[Tylko u nas] Wojciech Osiński: "Nie ma Kaszëb bez Polonii, a bez Kaszëb Polśczi"

Nienawistna kampania, której celem uczyniono prezydenta Andrzeja Dudę, w innych krajach zakrawałaby na upiorną groteskę. A jednak u nas dzieje się to naprawdę. Nie można wydarzeń w Pucku, których przykrym ukoronowaniem były najcięższe obelgi rzucane pod adresem polskiej głowy państwa, nazwać inaczej niż skandalem. Choć dla badaczy społeczeństw postkolonialnych stanowią one ciekawy przedmiot dociekań. 
 [Tylko u nas] Wojciech Osiński: "Nie ma Kaszëb bez Polonii, a bez Kaszëb Polśczi"
/ Jakub Szymczuk - KPRP
10 lutego w Pucku zobaczyliśmy bowiem znów niczym pod mikroskopem dwie różne Polski, ukształtowane przez dwa bieguny, które - o czym pisałem w książce o Stefanie Żeromskim i Kaszubach - rozrywają nasz kraj od stuleci na dwie grupy - patriotów oraz tych rzekomo 'oświeconych', choć w rzeczywistości obciążonych wszelkimi patologiami postkolonialnymi i żywiących pogardę dla swojego własnego pochodzenia.
 
Albowiem tylko ta druga grupa potrafi w tak wzniosłym momencie, jakim jest 100. rocznica Zaślubin Polski z Morzem, oraz w miejscu, w którym generał Józef Haller wrzucił pierścień do Bałtyku, nurzać prezydenta RP w najostrzejszych inwektywach. Charakterystyczne zresztą, że rechot 'oświeconych' został także przez 'kompradorskie' elity przyjęty z czającym się na ustach uśmiechem.
 
Równie znamienna była jednak też reakcja obecnych na ceremonii Kaszubów, którzy natychmiast odcięli się od ekscesów kibiców pani Kidawy-Błońskiej. Tradycyjnie mniej zacietrzewionych mieszkańców Ziemi Puckiej obelżywe okrzyki 'KODomitów' wprawiły najzwyklej w zażenowanie.
 

"Wyrażam oburzenie i dezaprobatę wobec faktu wykorzystania [...] 100. rocznicy Zaślubin Polski z Morzem do niewybrednego obrażania Pana Prezydenta RP [...]. Staliśmy się wszyscy ofiarą [...] politycznych emocji, które niestety w naszej Ojczyźnie narastają od lat. Ich skutki deprecjonują naszą ciężką, wieloletnią pracę"

 
- oświadczył Jan Wyrowiński, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.
 
Niby krótkie rzeczowe oświadczenie, a jednak oddające całą istotę ducha ziemi kaszubskiej. Oczywiście nie brakowało w przeszłości wśród Kaszubów też i takich, którzy gwoli uzyskania kilku lat niekłopotliwej synekury zrezygnowali ze swojej polskości, choć w większości byli oni zawsze gorliwymi patriotami, walczącymi z zapałem o polskie sprawy.
 
Przede wszystkim mają oni niezwykły dar przetrwania. Już nieraz musieli znaleźć wyjście z historycznego potrzasku. Jakże często byli odcięci od swoich polskich braci i zdominowani przez Niemców, jednak nigdy nie zatracili swojej tożsamości kulturowej. Natomiast sam Niemiec tylko z rzadka rozróżniał pomiędzy Polakiem a Kaszubą, nienawiść wobec obu była główną ożywiającą go emocją. Co z drugiej strony jest zrozumiałe, ponieważ Kaszubi odgrywają wciąż niezwykle ważną rolę w panteonie polskiej pamięci. Bez organicznej pracy społecznej mieszkańców Bytowa, Kartuz, Kościerzyny, Półwyspu Helskiego, Pucka czy Wejherowa Polacy mieliby o wiele mniejsze prawo do ziem pomorskich, które w znacznym stopniu zrekomensowały nam amputację Kresów.
 
Nie da się pisać o Kaszubach bez podjęcia tematu wspólnej polsko-kaszubskiej historii. Już przedstawiciele dynastii Piastów byli krzewicielami chrześcijaństwa na polskim Pomorzu. Niestety czasami pruski młot germanizacji okazywał się solidny. Książki esesmana i noblisty Güntera Grassa mogą niestety jeszcze dziś utwierdzić czytelnika w przekonaniu, jakoby Kaszubi przechylali się w stronę niemiecką. Wszak to założenie zderza się z prawdą, że oprócz (wymarłej już) podgrupy Słowińców większość rodzin kaszubskich zawsze podtrzymywała polskiego ducha narodowego.      
 
Kaszubi potrafili również w odpowiedniej chwili skorzystać z szansy zademonstrowania własnej słowiańskiej podmiotowości. W połowie XIX w. swoją obecność w pomorskim życiu intelektualnym zaznaczył Florian Ceynowa, autor słynnej 'Rozmowy Polocha z Kaszëbą', jedna z czołowych postaci budzącego się wówczas do życia ruchu kaszubskiego. Dzięki niestrudzonej działalności lekarza ze Sławoszyna Kaszubi zaczęli się utożsamiać jako odrębna grupa społeczna, wszelako na stałe powiązana z Polską. Podczas swoich studiów we Wrocławiu Ceynowa nabrał przekonania, że jego rodacy muszą wspólnie z Polakami odnaleźć remedium na truciznę, jaką była postępująca germanizacja.
 
Wyznawcą podobnych poglądów był także niejaki Hieronim Derdowski, mistrz pióra oraz znakomity dziennikarz 'Gazety Toruńskiej'. To właśnie w póżniejszej stolicy polskiego Pomorza powstała tak często cytowana przez jego rodaków epopeja 'O Panu Czorlińścim, co do Pucka po sece jachoł' (nazywana 'kaszubskim Panem Tadeuszem').
 
Otto von Bismarck, który spędził pod Bytowem wiele lat swojej młodości, porównywał Kaszubów z 'parchatymi wilkami', jednak doskonale wiedząc, że ci spokojni Słowianie w odpowiednim momencie byli zdolni poderwać się do buntu. I dlatego to właśnie na Pomorzu późniejszy 'żelazny' kanclerz i 'polakożerca' przeprowadzał swój 'kulturkampf' ze szczególną zaciekłością.
 
Spoiwem łączącym Polaków i Kaszubów było zawsze i jest również silne przywiązanie do wiary katolickiej, którą niemieccy zaborcy regularnie zatruwali swoim snem o potędze. Kiedy kajzerowskie władze zakazały w pomorskich szkołach lekcje religii, czyli ostatni bastion polskojęzycznej edukacji, liczne kaszubskie rodziny zmobilizowały się do (ryzykownej w tamtych czasach) formy protestu, wychodząc na ulice.
 
Wybitnym przedstawicielem działającego wówczas Ruchu Młodokaszubskiego był Jan Karnowski, którego liryka kapitalnie odzwierciedla wizję polsko-kaszubskiej symbiozy. Tenże utalentowany poeta był gorącym propagatorem języka kaszubskiego, lecz zarazem wyznawcą tezy, że droga do wolności Kaszubów wiedzie nieuchronnie przez odzyskanie polskiej niepodległości. 
 

"Nie ma Kaszëb bez Polonii, a bez Kaszëb Polśczi"

 
- powtarzał wraz z innymi znanymi młodokaszubskimi twórcami, jak choćby Aleksandrem Majkowskim, autorem powieści 'Życie i przygody Remusa'.
 
Majkowski i Karnowski gardzili Kaszubami, którzy ulegali germanizacji bądź interesowali się swoją polskością tylko wtedy, gdy czerpali z niej materialne korzyści. W tenże nurt włączył się także Antoni Abraham, legendarny kaszubski pisarz, działacz społeczny oraz propagator polskości Pomorza, delegat na obradach wersalskich w 1919 r. Był wiernym żołnierzem generała Hallera, jednym z protagonistów Zaślubin Polski z Morzem w 1920 r.
 
