Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Syjoniści rewizjoniści w podziemiu i walce

O podziemiu syjonistów rewizjonistów od Vladimira Zeeva Żabotyńskiego w czasie II wojny światowej wiemy bardzo niewiele. Są dwa powody: niemieccy narodowi socjaliści i sowieccy komuniści. Pierwsi ich prawie całkowicie eksterminowali, drudzy następnie niemal całkiem eksterminowali pamięć po nich.
 Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Syjoniści rewizjoniści w podziemiu i walce
/ Wikipedia domena publiczna
Zapewne od początku, czyli od jesieni 1939 r., w podziemnym cieniu syjonistów rewizjonistów starszych, czyli głównie oficerów rezerwy, często statecznych ojców rodzin, funkcjonowała podziemna młodzieżówka Betar i jej wojskówka – Żydowski Związek Wojskowy. Młodzi byli bardziej dynamiczni, również dlatego, że nie obarczeni rodzinami. Utrzymywali kontakty towarzyskie ze starszymi, między sobą, ale też i ze światem zewnętrznym, chrześcjańskim. Młodzi w znacznym stopniu operowali autonomicznie, nawet organizując grupy partyzanckie na Lubelszczyźnie jeszcze w 1942 r. Część partyzantów rewizjonistów wróciła go getta w Warszawie, zasilając Irgun. Było to już po wielkim przesileniu lata 1942 r., gdy podziemie walkowerem zdominowali młodzi. Stało się to za sprawą Niemców. 

Jak inni Żydzi, wszyscy właściwie żabotyńczycy zginęli albo w akcji eksterminacyjnej, albo w walce. Największym ciosem była operacja deportacyjna do Treblinki w lipcu 1942 r. Około 300 tys. Żydów warszawskich zamordowano gazem w obozie zagłady. Doprowadziło to do zupełnego niemal zniszczenia podziemia syjonistów rewizjonistów. 

W ten sposób nikt ze starszych uczestników tajnego ruchu żabotyńczyków, głównie żydowskich oficerów rezerwy WP, nie miał szansy zostawić po sobie ani wspomień, ani relacji. Ponadto ich młodociani następcy, czyli betarowcy i irgunowcy, albo polegli w powstaniu w getcie, albo następnie walcząc z Niemcami w lasach podwarszawskich. Prawie nikt się nie uchował. Z garstki uratowanych większość siedziała cicho pod okupacją komunistyczną. To samo dotyczyło wielu polskich chrześcijan, którzy im pomagali. Historię Irgunu zawłaszczyli lewicowcy z Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB), a fałszować ją pomogli rozmaici hohsztaplerzy i mitomani powiązani z komunistycznym Urzędem Bezpieczeństwa.

W związku z tym historia zwolenników Żabotyńskiego to klasyczny przykład „psa, który nie szczekał w nocy”. A więc nikt go nie zauważył. Stąd często musimy pracować nad tym problemem za pomocą dedukcji, ekstrapolacji czy porównania. Taka sowietologia. Należy też koncentrować się na wszystkich możliwych zasobach dokumentalnych, a w tym i archiwach UB.

Autorzy pracy „Getto Warszawskie: Przewodnik po nieistniejącym mieście” traktują syjonistów rewizjonistów po macoszemu. Wymieniają nazwiska kilku działaczy, a wśród nich S. Hazenszprunga. I tylko tyle. Nie łaska poszukać? Spytałem więc kilka lat temu żyjącego wtedy jeszcze w Kopenhadze Henryka Hazenszprunga, który potwierdził, że był to jego kuzyn: syjonista rewizjonista. Działał w podziemiu, o czym Henryk Hazenszprung dowiedział się od swoich rodziców, którzy przeżyli getto warszawskie i wojnę. (...)

Świadków właściwie już nie ma. Autorzy nielicznych powojennych dokumentów i relacji wygenerowanych często w okupowanej przez Sowietów Polsce unikali jak ognia odnoszenia się do osób i organizacji związanych z opcją antykomunistyczną, a w tym i syjonistami rewizjonistami. Badacze opcji lewicowej nie przykładali się do dziejów żabotyńczyków. Wiele tych spraw opisaliśmy w pracy „Żydzi i Polacy, 1918-1955: Współistnienie-Zagłada-Komunizm” (Warszawa: Fronda, 2000), m.in. tragedię getta i podziemie syjonistów rewizjonistów.

Do wiosny 1943 r. w getcie koncentrowano się coraz bardziej na przeżyciu, jednak pewna część wysiłku polsko-żydowskiego kierowała się na sprawy polityczne i zbrojne. Mechanizmy te funkcjonowały wewnątrz i na zewnątrz getta, również wśród żabotyńczyków. 

Źródła i charakter kontaktów miały często swoje korzenie w okresie przedwojennym. Sprawy ideowe wydawały się wtórne; liczyły się głównie osobiste: koleżeństwa, znajomości, przyjaźnie. Na przykład syjonista rewizjonista Feliks Pisarewski Parry był bokserem klubu Makabi. W ramach zawodów sportowych stykał się i potykał z kolegami z klubów chrześcijańskich, a w tym i z narodowymi radykałami. W czasie wojny trafił do getta, potem ukrywał się. Gdy został aresztowany przez gestapo i przewożony na Pawiak, odbiła go wypadówka Narodowych Sił Zbrojnych. Koledzy nie tylko załatwili mu fałszywe papiery, ale nawet i operację przywrócenia napletka. A potem Pisarewski służył jako oficer w podwarszawskiej komendzie rejonowej NSZ. 

Inny syjnonista rewizjonista Calel Perechodnik, policjant z getta otwockiego, po 1 sierpnia 1944 r. znalazł się jako ochotnik w szeregach Zgrupowania Chrobry II NSZ-AK, którego część wywodziła się z Miecza i Pługa, organizacji wybitnie antyżydowskiej. Musiał być traktowany jako swój, bo nieswoich nie przyjmowano. I odnotowano go w dokumentach odziału jako osobę pochodzenia żydowskiego, co odnalazł Sebastian Bojemski. Warto też wiedzieć, że żabotyńczykom pomagali też i polscy lewicowcy, na przykład z organizacji Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa. I znów są to pewne ślady, ale bardzo trudno o pełny obraz.

W niektórych wypadkach w kontaktach tych chodziło o zdobycie broni dla Irgunu. Na przykład w takich operacjach brali udział Wojciech i Edward Kemnitzowie z Obozu Narodowu Radykalnego, a potem Komisariatu Służby Cywilnej, Związku Jaszczurczego i Narodowych Sił Zbrojnych. Według Jana Żaryna, Kemnitzowie nie tylko stale dostarczali jedzenie do getta i wywozili stamtąd Żydów, których ukrywali, ale również conajmniej dwukrotnie załatwili nielegalny zakup broni dla żydowskich bojowców, a Edward przynajmniej raz osobiście przeszmuglował transport broni do getta. Jest wątpliwe, że robił to dla żydowskich marksistów. (...) 

Historyk Gunnar Paulson starał się nadrobić brak takich klimatów mikrograficznych. Ustalił, że dzięki łańcuchowi ludzi dobrej woli w Warszawie chowało się po stronie „aryjskiej” około 40 tys. Żydów. Ta infrastruktura pomocy utrzymała się do powstania warszawskiego. Trudno w tej chwili określić, ile osób ratowanych przez chrześcijan polskich było żabotyńczykami. A ilu z ratujących było endekami. Jedno jednak jest pewne. Chłopaki z Irgunu w Warszawie przejęli pałeczkę po wymordowanych w Treblince dorosłych syjonistach rewizjonistach. I walczyli jak lwy. Pod flagami polską i żydowską.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 28 kwietnia 2018
www.iwp.edu

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (18/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 

POLECANE
Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów z ostatniej chwili
Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów

Po przeliczeniu 98,85 proc. głosów, George Simion wygrał I turę wyborów prezydenckich z 40,39 proc. wynikiem. Na drugim miejscu znalazł się Dan Nicusor z 20,86 proc. wynikiem. Druga tura wyborów prezydenckich w Rumunii odbędzie się 18 maja.

Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż z ostatniej chwili
Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż

Rafał Trzaskowski notuje najniższy wynik od początku kampanii wyborczej, a największy zysk odnotowuje Karol Nawrocki – wynika z najnowszej prognozy prezydenckiej Onetu.

Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy z ostatniej chwili
Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy

Po przeliczeniu połowy głosów I tury wyborów prezydenckich w Rumunii George Simion prowadzi z 42,13 proc. poparcia. Drugie miejsce przypada Crinowi Antonescu (22,42 proc.).

Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich

– Jestem tu, by Rumunia powróciła do porządku konstytucyjnego. Mam jeden cel: zwrócić narodowi rumuńskiemu to, co mu odebrano – oświadczył w niedzielę George Simion, kandydat na prezydenta Rumunii, który wygrał I turę.

Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji z ostatniej chwili
Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji

W niedzielę 4 maja po godzinie 17:30 przy ul. Starorudzkiej w Łodzi doszło do pożaru. Płoną dwa samochody ciężarowe z naczepami, wiata magazynowa oraz składowisko palet.

Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll

George Simion uzyskał 33,1 proc. wynik i wygrał I turę wyborów prezydenckich w Rumunii, które odbyły się w niedzielę. Na drugim miejscu z wynikiem 22,9 proc. znalazł się Crin Antonescu, liberał wspierany przez koalicję rządzącą – wynika z badania exit poll Curs.

Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic

Trzy osoby w szpitalu po wykolejeniu tramwaju na ul. Chorzowskiej w Katowicach. Ruch jest utrudniony, trwa akcja służb.

Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują z ostatniej chwili
Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują

Warszawa walczy z dzikami. Lasy Miejskie stosują metodę odławiania z uśmiercaniem, by ograniczyć zagrożenie dla mieszkańców.

Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty Wiadomości
Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty

28-latka, która w nocy z piątku na sobotę zaatakowała lekarzy na oddziale SOR gdyńskiego szpitala, usłyszała zarzuty. Prokuratura zastosowała wobec kobiety dozór policyjny i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych.

Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego Wiadomości
Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski znów trenuje z drużyną i jest gotowy do gry po kontuzji. Klub pokazał zdjęcie z treningu, na którym Polak ćwiczy razem z nowym trenerem - Hansim Flickiem.

REKLAMA

Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Syjoniści rewizjoniści w podziemiu i walce

O podziemiu syjonistów rewizjonistów od Vladimira Zeeva Żabotyńskiego w czasie II wojny światowej wiemy bardzo niewiele. Są dwa powody: niemieccy narodowi socjaliści i sowieccy komuniści. Pierwsi ich prawie całkowicie eksterminowali, drudzy następnie niemal całkiem eksterminowali pamięć po nich.
 Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Syjoniści rewizjoniści w podziemiu i walce
/ Wikipedia domena publiczna
Zapewne od początku, czyli od jesieni 1939 r., w podziemnym cieniu syjonistów rewizjonistów starszych, czyli głównie oficerów rezerwy, często statecznych ojców rodzin, funkcjonowała podziemna młodzieżówka Betar i jej wojskówka – Żydowski Związek Wojskowy. Młodzi byli bardziej dynamiczni, również dlatego, że nie obarczeni rodzinami. Utrzymywali kontakty towarzyskie ze starszymi, między sobą, ale też i ze światem zewnętrznym, chrześcjańskim. Młodzi w znacznym stopniu operowali autonomicznie, nawet organizując grupy partyzanckie na Lubelszczyźnie jeszcze w 1942 r. Część partyzantów rewizjonistów wróciła go getta w Warszawie, zasilając Irgun. Było to już po wielkim przesileniu lata 1942 r., gdy podziemie walkowerem zdominowali młodzi. Stało się to za sprawą Niemców. 

Jak inni Żydzi, wszyscy właściwie żabotyńczycy zginęli albo w akcji eksterminacyjnej, albo w walce. Największym ciosem była operacja deportacyjna do Treblinki w lipcu 1942 r. Około 300 tys. Żydów warszawskich zamordowano gazem w obozie zagłady. Doprowadziło to do zupełnego niemal zniszczenia podziemia syjonistów rewizjonistów. 

W ten sposób nikt ze starszych uczestników tajnego ruchu żabotyńczyków, głównie żydowskich oficerów rezerwy WP, nie miał szansy zostawić po sobie ani wspomień, ani relacji. Ponadto ich młodociani następcy, czyli betarowcy i irgunowcy, albo polegli w powstaniu w getcie, albo następnie walcząc z Niemcami w lasach podwarszawskich. Prawie nikt się nie uchował. Z garstki uratowanych większość siedziała cicho pod okupacją komunistyczną. To samo dotyczyło wielu polskich chrześcijan, którzy im pomagali. Historię Irgunu zawłaszczyli lewicowcy z Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB), a fałszować ją pomogli rozmaici hohsztaplerzy i mitomani powiązani z komunistycznym Urzędem Bezpieczeństwa.

W związku z tym historia zwolenników Żabotyńskiego to klasyczny przykład „psa, który nie szczekał w nocy”. A więc nikt go nie zauważył. Stąd często musimy pracować nad tym problemem za pomocą dedukcji, ekstrapolacji czy porównania. Taka sowietologia. Należy też koncentrować się na wszystkich możliwych zasobach dokumentalnych, a w tym i archiwach UB.

Autorzy pracy „Getto Warszawskie: Przewodnik po nieistniejącym mieście” traktują syjonistów rewizjonistów po macoszemu. Wymieniają nazwiska kilku działaczy, a wśród nich S. Hazenszprunga. I tylko tyle. Nie łaska poszukać? Spytałem więc kilka lat temu żyjącego wtedy jeszcze w Kopenhadze Henryka Hazenszprunga, który potwierdził, że był to jego kuzyn: syjonista rewizjonista. Działał w podziemiu, o czym Henryk Hazenszprung dowiedział się od swoich rodziców, którzy przeżyli getto warszawskie i wojnę. (...)

Świadków właściwie już nie ma. Autorzy nielicznych powojennych dokumentów i relacji wygenerowanych często w okupowanej przez Sowietów Polsce unikali jak ognia odnoszenia się do osób i organizacji związanych z opcją antykomunistyczną, a w tym i syjonistami rewizjonistami. Badacze opcji lewicowej nie przykładali się do dziejów żabotyńczyków. Wiele tych spraw opisaliśmy w pracy „Żydzi i Polacy, 1918-1955: Współistnienie-Zagłada-Komunizm” (Warszawa: Fronda, 2000), m.in. tragedię getta i podziemie syjonistów rewizjonistów.

Do wiosny 1943 r. w getcie koncentrowano się coraz bardziej na przeżyciu, jednak pewna część wysiłku polsko-żydowskiego kierowała się na sprawy polityczne i zbrojne. Mechanizmy te funkcjonowały wewnątrz i na zewnątrz getta, również wśród żabotyńczyków. 

Źródła i charakter kontaktów miały często swoje korzenie w okresie przedwojennym. Sprawy ideowe wydawały się wtórne; liczyły się głównie osobiste: koleżeństwa, znajomości, przyjaźnie. Na przykład syjonista rewizjonista Feliks Pisarewski Parry był bokserem klubu Makabi. W ramach zawodów sportowych stykał się i potykał z kolegami z klubów chrześcijańskich, a w tym i z narodowymi radykałami. W czasie wojny trafił do getta, potem ukrywał się. Gdy został aresztowany przez gestapo i przewożony na Pawiak, odbiła go wypadówka Narodowych Sił Zbrojnych. Koledzy nie tylko załatwili mu fałszywe papiery, ale nawet i operację przywrócenia napletka. A potem Pisarewski służył jako oficer w podwarszawskiej komendzie rejonowej NSZ. 

Inny syjnonista rewizjonista Calel Perechodnik, policjant z getta otwockiego, po 1 sierpnia 1944 r. znalazł się jako ochotnik w szeregach Zgrupowania Chrobry II NSZ-AK, którego część wywodziła się z Miecza i Pługa, organizacji wybitnie antyżydowskiej. Musiał być traktowany jako swój, bo nieswoich nie przyjmowano. I odnotowano go w dokumentach odziału jako osobę pochodzenia żydowskiego, co odnalazł Sebastian Bojemski. Warto też wiedzieć, że żabotyńczykom pomagali też i polscy lewicowcy, na przykład z organizacji Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa. I znów są to pewne ślady, ale bardzo trudno o pełny obraz.

W niektórych wypadkach w kontaktach tych chodziło o zdobycie broni dla Irgunu. Na przykład w takich operacjach brali udział Wojciech i Edward Kemnitzowie z Obozu Narodowu Radykalnego, a potem Komisariatu Służby Cywilnej, Związku Jaszczurczego i Narodowych Sił Zbrojnych. Według Jana Żaryna, Kemnitzowie nie tylko stale dostarczali jedzenie do getta i wywozili stamtąd Żydów, których ukrywali, ale również conajmniej dwukrotnie załatwili nielegalny zakup broni dla żydowskich bojowców, a Edward przynajmniej raz osobiście przeszmuglował transport broni do getta. Jest wątpliwe, że robił to dla żydowskich marksistów. (...) 

Historyk Gunnar Paulson starał się nadrobić brak takich klimatów mikrograficznych. Ustalił, że dzięki łańcuchowi ludzi dobrej woli w Warszawie chowało się po stronie „aryjskiej” około 40 tys. Żydów. Ta infrastruktura pomocy utrzymała się do powstania warszawskiego. Trudno w tej chwili określić, ile osób ratowanych przez chrześcijan polskich było żabotyńczykami. A ilu z ratujących było endekami. Jedno jednak jest pewne. Chłopaki z Irgunu w Warszawie przejęli pałeczkę po wymordowanych w Treblince dorosłych syjonistach rewizjonistach. I walczyli jak lwy. Pod flagami polską i żydowską.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 28 kwietnia 2018
www.iwp.edu

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (18/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe