Prof. Boštjan Marko Turk: Ostatnia szansa Unii Europejskiej

"Zdałam sobie sprawę, że wszystkie ludzkie nieszczęścia wynikają z tego, że nie mówią jasno. Postanowiłem więc mówić i działać jasno". Te słowa wypowiedział francuski pisarz Albert Camus w swojej niezapomnianej powieści "Dżuma". Jego słowa wydają się spełniać w proroczy sposób w najtrudniejszym okresie, przez jaki Europa przeszła od czasów wojny. Nabierają one kształtu w retoryce Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej i czołowej postaci na starym kontynencie. Jej język jest bezprecedensowy w kategoriach klasycznego politycznego oratorium. Jednak obecna retoryka w Brukseli, retoryka współczesnych mandarynów, okazuje się być tego samego rodzaju.
Artystyczna wizja ruin niemieckiego miasteczka
Artystyczna wizja ruin niemieckiego miasteczka / Pixabay.com

Jeśli weźmiemy pod uwagę przemówienie inauguracyjne przewodniczącego Komisji Europejskiej z 16 lipca 2019 r. w Strasburgu, wydaje się, że Europa symbolicznie przekroczyła próg najbardziej krytycznego okresu od 1945 roku. Byliśmy na pokładzie, jak powiedział Blaise Pascal. Ursula von der Leyen, reprezentująca szczyt europejskiej polityki, nie sprostała wyzwaniom, które nastąpiły po jej inauguracyjnym przemówieniu. Jej słowa zasługują zatem na krytyczną ocenę, ponieważ wydają się być pokryte słodkim, wszechobecnym optymizmem graniczącym z kiczem. 

Czytaj również: Telewizja Republika wyprzedziła TVN24

Burze i ochłodzenie. IMGW wydał komunikat

 

Elita europejskich biurokratów

Wydaje się, że każda frakcja parlamentarna, reprezentująca obywateli UE, jest w stanie natychmiast spełnić swoje pragnienia. To, co wydawało się niemożliwe, stało się możliwe dzięki retorycznej zuchwałości najbardziej wpływowej postaci UE. Die Zeit podsumował jego występ w następujący sposób: "Niewiele pozostało do zaoferowania. Nie można obiecać wiele więcej: to główna pułapka jego występu. To sztuczka: "Poproś o coś": słuchacze to dostaną". Nie trzeba dodawać, że obietnice Von der Leyen byłyby trudne do spełnienia. Jest ona osobą, która wie o tym z pierwszej ręki. 

Von der Leyen uosabia zatem elitę europejskich biurokratów, których motto można podsumować w ten sposób: wszystko, co robimy, jest starannie przemyślane, aby zapewnić "więcej Europy" w optymalny, demokratyczny i głęboko europejski sposób. Jednak "więcej Europy" często oznacza więcej biurokratycznej "gadaniny".
Ale co rozumiemy przez "więcej Europy"? Paradoksalnie, wszystko to, co odbiega od tekstu założycielskiego Unii, Traktatu z Lizbony. Działania Komisji Europejskiej w kadencji 2019-2024 wydają się być naznaczone bezprecedensową arbitralnością, delikatnie mówiąc. Zasadnicze inicjatywy popierane przez Ursulę von der Leyen nie mają prawie żadnej podstawy w pierwszym dokumencie UE. Dlatego jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, a winę za to ponoszą politycy. Dziesięć lat temu Europa była zupełnie innym miejscem. Nikt nie myślał o jej opuszczeniu, ale raczej o dołączeniu do niej. 

 

Wypaczenie Traktatu Lizbońskiego

Sytuacja się zmieniła. Pierwsza zauważalna zmiana nastąpiła w 2015 r., kiedy Angela Merkel wywołała kryzys migracyjny. Nie ulega wątpliwości, że to właśnie dzięki wsparciu niemieckiej kanclerz Ursula von der Leyen objęła swoje stanowisko. Odegrała ona kluczową rolę w tym wzroście. Traktat Lizboński nie wspomina jednak o nielegalnych migrantach. Dwukrotnie wspomina o "pracownikach migrujących", co jest czymś innym. Najbliższa jest jednak wzmianka o "ochronie mniejszości". Dokument nie definiuje jednak tych mniejszości w żaden konkretny sposób, nie mówiąc już o tym, co stało się najbardziej kontrowersyjnym tematem mandatu von der Leyen, a mianowicie migrantów i osób LGBT+. LGBT+ nie jest nigdzie wspomniane w Traktacie. 

Gdyby koncepcja "ochrony mniejszości" była interpretowana zgodnie z tym, o czym mowa w preambule Traktatu, tj. że UE opiera się na "kulturowym i religijnym dziedzictwie Europy", wówczas można by ją postrzegać w ramach określonych przez Biblię, kamień węgielny tego "europejskiego dziedzictwa religijnego". 
Biorąc "cudzoziemca" za główny przykład mniejszości, zauważamy, że z pewnością istnieje wspólny mianownik między "cudzoziemcem" postrzeganym przez rządzących w Europie a "cudzoziemcem" przedstawionym w księdze proroka Jeremiasza, a także w Starym i Nowym Testamencie. Istnieje jednak jedna zasadnicza różnica: w tradycji biblijnej obcy to ktoś, komu oferujemy gościnność, kogo przyjmujemy tymczasowo, czasem na czas nieokreślony, jeśli zajdzie taka potrzeba. Biblia nigdy nie stwierdza, że obcy to ktoś, kto przybywa, aby zmienić swój status społeczny, tj. stać się członkiem innej społeczności.

Obecne użycie terminu "cudzoziemiec" w celu wsparcia ideologii "uchodźcy" jest wypaczeniem Traktatu Lizbońskiego. W rzeczywistości pierwotne znaczenie słowa "cudzoziemiec", które pojawia się w Biblii i które miało być punktem wyjścia dla Traktatu, zostało zmienione poprzez usunięcie istotnego składnika. W rezultacie termin ten został dostosowany do współczesnych potrzeb i nadużywany. Dziś "cudzoziemiec" nie odnosi się już po prostu do kogoś, kto jest outsiderem, ale do kogoś w procesie asymilacji lub integracji. Jest to tylko część uzasadnionego znaczenia tego słowa, a nie całość, a na pewno nie jest to zgodne z pierwotnym duchem, jaki został przewidziany w Biblii, a następnie zastąpiony jako taki we wspomnianym Traktacie. Nielegalni migranci nie są obcokrajowcami, co wskazuje na absurdalność propagowanej wielokulturowości. 

Jeśli Bruksela utrzymuje, że migranci, zarówno legalni, jak i nielegalni, będą promować powstanie wielokulturowego społeczeństwa, co jest warunkiem sine qua non ich "demokracji", to popełnia poważny błąd. Społeczeństwo wielokulturowe nie jest z natury demokratyczne. Związek Radziecki był wielokulturowy, ale nie demokratyczny. To samo dotyczyło Jugosławii. Współczesne Chiny są wielokulturowe, ale nie demokratyczne. Liban jest wielokulturowy, ale przede wszystkim naznaczony wieloma konfliktami.

 

Mniejszości postawione ponad większością

Jeszcze większych nadużyć dopuszczono się w kontekście integracji społeczności LGBT+, jednej z głównych kwestii dla obecnej Komisji Europejskiej, nawet w obliczu ryzyka rozpadu UE. Przypomnijmy tylko napięcia wokół kwestii migrantów i praw osób LGBT+ między Europą Zachodnią i Wschodnią (zwłaszcza Grupą Wyszehradzką, Polską i Węgrami, a ostatnio Czechami i Słowacją). Możemy łatwo zauważyć, że Europa

Wschodnia przestrzegała tekstu założycielskiego UE, podczas gdy Zachód nie.

Termin "mniejszość" nie został zdefiniowany w żaden konkretny sposób w Traktacie Lizbońskim, a tym bardziej w odniesieniu do osób LGBT+. Obecna Komisja nadużywa tego terminu, naruszając zasady Traktatu. Rzeczywiście, pod rządami Ursuli von der Leyen niektóre mniejszości zostały postawione ponad większością, co stanowi znaczące nadużycie, ponieważ Komisja nie została upoważniona do priorytetowego traktowania praw mniejszości w stosunku do praw większości, przynajmniej zgodnie z warunkami Podstawowej Karty Praw i Wolności UE. Traktat wyraźnie określa zasadę równości dla wszystkich: "We wszystkich swoich działaniach Unia szanuje zasadę równości swoich obywateli, którzy są traktowani z jednakową uwagą przez jej instytucje, organy i jednostki organizacyjne".

 

Zielony Ład

W odniesieniu do trzeciego elementu agendy przewodniczącego Komisji, "zielonej transformacji", należy zauważyć, że skupienie się na przejściu na odnawialne źródła energii miało wpływ na konkurencyjność gospodarczą Europy, popychając ją w kierunku stagnacji. Najbardziej konkurencyjne gospodarki świata, takie jak Chiny, Indie i Stany Zjednoczone, nie podejmują podobnej "zielonej transformacji". Podejście Brukseli w tym obszarze wydaje się nieproporcjonalne, biorąc pod uwagę, że UE reprezentuje zaledwie 6% światowej populacji, a odsetek ten wciąż spada. Co więcej, transformacja, o której mowa, może stanowić przypadek naukowego zaprzeczenia, ponieważ nie udowodniono naukowo, że czynniki antropogeniczne są jedyną przyczyną globalnego ocieplenia. Co więcej, traktat lizboński nie wspomina o tego rodzaju transformacji. Termin "środowisko" pojawia się trzydzieści razy w sposób nieostry, a "zmiany klimatyczne" są wspomniane tylko raz w kontekście artykułu 191, który stanowi, że polityka Unii ma na celu rozwiązywanie problemów środowiskowych, w tym walkę ze zmianami klimatycznymi, ale tylko marginalnie.

W swoim ostatnim przemówieniu o stanie Unii Europejskiej w 2023 r. (podobnym pod względem zakresu do inauguracji w 2019 r.) Ursula von der Leyen ponownie podkreśliła walkę ze zmianami klimatu, twierdząc, że powinno to być w centrum jej mandatu, jednocześnie promując wartości takie jak "zielona transformacja", "wielokulturowość związana z migracją" i "LGBT+", które wydają się stawać wartościami UE pod jej przywództwem. Taka orientacja jest potencjalnie sprzeczna z ogólnym odczuciem ludności UE, która jest sceptyczna wobec tych priorytetów. Co więcej, wypaczanie i nadużywanie traktatu lizbońskiego stało się nawet "wartością" obecnej UE, pod rządami obecnej Komisji. Rzeczywiście, jeśli zadamy sobie pytanie, które "wartości" promuje ona najbardziej, okaże się, że są to "zielona transformacja", "wielokulturowość związana z nielegalnymi imigrantami" i "prawa osób LGBT+". 

Unia Europejska stoi zatem w obliczu burzliwego okresu, zaostrzonego przez fakt, że "Spitzenkandidatin" Ursula von der Leyen jest pierwszą przewodniczącą UE, która ubiegała się o reelekcję, będąc jednocześnie przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez Prokuratora Europejskiego (afera Pfeizera). Rodzi to pytania o przyszłą rentowność UE z takim przywództwem i wartościami potencjalnie sprzecznymi z wartościami jej obywateli. Od 6 do 9 czerwca, podczas wyborów, Europa bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje impulsu w kierunku normalności. To może być jej ostatnia szansa.

[prof. Boštjan Marko Turk, wykładowca Uniwersytetu w Lublanie, członek Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk]
 


 

POLECANE
Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar z ostatniej chwili
Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar

Na Uniwersytecie Browna w Providence w stanie Rhode Island doszło w niedzielę wieczorem do strzelaniny. Zginęły co najmniej dwie osoby. Ośmioro ciężko rannych trafiło do szpitala. Jak poinformowała agencja AP, policja wciąż poszukuje sprawcy.

Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północna Europa oraz Wyspy Brytyjskie pozostaną pod wpływem głębokiego niżu islandzkiego. Również północno-zachodnia Rosja będzie w obszarze niżu. Natomiast południowa, centralna części kontynentu oraz większość zachodniej Europy będą pod wpływem rozległego wyżu z centrami nad Alpami oraz Bałkanami. Polska pozostanie w obszarze przejściowym pomiędzy wyżej wspomnianym wyżem a niżem islandzkim. Będziemy w dość ciepłym powietrzu polarnym morskim.

REKLAMA

Prof. Boštjan Marko Turk: Ostatnia szansa Unii Europejskiej

"Zdałam sobie sprawę, że wszystkie ludzkie nieszczęścia wynikają z tego, że nie mówią jasno. Postanowiłem więc mówić i działać jasno". Te słowa wypowiedział francuski pisarz Albert Camus w swojej niezapomnianej powieści "Dżuma". Jego słowa wydają się spełniać w proroczy sposób w najtrudniejszym okresie, przez jaki Europa przeszła od czasów wojny. Nabierają one kształtu w retoryce Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej i czołowej postaci na starym kontynencie. Jej język jest bezprecedensowy w kategoriach klasycznego politycznego oratorium. Jednak obecna retoryka w Brukseli, retoryka współczesnych mandarynów, okazuje się być tego samego rodzaju.
Artystyczna wizja ruin niemieckiego miasteczka
Artystyczna wizja ruin niemieckiego miasteczka / Pixabay.com

Jeśli weźmiemy pod uwagę przemówienie inauguracyjne przewodniczącego Komisji Europejskiej z 16 lipca 2019 r. w Strasburgu, wydaje się, że Europa symbolicznie przekroczyła próg najbardziej krytycznego okresu od 1945 roku. Byliśmy na pokładzie, jak powiedział Blaise Pascal. Ursula von der Leyen, reprezentująca szczyt europejskiej polityki, nie sprostała wyzwaniom, które nastąpiły po jej inauguracyjnym przemówieniu. Jej słowa zasługują zatem na krytyczną ocenę, ponieważ wydają się być pokryte słodkim, wszechobecnym optymizmem graniczącym z kiczem. 

Czytaj również: Telewizja Republika wyprzedziła TVN24

Burze i ochłodzenie. IMGW wydał komunikat

 

Elita europejskich biurokratów

Wydaje się, że każda frakcja parlamentarna, reprezentująca obywateli UE, jest w stanie natychmiast spełnić swoje pragnienia. To, co wydawało się niemożliwe, stało się możliwe dzięki retorycznej zuchwałości najbardziej wpływowej postaci UE. Die Zeit podsumował jego występ w następujący sposób: "Niewiele pozostało do zaoferowania. Nie można obiecać wiele więcej: to główna pułapka jego występu. To sztuczka: "Poproś o coś": słuchacze to dostaną". Nie trzeba dodawać, że obietnice Von der Leyen byłyby trudne do spełnienia. Jest ona osobą, która wie o tym z pierwszej ręki. 

Von der Leyen uosabia zatem elitę europejskich biurokratów, których motto można podsumować w ten sposób: wszystko, co robimy, jest starannie przemyślane, aby zapewnić "więcej Europy" w optymalny, demokratyczny i głęboko europejski sposób. Jednak "więcej Europy" często oznacza więcej biurokratycznej "gadaniny".
Ale co rozumiemy przez "więcej Europy"? Paradoksalnie, wszystko to, co odbiega od tekstu założycielskiego Unii, Traktatu z Lizbony. Działania Komisji Europejskiej w kadencji 2019-2024 wydają się być naznaczone bezprecedensową arbitralnością, delikatnie mówiąc. Zasadnicze inicjatywy popierane przez Ursulę von der Leyen nie mają prawie żadnej podstawy w pierwszym dokumencie UE. Dlatego jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, a winę za to ponoszą politycy. Dziesięć lat temu Europa była zupełnie innym miejscem. Nikt nie myślał o jej opuszczeniu, ale raczej o dołączeniu do niej. 