Niestrudzona (i utrzymana w duchu Endecji) praca Kaszubów oraz proklamacja II RP otworzyły wielu Polakom z innych okolic oczy na Bałtyk i Pomorze. Gdynia przeistoczyła się z kaszubskiej wsi w dymamiczne miasto portowe. Nad morzem przebywali znani polscy twórcy, jak choćby niezrównani Stefan Żeromski i Adolf Nowaczyński, którzy w swojej prozie opisywali nie tylko uroki pomorskiej przyrody, lecz także niezwykle złożone dzieje Kaszub.
 
Istotne znaczenie w tym kontekście miała na pewno tzw. 'trylogia nadmorska' Żeromskiego. Zwłaszcza jego z epickim rozmachem napisany 'Wiatr od Morza' skrzy się i zdobi kaszubizmami, a pomorski diabeł 'Smętek' przewija się przez wszystkie rozdziały, jakby w kalejdoskopie przybliżając nam polsko-kaszubsko-niemiecką historię. Nie bez kozery prawie w każdym kaszubskim miasteczku w pobliżu ul. Abrahama znajdziemy także ulicę poświeconą autorowi 'Przedwiośnia'.
 
Przypomnijmy, że zabory długo i skutecznie zakłócały rozkwit polskiej literatury marynistycznej, gdyż środowiska literackie były raczej porozsiane po Kongresówce i Galicji. Wysiłki polskich i kaszubskich szermierzy lokalnej kultury, dążących w okresie międzywojennym do jej reanimacji, były wtedy prawdziwym przełomem.
 
Te wysiłki były też niewątpliwie potrzebne. Po uwieńczonej wiktorią Bitwie Warszawskiej Polacy i Kaszubi wietrzyli nad odzyskanym morzem trwające zagrożenie ze strony Niemiec. Zdawali sobie sprawę z tego, że dożyli epoki nieporównywalnej z żadną inną w historii Polski i należy o nią zadbać. Dostęp do Bałtyku oraz odzyskanie wybrzeża były więc także jednym z priorytetów rządu w Warszawie. Cały kraj obrósł w liczne stowarzyszenia, mające szerzyć ideę polskości Bałtyku.
 
Na tę polsko-kaszubską symbiozę cieniem położyła się druga wojna światowa. Wielu polskich patriotów zamordowano w Lasach Piaśnickich, inni ginęli w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof. Sporo ludzi znalazło się także w Wehrmachcie, a wśród Kaszubów zaczęło szaleć donosicielstwo. Lecz niebawem dochodziło także do pierwszych dezercji. Piękną kartę zapisał działający na Pomorzu ruch oporu, jak np. powstała w 1940 r. Tajna Organizacja Wojskowa Gryf Kaszubski, o wyraźnym charakterze narodowo-katolickim. Po wojnie zaś w kierunku ziem pomorskich ruszyli przesiedleńcy z Kresów, co na chwilę ostudziło żywioł kaszubski.
 
Natomiast PRL-owskie władze często i bez jakichkolwiek podstaw oskarżali Kaszubów i polskich Pomorzan o proniemieckie (czytaj: faszystowskie) poglądy. Powszechność tychże oskarżeń oraz łatwość, z jaką były one rzucane, od początku musiły budzić podejrzenie.
 
Ta kaszubska czujność nie zmieniła się do dziś. Dlatego mieszkańcy Pucka, którym przez kilka wieków uparcie dokuczał diabeł Smętek, jeszcze dziś potrafią szybko rozpoznać obcych 'czortów' nawiedzających ich ziemię.
 
Wojciech Osiński 
 

 

POLECANE
Dariusz Matecki w szpitalu. Niepokojące zdjęcie posła PiS z ostatniej chwili
Dariusz Matecki w szpitalu. Niepokojące zdjęcie posła PiS

Poseł Dariusz Matecki zamieścił na platformie X zdjęcie z sali szpitalnej. Poinformował o operacji zaplanowanej na czwartek i poprosił o modlitwę.

Podejrzane reklamy przed wyborami. Jest komunikat właściciela Facebooka z ostatniej chwili
Podejrzane reklamy przed wyborami. Jest komunikat właściciela Facebooka

W ciągu ostatnich siedmiu dni na Facebooku pojawiły się reklamy polityczne finansowane, które – wydając więcej niż jakikolwiek oficjalny komitet wyborczy – wspierały Rafała Trzaskowskiego i dyskredytowały Karola Nawrockiego oraz Sławomira Mentzena. Do sytuacji odniosła się Meta, właściciel Facebooka.

Dantejskie sceny przed sesją Rady Warszawy. Służby użyły siły z ostatniej chwili
Dantejskie sceny przed sesją Rady Warszawy. Służby użyły siły

W środę, 14 maja o godz. 18:30 odbyła się nadzwyczajna XIX sesja Rady m.st. Warszawy poświęcona kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 66. Obrady przerwano tuż po rozpoczęciu. Przed wejściem do sali doszło do przepychanek.

Polscy i wietnamscy kupcy bici przez czeczeńskich ochroniarzy w Warszawie. Cofnąłem się do lat 90 [Wideo] z ostatniej chwili
Polscy i wietnamscy kupcy bici przez "czeczeńskich ochroniarzy" w Warszawie. "Cofnąłem się do lat 90" [Wideo]

Do niepokojących scen doszło w środę przy ulicy Modlińskiej 6D w Warszawie. Kupcy w asyście komornika weszli do hali, którą zaadoptowali z własnych środków. Polacy i Wietnamczycy skarżą się, że od stycznia nękani są tam przez wynajętych "czeczeńskich ochroniarzy". I tym razem doszło do brutalnych scen, na które, jak wynika z nagrań, nie reagowała policja.

Koszmarny scenariusz dla Tuska. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Koszmarny scenariusz dla Tuska. Jest nowy sondaż

Nowy sondaż CBOS. Dwa największe ugrupowania zaliczają spore spadki – KO notuje 29%, a PiS 28%. Trzecia Droga nie weszłaby do Sejmu.

Child alert. Zaginęła 11-letnia Patrycja z ostatniej chwili
Child alert. Zaginęła 11-letnia Patrycja

11-letnia Patrycja Głowania z Dziewkowic na Opolszczyźnie zaginęła po wizycie u dziadków – trwa akcja poszukiwawcza z użyciem Child Alert i psów tropiących.

O tym Amerykanie nie wiedzieli. Ponury obraz upadku Joe Bidena Wiadomości
O tym Amerykanie nie wiedzieli. "Ponury obraz upadku Joe Bidena"

Bliscy współpracownicy Joe Bidena zastanawiali się, czy stan zdrowia ówczesnego prezydenta nie wymaga użycia wózka inwalidzkiego. Ostatecznie uznali, że źle by to wyglądało podczas kampanii wyborczej. Między innymi o ukrywaniu fatalnego stanu zdrowia Bidena podczas sprawowania prezydentury dwaj amerykańscy dziennikarze napisali książkę, która ma się ukazać za kilka dni.  

Możliwy nawet śnieg i grad. Ostrzeżenie IMGW z ostatniej chwili
Możliwy nawet śnieg i grad. Ostrzeżenie IMGW

IMGW ostrzega przed burzami z opadami do 15 mm i wiatrem do 65 km/h, nocnym deszczem (na północy i w Tatrach deszcz ze śniegiem) oraz przymrozkami do -3°C.

Komunikat NASK o próbie ingerencji w wybory. Komentarze: wariant rumuński z ostatniej chwili
Komunikat NASK o "próbie ingerencji w wybory". Komentarze: wariant rumuński

Burza w sieci po oświadczeniu NASK w sprawie "ingerencji" w wybory prezydenckie w Polsce. Niektórzy internauci piszą o "wariancie rumuńskim".

