,4 miliarda), która wytwarza zaledwie 2,8% światowego PKB. Zarazem wskaźnik przyrostu naturalnego w Europie jest wielokrotnie niższy niż w Afryce. Tam eksplozja narodzin, a w Europie uwiąd starczy. I jeszcze jedno: w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie 60% ludności ma mniej niż 30 lat, a stopa bezrobocia wśród młodych jest jedną z najwyższych na świecie. Co to oznacza? Że Europa, tkwiąca w dobrobycie i zarazem głębokiej dekadencji, ma przed sobą największy problem w historii. Będzie płaciła za dawne grzechy i zbrodnie kolonializmu. Tysiące migrantów z Afryki, przybijające łodziami do brzegów Lampedusy, to zaledwie forpoczta tego, co ma nadejść. Jak można powstrzymać miliony ludzi, którzy chcą przejść z nędzy do miejsca na ziemi bogatszego kilkunastokrotnie, w dodatku z rozbudowaną opieką socjalną? Nie da się. Jak powstrzymać mieszkańca np. Burundi, gdzie PKB wynosi zaledwie $793 (!) rocznie na mieszkańca, przed migracją do Niemiec, gdzie PKB wynosi astronomiczne $66,132.

 

Kto tu się przedostanie, ten już nie wyjedzie

W dodatku praktyka przekonuje, że migrant, który dostanie się do Europy, już jej nie opuści, niezależnie jaka będzie decyzja w sprawie azylu dla niego. Co bowiem czeka ludzi, którzy zwracają się w UE o azyl? Odpowiedzią jest zgoda lub odmowa. A co dzieje się z tymi, którzy otrzymują odmowę? Odmowa oznacza polecenie opuszczenia obszaru Unii Europejskiej. Jednak nie robi ono żadnego wrażenia. Nie po to odbyli ryzykowną podróż, żeby z powodu urzędowego papierka zrezygnować z Europy. Nie po to płacili gangsterom z przemytniczych mafii. I dlatego nie powinno być zaskoczeniem, że w przeważającej większości osoby te lekceważą nakaz. Oficjalne dane wykazują, że w roku 2022 aż ponad 420 tysięcy osób go otrzymało, ale podporządkowało się mu jedynie 18,5% migrantów. Odmowa azylu to fikcja. Wskaźnik powrotów jest szczególnie niski w przypadku osób pochodzących z Afganistanu (statystycznie tylko 1,1 powrotu na sto nakazów powrotu), Syrii (mniej niż 2 powroty na sto nakazów) czy z Wybrzeża Kości Słoniowej (mniej niż 4 powroty na 100).

 

Bierność UE

Unia Europejska nie ma żadnego pomysłu, planu, żadnej wizji, co z tym wszystkim zrobić. W znacznym stopniu nie ma, bo nie chce mieć. Natomiast wielu polityków unijnych ma dalekosiężny plan zniszczenia „państwa narodowego” w Europie. Masowy napływ migrantów bardzo mocno sprzyja realizacji takiej wizji. Dlatego władze unijne jedynie symulują działania w sprawie migracji. Relokacja migrantów, wedle unijnych planów, to wyraźny sygnał do milionów ludzi w Afryce: „Przypływajcie! A my was rozlokujemy”.

 

To wszystko razem daje pojęcie o wadze problemu

Żeby zmniejszyć (zlikwidować się nie da) migrację, trzeba w rejonie Morza Śródziemnego zwalczać gangi i mafie przemytników ludzi, bo to one skłaniają ich do ryzyka, oszukują, wykorzystują. Trzeba otworzyć centra dla migrantów w krajach ich pochodzenia i tam dokonywać weryfikacji pod każdym względem: znajomości języka, posiadanego zawodu i wykształcenia, sytuacji rodzinnej itd. Zauważmy, że migrantami są w tej chwili ludzie gotowi płacić ogromne sumy przemytnikom, a wcale nie ci, którzy najbardziej by się do migracji kwalifikowali.

Niestety, wszelkie doraźne metody to tylko plaster na rany. Nie zmienią sytuacji trwale. Problem trzeba atakować tam, gdzie się rodzi, czyli daleko od Europy. I nie pomoże tu przekupywanie Turcji czy Tunezji, żeby to one zahamowały falę migrantów. Jedyną metodą jest stworzenie perspektywicznego planu, czyli inwestowanie w ojczyznach migrantów, pomaganie w ich rozwoju gospodarczym i podnoszenie w ten sposób poziomu życia. Realne naprawianie złodziejskiej, morderczej, kolonialnej przeszłości Zachodniej Europy. Tego się nie robi szybko, bez wielkiego ryzyka, ogromnego wysiłku oraz gigantycznych kosztów. To bardzo trudne. Najprawdopodobniej jest to największe wyzwanie dla Europy w jej dziejach. Jednak absolutnie konieczne, bo bez tego Europa, jaką znamy, przestanie istnieć. Albo, nim to nastąpi, do władzy dojdą demokratycznie wybrani ludzie, którzy do migrantów każą strzelać. Tak – takie niebezpieczeństwo jest realne! Taki horror jest możliwy!

 

Czy Polacy sami odbiorą sobie prawo głosu?

Te sprawy decydują się właśnie teraz. Polskie referendum może mieć znaczenie wychodzące poza Polskę. Nie wiadomo, jaki będzie dalszy kierunek rozwoju wydarzeń. Nic nie jest jeszcze przesądzone. A problem będzie dramatycznie narastał.

W takiej sytuacji polski wyborca ma okazję do wyrażenia swojego zdania w tej gigantycznie istotnej dla Europy kwestii. To może być bardzo ważny, historyczny głos i zarazem moment. Wiadomo, że przymusową relokacja to zaledwie pierwszy krok. Przymus będzie narastał w kolejnych formach, bo jeden przymus zawsze rodzi kolejne.

Czy wobec tego Polacy posłuchają namów, że powinni dobrowolnie pozbawić się głosu w sprawie najwyższej wagi? Czy zrobią prezent przemytnikom i ludziom pracującym nad zniszczeniem Europy z przyczyn ideologicznych? Czy bojkot referendum ma, tak naprawdę, jakikolwiek, choćby najmniejszy sens?

Warto odpowiedzieć sobie na to pytanie przed 15 października.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe