[Tylko u nas] dr Gajewski: "Wbrew pozorom to, kto został szefem KE, ma ograniczone znaczenie dla Polski"
![[Tylko u nas] dr Gajewski: "Wbrew pozorom to, kto został szefem KE, ma ograniczone znaczenie dla Polski"](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/35045.jpg)
Wbrew pozorom to, kto został szefem Komisji Europejskiej, ma dość ograniczone znaczenie dla Polski. Ursula von der Leyen jest taką samą kandydatką na przewodniczącą KE, jak poprzedni szefowie tego gremium i jego wiceprzewodniczący. To kandydatka europejskiego establishmentu, która została wyłoniona w kompromisie na przecięciu gry największych państw w Unii i europejskich rodzin politycznych. Nie ma w tym przypadku, że obecna szefowa Komisji Europejskiej jest Niemką i reprezentuje Europejską Partię Ludową, a w tym samym czasie Włoch z Socjalistów i Demokratów zostaje przewodniczącym Parlamentu Europejskiego
- twierdzi dr Gajewski. W jego opinii standardy europejskiego establishmentu, którego von der Leyen jest przedstawicielką, zostaną zachowane - będzie ona kontynuowała politykę utrwaloną przez poprzednich przewodniczących Komisji Europejskiej wobec wszystkich państw członkowskich, a w kwestii praworządności nowa przewodnicząca będzie tak samo konsekwentna, jak jej poprzednicy.
Zresztą von der Leyen sama kilkakrotnie się o tym wypowiadała i jest zwolenniczką twardego kursu wobec wszystkich naruszeń zobowiązań traktatowych przez państwa członkowskie
- podkreśla ekspert. Zapytany, dlaczego w takim razie delegacja PiS poparła von der Leyen, odparł, że "wynika to z bardzo racjonalnej oceny rzeczywistości".
PiS nie mogło zrobić nic mądrzejszego i bardziej korzystnego dla samego siebie i dla Polski. Pamiętajmy, że PiS jest w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Nie jest to najmniejsza grupa w PE, ale nie jest też to grupa bardzo silna. Z tego względu głos Prawa i Sprawiedliwości w Parlamencie Europejskim nie był całkiem poważnie traktowany. Popierając kandydatkę europejskiego mainstreamu, PiS trochę samo do tego mainstreamu wchodzi i stawia się w pozycji nie wiecznego oponenta, nie partii europejskiego marginesu, ale przeciwnie – partii, która bierze udział w dużej polityce europejskiej i może zgłaszać pewne roszczenia, które mają szansę być wysłuchane
- tłumaczy Gajewski. W rozmowie poruszono także temat relacji UE - Rosja. Czy coś się w nich zmieni pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen, która nawołuje do ostrego kursu wobec Kremla?
W samej CDU, ale i Europejskiej Partii Ludowej panuje pewien dwugłos w stosunku do Rosji. Jeden z tzw. Spitzenkandidatów, czyli kandydatów na przewodniczącego Komisji Europejskiej ogłoszonych w kampanii wyborczej do PE, Manfred Weber z Europejskiej Partii Ludowej wielokrotnie wypowiadał się zdecydowanie o Rosji i zapewniał, że jednym z głównych jego celów będzie zablokowanie projektu Nord Stream 2
- twierdzi nasz rozmówca. Jego zdaniem to, co mówi Von der Leyen na temat Rosji, nie jest tak stanowcze, jak słowa Webera, ale wpisuje się w jedno z dwóch stanowisk, które jest równoprawne. Natomiast czy coś się zmieni w relacjach z Rosją, "jeszcze tego nie wiemy".
Pamiętajmy, że w UE panuje też inne podejście do Rosji. Za współpracą i łagodnym kursem, wobec tego kraju opowiadają się m.in. Węgry i Włochy. Znaczna część europejskiego establishmentu również woli widzieć w Rosji partnera do dobrego biznesu niż zagrożenie ze Wschodu
- konkluduje dr Sebastian Gajewski.

#REKLAMA_POZIOMA#