[Tylko u nas] Jak Toruń wracał do macierzy. Torunianie powitali polskich żołnierzy dopiero 18.01.1920

Polska niepodległość dotarła do kopernikańskiego grodu z opóźnieniem - wraz z zaślubinami Polski z Bałtykiem w 1920 r. Ale za to zadomowiła się na dobre.
 [Tylko u nas] Jak Toruń wracał do macierzy. Torunianie powitali polskich żołnierzy dopiero 18.01.1920
/ screen YouTube Parada rekonstruktorów z okazji stulecie powrotu Torunia do macierzy Roman Janikowski
Prawie dokładnie sto lat temu w moim rodzinnym mieście wiały silne historyczne wiatry. Wraz z przywróceniem Polsce w 1920 r. dostępu do morza Toruń awansował do rangi stolicy nowego województwa pomorskiego. Pachnąca piernikami 'dolina nad Wisłą', pełniąca do niedawna jeszcze ponurą funkcję 'pruskiej twierdzy', znów mogła się zapisać złotymi zgłoskami w polskiej historii.   
 
Proklamacja niepodległego państwa w listopadzie 1918 r. uruchomiła wśród Polaków w Toruniu lawinę euforii. Musieli się oni jednak uzbroić w cierpliwość. Zanim 'kopernikański gród' został prawomocnie włączony w obręb II RP, jeszcze przez 402 dni zarządzały nim władze niemieckie. Mimo że faktyczna władza cywilna znalazła się w rękach Józefa Piłsudskiego, w Toruniu nie było jeszcze śladu przyzwolenia na wprowadzenie polskiej administracji.
 
Trudno dziś dotrzeć do rozproszonych relacji uczestników tamtych zdarzeń, a tym bardziej odtworzyć z nich atmosferę w listopadzie 1918 r. Zaskakująca wieść o nagłej abdykacji niemieckiego kajzera Wilhelma II wzbudziła w polskich mieszkańcach Torunia słuszne nadzieje na odzyskanie wolności. Wiarę w skuteczność polskiego zrywu (choćby kilka tygodni później w Poznaniu) podzielało wówczas wielu torunian, opierając się na przesłankach znacznie silniejszych, niż przecieki z warszawskiej prasy.
 
Pierwsze rozmowy o powrocie Torunia do macierzy odbyły się w lipcu 1919 r. Problem polegał na tym, że niektóre ustępy w Traktacie Wersalskim odnoszące się do przyszłego kształtu polskiego Pomorza były jeszcze niedoprecyzowane. Polsce przyznano zaledwie 60 proc. ziemi Prus Zachodnich, na dodatek bez Gdańska. Natomiast w Kwidzyniu, Malborku i Sztumie wydarzenia przypominały kipiący kocioł polsko-niemieckich animozji. Na tych terenach miały jeszcze zostać przeprowadzone plebiscyty.
 
Torunianie powitali polskich żołnierzy dopiero 18 stycznia 1920 r. Do tej pory przez ponad rok zarówno polskim jak i niemieckim mieszkańcom towarzyszyło poczucie niepewności, związane z przeciągającym się określeniem granic RP. Niektórzy historycy mówią o tzw. 'psychozie tymczasowości', której ulegają mieszkańcy miast w okresach aneksji.
 
Niemieccy torunianie mieli w tej sytuacji oczywiście więcej do stracenia. Całe pokolenia przyzwyczaiły się do pruskiej tradycji swojego miasta i obawiały się słusznie jej nagłego kresu. Natomiast nastroje polskich mieszkańców z oczywistych powodów się rozjaśniły. Szczególnie osoby ukształtowane przez 'myśl zachodnią' Endecji były utwierdzone w przekonaniu, że spełniają historyczną misję.
 
W tych 402 dniach 'psychozy tymczasowości' na toruńskich ulicach dochodziło także często do rozruchów, które były jednak w większości elementem 'niemiecko-niemieckiej' gry o władzę. Niemieccy torunianie, których spora część łyknęła 'rewolucyjnego' bakcyla, chcieli zdyskontować niepewną sytuację i przejąć kontrolę nad miastem. Toteż co przytomniejsi Polacy przypominali swoim rodakom, że w takiej sytuacji kolejna polska rewolta, podobna do rozpętanych w przeszłości, mogłaby położyć kres niepodległościowym dążeniom. Prym w studzeniu polskich emocji wiodła redakcja 'Gazety Toruńskiej'.
 
"Nasze miasto będzie polskie, ale musimy zachować spokój i cierpliwie czekać"
 
- apelował Antoni Brejski, szermierz polskości na pruskim Pomorzu i redaktor naczelny GT.
 
W tekście pt. 'Odezwa do Polaków w zaborze pruskim' czytamy:
 
"Polacy powinnni trzymać się z dala od wszelkich zamieszek i zbiegowisk, które źle się kończą. W takich wypadkach hasłem naszym niech będzie siedzieć w domu i nawet z ciekawości nie wychodzić na ulice. Nasza sprawa jest jasna i zupełnie pewna! Wiekowe nasze pragnienie się spełni!"
 
Brejski był przekonany, że najskuteczniejszą bronią będzie cierpliwość. O redaktorze naczelnym GT napisano wiele polemik, nurząc go w najostrzejszych zniewagach. Niektórzy lokalni historycy twierdzą, że jego wstrzemięźliwość była czymś gorszym niż tylko rysą na posągu. Być może w świetle ówczesnego patriotycznego uniesienia ta ocena jest nawet zrozumiała. Tyle że we wciąż niemieckim Toruniu było to ze wszech miar rozważne postępowanie. Jego poglądy opierały się na słusznej ocenie sytuacji, by załatwić najpierw sprawy związane z zagrożeniem ze strony Rosji, a dopiero później zająć się Niemcami.
 
Polscy mieszkańcy musieli się zatem pogodzić z faktem, że włączenie ich miasta w II RP jest obietnicą odłożoną na później. Toruń - po krótkich rewolucyjnych podrygach w połowie listopada 1918 r. - jeszcze przez rok zachował swoją specyficzną historyczną 'autonomię'. Był wyspą za bardzo odległą zarówno od Berlina, jak i Warszawy, by móc zbyt szybko wpaść w rewolucyjny wir jednego z obu krajów.
 
Lecz Antoni Brejski miał rację: płomień z utęsknieniem wyczekiwanej niepodległości rozpalił się w końcu i tam. Na gmachach państwowych zawisł orzeł z koroną, a na balkonach biało-czerwone flagi, w tym nad wejściami do redakcji 'Gazety Toruńskiej' i pobliskiej drukarni, gdzie w 1858 r. ukazało się pierwsze polskie wydanie 'Pana Tadeusza'. Podtrzymanie przejściowego status quo było dla Torunia aksamitnym otwarciem drogi do 'złotego' polskiego Dwudziestolecia.
 
Już przed oficjalnymi zaślubinami RP z Bałtykiem polscy torunianie zaczęli budować dwie bramy triumfalne. Jeszcze przed odejściem niemieckich żołnierzy harcerze montowali w miejsce niemieckich oznakowań prowizoryczne tabliczki z polskimi nazwami ulic, wskazujące na etymologię słowiańską.
 
Dziennikarz 'Głosu Pomorskiego' Józef Kisielewski zawarł w swoich wczesnych reportażach bardzo trafne obserwacje. Zauważył, że pomorskie miasta nosiły już zawsze nazwy wskazujące na słowiański źródosłów. I trafnie stwierdził, że 'całe Pomorze niemieckie było podmyte żywiołem polskim'. Książki Kisielewskiego były beststellerami i zachęciły wielu Polaków do zamieszkania w Toruniu, który niebawem stał się stolicą województwa pomorskiego.
 
Nowy status miasta stołecznego był dla torunian miłą niespodzianką. Grudziądz nie wchodził w grę, ponieważ był nadal zbyt 'niemiecki'. A także mieszkańcy Bydgoszczy nie byli jeszcze wielkimi wyznawcami polskiej pamięci patriotycznej. Toruń okazał się najlepszym rozwiązaniem, tym bardziej że Gdańsk został już wcześniej zdegradowany do przedłużonego ramienia Berlina. Torunianie mieli wobec tego wiele powodów do radości. Dostęp do polskiego morza oznaczał możliwość swobodnego handlu zagranicznego. Funkcja miasta stołecznego zobowiązywała do rozwoju urzędniczej infrastruktury i handlu, lecz także kultury i oświaty. Toruń stał się ponadto miastem tranzytowym pomiędzy Republiką Weimarską a Prusami Wschodnimi.

W ciągu zaledwie kilku lat niemal całkowicie odmieniło się oblicze Torunia. Większość Niemców wyemigrowała. Polskość i pomorskość eksponowano na każdym kroku. Natomiast kulturalny charakter Torunia kształtowała lokalna bohema artystyczna: to w toruńskich teatrach Witkacy realizował kilka ze swoich najwybitniejszych przedstawień. To w mieście Kopernika działały w okresie międzywojennym legendarna Konfraternia Artystów oraz wytwórnia filmowa Marwin Film.
 
Wróćmy na chwilę do słonecznego zimowego poranka 18 stycznia 1918 r. Przed toruńskim ratuszem stał dotychczasowy niemiecki burmistrz Arnold Hasse, a obok niego przyszły prezydent polskiego Torunia Otto Steinborn. Hasse przekazał pułkownikowi Stanisławowi Skrzyńskiemu klucze do miasta, a Steinbornowi symbolicznie oddał władzę cywilną. To był kres niemieckiego Torunia. Jeszcze rano zdobiły niektóre gmachy czarne orły, po południu gród kopernikański przeistoczył się w wielki biało-czerwony karnawał.
 
Na uwagę zasługują bez wątpienia też toruńskie obchody 10. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, które z powodu na późniejszy termin przyłączenia Pomorza do II RP miały miejsce w połowie lutego 1930 r. Do Torunia przybył prezydent Ignacy Mościcki. To wtedy powstał 'Hymn Pomorza' pióra Zenona Szusta, do dziś nucony przez Kaszubów i polskich Pomorzan:
 
"Ziemio pomorska, kraju drogi. Nie wydarł nam cię wróg, Bo nas od wieków w walce srogiej wiódł zew: Ojczyzna Bóg! Polsko Ojczyzno, Matko Święta! Dla Ciebie dzierżym tu straż. Jest w nas wytrwania moc zaklęta, a wiara - to puklerz nasz!"
 
Wojciech Osiński

 

POLECANE
Rubio po rozmowach w Genewie: „Najbardziej produktywny dzień od 10 miesięcy” z ostatniej chwili
Rubio po rozmowach w Genewie: „Najbardziej produktywny dzień od 10 miesięcy”

Sekretarz stanu USA Marco Rubio powiedział po niedzielnych rozmowach z ukraińską delegacją w Genewie, że był to najbardziej produktywny dzień od początku zaangażowania w proces pokojowy. Stwierdził jednak, że wciąż do ustalenia pozostaje część rzeczy i potrzebne do tego jest więcej czasu.

Justyna Kowalczyk przerwała milczenie. W takich słowach wspomniała męża Wiadomości
Justyna Kowalczyk przerwała milczenie. W takich słowach wspomniała męża

Justyna Kowalczyk od dawna cieszy się ogromnym uznaniem kibiców jako jedna z najlepszych polskich biegaczek narciarskich w historii. Jej sukcesy sportowe sprawiły, że stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego sportu, ale to nie tylko wyniki sprawiły, że widzowie ją pokochali. Kibice zawsze doceniali jej szczerość, skromność i naturalność. 

Kuba walczy z epidemią. Tysiące nowych zakażeń Wiadomości
Kuba walczy z epidemią. Tysiące nowych zakażeń

Na pogrążonej w kryzysie gospodarczym Kubie rośnie liczba zachorowań na chikungunyę, tropikalną chorobę przenoszoną przez komary – podała w piątek agencja AFP. Walkę z epidemią utrudniają powszechne niedobory czystej wody, żywności, paliwa i leków.

Dramat na Warmii. Pięć osób rannych po uderzeniu w drzewo z ostatniej chwili
Dramat na Warmii. Pięć osób rannych po uderzeniu w drzewo

Niedzielny poranek w Szwarcenowie (woj. warmińsko-mazurskie) zamienił się w dramat, gdy osobowe mitsubishi wypadło z drogi i z ogromną siłą uderzyło w drzewo. W samochodzie jechała piątka młodych ludzi - od 15 do 21 lat. Jak przekazała policja, to właśnie ta grupa ucierpiała w poważnym wypadku, do którego doszło około godziny 10.30.

Grafzero: Wydawnictwo Centryfuga - na żywo! z ostatniej chwili
Grafzero: Wydawnictwo Centryfuga - na żywo!

Grafzero vlog literacki o Wydawnictwie Centryfuga - jakie będą plany, jakie pomysły, jakie są projekty, jakich książek możecie się spodziewać!

Trudny konkurs dla Biało-Czerwonych. Kobayashi nokautuje rywali Wiadomości
Trudny konkurs dla Biało-Czerwonych. Kobayashi nokautuje rywali

Kamil Stoch zajął 12. miejsce, Dawid Kubacki był 20., a Kacper Tomasiak - 22. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w norweskim Lillehammer. Wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi przed Słoweńcem Domenem Prevcem, który prowadził po pierwszej serii.

Kultowa postać wraca po latach do 'M jak miłość Wiadomości
Kultowa postać wraca po latach do 'M jak miłość"

Po wielu latach nieobecności do Grabiny powraca Simona, jedna z najbardziej barwnych postaci „M jak miłość”. Fani serialu od dawna wyczekiwali jej powrotu - stworzyli nawet fanpage o nazwie „Chcemy powrotu Simony”. Teraz ich marzenie wreszcie się spełni.

Wojna na lewicy? Miller rozbija Czarzastego. W pył z ostatniej chwili
Wojna na lewicy? Miller rozbija Czarzastego. W pył

Wygląda na to, że marszałek marzy o sprywatyzowaniu także Sejmu Rzeczypospolitej i uczynieniu z Izby instytucji podporządkowanej jego osobistej ocenie tego, co jest „racjonalne”, a co nie – napisał Leszek Miller w mediach społecznościowych,

Nie żyje legendarny projektant mody Wiadomości
Nie żyje legendarny projektant mody

Irlandzki projektant mody Paul Costelloe zmarł w wieku 80 lat w Londynie po krótkiej chorobie. „Otaczała go żona i siedmioro dzieci. Zmarł spokojnie w Londynie” – poinformowała rodzina w oświadczeniu cytowanym przez lokalne media.

Podejrzany pojemnik przy torach w Koszalinie z ostatniej chwili
Podejrzany pojemnik przy torach w Koszalinie

W niedzielę po godzinie 13:00 maszynista pociągu przejeżdżającego przez stację przy Politechnice Koszalińskiej zauważył nietypowy przedmiot leżący tuż przy torach. Był to czarny plastikowy pojemnik o cylindrycznym kształcie, od którego odchodziły przewody. Maszynista natychmiast powiadomił służby. Szczęśliwie zagadka została szybko wyjaśniona.

REKLAMA

[Tylko u nas] Jak Toruń wracał do macierzy. Torunianie powitali polskich żołnierzy dopiero 18.01.1920

Polska niepodległość dotarła do kopernikańskiego grodu z opóźnieniem - wraz z zaślubinami Polski z Bałtykiem w 1920 r. Ale za to zadomowiła się na dobre.
 [Tylko u nas] Jak Toruń wracał do macierzy. Torunianie powitali polskich żołnierzy dopiero 18.01.1920
/ screen YouTube Parada rekonstruktorów z okazji stulecie powrotu Torunia do macierzy Roman Janikowski
Prawie dokładnie sto lat temu w moim rodzinnym mieście wiały silne historyczne wiatry. Wraz z przywróceniem Polsce w 1920 r. dostępu do morza Toruń awansował do rangi stolicy nowego województwa pomorskiego. Pachnąca piernikami 'dolina nad Wisłą', pełniąca do niedawna jeszcze ponurą funkcję 'pruskiej twierdzy', znów mogła się zapisać złotymi zgłoskami w polskiej historii.   
 
Proklamacja niepodległego państwa w listopadzie 1918 r. uruchomiła wśród Polaków w Toruniu lawinę euforii. Musieli się oni jednak uzbroić w cierpliwość. Zanim 'kopernikański gród' został prawomocnie włączony w obręb II RP, jeszcze przez 402 dni zarządzały nim władze niemieckie. Mimo że faktyczna władza cywilna znalazła się w rękach Józefa Piłsudskiego, w Toruniu nie było jeszcze śladu przyzwolenia na wprowadzenie polskiej administracji.
 
Trudno dziś dotrzeć do rozproszonych relacji uczestników tamtych zdarzeń, a tym bardziej odtworzyć z nich atmosferę w listopadzie 1918 r. Zaskakująca wieść o nagłej abdykacji niemieckiego kajzera Wilhelma II wzbudziła w polskich mieszkańcach Torunia słuszne nadzieje na odzyskanie wolności. Wiarę w skuteczność polskiego zrywu (choćby kilka tygodni później w Poznaniu) podzielało wówczas wielu torunian, opierając się na przesłankach znacznie silniejszych, niż przecieki z warszawskiej prasy.
 
Pierwsze rozmowy o powrocie Torunia do macierzy odbyły się w lipcu 1919 r. Problem polegał na tym, że niektóre ustępy w Traktacie Wersalskim odnoszące się do przyszłego kształtu polskiego Pomorza były jeszcze niedoprecyzowane. Polsce przyznano zaledwie 60 proc. ziemi Prus Zachodnich, na dodatek bez Gdańska. Natomiast w Kwidzyniu, Malborku i Sztumie wydarzenia przypominały kipiący kocioł polsko-niemieckich animozji. Na tych terenach miały jeszcze zostać przeprowadzone plebiscyty.
 
Torunianie powitali polskich żołnierzy dopiero 18 stycznia 1920 r. Do tej pory przez ponad rok zarówno polskim jak i niemieckim mieszkańcom towarzyszyło poczucie niepewności, związane z przeciągającym się określeniem granic RP. Niektórzy historycy mówią o tzw. 'psychozie tymczasowości', której ulegają mieszkańcy miast w okresach aneksji.
 
Niemieccy torunianie mieli w tej sytuacji oczywiście więcej do stracenia. Całe pokolenia przyzwyczaiły się do pruskiej tradycji swojego miasta i obawiały się słusznie jej nagłego kresu. Natomiast nastroje polskich mieszkańców z oczywistych powodów się rozjaśniły. Szczególnie osoby ukształtowane przez 'myśl zachodnią' Endecji były utwierdzone w przekonaniu, że spełniają historyczną misję.
 
W tych 402 dniach 'psychozy tymczasowości' na toruńskich ulicach dochodziło także często do rozruchów, które były jednak w większości elementem 'niemiecko-niemieckiej' gry o władzę. Niemieccy torunianie, których spora część łyknęła 'rewolucyjnego' bakcyla, chcieli zdyskontować niepewną sytuację i przejąć kontrolę nad miastem. Toteż co przytomniejsi Polacy przypominali swoim rodakom, że w takiej sytuacji kolejna polska rewolta, podobna do rozpętanych w przeszłości, mogłaby położyć kres niepodległościowym dążeniom. Prym w studzeniu polskich emocji wiodła redakcja 'Gazety Toruńskiej'.
 
"Nasze miasto będzie polskie, ale musimy zachować spokój i cierpliwie czekać"
 
- apelował Antoni Brejski, szermierz polskości na pruskim Pomorzu i redaktor naczelny GT.
 
W tekście pt. 'Odezwa do Polaków w zaborze pruskim' czytamy:
 
"Polacy powinnni trzymać się z dala od wszelkich zamieszek i zbiegowisk, które źle się kończą. W takich wypadkach hasłem naszym niech będzie siedzieć w domu i nawet z ciekawości nie wychodzić na ulice. Nasza sprawa jest jasna i zupełnie pewna! Wiekowe nasze pragnienie się spełni!"
 
Brejski był przekonany, że najskuteczniejszą bronią będzie cierpliwość. O redaktorze naczelnym GT napisano wiele polemik, nurząc go w najostrzejszych zniewagach. Niektórzy lokalni historycy twierdzą, że jego wstrzemięźliwość była czymś gorszym niż tylko rysą na posągu. Być może w świetle ówczesnego patriotycznego uniesienia ta ocena jest nawet zrozumiała. Tyle że we wciąż niemieckim Toruniu było to ze wszech miar rozważne postępowanie. Jego poglądy opierały się na słusznej ocenie sytuacji, by załatwić najpierw sprawy związane z zagrożeniem ze strony Rosji, a dopiero później zająć się Niemcami.
 
Polscy mieszkańcy musieli się zatem pogodzić z faktem, że włączenie ich miasta w II RP jest obietnicą odłożoną na później. Toruń - po krótkich rewolucyjnych podrygach w połowie listopada 1918 r. - jeszcze przez rok zachował swoją specyficzną historyczną 'autonomię'. Był wyspą za bardzo odległą zarówno od Berlina, jak i Warszawy, by móc zbyt szybko wpaść w rewolucyjny wir jednego z obu krajów.
 
Lecz Antoni Brejski miał rację: płomień z utęsknieniem wyczekiwanej niepodległości rozpalił się w końcu i tam. Na gmachach państwowych zawisł orzeł z koroną, a na balkonach biało-czerwone flagi, w tym nad wejściami do redakcji 'Gazety Toruńskiej' i pobliskiej drukarni, gdzie w 1858 r. ukazało się pierwsze polskie wydanie 'Pana Tadeusza'. Podtrzymanie przejściowego status quo było dla Torunia aksamitnym otwarciem drogi do 'złotego' polskiego Dwudziestolecia.
 
Już przed oficjalnymi zaślubinami RP z Bałtykiem polscy torunianie zaczęli budować dwie bramy triumfalne. Jeszcze przed odejściem niemieckich żołnierzy harcerze montowali w miejsce niemieckich oznakowań prowizoryczne tabliczki z polskimi nazwami ulic, wskazujące na etymologię słowiańską.
 
Dziennikarz 'Głosu Pomorskiego' Józef Kisielewski zawarł w swoich wczesnych reportażach bardzo trafne obserwacje. Zauważył, że pomorskie miasta nosiły już zawsze nazwy wskazujące na słowiański źródosłów. I trafnie stwierdził, że 'całe Pomorze niemieckie było podmyte żywiołem polskim'. Książki Kisielewskiego były beststellerami i zachęciły wielu Polaków do zamieszkania w Toruniu, który niebawem stał się stolicą województwa pomorskiego.
 
Nowy status miasta stołecznego był dla torunian miłą niespodzianką. Grudziądz nie wchodził w grę, ponieważ był nadal zbyt 'niemiecki'. A także mieszkańcy Bydgoszczy nie byli jeszcze wielkimi wyznawcami polskiej pamięci patriotycznej. Toruń okazał się najlepszym rozwiązaniem, tym bardziej że Gdańsk został już wcześniej zdegradowany do przedłużonego ramienia Berlina. Torunianie mieli wobec tego wiele powodów do radości. Dostęp do polskiego morza oznaczał możliwość swobodnego handlu zagranicznego. Funkcja miasta stołecznego zobowiązywała do rozwoju urzędniczej infrastruktury i handlu, lecz także kultury i oświaty. Toruń stał się ponadto miastem tranzytowym pomiędzy Republiką Weimarską a Prusami Wschodnimi.

W ciągu zaledwie kilku lat niemal całkowicie odmieniło się oblicze Torunia. Większość Niemców wyemigrowała. Polskość i pomorskość eksponowano na każdym kroku. Natomiast kulturalny charakter Torunia kształtowała lokalna bohema artystyczna: to w toruńskich teatrach Witkacy realizował kilka ze swoich najwybitniejszych przedstawień. To w mieście Kopernika działały w okresie międzywojennym legendarna Konfraternia Artystów oraz wytwórnia filmowa Marwin Film.
 
Wróćmy na chwilę do słonecznego zimowego poranka 18 stycznia 1918 r. Przed toruńskim ratuszem stał dotychczasowy niemiecki burmistrz Arnold Hasse, a obok niego przyszły prezydent polskiego Torunia Otto Steinborn. Hasse przekazał pułkownikowi Stanisławowi Skrzyńskiemu klucze do miasta, a Steinbornowi symbolicznie oddał władzę cywilną. To był kres niemieckiego Torunia. Jeszcze rano zdobiły niektóre gmachy czarne orły, po południu gród kopernikański przeistoczył się w wielki biało-czerwony karnawał.
 
Na uwagę zasługują bez wątpienia też toruńskie obchody 10. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, które z powodu na późniejszy termin przyłączenia Pomorza do II RP miały miejsce w połowie lutego 1930 r. Do Torunia przybył prezydent Ignacy Mościcki. To wtedy powstał 'Hymn Pomorza' pióra Zenona Szusta, do dziś nucony przez Kaszubów i polskich Pomorzan:
 
"Ziemio pomorska, kraju drogi. Nie wydarł nam cię wróg, Bo nas od wieków w walce srogiej wiódł zew: Ojczyzna Bóg! Polsko Ojczyzno, Matko Święta! Dla Ciebie dzierżym tu straż. Jest w nas wytrwania moc zaklęta, a wiara - to puklerz nasz!"
 
Wojciech Osiński


 

Polecane
Emerytury
Stażowe