[Felieton "TS"] Grzegorz J. Kałuża: Za co mógłbym przeprosić?
![[Felieton "TS"] Grzegorz J. Kałuża: Za co mógłbym przeprosić?](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/43080.jpg)
Izraelski minister wywiadu, a potem spraw zagranicznych Israel Katz zarzucił mi wyssanie antysemityzmu z mlekiem matki. Muszę się więc zastanowić, czy przeprosić go jako Polak za to, że polscy Żydzi mieli w moim państwie przed wojną pełnię praw obywatelskich i byli uznawani za mniejszość religijną, a nie narodową? Za ich swobody w biznesie, swobodę wyznania, dostęp do publicznych szkół, dostęp do pracy w urzędach państwowych oraz do zawodowej kariery w policji i w wojsku (Wojsko Polskie miało nawet etatowych rabinów w mundurach i na prawach kapelanów wojskowych).
A może powinienem przepraszać prywatnie? Za wujka mojej Mamy, leśniczego, rozstrzelanego przez Niemców z trzema nastoletnimi synami za ukrywanie żydowskiej rodziny? A może za nią samą, gdy jako 10-letnia dziewczynka odważyła się podnieść z bruku okrwawiony list i wrzucić go do skrzynki pocztowej? List leżący koło starszego Żyda, zastrzelonego chwilę wcześniej przez Niemca na środku ulicy, gdy do tej skrzynki usiłował podejść.
Chyba wszystko wyjaśnia kolejny cytat z bezcennych przemyśleń Kidawy-Błońskiej: „Jak wiemy, Jarosławowi Kaczyńskiemu nie zależy na świecie, na Europie. Jemu zależy tylko na Polsce”. Zmartwię tę pańcię, bo choć są na świecie miasta i kraje, które lubię i dobrze wspominam, choć Europa jest pełna moich krewnych i powinowatych, to jak większość ludzi naszej planety najbardziej cenię własną Ojczyznę. Tak samo cenią swoje kraje ci, którzy oczekują od Polaków przeprosin za samo nasze istnienie. To ich pomysł na to, abyśmy kiedyś istnieć przestali.
