Dla Zachodu liczy się, że PiS rządzi

W ubiegłym tygodniu udzieliłem wywiadu red. Michałowi Kolanko dla telewizji "Rzeczpospolitej". Zachęcam do przeczytania spisanej rozmowy.
Dzień dobry, Michał Kolanko, dzisiaj moim i Państwa gościem jest Ryszard Czarnecki, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, witam serdecznie. 
- Witam pana, witam Państwa 
Chciałem zapytać o Unię Europejską, bo ten temat w polskich mediach, pojawiał się dość często. Teraz jest go trochę mniej, bo nie ma Komisji Europejskiej. Nie rozpoczęła jeszcze pracy. I myśli pan, że to przeszkadza samej Unii Europejskiej w jej działaniu? 
- Złośliwi wskazują na fakt, iż przez prawie 1,5 roku nie było rządu w Belgii i specjalnie nikt tego nie zauważył, a Królestwo Belgii funkcjonowało całkiem dobrze. Nie wiem czy to jest analogia. Komisja Europejska miała powstać 1 listopada, ale po raz pierwszy w historii Unii Europejskiej i EWG Parlament Europejski zawetował troje kandydatów na komisarzy - czy mówiąc językiem biurokracji europejskiej – komisarzy desygnowanych. Mówię o kandydaturach z Francji, Belgii i Rumunii. Zresztą po raz pierwszy kandydatury z tych krajów zostały zawetowane i to spowodowało przesuniecie się wszystkiego w czasie. Komentatorzy mówią, że ta nowa Komisja może być nawet od 1 stycznia . Natomiast wydaje się, że pani przewodnicząca wybrana w lipcu, Ursula von der Leyen tutaj spina tego rumaka unijnego.  Przyspieszyły prace w samym europarlamencie nad przesłuchaniem kolejnych kandydatów z Paryża, Bukaresztu i Budapesztu. I myślę, że w przyszłym tygodniu w Strasburgu odbędzie się głosowanie, które zdecyduje o tym, czy nowa Komisja będzie powołana czy też nie. Uwaga, sam fakt, że ono się odbędzie w przyszłym tygodniu daje szansę, że Komisja będzie powołana od 1 grudnia. Ale nie daje pewności, ponieważ jak słyszę, a słyszę to chociażby od socjalistów – niektórzy socjaliści, którzy głosowali na przewodniczącą von der Leyen – są sfrustrowani tym, że na przykład komisarz z Rumunii miał być socjalistą, a jest związany z chadecją rządzącego prezydenta Iohannisa z mniejszości niemieckiej, że komisarz z Francji miał być od liberałów, a jest nim kandydat - dwukrotny minister w rządach prawicy, Republikanów, tutaj zatem jest pole do frustracji liberałów. Myślę, że kandydaci pani von der Leyen uzyskają zaufanie, cała Komisja – bo tu się głosuje „en bloc”- jako całość. Wydaje mi się, że ma duże na to szanse. Ale pewności nie mam. 
A z naszego punktu widzenia, czy z punktu widzenia polskiej polityki zagranicznej pytanie jest czy to ma wpływ na proces tworzenia nowego budżetu unijnego? 
- Dobre pytanie. Ja powiem tak, dla nas lepiej jest, żeby nowa Komisja szybko powstała, bo taka tymczasowość, zawieszenie, funkcjonowanie starej (w sensie funkcji, oczywiście, nie wiekowym) i to, gdy wypowiada się na temat Polski jest jak odgrzewanie starych kotletów: kwestie praworządności i tak dalej. To nie jest zdrowe i adekwatne do obecnej sytuacji. Natomiast co do budżetu, generalnie (...)nie ma to większego znaczenia, ponieważ wszyscy wiedzą, że te negocjacje będą się odbywały za prezydencji chorwackiej w pierwszej połowie przyszłego roku, a będą finiszować – trochę wbrew temu, co mówił premier Morawiecki – uważam, że do końca przyszłego roku ten budżet na siedem lat będzie już sfinalizowany. Myślę, że tak jak ja mówiłem - budżet unijny na lata 2021-2027 będzie decydowany za prezydencji niemieckiej czyli w drugiej połowie przyszłego roku. 
Skoro już o panu premierze Morawieckim mowa, to jak wygląda to przesunięcie strukturalne w ramach rządu? Czy to, że pan Konrad Szymański, dotychczasowy wiceszef MSZ będzie – jest, będzie, jeśli rząd uzyska wotum zaufania we wtorkowym głosowaniu – rozpocznie formalnie swoją pracę  jako minister w Kancelarii Premiera to dobra zmiana czy nie? 
- To jest zalegalizowanie, sformalizowanie stanu istniejącego. Bo przypomnę, o ile w Rumunii na przykład to prezydent jeździł na szczyty unijne, na posiedzenia Rady Europejskiej i reprezentował swój kraj, o tyle w Polsce utarło się, ze prezydent Duda nas reprezentuje na szczytach NATO i zajmuje się kwestiami euroatlantyckimi, w  tym polsko-amerykańskimi bardzo mocno. Natomiast premier Morawiecki, a wcześniej pani premier Beata Szydło reprezentowali Polskę na szczytach unijnych i zawsze towarzyszył premierowi Morawieckiemu były europoseł, mój kolega, Konrad Szymański, który teraz będzie w zasadzie robił to samo w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a nie w MSZ. Myślę, że tutaj nie ma rewolucji, to jest sformalizowanie stanu obecnego. A co do porównania z tym, co jest w Europie, to powiem, że tam są trzy modele. Albo taki, jak do tej pory był czyli minister do spraw europejskich jest w MSZ, albo to jest rzecz wyodrębniona, na przykład we Francji – pani Nathalie Loiseau czyli obecna szefowa frakcji Macrona w europarlemencie, była jeszcze do czerwca francuskim ministrem spraw europejskich, albo tak jak teraz w Polsce jest to strukturalnie umieszczone w Kancelarii Premiera. Każdy model ma swoje plusy i też minusy. Uważam, że to, co jest rewolucji nie czyni. 
Jeśli chodzi o sam rząd – jutro expose oczywiście. I z tych nieoficjalnych słów, które padają ze strony administracji premiera Morawieckiego wynika, że będzie też nacisk na sprawy europejskie – i jak to wygląda z pana perspektywy, o co obozowi polskiej prawicy chodzi w Europie? Rozumiem, że chodzi o takie sprawy jak budżet, polityka spójności, pewnie jeszcze kwestii dotyczących działań z klimatem i sprawami energetycznymi? 
- Tak, trafił pan w sedno w dwóch trzecich. Bo niemal wprost jutro premier Morawiecki podczas swojego expose, bardzo oczekiwanego także w Europie, poruszy po pierwsze generalnie kwestię – o czym pan nie wspomniał – poprawy relacji z Unią Europejską . I myślę, że to już się dokonuje. Myśmy poparli panią Ursulę von der Leyen, ona dzięki nam została przewodniczącą Komisji Europejskiej, wygrała dziewięcioma głosami, a  26 europosłów PiS-u ją poparło, więc dzięki nam nią została. A druga kwestia – budżetu wieloletniego 2021-2027 i wreszcie kwestia trzecia – polityka klimatyczna. Tutaj, mówiąc wprost, po to następuje ta zmiana, w jakiejś mierze strukturalna, a także personalna w rządzie. Po to ministerstwo obejmuje Michał Kurtyka, który jest osobą bardzo dobrze ocenianą w Unii Europejskiej, nawet w kręgu szerszym międzynarodowym – wracam ze szczytu ONZ w Kenii i tam dziwiono się właśnie, że nie został naszym kandydatem na jedną z agend ONZ, która zajmuje się sprawami klimatycznymi. A mówią, że miałby duże szanse wygrać. Jest autorem, ojcem chrzestnym dobrej Konferencji Klimatycznej w Katowicach, w grudniu przed rokiem - i w moim przekonaniu ta właśnie  osoba, która zna obce języki, ma dobre relacje z Unią Europejską, może łagodzić napięcia, które się pojawią .Bo nie ma co ukrywać, pan Timmermans teraz zajmuje się klimatem, polityką klimatyczną i nie będzie tutaj raczej lał oliwę na wzburzone morze. Pan minister Kurtyka będzie takim dobrym, nie chcę powiedzieć „lodołamaczem”, przeciwnie nie będzie to „ice-breaker”, ale raczej osoba, która będzie się starała łagodzić te konflikty, walczyć o polskie interesy. Kwestia trzecia, jak powiedziałem, to kwestia budżetu. Kwestia poprawy relacji w z Unią Europejską , budżet i klimat. 
Mówi Pan, że expose będzie uważne słuchane w Europie. A pana koledzy, koleżanki ze Strasburga dzwonią, esemesują, pytają, co będzie w expose? 
- Przede wszystkim ci, którzy nie do końca wierzyli w to, że Prawo i Sprawiedliwość będzie kontynuować misję rządzenia Polską, w tej chwili pogodzili się z faktem. Prawdę mówiąc, przy całym szacunku dla polskiego Senatu – akurat Platforma chciała go zlikwidować przed laty , a ja zawsze byłem za tym, żeby z punktu widzenia historii Polski tę instytucję zachować- ale wyniki wyborów do Senatu specjalnie nie są tam komentowane. Zachód jest pragmatyczny – kto rządzi? Rządzi PiS. To się liczy dla Zachodu. Na pewno expose będzie tutaj istotne. Bardzo często moi koledzy np. z Niemiec eksponowali tutaj różne elementy spektakularne – typu usunięcie flagi z KPRM-u lub jakieś poszczególne wypowiedzi posłów z PiS, takie bardzo powiedziałbym euronegatywistyczne, chociaż tych osób już nie ma w polskim parlamencie. Myślę więc, że pan premier Morawiecki położy nacisk, żeby pokazać, że Polska jest integralną częścią Wspólnoty Europejskiej. 
A wracając do Senatu, dobrze że pan o tym wspomniał. Jest kwestia, że teraz zmienił się trochę układ sił, profesor Tomasz Grodzki z Platformy Obywatelskiej jest teraz Marszałkiem Senatu i od razu pojawiła się kwestia, o której też pan wspomniał - relacji ze Stanami Zjednoczonymi, bo profesor Grodzki zapowiedział, wprawdzie później troszkę złagodził, ale najpierw zapowiedział, że pojedzie do Stanów  Zjednoczonych i będzie tam miał własną agendę – tak to zrozumiałem. Później mówił, że w porozumieniu z MSZ i tak dalej. Ale jak pan sadzi, to jest dobry pomysł - bo Senat zajmuje się Polonią - żeby Marszałek profesor Grodzki jeździł do Stanów z własną agendą?
- Będzie jeździł, żeby spotykać się z Polakami w Ameryce. To jest jego obowiązek już od czasów II RP – Marszałek Senatu, trzecia osoba w państwie ma formalny obowiązek kontaktować się i wspierać Polaków poza granicami kraju. Zresztą rząd Prawa i Sprawiedliwości przesunął istotne środki z MSZ do Senatu właśnie po to, żeby wspierać Polaków poza granicami kraju. 
Chyba teraz tego politycy PiS trochę żałują? 
- Pytanie czy taka konstrukcja Senatu jaka jest utrzyma się do końca kadencji? Tego nie wiemy. Natomiast wracając do pytania – to myślę, że to duży błąd pana Marszałka Grodzkiego, bo on się wpisał w te nieszczęsne i źle przez Polaków przyjmowane, także przez wyborców opozycji, takie pohukiwania opozycji, że „dziś ulica, jutro zagranica”. Polacy nawet jeśli nie głosują na Prawo i Sprawiedliwości, to źle oceniają tych, którzy skarżą się na własny kraj do obcych – obojętnie czy są to Niemcy czy Unia Europejska czy są to Francuzi czy Amerykanie. Wszedł więc w kiepską koleinę. 
Potem złagodził swoje wypowiedzi. 
- Bo zrozumiał, że popełnił błąd, przeszarżował. Natomiast politykę zagraniczną uprawia oczywiście rząd. W Skandynawii dla odmiany jest praktyka, że parlament ma istotny wpływ na politykę zagraniczną, ale uwaga, tutaj przede wszystkim mówimy w kontekście Sejmu – szwedzki Riksdag czy parlament duński, fiński, a zwłaszcza szwedzki i  fiński – w obu krajach akces do UE i jego warunki, każdy rozdział  akceptował tam właśnie parlament. To jest tradycja skandynawska, nie polska. Marszałek Grodzki ma duże ambicje polityczne, chce, żeby Senat był takim elementem opozycji wobec władzy – i myślę, że to nie jest dobre dla autorytetu Senatu. 
Wracając jeszcze na chwilę do samego Senatu, to wielokrotnie przez ostatnie lata spotkał się pan z tekstami, z pytaniami od dziennikarzy dotyczącymi końca demokracji w Polsce – taka teza była wielokrotnie powtarzana w wielu mediach zachodnich – te nagłówki potem w jakimś sensie wracają. Może pan spotkał się z taką sytuacją, że na przykład dziennikarze mówili, pytali pana – że skoro w Senacie wygrała opozycja, to czy ta demokracja ma się lepiej? Czy to zmieni obraz Polski w oczach mediów zachodnich?
- Na pewno to zakłóciło tę narrację opozycji, która mówiła, że jest „kaczyzm”, dyktatura, nie ma demokracji, a tutaj okazuje się, że  w tej rzekomej dyktaturze Senat pada łupem opozycji – więc to było zupełnie niezborne. W moim przekonaniu trzeba liczyć się z faktami  - opozycja przejęła Senat, natomiast jednocześnie zaprzeczyła swojej głównej tezie, że w Polsce nie ma demokracji, bo gdyby nie było demokracji, to senat byłby w rękach Prawa i Sprawiedliwości. 
Na koniec jeszcze ostatnie pytanie w tym czwórboju wyborczym – o wybory prezydenckie. Wszystko wskazuje na to, że kandydatką Koalicji Obywatelskiej, czyli największej jeszcze w tej chwili formacji opozycyjnej, będzie pani Małgorzata Kidawa-Błońska,  Platforma musi się jeszcze namyślić, że tak się wyrażę. Jak Pan myśli, czy to pole spraw zagranicznych będzie przedmiotem starcia pomiędzy prezydentem Andrzejem Dudą a kandydatką Koalicji Obywatelskiej i innymi kandydatami? 
- Tak, myślę, że tak. Ja oczywiście nie mówię, że to jest priorytet – może temat numer pięć, sześć czy siedem w kampanii każdej. Nie ma co do tego złudzeń. Prawdopodobnie wszędzie,  w Ameryce, w Polsce jest tak, że sprawy zagraniczne nie decydują o wyniku wyborów. Ale mogą mieć na to wpływ. Powiem wprost, prezydent Duda w tym obszarze zdecydowanie góruje, bo pani marszałek, wicemarszałek, rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska, gdy chodzi o politykę zagraniczną kompletnie nie zaistniała, a  tutaj sukcesy doktora Andrzeja Dudy są bardzo duże, gdy chodzi o kwestie NATO – to za jego kadencji pojawili się w Polsce w dużej liczbie żołnierze amerykańscy, a mamy specjalne relacje polsko-amerykańskie – zniesienie wiz. Jednym słowem Pan Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej będzie tutaj wyraźnie punktował. A inni kandydaci tych atutów nie mają. 
O tym, jak będzie wyglądała ta kampania zobaczymy w najbliższym czasie. Jutro mija termin zgłaszania kandydatów w Platformie Obywatelskiej, jutro też expose premiera Morawieckiego, które będziemy szeroko komentować. Teraz już dziękuję bardzo za rozmowę, Państwa i moim gościem dzisiaj był europoseł Prawa i Sprawiedliwości. Dziękuję  bardzo. 
- Dziękuję bardzo. 

 

POLECANE
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje z ostatniej chwili
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje

Policja potwierdziła odnalezienie ciała 57-letniego Tadeusza Dudy, który od piątku był poszukiwany w związku ze strzelaniną w Starej Wsi koło Limanowej. Mężczyzna zastrzelił swoją córkę i zięcia, po czym uciekł.

Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina tylko u nas
Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina

UE przedłużyła o kolejne sześć miesięcy obowiązywanie 17 pakietów sankcyjnych nałożonych do tej pory na Rosję w związku z jej agresją przeciwko Ukrainie. Za głosowały nawet Węgry i Słowacja, które blokują przyjęcie 18. pakietu. Ale to nie tylko Fico i Orban starają się, by Rosja zbyt boleśnie nie odczuła sankcji europejskich.

Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec Wiadomości
Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec

Polscy żandarmi wojskowi pomagają Straży Granicznej odbierać od niemieckich służb nielegalnych migrantów. Przekazane dane tożsamości mają często opierać się wyłącznie na słowach zatrzymanych – alarmuje informator cytowany przez Dariusza Mateckiego.

Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń polityka
Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń

Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał telefonicznie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem o irańskim programie nuklearnym i Ukrainie - poinformował we wtorek Pałac Elizejski. Kreml podał, że była to pierwsza rozmowa polityków od 2022 roku. W lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła agresję na Ukrainę.

Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich

Roman Giertych nie uznaje wyroku Sądu Najwyższego. Co więcej poseł KO w swoim wpisie w mediach społecznościowych obraził sędziów SN.

To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat Wiadomości
To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat

NASA ogłosiła wyjątkową informację. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) wykonał pierwsze w historii bezpośrednie zdjęcie egzoplanety. Chodzi o planetę znajdującą się poza naszym Układem Słonecznym. To ogromny krok naprzód w badaniach nad odległymi światami krążącymi wokół innych gwiazd.

Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu Wiadomości
Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu

Iga Świątek awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym polska tenisistka wygrała we wtorek w Londynie z Rosjanką Poliną Kudiermietową 7:5, 6:1.

Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej Wiadomości
Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej

Od początku lipca Grecja wprowadza sezonową opłatę, która ma ograniczyć nadmierny napływ turystów na najpopularniejsze wyspy archipelagu Cyklady. Dodatkowe koszty poniosą pasażerowie rejsów wycieczkowych zmierzających m.in. na Mykonos i Santorini - poinformowało greckie ministerstwo finansów.

Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da z ostatniej chwili
Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da

Blisko 90 proc. ankietowanych nie zauważyło żadnych nieprawidłowości w przeprowadzaniu ostatnich wyborów prezydenckich - wynika z sondażu CBOS. Przekonanie, że wystąpiły jakieś nieprawidłowości wyraziło 5 proc. badanych. Również 5 proc, nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii.

Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci Wiadomości
Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci

Do groźnego wypadku doszło we wtorek rano, około godziny 9:15, na drodze krajowej nr 16 w miejscowości Probark w gminie Mrągowo (woj. warmińsko-mazurskie). W zderzeniu dwóch samochodów ucierpiało siedem osób, w tym troje dzieci.

REKLAMA

Dla Zachodu liczy się, że PiS rządzi

W ubiegłym tygodniu udzieliłem wywiadu red. Michałowi Kolanko dla telewizji "Rzeczpospolitej". Zachęcam do przeczytania spisanej rozmowy.
Dzień dobry, Michał Kolanko, dzisiaj moim i Państwa gościem jest Ryszard Czarnecki, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, witam serdecznie. 
- Witam pana, witam Państwa 
Chciałem zapytać o Unię Europejską, bo ten temat w polskich mediach, pojawiał się dość często. Teraz jest go trochę mniej, bo nie ma Komisji Europejskiej. Nie rozpoczęła jeszcze pracy. I myśli pan, że to przeszkadza samej Unii Europejskiej w jej działaniu? 
- Złośliwi wskazują na fakt, iż przez prawie 1,5 roku nie było rządu w Belgii i specjalnie nikt tego nie zauważył, a Królestwo Belgii funkcjonowało całkiem dobrze. Nie wiem czy to jest analogia. Komisja Europejska miała powstać 1 listopada, ale po raz pierwszy w historii Unii Europejskiej i EWG Parlament Europejski zawetował troje kandydatów na komisarzy - czy mówiąc językiem biurokracji europejskiej – komisarzy desygnowanych. Mówię o kandydaturach z Francji, Belgii i Rumunii. Zresztą po raz pierwszy kandydatury z tych krajów zostały zawetowane i to spowodowało przesuniecie się wszystkiego w czasie. Komentatorzy mówią, że ta nowa Komisja może być nawet od 1 stycznia . Natomiast wydaje się, że pani przewodnicząca wybrana w lipcu, Ursula von der Leyen tutaj spina tego rumaka unijnego.  Przyspieszyły prace w samym europarlamencie nad przesłuchaniem kolejnych kandydatów z Paryża, Bukaresztu i Budapesztu. I myślę, że w przyszłym tygodniu w Strasburgu odbędzie się głosowanie, które zdecyduje o tym, czy nowa Komisja będzie powołana czy też nie. Uwaga, sam fakt, że ono się odbędzie w przyszłym tygodniu daje szansę, że Komisja będzie powołana od 1 grudnia. Ale nie daje pewności, ponieważ jak słyszę, a słyszę to chociażby od socjalistów – niektórzy socjaliści, którzy głosowali na przewodniczącą von der Leyen – są sfrustrowani tym, że na przykład komisarz z Rumunii miał być socjalistą, a jest związany z chadecją rządzącego prezydenta Iohannisa z mniejszości niemieckiej, że komisarz z Francji miał być od liberałów, a jest nim kandydat - dwukrotny minister w rządach prawicy, Republikanów, tutaj zatem jest pole do frustracji liberałów. Myślę, że kandydaci pani von der Leyen uzyskają zaufanie, cała Komisja – bo tu się głosuje „en bloc”- jako całość. Wydaje mi się, że ma duże na to szanse. Ale pewności nie mam. 
A z naszego punktu widzenia, czy z punktu widzenia polskiej polityki zagranicznej pytanie jest czy to ma wpływ na proces tworzenia nowego budżetu unijnego? 
- Dobre pytanie. Ja powiem tak, dla nas lepiej jest, żeby nowa Komisja szybko powstała, bo taka tymczasowość, zawieszenie, funkcjonowanie starej (w sensie funkcji, oczywiście, nie wiekowym) i to, gdy wypowiada się na temat Polski jest jak odgrzewanie starych kotletów: kwestie praworządności i tak dalej. To nie jest zdrowe i adekwatne do obecnej sytuacji. Natomiast co do budżetu, generalnie (...)nie ma to większego znaczenia, ponieważ wszyscy wiedzą, że te negocjacje będą się odbywały za prezydencji chorwackiej w pierwszej połowie przyszłego roku, a będą finiszować – trochę wbrew temu, co mówił premier Morawiecki – uważam, że do końca przyszłego roku ten budżet na siedem lat będzie już sfinalizowany. Myślę, że tak jak ja mówiłem - budżet unijny na lata 2021-2027 będzie decydowany za prezydencji niemieckiej czyli w drugiej połowie przyszłego roku. 
Skoro już o panu premierze Morawieckim mowa, to jak wygląda to przesunięcie strukturalne w ramach rządu? Czy to, że pan Konrad Szymański, dotychczasowy wiceszef MSZ będzie – jest, będzie, jeśli rząd uzyska wotum zaufania we wtorkowym głosowaniu – rozpocznie formalnie swoją pracę  jako minister w Kancelarii Premiera to dobra zmiana czy nie? 
- To jest zalegalizowanie, sformalizowanie stanu istniejącego. Bo przypomnę, o ile w Rumunii na przykład to prezydent jeździł na szczyty unijne, na posiedzenia Rady Europejskiej i reprezentował swój kraj, o tyle w Polsce utarło się, ze prezydent Duda nas reprezentuje na szczytach NATO i zajmuje się kwestiami euroatlantyckimi, w  tym polsko-amerykańskimi bardzo mocno. Natomiast premier Morawiecki, a wcześniej pani premier Beata Szydło reprezentowali Polskę na szczytach unijnych i zawsze towarzyszył premierowi Morawieckiemu były europoseł, mój kolega, Konrad Szymański, który teraz będzie w zasadzie robił to samo w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a nie w MSZ. Myślę, że tutaj nie ma rewolucji, to jest sformalizowanie stanu obecnego. A co do porównania z tym, co jest w Europie, to powiem, że tam są trzy modele. Albo taki, jak do tej pory był czyli minister do spraw europejskich jest w MSZ, albo to jest rzecz wyodrębniona, na przykład we Francji – pani Nathalie Loiseau czyli obecna szefowa frakcji Macrona w europarlemencie, była jeszcze do czerwca francuskim ministrem spraw europejskich, albo tak jak teraz w Polsce jest to strukturalnie umieszczone w Kancelarii Premiera. Każdy model ma swoje plusy i też minusy. Uważam, że to, co jest rewolucji nie czyni. 
Jeśli chodzi o sam rząd – jutro expose oczywiście. I z tych nieoficjalnych słów, które padają ze strony administracji premiera Morawieckiego wynika, że będzie też nacisk na sprawy europejskie – i jak to wygląda z pana perspektywy, o co obozowi polskiej prawicy chodzi w Europie? Rozumiem, że chodzi o takie sprawy jak budżet, polityka spójności, pewnie jeszcze kwestii dotyczących działań z klimatem i sprawami energetycznymi? 
- Tak, trafił pan w sedno w dwóch trzecich. Bo niemal wprost jutro premier Morawiecki podczas swojego expose, bardzo oczekiwanego także w Europie, poruszy po pierwsze generalnie kwestię – o czym pan nie wspomniał – poprawy relacji z Unią Europejską . I myślę, że to już się dokonuje. Myśmy poparli panią Ursulę von der Leyen, ona dzięki nam została przewodniczącą Komisji Europejskiej, wygrała dziewięcioma głosami, a  26 europosłów PiS-u ją poparło, więc dzięki nam nią została. A druga kwestia – budżetu wieloletniego 2021-2027 i wreszcie kwestia trzecia – polityka klimatyczna. Tutaj, mówiąc wprost, po to następuje ta zmiana, w jakiejś mierze strukturalna, a także personalna w rządzie. Po to ministerstwo obejmuje Michał Kurtyka, który jest osobą bardzo dobrze ocenianą w Unii Europejskiej, nawet w kręgu szerszym międzynarodowym – wracam ze szczytu ONZ w Kenii i tam dziwiono się właśnie, że nie został naszym kandydatem na jedną z agend ONZ, która zajmuje się sprawami klimatycznymi. A mówią, że miałby duże szanse wygrać. Jest autorem, ojcem chrzestnym dobrej Konferencji Klimatycznej w Katowicach, w grudniu przed rokiem - i w moim przekonaniu ta właśnie  osoba, która zna obce języki, ma dobre relacje z Unią Europejską, może łagodzić napięcia, które się pojawią .Bo nie ma co ukrywać, pan Timmermans teraz zajmuje się klimatem, polityką klimatyczną i nie będzie tutaj raczej lał oliwę na wzburzone morze. Pan minister Kurtyka będzie takim dobrym, nie chcę powiedzieć „lodołamaczem”, przeciwnie nie będzie to „ice-breaker”, ale raczej osoba, która będzie się starała łagodzić te konflikty, walczyć o polskie interesy. Kwestia trzecia, jak powiedziałem, to kwestia budżetu. Kwestia poprawy relacji w z Unią Europejską , budżet i klimat. 
Mówi Pan, że expose będzie uważne słuchane w Europie. A pana koledzy, koleżanki ze Strasburga dzwonią, esemesują, pytają, co będzie w expose? 
- Przede wszystkim ci, którzy nie do końca wierzyli w to, że Prawo i Sprawiedliwość będzie kontynuować misję rządzenia Polską, w tej chwili pogodzili się z faktem. Prawdę mówiąc, przy całym szacunku dla polskiego Senatu – akurat Platforma chciała go zlikwidować przed laty , a ja zawsze byłem za tym, żeby z punktu widzenia historii Polski tę instytucję zachować- ale wyniki wyborów do Senatu specjalnie nie są tam komentowane. Zachód jest pragmatyczny – kto rządzi? Rządzi PiS. To się liczy dla Zachodu. Na pewno expose będzie tutaj istotne. Bardzo często moi koledzy np. z Niemiec eksponowali tutaj różne elementy spektakularne – typu usunięcie flagi z KPRM-u lub jakieś poszczególne wypowiedzi posłów z PiS, takie bardzo powiedziałbym euronegatywistyczne, chociaż tych osób już nie ma w polskim parlamencie. Myślę więc, że pan premier Morawiecki położy nacisk, żeby pokazać, że Polska jest integralną częścią Wspólnoty Europejskiej. 
A wracając do Senatu, dobrze że pan o tym wspomniał. Jest kwestia, że teraz zmienił się trochę układ sił, profesor Tomasz Grodzki z Platformy Obywatelskiej jest teraz Marszałkiem Senatu i od razu pojawiła się kwestia, o której też pan wspomniał - relacji ze Stanami Zjednoczonymi, bo profesor Grodzki zapowiedział, wprawdzie później troszkę złagodził, ale najpierw zapowiedział, że pojedzie do Stanów  Zjednoczonych i będzie tam miał własną agendę – tak to zrozumiałem. Później mówił, że w porozumieniu z MSZ i tak dalej. Ale jak pan sadzi, to jest dobry pomysł - bo Senat zajmuje się Polonią - żeby Marszałek profesor Grodzki jeździł do Stanów z własną agendą?
- Będzie jeździł, żeby spotykać się z Polakami w Ameryce. To jest jego obowiązek już od czasów II RP – Marszałek Senatu, trzecia osoba w państwie ma formalny obowiązek kontaktować się i wspierać Polaków poza granicami kraju. Zresztą rząd Prawa i Sprawiedliwości przesunął istotne środki z MSZ do Senatu właśnie po to, żeby wspierać Polaków poza granicami kraju. 
Chyba teraz tego politycy PiS trochę żałują? 
- Pytanie czy taka konstrukcja Senatu jaka jest utrzyma się do końca kadencji? Tego nie wiemy. Natomiast wracając do pytania – to myślę, że to duży błąd pana Marszałka Grodzkiego, bo on się wpisał w te nieszczęsne i źle przez Polaków przyjmowane, także przez wyborców opozycji, takie pohukiwania opozycji, że „dziś ulica, jutro zagranica”. Polacy nawet jeśli nie głosują na Prawo i Sprawiedliwości, to źle oceniają tych, którzy skarżą się na własny kraj do obcych – obojętnie czy są to Niemcy czy Unia Europejska czy są to Francuzi czy Amerykanie. Wszedł więc w kiepską koleinę. 
Potem złagodził swoje wypowiedzi. 
- Bo zrozumiał, że popełnił błąd, przeszarżował. Natomiast politykę zagraniczną uprawia oczywiście rząd. W Skandynawii dla odmiany jest praktyka, że parlament ma istotny wpływ na politykę zagraniczną, ale uwaga, tutaj przede wszystkim mówimy w kontekście Sejmu – szwedzki Riksdag czy parlament duński, fiński, a zwłaszcza szwedzki i  fiński – w obu krajach akces do UE i jego warunki, każdy rozdział  akceptował tam właśnie parlament. To jest tradycja skandynawska, nie polska. Marszałek Grodzki ma duże ambicje polityczne, chce, żeby Senat był takim elementem opozycji wobec władzy – i myślę, że to nie jest dobre dla autorytetu Senatu. 
Wracając jeszcze na chwilę do samego Senatu, to wielokrotnie przez ostatnie lata spotkał się pan z tekstami, z pytaniami od dziennikarzy dotyczącymi końca demokracji w Polsce – taka teza była wielokrotnie powtarzana w wielu mediach zachodnich – te nagłówki potem w jakimś sensie wracają. Może pan spotkał się z taką sytuacją, że na przykład dziennikarze mówili, pytali pana – że skoro w Senacie wygrała opozycja, to czy ta demokracja ma się lepiej? Czy to zmieni obraz Polski w oczach mediów zachodnich?
- Na pewno to zakłóciło tę narrację opozycji, która mówiła, że jest „kaczyzm”, dyktatura, nie ma demokracji, a tutaj okazuje się, że  w tej rzekomej dyktaturze Senat pada łupem opozycji – więc to było zupełnie niezborne. W moim przekonaniu trzeba liczyć się z faktami  - opozycja przejęła Senat, natomiast jednocześnie zaprzeczyła swojej głównej tezie, że w Polsce nie ma demokracji, bo gdyby nie było demokracji, to senat byłby w rękach Prawa i Sprawiedliwości. 
Na koniec jeszcze ostatnie pytanie w tym czwórboju wyborczym – o wybory prezydenckie. Wszystko wskazuje na to, że kandydatką Koalicji Obywatelskiej, czyli największej jeszcze w tej chwili formacji opozycyjnej, będzie pani Małgorzata Kidawa-Błońska,  Platforma musi się jeszcze namyślić, że tak się wyrażę. Jak Pan myśli, czy to pole spraw zagranicznych będzie przedmiotem starcia pomiędzy prezydentem Andrzejem Dudą a kandydatką Koalicji Obywatelskiej i innymi kandydatami? 
- Tak, myślę, że tak. Ja oczywiście nie mówię, że to jest priorytet – może temat numer pięć, sześć czy siedem w kampanii każdej. Nie ma co do tego złudzeń. Prawdopodobnie wszędzie,  w Ameryce, w Polsce jest tak, że sprawy zagraniczne nie decydują o wyniku wyborów. Ale mogą mieć na to wpływ. Powiem wprost, prezydent Duda w tym obszarze zdecydowanie góruje, bo pani marszałek, wicemarszałek, rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska, gdy chodzi o politykę zagraniczną kompletnie nie zaistniała, a  tutaj sukcesy doktora Andrzeja Dudy są bardzo duże, gdy chodzi o kwestie NATO – to za jego kadencji pojawili się w Polsce w dużej liczbie żołnierze amerykańscy, a mamy specjalne relacje polsko-amerykańskie – zniesienie wiz. Jednym słowem Pan Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej będzie tutaj wyraźnie punktował. A inni kandydaci tych atutów nie mają. 
O tym, jak będzie wyglądała ta kampania zobaczymy w najbliższym czasie. Jutro mija termin zgłaszania kandydatów w Platformie Obywatelskiej, jutro też expose premiera Morawieckiego, które będziemy szeroko komentować. Teraz już dziękuję bardzo za rozmowę, Państwa i moim gościem dzisiaj był europoseł Prawa i Sprawiedliwości. Dziękuję  bardzo. 
- Dziękuję bardzo. 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe