Trafił Kosa na Roberta Bąkiewicza [MN]: W potyczce ze skrajną lewicą już dawno jesteśmy zwycięzcami
![Trafił Kosa na Roberta Bąkiewicza [MN]: W potyczce ze skrajną lewicą już dawno jesteśmy zwycięzcami](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/13130.jpg)
Robert Bąkiewicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości: Wśród samych organizatorów, czyli środowisk nacjonalistycznych i narodowych, jest dalej antysystemowy, bo krytycznie podchodzimy do całego systemu demo-liberalnego. Uważamy, że Prawo i Sprawiedliwość jest jego elementem. Dla większości uczestników marszu ten pogląd jest nieco inny, to marsz polskich patriotów, ludzi, dla którzy myślą w kategoriach państwa, niepodległości i suwerenności. Dla części uczestników marsz jest więc antysystemowy, ale dla części już nie.
Na pewno marsz jest elementem buntu w stosunku do działań podejmowanych przez Komisję Europejską, władze Unii Europejskiej i Niemiec – które tak naprawdę tej organizacji przewodzą. W tym wypadku opinie są zbieżne u większości uczestników marszu. To manifestacja buntu wobec zepsucia i upadku Zachodu, polityki afirmacji zboczeń, homoseksualizmu, mordowania nienarodzonych dzieci, czy skrajnego egoizmu, ale również polityki imigracyjnej, czyli problemu napływu muzułmanów do Europy. Tu nadal pozostaje element buntu.
W przeszłości Marsz Niepodległości, podobnie jak Ruch Narodowy, miał problemy z cenzurą na Facebooku. Jak to wyglądało w tym roku?
Jeśli chodzi o szeroko rozumiane środowisko narodowe to cały czas podlegamy w cenzurze, to nie dotyczy tylko marszu, czy Ruchu Narodowego, ale również ONR-u i Młodzieży Wszechpolskiej. Również inne środowiska i grupy, które reprezentują inne poglądy niż administracja i właściciele Facebooka, czy YouTuba, mają z tym problem. Cenzura wygląda w różnych miejscach inaczej. W niektórych miejscach jesteśmy banowani, blokowani, usuwane są konta. W innych miejscach ograniczona jest dostępność, istnieją algorytmy, które obniżają nam zasięg. To się nie zmieniło, zmieniły się tylko metody, które są zróżnicowane. Niestety, ale nie znajdzie pan fanpage Obozu Narodowo-Radykalnego na Facebooku. Niestety problemy mają również strony katolickie i konserwatywne, a z drugiej strony istnieją strony lewicowo-liberalne, które są dla Polaków krzywdzące, które najwyższe wartości – jak Bóg, papież, czy rodzina, sprowadzają do niskiego poziomu, a wręcz są dla nich obraźliwe.
No właśnie, kwestia religii. Tegoroczne hasło - „My chcemy Boga” wywołało dużo kontrowersji. Nie żałują państwo takiej decyzji?
Absolutnie nie żałujemy. Reperkusje związane z odbiorem tego hasła trafiają w sedno naszych przewidywań, że polski naród podlega cały czas laicyzacji, obniżaniu poziomu etyczno-moralnego. Wpływy hedonizmu, które płyną z Zachodu coraz mocniej działają na społeczeństwo. Wciąż obniżana jest rola rodziny, pojawiają się poglądy skrajnie liberalne. One stoją w przeciwieństwie do religii katolickiej, do Boga w trójcy jedynego. Te hasło ma zadanie przełamać pewną barierę, odwrócić trend. Ma ono wyzwolić w Polakach odwagę do wyrażania własnych poglądów na temat religii, Boga i wiary katolickiej. To hasło można rozpatrywać na wielu poziomach, na wielu warstwach. To też drogowskaz dla wielu Polaków, którzy nie są katolikami, nauka katolicka jest uniwersalna, pewne rozwiązania społeczne były podstawą tworzenia się cywilizacji łacińskiej. Niestety może czekać nas upadek tej cywilizacji, bo ona się w pewien sposób chyli ku upadkowi. Widać to szczególnie na Zachodzie, ale te trendy i w Polsce odgrywają coraz większą rolę. Chociażby upadek roli tradycyjnie pojętej rodziny. Coraz więcej par decyduje się na związki, które są nie tylko związkami niesakramentalnymi, ale również poza rejestracją państwową. To wpływa na brak stablizacji i na spadek przyrostu naturalnego. Naród, który jest w depresji nie może się rozwijać.
Marszowi Niepodległości towarzyszyły lewackie blokady. W tym roku Antifa organizuje osobny marsz. To zwycięstwo Marszu Niepodległości?
Jeśli rozstrzygać to w sensie wygrany – przegrany, wydaje się, że w potyczce ze środowiskami skrajnie lewicowymi jesteśmy już dawno zwycięzcami. Jednak polaryzacja społeczna jest na tak dużym poziomie, że te środowiska organizują się coraz lepiej. Czy dziś ta manifestacja będzie oddalona od Marszu Niepodległości to tak naprawdę się okaże. Od roku te środowiska związane z Obywatelami RP, czy Antifą są coraz bardziej agresywne i blokują różne marsze środowisk narodowych. Można się spodziewać, że jutro będą próbowali coś takiego zrobić. Według nas policja wobec nich zachowuje się w sposób zbyt delikatny, bo nie są wyciągane żadne konsekwencje. Rozumieniu to, że jest prawo do wolności zgromadzeń, ale ich zgromadzenia często są zwoływane tylko dla bycia kontrą, blokadą wobec innych. Dziś może będą miały miejsce jakieś próby zatrzymania, ale nie liczyłbym na sukces tamtej strony, że uda się zatrzymać Marsz Niepodległości, jak w 2010 r., gdy musiał być kierowany inną trasą.
Czy Marsz Niepodległości miał wpływ na zwycięstwo prawicy w 2015 r.?
Zdecydowanie. Marsz Niepodległości był takim przełomem, Polacy od 1989 r., po okresie PRL-u, byli poddawani inżynierii społecznej, było wmawiane nam poczucie niższości, a Marsz Niepodległości to przełamał. Marsz budował poczucie godności narodowej, poczucie wspólnoty, dał poczucie, że jest nas tak wielu, że myślimy podobnymi kategoriami. Można śmiało powiedzieć, że był impulsem do zmiany władzy, która zaszła w wyborach parlamentarnych i prezydenckich. W dużym stopniu przepchnął narrację i dyskurs polityczny w prawą stronę. Przede wszystkim pociągnął za sobą młode pokolenie, które było mocno tej inżynierii poddawane.
Parę lat temu wydawało się, że Marsz Niepodległości będzie początkiem marszu narodowców ku sukcesowi politycznemu. Tak się jednak nie stało – dlaczego?
Myślę, że w Polsce cierpimy na brak elit, które zostały wymordowane w trakcie II wojny światowej, a w czasie PRL-u były ograniczone możliwości wykreowania nowych. Elity środowisk narodowych zostały wręcz wyrżnięte. Potrzeba czasu, żeby młodzi ludzie, którzy zaangażowali się w życie społeczne, życie narodowe, dojrzeli, żeby zebrali doświadczenie. Osobiście wydaje mi się, że tego doświadczenia jest coraz więcej, mimo że te środowisko jest uważane za stosunkowo mało znaczące...
Pozwolę sobie przerwać, bo czy to, że Ruch Narodowy w 2017 r. jest słaby można zwalać tylko na tragiczną historię Polski? Jaki wpływ ma historia na to, że poseł Andruszkiewicz jest w innym klubie, poseł Winnicki w innym, Ziemkiewicz działa w stowarzyszeniu Endecja, a Marian Kowalski prowadzi zupełnie własny front. Czy to po prostu nie wynika z braku lidera, który by to scementował, ze złej organizacji? Czy to nie jest tak, jak to wcześniej bywało – nikt się nie pokłóci tak szybko jak antysysemowcy.
Ma pan zapewne wiele racji. Chociaż w przypadku Ziemkiewicza bym dyskutował na ile on jest narodowcem, on przedstawia się jako endek, ale te poglądy czasami są dość dalekie. Oczywiście poseł Andruszkiewicz to jednak bardzo młody człowiek, podobnie jak Winnicki. Najbardziej dojrzały jest poseł Chruszcz, ale całe środowisko jest dość młode, dopiero zbliża się do 30-stki. Wchodzi w ważny okres, zakłada rodziny, zdobywa tytuły naukowe. To pozwala też troszkę inaczej patrzeć, młodość ma swoje prawa i z tego mogą wynikać pewne animozje. Z mojej osobistej perspektywy wydaje mi się, że pomimo wielu trudności nie ma innej możliwości niż perspektywa ściślejszej współpracy tych podzielonych środowisk. My patrzymy na życie społeczno-polityczne długookresowo, kontestujemy system demo-liberalny, wybory wygrane, czy przegrane. Patrzymy na 10 lat do przodu i w takiej perspektywie wydaje się, że środowisko narodowe będzie przybierało na sile. Zresztą wydarzenia społeczno-polityczne, które już mają miejsce w Europie, spowoduje, że ludzie zaczną podzielać podobne do nas poglądy.