Rosyjscy agenci mieli wysyłać bomby pocztą w Niemczech. Są aresztowania z ostatniej chwili
Rosyjscy agenci mieli wysyłać bomby pocztą w Niemczech. Są aresztowania

Rosyjscy agenci zaplanowali ataki bombowe w Niemczech – taką informację podają niemieckie media. Według gazety "Bild" są to najprawdopodobniej agenci zwerbowani przez tajne służby Putina. "Mieli dokonywać aktów sabotażu i ataków na terenie Niemiec. Prawdopodobnie chcieli wysłać paczki z materiałami wybuchowymi, które miały eksplodować w trakcie transportu" – czytamy w dzienniku.

REKLAMA

[Tylko u nas] Wojciech Osiński: "Nie ma Kaszëb bez Polonii, a bez Kaszëb Polśczi"

Nienawistna kampania, której celem uczyniono prezydenta Andrzeja Dudę, w innych krajach zakrawałaby na upiorną groteskę. A jednak u nas dzieje się to naprawdę. Nie można wydarzeń w Pucku, których przykrym ukoronowaniem były najcięższe obelgi rzucane pod adresem polskiej głowy państwa, nazwać inaczej niż skandalem. Choć dla badaczy społeczeństw postkolonialnych stanowią one ciekawy przedmiot dociekań. 
 [Tylko u nas] Wojciech Osiński: "Nie ma Kaszëb bez Polonii, a bez Kaszëb Polśczi"
/ Jakub Szymczuk - KPRP
10 lutego w Pucku zobaczyliśmy bowiem znów niczym pod mikroskopem dwie różne Polski, ukształtowane przez dwa bieguny, które - o czym pisałem w książce o Stefanie Żeromskim i Kaszubach - rozrywają nasz kraj od stuleci na dwie grupy - patriotów oraz tych rzekomo 'oświeconych', choć w rzeczywistości obciążonych wszelkimi patologiami postkolonialnymi i żywiących pogardę dla swojego własnego pochodzenia.
 
Albowiem tylko ta druga grupa potrafi w tak wzniosłym momencie, jakim jest 100. rocznica Zaślubin Polski z Morzem, oraz w miejscu, w którym generał Józef Haller wrzucił pierścień do Bałtyku, nurzać prezydenta RP w najostrzejszych inwektywach. Charakterystyczne zresztą, że rechot 'oświeconych' został także przez 'kompradorskie' elity przyjęty z czającym się na ustach uśmiechem.
 
Równie znamienna była jednak też reakcja obecnych na ceremonii Kaszubów, którzy natychmiast odcięli się od ekscesów kibiców pani Kidawy-Błońskiej. Tradycyjnie mniej zacietrzewionych mieszkańców Ziemi Puckiej obelżywe okrzyki 'KODomitów' wprawiły najzwyklej w zażenowanie.
 

"Wyrażam oburzenie i dezaprobatę wobec faktu wykorzystania [...] 100. rocznicy Zaślubin Polski z Morzem do niewybrednego obrażania Pana Prezydenta RP [...]. Staliśmy się wszyscy ofiarą [...] politycznych emocji, które niestety w naszej Ojczyźnie narastają od lat. Ich skutki deprecjonują naszą ciężką, wieloletnią pracę"

 
- oświadczył Jan Wyrowiński, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.
 
Niby krótkie rzeczowe oświadczenie, a jednak oddające całą istotę ducha ziemi kaszubskiej. Oczywiście nie brakowało w przeszłości wśród Kaszubów też i takich, którzy gwoli uzyskania kilku lat niekłopotliwej synekury zrezygnowali ze swojej polskości, choć w większości byli oni zawsze gorliwymi patriotami, walczącymi z zapałem o polskie sprawy.
 
Przede wszystkim mają oni niezwykły dar przetrwania. Już nieraz musieli znaleźć wyjście z historycznego potrzasku. Jakże często byli odcięci od swoich polskich braci i zdominowani przez Niemców, jednak nigdy nie zatracili swojej tożsamości kulturowej. Natomiast sam Niemiec tylko z rzadka rozróżniał pomiędzy Polakiem a Kaszubą, nienawiść wobec obu była główną ożywiającą go emocją. Co z drugiej strony jest zrozumiałe, ponieważ Kaszubi odgrywają wciąż niezwykle ważną rolę w panteonie polskiej pamięci. Bez organicznej pracy społecznej mieszkańców Bytowa, Kartuz, Kościerzyny, Półwyspu Helskiego, Pucka czy Wejherowa Polacy mieliby o wiele mniejsze prawo do ziem pomorskich, które w znacznym stopniu zrekomensowały nam amputację Kresów.
 
Nie da się pisać o Kaszubach bez podjęcia tematu wspólnej polsko-kaszubskiej historii. Już przedstawiciele dynastii Piastów byli krzewicielami chrześcijaństwa na polskim Pomorzu. Niestety czasami pruski młot germanizacji okazywał się solidny. Książki esesmana i noblisty Güntera Grassa mogą niestety jeszcze dziś utwierdzić czytelnika w przekonaniu, jakoby Kaszubi przechylali się w stronę niemiecką. Wszak to założenie zderza się z prawdą, że oprócz (wymarłej już) podgrupy Słowińców większość rodzin kaszubskich zawsze podtrzymywała polskiego ducha narodowego.      
 
Kaszubi potrafili również w odpowiedniej chwili skorzystać z szansy zademonstrowania własnej słowiańskiej podmiotowości. W połowie XIX w. swoją obecność w pomorskim życiu intelektualnym zaznaczył Florian Ceynowa, autor słynnej 'Rozmowy Polocha z Kaszëbą', jedna z czołowych postaci budzącego się wówczas do życia ruchu kaszubskiego. Dzięki niestrudzonej działalności lekarza ze Sławoszyna Kaszubi zaczęli się utożsamiać jako odrębna grupa społeczna, wszelako na stałe powiązana z Polską. Podczas swoich studiów we Wrocławiu Ceynowa nabrał przekonania, że jego rodacy muszą wspólnie z Polakami odnaleźć remedium na truciznę, jaką była postępująca germanizacja.
 
Wyznawcą podobnych poglądów był także niejaki Hieronim Derdowski, mistrz pióra oraz znakomity dziennikarz 'Gazety Toruńskiej'. To właśnie w póżniejszej stolicy polskiego Pomorza powstała tak często cytowana przez jego rodaków epopeja 'O Panu Czorlińścim, co do Pucka po sece jachoł' (nazywana 'kaszubskim Panem Tadeuszem').
 
Otto von Bismarck, który spędził pod Bytowem wiele lat swojej młodości, porównywał Kaszubów z 'parchatymi wilkami', jednak doskonale wiedząc, że ci spokojni Słowianie w odpowiednim momencie byli zdolni poderwać się do buntu. I dlatego to właśnie na Pomorzu późniejszy 'żelazny' kanclerz i 'polakożerca' przeprowadzał swój 'kulturkampf' ze szczególną zaciekłością.
 
Spoiwem łączącym Polaków i Kaszubów było zawsze i jest również silne przywiązanie do wiary katolickiej, którą niemieccy zaborcy regularnie zatruwali swoim snem o potędze. Kiedy kajzerowskie władze zakazały w pomorskich szkołach lekcje religii, czyli ostatni bastion polskojęzycznej edukacji, liczne kaszubskie rodziny zmobilizowały się do (ryzykownej w tamtych czasach) formy protestu, wychodząc na ulice.
 
Wybitnym przedstawicielem działającego wówczas Ruchu Młodokaszubskiego był Jan Karnowski, którego liryka kapitalnie odzwierciedla wizję polsko-kaszubskiej symbiozy. Tenże utalentowany poeta był gorącym propagatorem języka kaszubskiego, lecz zarazem wyznawcą tezy, że droga do wolności Kaszubów wiedzie nieuchronnie przez odzyskanie polskiej niepodległości. 
 

"Nie ma Kaszëb bez Polonii, a bez Kaszëb Polśczi"

 
- powtarzał wraz z innymi znanymi młodokaszubskimi twórcami, jak choćby Aleksandrem Majkowskim, autorem powieści 'Życie i przygody Remusa'.
 
Majkowski i Karnowski gardzili Kaszubami, którzy ulegali germanizacji bądź interesowali się swoją polskością tylko wtedy, gdy czerpali z niej materialne korzyści. W tenże nurt włączył się także Antoni Abraham, legendarny kaszubski pisarz, działacz społeczny oraz propagator polskości Pomorza, delegat na obradach wersalskich w 1919 r. Był wiernym żołnierzem generała Hallera, jednym z protagonistów Zaślubin Polski z Morzem w 1920 r.
 
Niestrudzona (i utrzymana w duchu Endecji) praca Kaszubów oraz proklamacja II RP otworzyły wielu Polakom z innych okolic oczy na Bałtyk i Pomorze. Gdynia przeistoczyła się z kaszubskiej wsi w dymamiczne miasto portowe. Nad morzem przebywali znani polscy twórcy, jak choćby niezrównani Stefan Żeromski i Adolf Nowaczyński, którzy w swojej prozie opisywali nie tylko uroki pomorskiej przyrody, lecz także niezwykle złożone dzieje Kaszub.
 
Istotne znaczenie w tym kontekście miała na pewno tzw. 'trylogia nadmorska' Żeromskiego. Zwłaszcza jego z epickim rozmachem napisany 'Wiatr od Morza' skrzy się i zdobi kaszubizmami, a pomorski diabeł 'Smętek' przewija się przez wszystkie rozdziały, jakby w kalejdoskopie przybliżając nam polsko-kaszubsko-niemiecką historię. Nie bez kozery prawie w każdym kaszubskim miasteczku w pobliżu ul. Abrahama znajdziemy także ulicę poświeconą autorowi 'Przedwiośnia'.
 
Przypomnijmy, że zabory długo i skutecznie zakłócały rozkwit polskiej literatury marynistycznej, gdyż środowiska literackie były raczej porozsiane po Kongresówce i Galicji. Wysiłki polskich i kaszubskich szermierzy lokalnej kultury, dążących w okresie międzywojennym do jej reanimacji, były wtedy prawdziwym przełomem.
 
Te wysiłki były też niewątpliwie potrzebne. Po uwieńczonej wiktorią Bitwie Warszawskiej Polacy i Kaszubi wietrzyli nad odzyskanym morzem trwające zagrożenie ze strony Niemiec. Zdawali sobie sprawę z tego, że dożyli epoki nieporównywalnej z żadną inną w historii Polski i należy o nią zadbać. Dostęp do Bałtyku oraz odzyskanie wybrzeża były więc także jednym z priorytetów rządu w Warszawie. Cały kraj obrósł w liczne stowarzyszenia, mające szerzyć ideę polskości Bałtyku.
 
Na tę polsko-kaszubską symbiozę cieniem położyła się druga wojna światowa. Wielu polskich patriotów zamordowano w Lasach Piaśnickich, inni ginęli w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof. Sporo ludzi znalazło się także w Wehrmachcie, a wśród Kaszubów zaczęło szaleć donosicielstwo. Lecz niebawem dochodziło także do pierwszych dezercji. Piękną kartę zapisał działający na Pomorzu ruch oporu, jak np. powstała w 1940 r. Tajna Organizacja Wojskowa Gryf Kaszubski, o wyraźnym charakterze narodowo-katolickim. Po wojnie zaś w kierunku ziem pomorskich ruszyli przesiedleńcy z Kresów, co na chwilę ostudziło żywioł kaszubski.
 
Natomiast PRL-owskie władze często i bez jakichkolwiek podstaw oskarżali Kaszubów i polskich Pomorzan o proniemieckie (czytaj: faszystowskie) poglądy. Powszechność tychże oskarżeń oraz łatwość, z jaką były one rzucane, od początku musiły budzić podejrzenie.
 
Ta kaszubska czujność nie zmieniła się do dziś. Dlatego mieszkańcy Pucka, którym przez kilka wieków uparcie dokuczał diabeł Smętek, jeszcze dziś potrafią szybko rozpoznać obcych 'czortów' nawiedzających ich ziemię.
 
Wojciech Osiński 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe