N. Röttgen [CDU]: Francja i Niemcy muszą stworzyć politykę zagraniczną UE, która odrzuci narodowe niuanse

"(...) Rdzeń Europy, który pozostał jednością, a więc Francja, Niemcy i niektóre inne kraje, musi wreszcie wysunąć się na czoło i stworzyć jądro polityki zagranicznej Unii oraz utworzyć grupę, która odrzuci wreszcie różne narodowe niuanse i porozumie się w tym, co dla wspólnoty najistotniejsze, robiąc z tego politykę" - mówi Norbert Röttgen, polityk CDU i przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundstagu.
 N. Röttgen [CDU]: Francja i Niemcy muszą stworzyć politykę zagraniczną UE, która odrzuci narodowe niuanse
/ Norbert Röttgen, screen YT
Studiowanie niemieckiej prasy mainstreamowej to sprawa niewdzięczna, ale jednak ważna. Przekonuję się o tym codziennie, odkąd robię tę niemiecką "prasówkę". Ważna choćby dlatego, że w tych ich komunikatach prasowych, komentarzach, wywiadach, felietonach znaleźć można całkiem czytelne zapowiedzi tego, co niebawem w ich polityce nastąpi. I to nie tylko w polityce niemieckiej, bo to mogłoby nas mniej obchodzić, ale przede wszystkim w polityce unijnej, co nie pozostaje bez wpływu na Polskę. 

Trzeba to robić, trzeba śledzić ich prasę po to, abyśmy nie byli zaskakiwani, abyśmy się nie budzili - jak to się mówi - z ręką w nocniku. A nikt mi nie powie, że ta rzeczywistość w ostatnim czasie nas nie zaskakiwała. Przypomnę choćby tę hecę z "uruchomieniem przeciwko Polsce procedury z art. 7 Traktatu Unii, z czego wielu naszych "znawców" sobie pokpiwało. No bo cóż nam mogą zrobić, skoro Orban wszystko zawetuje? A czy ktoś tak naprawdę ostrzegał przed tym, że ta "skarga przeciwko Polsce" tak szybko wyląduje w Trybunale Sprawiedliwości UE? A ten tak szybko zabierze głos i postawi nasz rząd przed nie lada zagwozdką? Jakoś sobie nie bardzo przypominam tego rodzaju ostrzeżeń ze strony naszych ekspertów rządowych czy mediów.

Tymczasem niemieckie media od co najmniej pół roku już to wieszczyły. Ktoś powie, że media to tylko media, a dziennikarze piszą różne rzeczy i czasami coś tam uda im się przewidzieć, coś zgadnąć, coś wydedukować, ale tak ogólnie to nie warto tego brać na serio. No tak, ale niemieckie media są jednak szczególne. Ich rola nie sprowadza się przecież do informowania (nie robią już tego od dawna, jeśli kiedykolwiek robiły). Ich rolą jest kształtowanie opinii i wpływanie na bieg wydarzeń. I one to potrafią w stopniu niespotykanym gdzie indziej. Również silniejsza niż gdzie indziej jest tam - i zawsze była - rola propagandy, co się oczywiście z tym pierwszym ściśle wiąże.

Sprawa jest w gruncie rzeczy bardzo prosta. Poprzez zmasowane oddziaływanie na opinię publiczną, urabianie jej, wymusza się w jakimś stopniu działania rządu. A rząd niemiecki jest akurat bardzo czuły na głos ludu - oczywiście tego prawomyślnego ludu (właściwie to powinno być "lewomyślnego"), bo jest tam również lud nieprawomyślny, z którym się zupełnie nie liczą. Tak że w efekcie trudno powiedzieć na ile ich media są tubą propagandową rządu, a na ile to raczej rząd jest posłusznym wykonawcą nacisków a czasami wręcz kreacji ze strony mediów. Jest tu jakby sprzężenie zwrotne.

