Jerzy Bukowski: "Jaki patron dla kolebki "Solidarności"?

Skoro zakład pracy, który odegrał tak wielką rolę w najnowszej historii Polski, został wykupiony od zagranicznego inwestora, warto mu przywrócić dawną świetność, chociaż będzie to niełatwe zadanie dla ekonomistów, ponieważ obecnie zatrudnia on tylko 100 osób, a niej - jak dawniej - 3 tysiące, a większość jego majątku została sprzedana na spłatę długów.
Zastanawiam się, czy stocznia, która w PRL nosiła imię Włodzimierza Lenina, zasłynęła zaś na cały świat sierpniowym strajkiem w 1980 roku nie powinna mieć nowego patrona. W naturalny sposób nasuwa się „Solidarność”, bo przecież rodziła się ona właśnie tam w gorącym lecie sprzed 38 lat.
Od zaprzyjaźnionych gdańszczan słyszałem także propozycję nadania stoczni imienia zwanej Anny Walentynowicz, która związana była z nią przez wiele lat i to z powodu jej zwolnienia wybuchł strajk o ogromnych konsekwencjach dla całej środkowej Europy. Właśnie ona z Ewą Ossowską i Aliną Pieńkowską (późniejszą żoną Bogdana Borusiewicza) zmusiły Lecha Wałęsę do jego kontynuowania mimo obietnic spełnienia pracowniczych postulatów złożonych komitetowi strajkowemu przez dyrekcję. A może uhonorować w ten sposób wszystkie trzy dzielne kobiety?
Wybór patrona dla Stoczni Gdańskiej jest czymś więcej niż nadanie imienia jakiemuś innemu zakładowi pracy w Polsce. To miejsce symboliczne i wielce znaczące, dlatego trzeba się dobrze zastanowić, a decyzję podjąć dopiero wówczas, gdy stocznia ruszy z produkcją. Pomyśleć o tym warto jednak już dzisiaj, co proponuję Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, bo ona jest chyba najbardziej właściwym organem do zainicjowania dyskusji w tej materii.