Holland uderza w Tuska: „Zobaczył polityczne złoto”

Ostatnie wydarzenia z granicy polsko-białoruskiej odbiły się głośnym echem w mediach i zszokowały opinię publiczną. Agnieszka Holland nie ukrywa, że po tragicznej śmierci polskiego żołnierza na granicy otrzymuje wiele obelg i pogróżek, podobnie jest w przypadku aktorki Mai Ostaszewskiej. – Muszę powiedzieć, że skala hejtu jest porównywalna z wrześniem, kiedy odbyła się premiera filmu „Zielona granica”. A może i większa – zaznaczyła reżyser, która nie widzi żadnego problemu w przyjmowaniu nielegalnych migrantów do Polski.
Refleksja po ostatnich wydarzeniach?
Dziennikarka prowadząca rozmowę zapytała Holland, czy teraz patrzy na te wydarzenia inaczej niż wcześniej i czy uważa, że film pt. „Zielona granica” nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego. Reżyser nie pokusiła się jednak o skruchę i podkreśliła, że obrazy, jakie w nim ukazano, są prawdziwe.
Opowiada historię, która miała miejsce i która niestety ciągle ma miejsce. Opowiada o kryzysie humanitarnym na granicy polsko-białoruskiej i o nieadekwatnej odpowiedzi polskich władz na ten kryzys. O zagubieniu, spanikowaniu ze strony służb mundurowych, które otrzymywały sprzeczne polecenia, rozkazy, zachęty. O tym, jak łatwo jest wzbudzić w ludziach poczucie zagrożenia, nienawiści i pogardy dla innego człowieka. I do jakiego stopnia przemoc może być odpowiedzią na kryzys oraz konflikt
– powiedziała Holland.
Zapytana o ostatnie burzliwe i szokujące wydarzenia na granicy, podała w wątpliwość obecność wojska w tym miejscu i konieczność używania przez żołnierzy broni. – Główne pytanie to: co w ogóle robi wojsko na tej granicy i czy to jest sytuacja adekwatna do użycia wojska? – mówiła dalej.
Nie ukrywała, że śmierć polskiego żołnierza Mateusza Sitka była dla niej przykra. – Naprawdę niech mi pani wierzy, płakałam, kiedy się o tym dowiedziałam – zapewniła Holland.
Holland uderza w Tuska
Następnie nawiązała do zachowania premiera Donalda Tuska, który podkreślał ostatnio, że należy bronić granic Polski.
– Zadaniem państwa jest ochrona i obrona granicy, użycie wszystkich dostępnych metod, aby granica była bezpieczna. Nie zmieni tego żadna polityka ani ludzkie emocje – mówił dwa dni temu premier Donald Tusk w Białymstoku. Dodał również, że polska granica nie może być masowo przekraczana przez nielegalnych migrantów oraz grupy wysyłane przez władze Rosji i Białorusi. – Tu się nie będziemy cofać – grzmiał szef polskiego rządu.
Holland, nie przebierając w słowach, stwierdziła, że postawa lidera KO służy przede wszystkim jemu samemu.
Mówią, ponieważ obecna władza, premier Donald Tusk zobaczył w tym polityczne złoto. Podobnie jak przedtem premier Morawiecki. Premier Tusk zrozumiał, że granica może stać się pokazem sprawczości i znaczenia
– uznała.
Nie ukrywa, że Donald Tusk zmienił narrację z bezradności, by odebrać głosy partiom prawicowym.
Mamy do czynienia z całkowitą bezradnością klasy politycznej. I ta klasa polityczna używa metod populistycznych do kwadratu. No i w związku z tym sama staje się populistyczna. I mówi to samo, co prawica, która zagarnia coraz większe wpływy polityczne w Unii Europejskiej.
Nawiązując do kwestii uszczelniania muru na granicy, nie kryła sceptycznego nastawienia. – Problem nie zniknie, ponieważ nie wykreowali go Łukaszenka i Putin, tylko sytuacja ludzi na globalnym Południu, na Bliskim Wschodzie – mówiła dalej reżyser.
Zaznaczyła, że jeżeli żołnierzom da się przyzwolenie na „strzelanie”, to sytuacja może wymknąć się spod kontroli.
– Jeśli na granicy stawia się żołnierza, daje mu broń, mówi: strzelaj kochany, jeżeli tylko uznasz to za stosowne, to boję się, że ofiary będą liczne i że w końcu może również dojść do zabicia białoruskiego pogranicznika. I tylko czekać na casus belli – dodała Holland.