O co Tusk prosił w Brukseli? Podobno wcale nie o odblokowanie KPO
W środę rano odbyło się nieformalne spotkanie Donalda Tuska z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Nieformalne, ponieważ Tusk, choć jest wysoce prawdopodobnie, że stanie wkrótce na czele polskiego rządu, nie został jeszcze powołany przez prezydenta Andrzeja Dudę na to stanowisko; wciąż trwa kadencja ubiegłego Sejmu, która wg. konstytucji kończy się 12 listopada.
Obietnice Tuska ws. KPO i wizyta w Brukseli
Donald Tusk pod koniec sierpnia podczas spotkania z mieszkańcami Sopotu zapowiedział, że dzień po wyborach odblokuje środki z Krajowego Planu Odbudowy. – Składam tu, w Sopocie, moim rodzinnym Sopocie, to uroczyste przyrzeczenie, że dzień po wyborach, po zwycięstwie, pojadę i te pieniądze odblokuję, i wszyscy to odczujemy – mówił szef PO.
I faktycznie, co prawda nie dzień po, ale parę dni po ogłoszeniu wyników wyborów, Donald Tusk pojechał do Brukseli. Jak donosi Onet.pl zdradzając kulisy spotkania lidera KO z Ursulą von der Leyen, Tusk nie prosił szefowej KE o odblokowanie KPO; prosił natomiast, by dać mu więcej czasu na spełnienie warunków, by mogło dojść do odblokowania środków.
Nieoficjalne doniesienia Onetu
W czasie rozmów Tusk miał prosić von der Leyen o bardziej elastyczne podejście w sprawie KPO, tłumacząc, że automatyczne zastosowanie zasad pozbawiłoby Polskę możliwości sięgnięcia nawet po 60 mld euro
– podaje Onet. Nieoficjalnie portal podaje również, że Tusk miał być poproszony o występ na sali plenarnej PE w Strasburgu, po tym, gdy już zostanie premierem.
Poza deklaracjami dotyczącymi zmian w sądownictwie i respektowania wyroków TSUE, koniecznymi do odblokowania KPO, lider polskiej opozycji miał zapewnić też Ursulę von der Leyen, że nie będzie blokował negocjacji budżetowych Unii
– czytamy w publikacji. Przypomnijmy, że tuż przed wyborami, decyzją rządu RP Mateusza Morawieckiego, Polska, wraz z Węgrami, zawetowała zwiększenie środków w obecnym unijnym budżecie.
Między Tuskiem a von der Leyen jest wzajemne zaufanie, zrozumienie, czego nie można było powiedzieć o poprzednich władzach
– powiedział Onetowi urzędnik KE zaangażowany w przygotowanie wizyty.