[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Miłośnik girl power
Chrześcijańskie girl power
Końcem lipca mamy w Kościele nagromadzenie liturgicznych wspomnieć silnych kobiet, które swój hart ducha brały z wiary w moc Boga. Tylko w ostatnim tygodniu w liturgii honorowaliśmy kolejno: św. Marię Magdalenę, zwaną Apostołką Apostołów; św. Brygidę Szwedzką, patronkę Europy; a także św. Annę, babcię Pana Jezusa. Wszystkie one były kobietami, które pełną mocą ufały Bogu, wszystkie okazywały niezwykłą siłę, wszystkie ową siłę czerpały z Boga. Zresztą, choć tak bardzo różniące się od siebie, silne Bogiem kobiety wytyczają szlak historii zbawienia: Rachab, Tamar, Debora, Rut, Judyta (owa białogłowa w szczególności zasłynęła znaczną siłą rażenia), Maryja, Maria Magdalena i cały korowód świętych kobiet żyjących po Chrystusie - dziewic, żon, matek, wdów.
Mentalne wyzwalanie
Trudno zatem odmówić Bogu upodobania do kobiecej mocy i kobiecych praw. A jednak równie trudno nie przyznać, że przez wieki obyczajowa, ekonomiczna, polityczna sytuacja kobiet w społeczeństwach - także chrześcijańskich - nie była godna pozazdroszczenia. Kobiety, choćby poprzez brak możliwości kształcenia się, dziedziczenia tytułów, samostanowienia, stawały się praktycznie własnością swoich ojców lub mężów. Nawet wielcy myśliciele zastanawiali się, na ile kobieta jest człowiekiem.
Podobnie jak to się działo z niewolnictwem, wyzwalanie kobiecych praw szło powoli i było kwestią zmiany mentalności. Kiedy niczym w kipiącym garnku cieczy gniewu, zmęczenia, oporu i poczucia godności nie dało się już zatrzymać pod pokrywką, pierwsza fala feministycznych pism i działań przybierała postać nieco rewolucyjną, jednak ówczesne postulaty sufrażystek były w znakomitej większości racjonalne i potrzebne: prawo do głosowania, prawo do edukacji akademickiej, pewne formy równouprawnienia etc. Co ciekawe, sufrażystki niejednokrotnie były bardzo przeciwne aborcji.
Feminizm obecnie
100-150 lat później coś co obecnie nazywamy feminizmem, znakomitej większości osób będzie się kojarzyło z gołymi babami z Femenu, darciem japy nt. rzekomego prawa człowieka, jakim ma być prawo do zabijania osób nienarodzonych, rozmaitymi logicznymi koszmarkami współczesnego pojmowania całej płaszczyzny seksualnej człowieka. Jednak to, że pojęcie feminizmu zostało tak całkowicie zawłaszczone przez ultralewicową optykę jest wielką szkodą dla kobiet jako takich. Bowiem feminizm to przede wszystkim sposób myślenia zakładający nie tyle identyczność, co równość w godności ludzi bez względu na płeć. To zakłada te same prawa podstawowe, prawo do ochrony dziewczynek przed małoletnimi małżeństwami, prawo do dostępności wszelkich poziomów edukacji, prawo do ochrony przed agresywnymi członkami rodzin, np. przemocowymi partnerami, prawo do równego wynagrodzenia na tych samych stanowiskach, prawo do piastowania stanowisk publicznych, prawo do wolności religijnej lub braku wyznania, prawo do podejmowania pracy zawodowej, prawo do przeżywania przyjemności seksualnej (chodzi o dramatyczny i nadal częsty proceder obrzezywania małych dziewczynek) i wiele, wiele innych praw do realizowania siebie jako człowieka w zgodzie z własnym sumieniem, tak długo, jak ta nasza realizacja nie uderza w podstawowe prawa innych istot ludzkich.
Mam wrażenie, że obecnie patrząc na zjawisko feminizmu wylewamy dziecko z kąpielą, dostrzegamy jedynie jego skrajną, nieco kuriozalną formę, nie doceniając jednocześnie ogromu dobra, które dzięki feminizmowi wylało się na świat, ogromu wolności, której zakosztować mogły dzięki niemu całe pokolenia kobiet.
Najważniejsza jest równowaga
Jak wynika z podejścia Jezusa do kobiet, ale i przypisywania im przez Boga ważnej roli w historii zbawienia, widać, że wszystkie osoby ludzkie, bez względu na płeć, pochodzenie, wiek obdarzone są niezbywalną godnością. Dodatkowo wierzę, że Bóg jest naprawdę zachwycony rozmaitymi „szaleńcami”, którzy szturmem zdobywają królestwo niebieskie, wierzę, że kocha On zarówno girl power jak i boy power. Ważne by forma nie przerastała treści i by zachowywać w należnych nam prawach, powinnościach, zasadach i przywilejach właściwy balans, by nasz wewnętrzny - społeczny i osobisty - szkielet, dzięki właściwemu rozmieszczeniu punktów ciężkości, zachowywał stabilność i utrzymywał nas w pionie.