Donald Trump mocno o Secret Service
Trump przekonywał podczas rozmowy na antenie telewizji Fox News, że służby zabezpieczające wiec w Butler powinny zapewnić tam obecność snajpera na dachu. Jak argumentował, taki funkcjonariusz mógłby w porę dostrzec napastnika znajdującego się na jednym z pobliskich budynków i zneutralizować zagrożenie.
Trump zabiera głos
– Różne grupy ludzi wiedziały, że na dachu jest jakiś wariat, i on (rzeczywiście) tam był. Jedna z kobiet krzyczała, że jest tam facet z bronią. (…) Patrząc na (to zdarzenie) teraz, (widzimy), że to był czysty strzał – zauważył Trump, podkreślając, że zawiodła komunikacja z lokalną policją, a Secret Service dopuściła się „poważnych błędów”.
Czytaj także: Prawica się dzieli, zamiast łączyć: dlaczego tak trudno zjednoczyć konserwatywne siły?
Czytaj także: Profesor Krysiak: Rząd Tuska nie ma żadnej polityki gospodarczej
Kontekst – zamach na byłego prezydenta
Kandydat Partii Republikańskiej został lekko ranny w ucho podczas spotkania wyborczego w miejscowości Butler w Pensylwanii. Jak podało Federalne Biuro Śledcze (FBI), zamachu próbował dokonać 20-letni mieszkaniec tego stanu Thomas Matthew Crooks. W wyniku ataku zginęły dwie osoby, w tym Crooks, a dwie kolejne doznały poważnych obrażeń.
Dziesięć dni po tych wydarzeniach, 23 lipca, szefowa Secret Service Kimberly Cheatle podała się do dymisji. – 13 lipca ponieśliśmy porażkę. Zamach na byłego prezydenta Donalda Trumpa jest największą porażką operacyjną Secret Service od dziesięcioleci – przyznała Cheatle 22 lipca, zeznając przed komisją nadzoru Izby Reprezentantów.