Ale wracając do kwestii potrzeby śledzenia niemieckiej prasy. Już abstrahując od tych bardziej czy mniej trafnych przewidywać ich "dobrze poinformowanych" żurnalistów, które możemy ewentualnie zignorować - w końcu jasnowidzami nie są, a te ich prognozy też nie zawsze pokrywają się na pierwszy rzut oka z aktualną linią rządu i jego deklaracjami - to jednak nie możemy już ignorować występów w tychże mediach ich czołowych polityków. A nawet nie koniecznie tych czołowych, gdyż wiele ważnych informacji przemycanych jest najpierw przez polityków drugiego szeregu, na przykład posłów do Bundestagu czy niemieckich eurodeputowanych. Niestety ignoruje się u nas się wypowiedzi i jednych i drugich, o czym wielokrotnie się przekonywałem.

Szczególnie ważna wydaje się tu rola państwowej rozgłośni "Deutschlanfunk", która zwykle jako pierwsza robi tego rodzaju wywiady antycypujące jakieś ważne posunięcia w niemieckiej czy unijnej polityce, a czasami wręcz przechodzące do historii. Przykładem może tu być klasyczna już wypowiedź Martina Schulza o tym, że Polskę należy postawić "unter Aufsicht" (pod kuratelę). Tamta sprawa co prawda prawie natychmiast odbiła się głośnym echem w Polsce - bo też była to rzecz doprawdy kuriozalna - jednak większość tego rodzaju enuncjacji wydaje się zupełnie umykać uwadze naszych mediów i ekspertów, choć stanowią nierzadko czytelną zapowiedź tego, co w bliższej czy dalszej perspektywie zamierza zrobić Berlin i Bruksela, pomimo iż oficjalnie jeszcze swoich kart nie odkryli , a czasami wręcz głoszą coś przeciwnego.

I taką właśnie kolejną, moim zdaniem bardzo ważną wypowiedź niemieckiego polityka z CDU, Norberta Röttgena - przewodniczącego komisji spraw zagranicznych Bundstagu - znalazłem wczoraj w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk. Wywiad koncentruje się głównie na wyborach do Kongresu w USA, które w niemieckiej prasie okrzyknięte zostały już jako klęska Trumpa, choć wiadomo, że nic takiego w istocie nie miało miejsca. Ale jest tam też taki, dla nas o wiele ważniejszy fragment:
 

(...)
Münchenberg: Mimo wszystko powstaje pytanie, w jaki sposób Europejczycy mogą temu przeciwdziałać [chodzi o amerykańskie sankcje nałożone na Iran i na tych, którzy zechcą z tym krajem handlować; M.P.] Jest wiele apeli o zachowanie jedności, o europejską suwerenność i samodzielność. A z drugiej strony Europejczycy są mocno podzieleni, jeśli na przykład popatrzy się na to co się dzieje we Włoszech, na Węgrzech czy w Polsce. Nie ma jednolitej linii. Czy zatem Europejczycy rzeczywiście mają co przeciwstawić (tym innym graczom)?

Röttgen: Pytanie jest absolutnie uprawnione i ja także uważam, iż dość już się naanalizowaliśmy i musimy wreszcie dojść do jakichś wniosków końcowych, uwzględniając oczywiście sytuację, z jaką mamy obecnie w Europie do czynienia, czyli również ten brak jedności. Dlatego też rdzeń Europy, który pozostał jednością, a więc Francja, Niemcy i niektóre inne kraje, musi wreszcie wysunąć się na czoło i stworzyć jądro polityki zagranicznej Unii oraz utworzyć grupę, która odrzuci wreszcie różne narodowe niuanse i porozumie się w tym, co dla wspólnoty najistotniejsze, robiąc z tego politykę. Już dostatecznie długo nad tym deliberowaliśmy, przyszedł wreszcie czas na działania. W przeciwnym razie Europejczycy nie powinni się dziwić, że wszyscy inni, z tym ich agresywnym podejściem i równie agresywnym tonem, przejmują i kształtują politykę.
(...)"


- czytamy na deutschlandfunk.de.

Marian Panic

#REKLAMA_POZIOMA#

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT? Wiadomości
Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT?

Zaczęło się od homoseksualnego podrywu, a skończyło się na zarzutach defraudacji ponad 100 tys. złotych przez działaczy LGBT. Na naszych oczach dochodzi do rozpadu w polskim środowisku tęczy.

Przełomowe badania: Polak wpadł na trop życia na Wenus? Wiadomości
Przełomowe badania: Polak wpadł na trop życia na Wenus?

Polak przeprowadził jedne z najbardziej przełomowych w historii podboju wszechświata badania nad poszukiwaniem życia! W chmurach Wenus dr Janusz Pętkowski wraz z zespołem MIT odkrył fosfinę.

Jarosław Kaczyński: PiS wystawi na wybory do PE listy śmierci z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński: PiS wystawi na wybory do PE listy śmierci

– Te listy, które układamy do Europarlamentu, będą listami śmierci. Wszystko co mocne będzie tam włożone – powiedział w rozmowie z Anitą Gargas prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Kierwiński: Będzie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Polsce z ostatniej chwili
Kierwiński: Będzie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Polsce

Minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński poinformował w czwartek, że za kilka dni przedłożona zostanie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, którzy przebywają na terenie Polski.

Józefaciuk porównał religię do męskiego przyrodzenia. Nawet Czarzasty nie wytrzymał z ostatniej chwili
Józefaciuk porównał religię do męskiego przyrodzenia. Nawet Czarzasty nie wytrzymał

- Religia jest jak pewien męski organ. Jest całkiem w porządku, gdy ktoś go ma i jest z niego dumny. Ale jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nosem, to już mamy pewien problem  - powiedział poseł Marcin Józefaciuk z sejmowej mównicy.

Książę Harry zostanie deportowany? Polityczna burza wokół monarchy narasta z ostatniej chwili
Książę Harry zostanie deportowany? Polityczna burza wokół monarchy narasta

Administracja prezydenta Joe Bidena odrzuciła wezwanie do ujawnienia dokumentów wizowych księcia Harry'ego.

Rozważałem odebranie sobie życia - szokujące wyznanie byłego reprezentanta Anglii z ostatniej chwili
"Rozważałem odebranie sobie życia" - szokujące wyznanie byłego reprezentanta Anglii

Były reprezentant Anglii Stephen Warnock przyznał, że rozważał popełnienie samobójstwa po tym, jak skorzystał on ze złych porad finansowych.

WP: Kurski i Obajtek z jedynkami w ważnych regionach. Jest decyzja PiS z ostatniej chwili
WP: Kurski i Obajtek z "jedynkami" w ważnych regionach. Jest decyzja PiS

Komitet Polityczny PiS w czwartek po południu zatwierdził start Jacka Kurskiego i Daniela Obajtka w wyborach do Parlamentu Europejskiego – twierdzi serwis Wirtualna Polska.

Ukraiński minister rolnictwa podejrzany o korupcję: zapadła decyzja w sprawie jego przyszłości z ostatniej chwili
Ukraiński minister rolnictwa podejrzany o korupcję: zapadła decyzja w sprawie jego przyszłości

Podejrzany w sprawie korupcyjnej ukraiński minister polityki rolnej i żywności Mykoła Solski podał się do dymisji – poinformował w czwartek przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy Rusłan Stefanczuk.

Tusk ma problem? PE poparł listę projektów, na której znajduje się CPK z ostatniej chwili
Tusk ma problem? PE poparł listę projektów, na której znajduje się CPK

PE w głosowaniu w Strasburgu poparł zaktualizowaną listę strategicznych projektów infrastrukturalnych w Unii Europejskiej. Znalazł się na niej Centralny Port Komunikacyjny. Oznacza to, że budowa CPK będzie współfinansowana ze środków UE.

REKLAMA

N. Röttgen [CDU]: Francja i Niemcy muszą stworzyć politykę zagraniczną UE, która odrzuci narodowe niuanse

"(...) Rdzeń Europy, który pozostał jednością, a więc Francja, Niemcy i niektóre inne kraje, musi wreszcie wysunąć się na czoło i stworzyć jądro polityki zagranicznej Unii oraz utworzyć grupę, która odrzuci wreszcie różne narodowe niuanse i porozumie się w tym, co dla wspólnoty najistotniejsze, robiąc z tego politykę" - mówi Norbert Röttgen, polityk CDU i przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundstagu.
 N. Röttgen [CDU]: Francja i Niemcy muszą stworzyć politykę zagraniczną UE, która odrzuci narodowe niuanse
/ Norbert Röttgen, screen YT
Studiowanie niemieckiej prasy mainstreamowej to sprawa niewdzięczna, ale jednak ważna. Przekonuję się o tym codziennie, odkąd robię tę niemiecką "prasówkę". Ważna choćby dlatego, że w tych ich komunikatach prasowych, komentarzach, wywiadach, felietonach znaleźć można całkiem czytelne zapowiedzi tego, co niebawem w ich polityce nastąpi. I to nie tylko w polityce niemieckiej, bo to mogłoby nas mniej obchodzić, ale przede wszystkim w polityce unijnej, co nie pozostaje bez wpływu na Polskę. 

Trzeba to robić, trzeba śledzić ich prasę po to, abyśmy nie byli zaskakiwani, abyśmy się nie budzili - jak to się mówi - z ręką w nocniku. A nikt mi nie powie, że ta rzeczywistość w ostatnim czasie nas nie zaskakiwała. Przypomnę choćby tę hecę z "uruchomieniem przeciwko Polsce procedury z art. 7 Traktatu Unii, z czego wielu naszych "znawców" sobie pokpiwało. No bo cóż nam mogą zrobić, skoro Orban wszystko zawetuje? A czy ktoś tak naprawdę ostrzegał przed tym, że ta "skarga przeciwko Polsce" tak szybko wyląduje w Trybunale Sprawiedliwości UE? A ten tak szybko zabierze głos i postawi nasz rząd przed nie lada zagwozdką? Jakoś sobie nie bardzo przypominam tego rodzaju ostrzeżeń ze strony naszych ekspertów rządowych czy mediów.

Tymczasem niemieckie media od co najmniej pół roku już to wieszczyły. Ktoś powie, że media to tylko media, a dziennikarze piszą różne rzeczy i czasami coś tam uda im się przewidzieć, coś zgadnąć, coś wydedukować, ale tak ogólnie to nie warto tego brać na serio. No tak, ale niemieckie media są jednak szczególne. Ich rola nie sprowadza się przecież do informowania (nie robią już tego od dawna, jeśli kiedykolwiek robiły). Ich rolą jest kształtowanie opinii i wpływanie na bieg wydarzeń. I one to potrafią w stopniu niespotykanym gdzie indziej. Również silniejsza niż gdzie indziej jest tam - i zawsze była - rola propagandy, co się oczywiście z tym pierwszym ściśle wiąże.

Sprawa jest w gruncie rzeczy bardzo prosta. Poprzez zmasowane oddziaływanie na opinię publiczną, urabianie jej, wymusza się w jakimś stopniu działania rządu. A rząd niemiecki jest akurat bardzo czuły na głos ludu - oczywiście tego prawomyślnego ludu (właściwie to powinno być "lewomyślnego"), bo jest tam również lud nieprawomyślny, z którym się zupełnie nie liczą. Tak że w efekcie trudno powiedzieć na ile ich media są tubą propagandową rządu, a na ile to raczej rząd jest posłusznym wykonawcą nacisków a czasami wręcz kreacji ze strony mediów. Jest tu jakby sprzężenie zwrotne.

Ale wracając do kwestii potrzeby śledzenia niemieckiej prasy. Już abstrahując od tych bardziej czy mniej trafnych przewidywać ich "dobrze poinformowanych" żurnalistów, które możemy ewentualnie zignorować - w końcu jasnowidzami nie są, a te ich prognozy też nie zawsze pokrywają się na pierwszy rzut oka z aktualną linią rządu i jego deklaracjami - to jednak nie możemy już ignorować występów w tychże mediach ich czołowych polityków. A nawet nie koniecznie tych czołowych, gdyż wiele ważnych informacji przemycanych jest najpierw przez polityków drugiego szeregu, na przykład posłów do Bundestagu czy niemieckich eurodeputowanych. Niestety ignoruje się u nas się wypowiedzi i jednych i drugich, o czym wielokrotnie się przekonywałem.

Szczególnie ważna wydaje się tu rola państwowej rozgłośni "Deutschlanfunk", która zwykle jako pierwsza robi tego rodzaju wywiady antycypujące jakieś ważne posunięcia w niemieckiej czy unijnej polityce, a czasami wręcz przechodzące do historii. Przykładem może tu być klasyczna już wypowiedź Martina Schulza o tym, że Polskę należy postawić "unter Aufsicht" (pod kuratelę). Tamta sprawa co prawda prawie natychmiast odbiła się głośnym echem w Polsce - bo też była to rzecz doprawdy kuriozalna - jednak większość tego rodzaju enuncjacji wydaje się zupełnie umykać uwadze naszych mediów i ekspertów, choć stanowią nierzadko czytelną zapowiedź tego, co w bliższej czy dalszej perspektywie zamierza zrobić Berlin i Bruksela, pomimo iż oficjalnie jeszcze swoich kart nie odkryli , a czasami wręcz głoszą coś przeciwnego.

I taką właśnie kolejną, moim zdaniem bardzo ważną wypowiedź niemieckiego polityka z CDU, Norberta Röttgena - przewodniczącego komisji spraw zagranicznych Bundstagu - znalazłem wczoraj w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk. Wywiad koncentruje się głównie na wyborach do Kongresu w USA, które w niemieckiej prasie okrzyknięte zostały już jako klęska Trumpa, choć wiadomo, że nic takiego w istocie nie miało miejsca. Ale jest tam też taki, dla nas o wiele ważniejszy fragment:
 

(...)
Münchenberg: Mimo wszystko powstaje pytanie, w jaki sposób Europejczycy mogą temu przeciwdziałać [chodzi o amerykańskie sankcje nałożone na Iran i na tych, którzy zechcą z tym krajem handlować; M.P.] Jest wiele apeli o zachowanie jedności, o europejską suwerenność i samodzielność. A z drugiej strony Europejczycy są mocno podzieleni, jeśli na przykład popatrzy się na to co się dzieje we Włoszech, na Węgrzech czy w Polsce. Nie ma jednolitej linii. Czy zatem Europejczycy rzeczywiście mają co przeciwstawić (tym innym graczom)?

Röttgen: Pytanie jest absolutnie uprawnione i ja także uważam, iż dość już się naanalizowaliśmy i musimy wreszcie dojść do jakichś wniosków końcowych, uwzględniając oczywiście sytuację, z jaką mamy obecnie w Europie do czynienia, czyli również ten brak jedności. Dlatego też rdzeń Europy, który pozostał jednością, a więc Francja, Niemcy i niektóre inne kraje, musi wreszcie wysunąć się na czoło i stworzyć jądro polityki zagranicznej Unii oraz utworzyć grupę, która odrzuci wreszcie różne narodowe niuanse i porozumie się w tym, co dla wspólnoty najistotniejsze, robiąc z tego politykę. Już dostatecznie długo nad tym deliberowaliśmy, przyszedł wreszcie czas na działania. W przeciwnym razie Europejczycy nie powinni się dziwić, że wszyscy inni, z tym ich agresywnym podejściem i równie agresywnym tonem, przejmują i kształtują politykę.
(...)"


- czytamy na deutschlandfunk.de.

Marian Panic

#REKLAMA_POZIOMA#


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe