Czy uda się wepchnąć dżinna z powrotem do butelki?

Niestety, jego obecność zwielokrotnia klikalność, podnosi oglądalność, gwarantuje zasięgi. Każde pojawienie się jego nazwiska w sieci podnosi jego pozycję w wyszukiwarkach. Nie wymieniam jego nazwiska, więc nie przykładam do tego ręki w tym tekście.
Czy fakt, że został wybrany posłem do Parlamentu Europejskiego może dowodzić, że irracjonalna wrogość wobec Żydów jest już w Polsce akceptowana przez znaczną część wyborców? Przecież nie przeszkodziła mu w zdobyciu w wyborach prezydenckich aż 1242917 głosów. Nasuwa się groźne pytanie: a w uzyskaniu ilu pomogła?
Zaczęło się od gaśnicy
Stało się. Nastąpiła ponura jakościowa, skokowa zmiana. Od czasów przed II wojną światową, jest on pierwszym liczącym się polskim politykiem, głoszącym kłamstwa i oszczerstwa, które już raz - w XX wieku - doprowadziły w Europie do śmierci milionów. A miało być "nigdy więcej" i "nie zapomnimy".
Najpierw był absurdalny atak gaśnicą na Chanukę. Absurdalny, bo celem ataku było święto upamiętniające symboliczne zwycięstwo Machabeuszy, bez którego najpewniej nie byłoby chrześcijaństwa. Osiągnięte w imię Boga - wspólnego dla wszystkich monoteizmów. W dodatku ta akcja została przeprowadzona rzekomo "w obronie" katolicyzmu i świąt Bożego Narodzenia, choć przecież Księgi Machabejskie są w katolickim kanonie Pisma Świętego.
Język nazizmu
Później pojawiały się wypowiedzi jakby żywcem wyjęte z nazistowskich gazet. W Sejmie bronił swojego ataku oszczerczymi oskarżeniami: "Nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego, talmudycznego kultu". Przymiotniki wprost z propagandy III Rzeszy. I w dodatku - wobec zapalania chanukowych świec - bezdennie bzdurne.
Teraz posunął się jeszcze dalej: w rozmowie w Radio Wnet zanegował istnienie komór gazowych w Auschwitz. Stwierdził, że "Auschwitz z komorami gazowymi to niestety fake."
To obrzydliwe, okrutne i jadowite kłamstwo. Przyprawione złowieszczym "niestety", którym jednoznacznie ujawnia mordercze intencje. Jaki jest cel jego kłamstw?
"Antysyjoniści" i negacjoniści
Przed II wojną światową podsycanie antysemityzmu zapewniało głosy wyborcze i polityczne triumfy. Po wojnie, ujawnienie zbrodni państwa niemieckiego na Żydach skompromitowało antysemityzm – kojarzył się on z wymordowaniem milionów. Przestał być skuteczny jako narzędzie polityki.
Pojawiły się więc dwie metody jego ponownego legitymizowania: zmiana terminologii oraz zaprzeczanie istnieniu Holokaustu.
Najpierw antysemici zaczęli nazywać siebie antysyjonistami i udawali, że nie są przeciwko Żydom, ale wyłącznie „syjonistom”. Taki zabieg był i jest szczególnie popularny na lewicy.
Później pojawiło się stosowanie drugiej taktyki. Wykorzystując hasła wolności nauki – mimo niepodważalnych dowodów: dokumentów i zeznań tysięcy byłych więźniów – zaczęło się systematyczne negowanie faktów związanych z Holokaustem. Najpierw kwestionowanie liczby ofiar, zaprzeczanie istnienia komór gazowych, ostatecznie tzw. negacjoniści twierdzili, że Holokaustu wcale nie było.
To wszystko po to, żeby mógł odżyć upiór antysemityzmu. A do czego potrzebny jest antysemityzm?
Nienawiść jest użyteczna
Potwierdzają się najbardziej pesymistyczne obawy. Że z wszystkich uczuć, jakie animują zaangażowanie ludzi w politykę, najbardziej użytecznym jest nienawiść. To przygnębiające, ale - niestety - prawdziwe. Sukcesy w polityce opierają się w dużym stopniu na zarządzaniu nienawiścią. Stąd dominujące w polskiej polityce dwie nienawiści między "dwoma plemionami". On chce je zastąpić pojedynczą, konsolidującą nienawiścią. Potrzebny mu jest "obcy" w roli wroga.
Kto najlepiej nadaje się do tej roli?
Francuzi mogą gardzić Belgami, a Anglicy nie darzyć sympatią Szkotów ale to są emocje zaledwie regionalne. Europejczyków przez wieki łączyła wyłącznie jedna wrogość - wobec Żydów. Od stuleci nic nie zaspokajało lepiej potrzeby wyrazistego, wspólnego wroga niż stereotypowe wyobrażenie Żyda. Antysemityzm jest wykorzystaniem ścieżek przetartych już przez stulecia, odwoływaniem się do niezawodnych, bo sprawdzonych wzorców. Przez 80 lat znajdował się na marginesie. Teraz na naszych oczach przesuwa się do mainstreamu.
Konfederacja Korony Polskiej przekracza w najnowszych sondażach minimum niezbędne, żeby zasiadać w sejmie. Jej prezes jest zapraszany do stacji radiowych, pokazywany w telewizji i ma zasięgi w necie. Demokracja ujawnia, że potrafi być niebezpieczna. Co można więc zrobić?
Zadanie dla prawicy
Jego "grupą docelową" są "antysystemowcy", dlatego tzw. "powszechne oburzenie" może zjednywać mu kolejnych "antysystemowców". Kluczowa jest więc reakcja prawej strony polskiej polityki, obecnej opozycji, prezydenta Dudy, prezydenta elekta Nawrockiego, przywództwa Konfederacji, której jeszcze on niedawno był członkiem. Tylko krytyka, sprzeciw, potępienie przez prawicę może być skuteczne. Nie w oddziaływaniu na niego, bo za daleko zabrnął w fanatyzmie, ale na jego "wyznawców". Obecnych, lecz przede wszystkim na potencjalnych. Siły prawicowe powinny bardzo głośno i wyraźnie potępić to szaleństwo. Oburzenie przychodzące z lewej strony, lub od rządzącej koalicji jest bezużyteczne. Ono tylko upewni jego zwolenników, że ich przywódca ma rację.
Zadanie dla mediów
Stanowczość wobec niego powinna polegać przede wszystkim na niepomaganiu mu w głoszeniu kłamstw i rozpowszechnianiu nienawiści. Wolność słowa - w tym także wolność do głoszenia horrendalnych bzdur i kłamstw - musi być przestrzegana, ale ona przecież wcale nie oznacza, że trzeba przed nim stawiać mikrofony i kamery.
Czy media - w tym społecznościowe - i ludzie, którzy je tworzą, będą mieli tyle rozsądku i silnej woli, żeby zrezygnować z profitów, jakie im zapewnia? Czy zdają sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką na nich spoczywa?
Raz wypuszczony dżinn nie wraca
I czy my wszyscy wykażemy się instynktem samozachowawczym? Przecież jego działalność stanowi dla Polski potężne zagrożenie, począwszy od budowania koszmarnego wizerunku państwa i jego obywateli. Komu zależy, żeby odrodził się stereotyp "antysemickiej Polski"?
Zły dżinn wydobywa się z butelki właśnie teraz. Na naszych oczach. Czy uda się go jeszcze do niej zawrócić? Bo już za moment będzie to niemożliwe.