 

Wypaczenie Traktatu Lizbońskiego

Sytuacja się zmieniła. Pierwsza zauważalna zmiana nastąpiła w 2015 r., kiedy Angela Merkel wywołała kryzys migracyjny. Nie ulega wątpliwości, że to właśnie dzięki wsparciu niemieckiej kanclerz Ursula von der Leyen objęła swoje stanowisko. Odegrała ona kluczową rolę w tym wzroście. Traktat Lizboński nie wspomina jednak o nielegalnych migrantach. Dwukrotnie wspomina o "pracownikach migrujących", co jest czymś innym. Najbliższa jest jednak wzmianka o "ochronie mniejszości". Dokument nie definiuje jednak tych mniejszości w żaden konkretny sposób, nie mówiąc już o tym, co stało się najbardziej kontrowersyjnym tematem mandatu von der Leyen, a mianowicie migrantów i osób LGBT+. LGBT+ nie jest nigdzie wspomniane w Traktacie. 

Gdyby koncepcja "ochrony mniejszości" była interpretowana zgodnie z tym, o czym mowa w preambule Traktatu, tj. że UE opiera się na "kulturowym i religijnym dziedzictwie Europy", wówczas można by ją postrzegać w ramach określonych przez Biblię, kamień węgielny tego "europejskiego dziedzictwa religijnego". 
Biorąc "cudzoziemca" za główny przykład mniejszości, zauważamy, że z pewnością istnieje wspólny mianownik między "cudzoziemcem" postrzeganym przez rządzących w Europie a "cudzoziemcem" przedstawionym w księdze proroka Jeremiasza, a także w Starym i Nowym Testamencie. Istnieje jednak jedna zasadnicza różnica: w tradycji biblijnej obcy to ktoś, komu oferujemy gościnność, kogo przyjmujemy tymczasowo, czasem na czas nieokreślony, jeśli zajdzie taka potrzeba. Biblia nigdy nie stwierdza, że obcy to ktoś, kto przybywa, aby zmienić swój status społeczny, tj. stać się członkiem innej społeczności.

Obecne użycie terminu "cudzoziemiec" w celu wsparcia ideologii "uchodźcy" jest wypaczeniem Traktatu Lizbońskiego. W rzeczywistości pierwotne znaczenie słowa "cudzoziemiec", które pojawia się w Biblii i które miało być punktem wyjścia dla Traktatu, zostało zmienione poprzez usunięcie istotnego składnika. W rezultacie termin ten został dostosowany do współczesnych potrzeb i nadużywany. Dziś "cudzoziemiec" nie odnosi się już po prostu do kogoś, kto jest outsiderem, ale do kogoś w procesie asymilacji lub integracji. Jest to tylko część uzasadnionego znaczenia tego słowa, a nie całość, a na pewno nie jest to zgodne z pierwotnym duchem, jaki został przewidziany w Biblii, a następnie zastąpiony jako taki we wspomnianym Traktacie. Nielegalni migranci nie są obcokrajowcami, co wskazuje na absurdalność propagowanej wielokulturowości. 

Jeśli Bruksela utrzymuje, że migranci, zarówno legalni, jak i nielegalni, będą promować powstanie wielokulturowego społeczeństwa, co jest warunkiem sine qua non ich "demokracji", to popełnia poważny błąd. Społeczeństwo wielokulturowe nie jest z natury demokratyczne. Związek Radziecki był wielokulturowy, ale nie demokratyczny. To samo dotyczyło Jugosławii. Współczesne Chiny są wielokulturowe, ale nie demokratyczne. Liban jest wielokulturowy, ale przede wszystkim naznaczony wieloma konfliktami.

 

Mniejszości postawione ponad większością

Jeszcze większych nadużyć dopuszczono się w kontekście integracji społeczności LGBT+, jednej z głównych kwestii dla obecnej Komisji Europejskiej, nawet w obliczu ryzyka rozpadu UE. Przypomnijmy tylko napięcia wokół kwestii migrantów i praw osób LGBT+ między Europą Zachodnią i Wschodnią (zwłaszcza Grupą Wyszehradzką, Polską i Węgrami, a ostatnio Czechami i Słowacją). Możemy łatwo zauważyć, że Europa

Wschodnia przestrzegała tekstu założycielskiego UE, podczas gdy Zachód nie.

Termin "mniejszość" nie został zdefiniowany w żaden konkretny sposób w Traktacie Lizbońskim, a tym bardziej w odniesieniu do osób LGBT+. Obecna Komisja nadużywa tego terminu, naruszając zasady Traktatu. Rzeczywiście, pod rządami Ursuli von der Leyen niektóre mniejszości zostały postawione ponad większością, co stanowi znaczące nadużycie, ponieważ Komisja nie została upoważniona do priorytetowego traktowania praw mniejszości w stosunku do praw większości, przynajmniej zgodnie z warunkami Podstawowej Karty Praw i Wolności UE. Traktat wyraźnie określa zasadę równości dla wszystkich: "We wszystkich swoich działaniach Unia szanuje zasadę równości swoich obywateli, którzy są traktowani z jednakową uwagą przez jej instytucje, organy i jednostki organizacyjne".

 

Zielony Ład

W odniesieniu do trzeciego elementu agendy przewodniczącego Komisji, "zielonej transformacji", należy zauważyć, że skupienie się na przejściu na odnawialne źródła energii miało wpływ na konkurencyjność gospodarczą Europy, popychając ją w kierunku stagnacji. Najbardziej konkurencyjne gospodarki świata, takie jak Chiny, Indie i Stany Zjednoczone, nie podejmują podobnej "zielonej transformacji". Podejście Brukseli w tym obszarze wydaje się nieproporcjonalne, biorąc pod uwagę, że UE reprezentuje zaledwie 6% światowej populacji, a odsetek ten wciąż spada. Co więcej, transformacja, o której mowa, może stanowić przypadek naukowego zaprzeczenia, ponieważ nie udowodniono naukowo, że czynniki antropogeniczne są jedyną przyczyną globalnego ocieplenia. Co więcej, traktat lizboński nie wspomina o tego rodzaju transformacji. Termin "środowisko" pojawia się trzydzieści razy w sposób nieostry, a "zmiany klimatyczne" są wspomniane tylko raz w kontekście artykułu 191, który stanowi, że polityka Unii ma na celu rozwiązywanie problemów środowiskowych, w tym walkę ze zmianami klimatycznymi, ale tylko marginalnie.

W swoim ostatnim przemówieniu o stanie Unii Europejskiej w 2023 r. (podobnym pod względem zakresu do inauguracji w 2019 r.) Ursula von der Leyen ponownie podkreśliła walkę ze zmianami klimatu, twierdząc, że powinno to być w centrum jej mandatu, jednocześnie promując wartości takie jak "zielona transformacja", "wielokulturowość związana z migracją" i "LGBT+", które wydają się stawać wartościami UE pod jej przywództwem. Taka orientacja jest potencjalnie sprzeczna z ogólnym odczuciem ludności UE, która jest sceptyczna wobec tych priorytetów. Co więcej, wypaczanie i nadużywanie traktatu lizbońskiego stało się nawet "wartością" obecnej UE, pod rządami obecnej Komisji. Rzeczywiście, jeśli zadamy sobie pytanie, które "wartości" promuje ona najbardziej, okaże się, że są to "zielona transformacja", "wielokulturowość związana z nielegalnymi imigrantami" i "prawa osób LGBT+". 

Unia Europejska stoi zatem w obliczu burzliwego okresu, zaostrzonego przez fakt, że "Spitzenkandidatin" Ursula von der Leyen jest pierwszą przewodniczącą UE, która ubiegała się o reelekcję, będąc jednocześnie przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez Prokuratora Europejskiego (afera Pfeizera). Rodzi to pytania o przyszłą rentowność UE z takim przywództwem i wartościami potencjalnie sprzecznymi z wartościami jej obywateli. Od 6 do 9 czerwca, podczas wyborów, Europa bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje impulsu w kierunku normalności. To może być jej ostatnia szansa.

[prof. Boštjan Marko Turk, wykładowca Uniwersytetu w Lublanie, członek Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk]
 



 

Polecane