Marcin Brixen: Jak zarządzać tłumem czyli panika kontrolowana

Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki zobaczyli pieszy patrol policji w składzie dwóch osób siedzący na murku koło parku.n- Co oni tacy smutni? - zaciekawił się Gruby Maciek.n- Może im przestępcy uciekli? - poddał okularnik.n- Albo zachorowali. Chodźcie się spytamy - rzucił pomysł Łukaszek, no i poszli.
Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki zobaczyli pieszy patrol policji w składzie dwóch osób siedzący na murku koło parku.
- Co oni tacy smutni? - zaciekawił się Gruby Maciek.
- Może im przestępcy uciekli? - poddał okularnik.
- Albo zachorowali. Chodźcie się spytamy - rzucił pomysł Łukaszek, no i poszli.
Przechodzili rządkiem kilka razy przed funkcjonariuszami łamiąc nakaz odległości pięciu metrów i szesnastu centymetrów pomiędzy spacerującymi. Ale policjanci nie reagowali. W końcu okularnik spytał wprost:
- Co panowie tacy smutni?
- Ech... - machnął ręką pierwszy policjant. - Mamy problem nie do ogarnięcia...
I pokazał na park. Dziesiątki, setki osób spacerowały, biegały, jeździły na rowerach...
- Możemy dać mandat jednej osobie - rzekł smętnie drugi policjant. -Możemy dać pięciu, ale nie kilkuset... Jak tych ludzi zmusić, żeby poszli stąd do domu?
- To jest do zrobienia - powiedział Łukaszek trąc brodę w zamyśleniu.
- To nie jest do zrobienia - mruknął tępo drugi policjant.
- To jest do zrobienia - powtórzył Łukaszek. - Tylko trzeba pomyśleć jak to zrobić.
- Egzekwować ostro kary! - zakrzyknął drugi policjant.
Łukaszek pokręcił głową.
- Na Polaka to nie działa.
- Polityka! Sport! Zachęcić ich czymś! Przekupić! - próbowali policjanci.
- To nie powinno nic takiego do zastanawiania się, do powolnego brania na rozum, to powinna być instynktowna, natychmiastowa emocja - zaproponował okularnik.
- Silna - uzupełnił Gruby Maciek.
- Strach - podsumował Łukaszek.
Policjanci poczuli się nieswojo.
- Ej no, mały, chcesz wywołać w parku panikę? Tak nie można...
- Rozejdą się do domów - powiedział uspokajająco Łukaszek. - Nie będzie ryzyka, że się pozarażają. O to chodzi, prawda?
- Żadnych makabrycznych dowcipów - przerwał mu pierwszy funkcjonariusz.
- Nie będzie żadnej makabry. Mam już pomysł. Maciej, spójrz tam.
Wszyscy spojrzeli w kierunku wskazanym przez Łukaszka. Na placu zabaw stał niewielki, plastikowy domek dla dzieci.
- Tym? - nie mógł uwierzyć drugi policjant. - Przecież tego nikt się nie wystraszy.
- Zobaczymy. Maciej, masz pisak? Daj no...
- A ja? Co ja mam robić? - dopytywał się niecierpliwie okularnik.
- Zrobisz to, co potrafisz najlepiej - Gruby Maciek położył mu dłoń na ramieniu. - Będziesz udawał idiotę.
Okularnik o dziwo zachował się spokojnie.
- To będzie trudne - zasępił się. - Dla takiej subtelnej, inteligentnej natury jak moja udawać kogoś zupełnie innego. Chyba będę musiał się na kimś wzorować... - okularnik spojrzał na Grubego Maćka i się rozjaśnił. - Już wiem na kim! Na tobie!
- Umrzyj nędzna fiucino - warknął Gruby Maciek i się pobili.
- Będziesz miał bardzo ważne zadanie - Łukaszek, który skończył już pisać coś na domku tłumaczył tamującemu krew z nosa okularnikowi. - Pobiegniesz przed nami, będziesz wołał i machał rękami. Ściągniesz na siebie ich uwagę. A potem skierujesz ją na nas.
Łukaszek i Gruby Maciek powoli wleźli pod domek i wstali. Okularnik spojrzał na napis na przedniej ściance i zachichotał.
- No, leć - polecił mu zajmujący przednią część domku Łukaszek.
Okularnik zatarł radośnie dłonie i wyjąc wniebogłosy pomknął w głąb parku. Ludzie zaczęli się zatrzymywać i przypatrywać mu się z niepokojem.
- Nieźli są - mruknął pierwszy policjant.
- Mam złe przeczucia - jęknął drugi.
- To teraz my - zadudnił Gruby Maciek. Domek na jego i Łukaszka nogach zaczął dostojnie kroczyć przez park w ślad za wrzeszczącym okularnikiem.
Policjanci usiedli albowiem trudno było im uwierzyć w to, co działo się przed ich oczami. Dziesiątki grupek spacerowiczów, setki biegaczy i rowerzystów, do tej pory spokojnie przemieszczających się po parku, na widok nadciągającego domku robiło coś zaskakującego. W najwyższym, krańcowym przerażeniu zrywali się ze swoich miejsc, zawracali, skręcali, zrywali się, podrywali, brali rozpęd na rolkach, wskakiwali na rowery. I gnali jak szaleńcy jak najszybciej, jak najdalej od domku na czterech nogach. A okularnik biegał wokół, krzyczał, nawoływał, wskazywał i co tu dużo mówić, bawił się świetnie.
- O Boże! - jęknął drugi policjant. - Coś ty zrobił!
- Chyba ty! - odparował odruchowo pierwszy. - I Co teraz?
- Może ich zastrzelimy?
- Kogo?
Na to pytanie pierwszego funkcjonariusza drugi już nie zdążył odpowiedzieć, bo wpadła na nich grupka uciekinierów. Z obłędem w oczach, rozwianym włosem.
- Panie, co się tam dzieje? - pierwszy policjant zawołał do jednego mężczyzny. Ten się na chwilę zatrzymał, złapał policjanta za mundur i wykrzyknął napiętym głosem:
- Moralny karzeł i psychopatyczny karakan w imię swoich chorych ambicji pędzi dziesiątki tysięcy ludzi na pewną śmierć do Parków Zagłady! Wszyscy umrą!!!
Mężczyzna pobiegł dalej, pierwszy policjant dłubał palcem w uchu. a drugi odebrał telefon.
- Tak? Co? Wszystkie jednostki pod market budowlany? - odsunął telefon na bok i powiedział:
- Mamy natychmiast być pod marketem. Jest tyle ludzi, że cały parking zapchany. Za nic mają obostrzenia. Sytuacja krytyczna. Szef nie wie jak ich rozpędzić.
- A ja wiem - mruknął pierwszy. - Niech podjedzie po nas i po ten domek. Zobacz, park jest już całkiem pusty.
Drugi policjant powiedział, że mają rewelacyjny sposób na odesłanie wszystkich ludzi do domu, poprosił o transport i się rozłączył.
- No, a teraz ten domek - rzekł pierwszy funkcjonariusz. - Chodźmy po nich.
- Nie trzeba już wracają.
- Ty, a co on napisał na tym domku?
- Nie wiem. Myślałem, że ty widziałeś.
- Ja też nie!
Chłopcy już wracali. Przodem szedł zziajany okularnik, a za nim Łukaszek i Gruby Maciek nieśli domek. Na przedniej ściance miał wymalowany pisakiem wielki napis LOKAL WYBORCZY.

 

POLECANE
Robert Bąkiewicz: Ruch Obrony Granic usuwany z posterunku w Słubicach z ostatniej chwili
Robert Bąkiewicz: Ruch Obrony Granic usuwany z posterunku w Słubicach

Robert Bąkiewicz przekazał szokujące informacje.

Komunikat dla mieszkańców Krakowa Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Krakowa

Osiem nowych autobusów Autosan dołączyło w środę do floty Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego (MPK) w Krakowie. Zastąpią one ostatnie autobusy spalinowe ze starszymi silnikami Euro 5.

Gawkowski myśli o zablokowaniu platformy X. Kukiz odpowiada mu bez ogródek  Wiadomości
Gawkowski myśli o zablokowaniu platformy X. Kukiz odpowiada mu bez ogródek

"Mamy w Polsce mechanizmy, które pozwalałyby zadziałać w taki sposób, żeby portal X nie działał" - stwierdził Krzysztof Gawkowski. Dodał, że jego ministerstwo musi mieć możliwości prawne, "ale też decyzyjność dotyczącą chociażby tego, że te platformy będą wyłączane" - zagroził minister cyfryzacji. Jego słowa skomentował m.in. Paweł Kukiz, właśnie na platformie X.

„Jo sem netoperek”. Nietypowa interwencja policji w Helu Wiadomości
„Jo sem netoperek”. Nietypowa interwencja policji w Helu

Nietypowa interwencja policji miała miejsce we wtorkowy wieczór (8 lipca 2025 r.) w Helu. Funkcjonariusze zostali wezwani do jednego ze sklepów przy ul. Wiejskiej, gdzie zgłoszono zakłócanie porządku. Sprawa szybko eskalowała – mężczyzna, który zachowywał się głośno i wulgarnie, wszedł na dach pobliskiego lokalu gastronomicznego i zaczął krzyczeć dziwne słowa.

Nie żyje 37-letni pięściarz. Zmarł po przegranej walce Wiadomości
Nie żyje 37-letni pięściarz. Zmarł po przegranej walce

Z USA napłynęły wstrząsające wiadomości. 37-letni bokser Pedro Antonio „Tony” Rodriguez został znaleziony martwy w swoim hotelowym pokoju, zaledwie kilka godzin po przegranej walce. Wystąpił na gali bokserskiej w Phoenix, w amerykańskim stanie Arizona, gdzie jego przeciwnikiem był Phillip Vella.

Niepokojące informacje z banków u sąsiadów. Znikają pieniądze z prywatnych kont z ostatniej chwili
Niepokojące informacje z banków u sąsiadów. Znikają pieniądze z prywatnych kont

W trzech największych bankach na Białorusi doszło do poważnej awarii systemu. Chodzi o Belarusbank, Belagroprombank oraz Belinvestbank. Ich klienci z przerażeniem patrzą na stan swoich kont, z których zniknęły pieniądze. 

Przepraszam. Emocjonalny wpis Ewy Chodakowskiej Wiadomości
"Przepraszam". Emocjonalny wpis Ewy Chodakowskiej

Ewa Chodakowska znalazła się w ogniu krytyki po tym, jak wzięła udział w promocji pakietu badań diagnostycznych dla kobiet z podejrzeniem endometriozy. Zestaw przygotowała firma Diagnostyka, a jego koszt wynosił ponad 1500 zł. Po licznych głosach sprzeciwu ze strony lekarzy, którzy zakwestionowali przydatność oferowanych badań, oferta została wycofana, a trenerka opublikowała publiczne przeprosiny.

Ostra wymiana zdań nt. polityki migracyjnej w Bundestagu. Jest pan kłamliwym kanclerzem z ostatniej chwili
Ostra wymiana zdań nt. polityki migracyjnej w Bundestagu. "Jest pan kłamliwym kanclerzem"

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz chwalił się w środę w Bundestagu polityką migracyjną swojego rządu. – Wyznaczyliśmy wstępny kurs na trwałe ograniczenie nieuregulowanej migracji – mówił. Ostra riposta przyszła z największej opozycyjnej partii – AfD. Jej liderka Alice Weidel nazwała Merza "kłamliwym kanclerzem" i opisała dzisiejsze Niemcy jako kraj z "agresywnie postępującą islamizacją". 

Nowy raport Komisji Europejskiej nt. praworządności w Polsce. Kwestia mediów tylko u nas
Nowy raport Komisji Europejskiej nt. praworządności w Polsce. Kwestia mediów

W swoim najnowszym raporcie na temat praworządności w Polsce Komisja Europejska jest tylko w połowie zadowolona z postępów, które osiągnął polski rząd od 13. grudnia 2023 roku w zakresie wolności mediów.

Rekonstrukcja rządu. To planuje Tusk z ostatniej chwili
Rekonstrukcja rządu. To planuje Tusk

Po przegranych w kiepskim stylu wyborach prezydenckich Donald Tusk chwyta się ostatniej wizerunkowej deski ratunku – rekonstrukcji rządu, która ma przynieść "nową jakość". Według nieoficjalnych informacji zmiany mają być głębokie i dotyczyć likwidacji niektórych ministerstw i powołania nowych resortów.

REKLAMA

Marcin Brixen: Jak zarządzać tłumem czyli panika kontrolowana

Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki zobaczyli pieszy patrol policji w składzie dwóch osób siedzący na murku koło parku.n- Co oni tacy smutni? - zaciekawił się Gruby Maciek.n- Może im przestępcy uciekli? - poddał okularnik.n- Albo zachorowali. Chodźcie się spytamy - rzucił pomysł Łukaszek, no i poszli.
Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki zobaczyli pieszy patrol policji w składzie dwóch osób siedzący na murku koło parku.
- Co oni tacy smutni? - zaciekawił się Gruby Maciek.
- Może im przestępcy uciekli? - poddał okularnik.
- Albo zachorowali. Chodźcie się spytamy - rzucił pomysł Łukaszek, no i poszli.
Przechodzili rządkiem kilka razy przed funkcjonariuszami łamiąc nakaz odległości pięciu metrów i szesnastu centymetrów pomiędzy spacerującymi. Ale policjanci nie reagowali. W końcu okularnik spytał wprost:
- Co panowie tacy smutni?
- Ech... - machnął ręką pierwszy policjant. - Mamy problem nie do ogarnięcia...
I pokazał na park. Dziesiątki, setki osób spacerowały, biegały, jeździły na rowerach...
- Możemy dać mandat jednej osobie - rzekł smętnie drugi policjant. -Możemy dać pięciu, ale nie kilkuset... Jak tych ludzi zmusić, żeby poszli stąd do domu?
- To jest do zrobienia - powiedział Łukaszek trąc brodę w zamyśleniu.
- To nie jest do zrobienia - mruknął tępo drugi policjant.
- To jest do zrobienia - powtórzył Łukaszek. - Tylko trzeba pomyśleć jak to zrobić.
- Egzekwować ostro kary! - zakrzyknął drugi policjant.
Łukaszek pokręcił głową.
- Na Polaka to nie działa.
- Polityka! Sport! Zachęcić ich czymś! Przekupić! - próbowali policjanci.
- To nie powinno nic takiego do zastanawiania się, do powolnego brania na rozum, to powinna być instynktowna, natychmiastowa emocja - zaproponował okularnik.
- Silna - uzupełnił Gruby Maciek.
- Strach - podsumował Łukaszek.
Policjanci poczuli się nieswojo.
- Ej no, mały, chcesz wywołać w parku panikę? Tak nie można...
- Rozejdą się do domów - powiedział uspokajająco Łukaszek. - Nie będzie ryzyka, że się pozarażają. O to chodzi, prawda?
- Żadnych makabrycznych dowcipów - przerwał mu pierwszy funkcjonariusz.
- Nie będzie żadnej makabry. Mam już pomysł. Maciej, spójrz tam.
Wszyscy spojrzeli w kierunku wskazanym przez Łukaszka. Na placu zabaw stał niewielki, plastikowy domek dla dzieci.
- Tym? - nie mógł uwierzyć drugi policjant. - Przecież tego nikt się nie wystraszy.
- Zobaczymy. Maciej, masz pisak? Daj no...
- A ja? Co ja mam robić? - dopytywał się niecierpliwie okularnik.
- Zrobisz to, co potrafisz najlepiej - Gruby Maciek położył mu dłoń na ramieniu. - Będziesz udawał idiotę.
Okularnik o dziwo zachował się spokojnie.
- To będzie trudne - zasępił się. - Dla takiej subtelnej, inteligentnej natury jak moja udawać kogoś zupełnie innego. Chyba będę musiał się na kimś wzorować... - okularnik spojrzał na Grubego Maćka i się rozjaśnił. - Już wiem na kim! Na tobie!
- Umrzyj nędzna fiucino - warknął Gruby Maciek i się pobili.
- Będziesz miał bardzo ważne zadanie - Łukaszek, który skończył już pisać coś na domku tłumaczył tamującemu krew z nosa okularnikowi. - Pobiegniesz przed nami, będziesz wołał i machał rękami. Ściągniesz na siebie ich uwagę. A potem skierujesz ją na nas.
Łukaszek i Gruby Maciek powoli wleźli pod domek i wstali. Okularnik spojrzał na napis na przedniej ściance i zachichotał.
- No, leć - polecił mu zajmujący przednią część domku Łukaszek.
Okularnik zatarł radośnie dłonie i wyjąc wniebogłosy pomknął w głąb parku. Ludzie zaczęli się zatrzymywać i przypatrywać mu się z niepokojem.
- Nieźli są - mruknął pierwszy policjant.
- Mam złe przeczucia - jęknął drugi.
- To teraz my - zadudnił Gruby Maciek. Domek na jego i Łukaszka nogach zaczął dostojnie kroczyć przez park w ślad za wrzeszczącym okularnikiem.
Policjanci usiedli albowiem trudno było im uwierzyć w to, co działo się przed ich oczami. Dziesiątki grupek spacerowiczów, setki biegaczy i rowerzystów, do tej pory spokojnie przemieszczających się po parku, na widok nadciągającego domku robiło coś zaskakującego. W najwyższym, krańcowym przerażeniu zrywali się ze swoich miejsc, zawracali, skręcali, zrywali się, podrywali, brali rozpęd na rolkach, wskakiwali na rowery. I gnali jak szaleńcy jak najszybciej, jak najdalej od domku na czterech nogach. A okularnik biegał wokół, krzyczał, nawoływał, wskazywał i co tu dużo mówić, bawił się świetnie.
- O Boże! - jęknął drugi policjant. - Coś ty zrobił!
- Chyba ty! - odparował odruchowo pierwszy. - I Co teraz?
- Może ich zastrzelimy?
- Kogo?
Na to pytanie pierwszego funkcjonariusza drugi już nie zdążył odpowiedzieć, bo wpadła na nich grupka uciekinierów. Z obłędem w oczach, rozwianym włosem.
- Panie, co się tam dzieje? - pierwszy policjant zawołał do jednego mężczyzny. Ten się na chwilę zatrzymał, złapał policjanta za mundur i wykrzyknął napiętym głosem:
- Moralny karzeł i psychopatyczny karakan w imię swoich chorych ambicji pędzi dziesiątki tysięcy ludzi na pewną śmierć do Parków Zagłady! Wszyscy umrą!!!
Mężczyzna pobiegł dalej, pierwszy policjant dłubał palcem w uchu. a drugi odebrał telefon.
- Tak? Co? Wszystkie jednostki pod market budowlany? - odsunął telefon na bok i powiedział:
- Mamy natychmiast być pod marketem. Jest tyle ludzi, że cały parking zapchany. Za nic mają obostrzenia. Sytuacja krytyczna. Szef nie wie jak ich rozpędzić.
- A ja wiem - mruknął pierwszy. - Niech podjedzie po nas i po ten domek. Zobacz, park jest już całkiem pusty.
Drugi policjant powiedział, że mają rewelacyjny sposób na odesłanie wszystkich ludzi do domu, poprosił o transport i się rozłączył.
- No, a teraz ten domek - rzekł pierwszy funkcjonariusz. - Chodźmy po nich.
- Nie trzeba już wracają.
- Ty, a co on napisał na tym domku?
- Nie wiem. Myślałem, że ty widziałeś.
- Ja też nie!
Chłopcy już wracali. Przodem szedł zziajany okularnik, a za nim Łukaszek i Gruby Maciek nieśli domek. Na przedniej ściance miał wymalowany pisakiem wielki napis LOKAL WYBORCZY.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe