[Tylko u nas] Prof. David Engels: Maniakalna krytyka Trumpa w niemieckich mediach. Niedobrze się robi

Gdy się śledzi to, co w ostatnich dniach niemieckie media przekazują na temat USA, to robi się człowiekowi po prostu niedobrze. Od końca komunizmu w Europie nie mieliśmy chyba do czynienia z aż tak jednostronnym, przepojonym nienawiścią przekazem medialnym. A najgorsze jest to, że ani dziennikarzom, ani opinii publicznej zdaje się zupełnie nie przeszkadzać to, że przekazy te w sposób najbardziej rażący bywają ze sobą sprzeczne.
 [Tylko u nas] Prof. David Engels: Maniakalna krytyka Trumpa w niemieckich mediach. Niedobrze się robi
/ EPA/Doug Mills / POOL Dostawca: PAP/EPA.
Nie, nie trzeba kochać Donalda Trumpa, nawet jeśli uważa się, iż był on lepszym wyborem, niż kandydatura Hillary Clinton. Jego częste dyplomatyczne wpadki, jego problematyczna polityka personalna, nieprzemyślane zapowiedzi, po których często następował odwrót - to wszystko można a nawet trzeba krytykować; taka jest rola mediów i taka też powinna być postawa demokratycznego społeczeństwa. Jednak w niemieckich mediach chodzi najwyraźniej o coś zupełnie innego - i widać to od pierwszego dnia jego prezydentury. Postanowiono mianowicie traktować amerykańskiego prezydenta wyłącznie jako wroga, jako wręcz demona; a przekaz dotyczący ostatnich wydarzeń w USA pokazuje to najjaskrawiej jak to tylko możliwe.

Trump jest regularnie, choć całkowicie bezpodstawnie oskarżany o odpowiedzialność za (rzekomo) szalejący w USA rasizm. A to, że incydent z George'em Floydem (tak jak i wiele innych) miał akurat miejsce w mieście i w stanie będącymi od dawna bastionem demokratów, i że tamtejsza policja składa się z przedstawicieli wielu grup etnicznych - wydaje się nikogo nie interesować. W mediach obowiązuje jedynie słuszny przekaz, iż owe demonstracje są „w większości pokojowe”, że jest to pokojowy zryw obywateli - a to, że całe dzielnice zostały splądrowane i spalone, że są setki rannych a nawet zabici, o tym się konsekwentnie milczy lub interpretuje jako „przypadki jednostkowe” względnie jako przejaw „sprawiedliwego gniewu”.

Mówi się, że polityka Donalda Trumpa jest generalnie szkodliwa dla społeczności kolorowych - a to, że jego polityka odnośnie rynku pracy jest akurat najbardziej korzystna dla tychże społeczności, już na żadną wzmiankę nie zasługuje. Mówi się, że Trump dolewa oliwy do ognia, grożąc użyciem Gwardii Narodowej o ile władze stanowe nie zdołają opanować coraz bardziej destrukcyjnych zamieszek - a że kilka lat temu w analogicznej sytuacji ulubieniec niemieckich mediów, prezydent Obama, ogłosił dokładnie to samo, to oczywiście nie pasuje do obrazu i jest skrupulatnie pomijane. Trump jest krytykowany nawet za to, że dał się sfotografować z Biblią w ręku przed bogatym w tradycje, zdewastowanym przez rabusiów kościołem św. Jana w Waszyngtonie i że jakoby w ten sposób manipuluje wiarą, że przez to swoje demonstracyjne chrześcijaństwo narusza jakoby zasadę wolności religijnej - podczas gdy jego przeciwnicy nie mają najmniejszego problemu z tym, aby promować nachalnie wszelkie „religijne” i „kulturowe odmienności i różnorodności”, a już szczególnie gdy dotyczy to islamu. Oczywiście również zapowiedź Trumpa o monitorowaniu, a nawet zakazie Antify, gdy okazało się, że wzywała ona do grabieży i podpaleń, niemieckim mediom posłużyła jako przykład jego skrywanych faszystowskich sentymentów, a wysocy rangą niemieccy politycy prześcigali się w tym czasie w swym poparciu dla tej skrajnie lewicowej organizacji, zapominając jednak, że również w Niemczech organizacja ta jest obserwowana przez Urząd Ochrony Konstytucji i słusznie uważana jest za głównego prowodyra światopoglądowego terroru wobec ludzi o poglądach konserwatywnych - to oczywiście również jest przemilczane lub umniejszane jako „obywatelskie zaangażowanie przeciwko prawicy”.

A już całkowicie absurdalne wydaje się to, że ta poniekąd sztucznie podtrzymywana od wielu tygodni panika związana z koronawirusem, nagle znika jako gorący medialny temat, gdyż trzeba było zrobić miejsce dla doniesień o masowych protestach przeciwko rasizmowi w Ameryce: bo o ile wcześniej ogień medialny przeciwko Trumpowi skoncentrowany był na jego rzekomo niewystarczająco poważnym potraktowaniu zagrożenia pandemicznego, a jego decyzja o stopniowym, zdecentralizowanym łagodzeniu ograniczeń kwarantanny ma jakoby narażać na śmiertelne niebezpieczeństwo „miliony” istnień ludzkich - o tyle teraz, gdy pojawiła się potrzeba przedstawiania tych demonstracji i rozruchów jako pokojowego powstania przeciwko Trumpowi, i w ogóle przeciwko „prawicy”, konieczność zachowania dystansu społecznego, to co wiąże się z tzw. „super-spreader“-Events, ba, nawet wymóg noszenia maseczek nagle zostały całkowicie zapominane - również w Niemczech, gdzie w miniony weekend miały miejsce liczne manifestacje przeciwko rasizmowi, podczas których kolorowa społeczność miała okazję ponarzekać na rzekomo wszechobecny rasizm i przedstawić swoje „żądania” ...

Rzecz jasna również w „politycznie poprawnych ” mediach francuskich i brytyjskich można znaleźć przykłady takiego jednostronnego raportowania, suflowanego zresztą przez medialne okręty flagowe amerykańskiej partii demokratycznej, takie jak CNN czy MSNBC, które odkryły teraz swoją kolejną szansę przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Nigdzie jednak tak jak w Niemczech nie osiągnęło to tak maniakalnych form i rozmiarów, gdzie Donald Trump stylizowany jest już niemal na potwora, na demonicznego antyczłowieka - a wszystko to mogłoby być nawet śmieszne, gdyby nie miało aż tak tragicznych skutków dla partnerstwa transatlantyckiego, a jednocześnie nie stanowiło bardzo niepokojącego przejawu głębokich zmian w całym naszym systemie wartości. Bo jeśli przyjrzeć się uważnie temu permanentnemu „waleniu w Trumpa” w niemieckich mediach, to widać wyraźnie, że ma to całkiem konkretne przyczyny.

Otóż wybór Trumpa jest postrzegany jako ostatnie już wierzganie białej, tradycyjnej, drobnomieszczańskiej klasy średniej, która od czasu założenia USA stanowiła fundament tego państwa, dziś jednak, na skutek ubożenia, pod wpływem szerzącego się indywidualizmu, ale także urbanizacji, globalizacji, pojawienia się społeczności równoległych, wciąż żywych idei socjalistycznych oraz kultu LGBTQ, została niemal całkowicie wypchnięta z kulturowych, politycznych i medialnych centrów amerykańskiego życia i wydaje się być interesującą już tylko jako przedmiot wyzysku fiskalnego. To, że proces ten odbywa się w imię „tolerancji”, „antyrasizmu” i „różnorodności”, jest tylko swoistym okrzykiem bojowym, chwytliwym hasłem, w rzeczywistości zaś wszelkie etniczne, religijne lub seksualne mniejszości i społeczeństwa równoległe, w owym procesie rzekomego otwierania się społeczeństw, odgrywają jedynie rolę „pożytecznych idiotów”, tanio pozyskiwanych w celu niszczeniu dotychczasowego ładu społecznego i przekształcenia go w nowe państwo ucisku, z dobrze brzmiącymi obietnicami, z wysokimi świadczeniami socjalnymi, a przede wszystkim z możliwością głośnego wyrażenia swych resentymentów i roszczeń.

Prawdziwa władza od dawna bowiem spoczywa już w rękach małej (w przeważającej mierze białej), międzynarodowej kliki, wykorzystującej poprawność polityczną jako swoistego tarana dla niszczenia tradycyjnej wspólnoty wartości i solidarności, gdyż stanowią one ostatni rdzeń oporu przeciwko nim. A to, że Stany Zjednoczone, będące pierwotnie centrum tego procesu, na skutek wyboru Trumpa przynajmniej na kilka lat trochę jakby zeszły z tej odgórnie nakreślonej linii rozwoju, na takie państwa jak Niemcy, gdzie pod przykrywką rządzącej rzekomo „chrześcijańskiej demokracji” w rzeczywistości nastąpiła całkowita dominacja polit-poprawnych ideologii, musi to działać jak tyleż niezrozumiała, co i bolesna prowokacja; stało się prawdziwym cierniem w jego postępowym ciele, który należy wszelkimi sposobami (i przy niestety typowo niemieckiej tendencji do besserwisserstwa i taniej odwagi) wyrwać i spalić. Aby więc zapobiec temu, by ruchy konserwatywne zyskały na popularności również w Niemczech, a młodzi ludzi zaczęli powątpiewać w całe to szkolne i medialne ich kondycjonowanie, trzeba codziennie, wciąż od nowa celebrować to symboliczne autodafé - przynajmniej tak długo, aż wreszcie i Ameryka znów powróci do „osi dobra” i ostatecznie położony zostanie kamień węgielny pod budowę nowego wspaniałego świata przyszłości. Kto chce wiedzieć, jak miałby wyglądać ów tolerancyjny, antyrasistowski nowy wspaniały świat, niech popatrzy na tę najnowszą polit-poprawną modę, która nakazuje, aby biali klękali teraz przed swoimi kolorowymi współobywatelami, i w ten sposób wyznali swoją kolektywną winę nie do zmazania...

David Engels

 

POLECANE
Niech spie.dala. Silni Razem wściekli na Donalda Tuska gorące
"Niech spie.dala". "Silni Razem" wściekli na Donalda Tuska

Hasztag #SilniRazem po wielokrotnej kompromitacji nie jest już tak popularny na "X". Jednak stał się symbolem najbardziej zajadłej postawy "antypis". I potocznie tak są dziś nazywani najbardziej zajadli zwolennicy Donalda Tuska, Platformy Obywatelskiej, czy Romana Giertycha. A dzisiaj nie są z Donalda Tuska, mówić bardzo oględnie, zadowoleni.

Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów Wiadomości
Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów

Polskie marki kamperów zdobywają coraz większe uznanie na niemieckim rynku. Affinity, Freedo, Masuria i Vannado nie tylko przekonują klientów wysoką jakością, ale także zyskują lojalność dealerów.

„Zaraz zemdleję”. Dramatyczne wyznanie Nataszy Urbańskiej Wiadomości
„Zaraz zemdleję”. Dramatyczne wyznanie Nataszy Urbańskiej

Podróż powrotna z Czarnogóry do Polski okazała się dla Nataszy Urbańskiej jednym z najbardziej stresujących doświadczeń w życiu. Artystka opisała na Instagramie sytuację, do której doszło na pokładzie samolotu LOT lecącego z Podgoricy do Warszawy. Zemdlała, a - jak twierdzi - personel pokładowy zignorował nie tylko jej stan, ale i potrzeby pozostałych pasażerów.

Sukces tym razem nie dla Polek. Włoszki zbyt mocne w półfinale LN Wiadomości
Sukces tym razem nie dla Polek. Włoszki zbyt mocne w półfinale LN

Polskie siatkarki przegrały z Włoszkami 0:3 (18:25, 16:25, 14:25) w półfinale rozgrywanego w Łodzi turnieju finałowego Ligi Narodów. W niedzielę zagrają w meczu o trzecie miejsce z przegranym drugiego sobotniego półfinału, w którym Brazylia zmierzy się z Japonią.

Nowy model AI uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście gorące
Nowy model AI uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście

Nowy Claude Opus 4 firmy Anthropic często uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście. Model groził ujawnieniem prywatnych informacji o inżynierach, którzy mieli planować jego wyłączenie.

Awaryjne lądowanie samolotu LOT w Warszawie z ostatniej chwili
Awaryjne lądowanie samolotu LOT w Warszawie

Z powodu sygnału o możliwej usterce lecący z Warszawy do Sofii samolot linii LOT musiał awaryjnie lądować na Lotnisku Chopina. - Lądowanie odbyło się w asyście służb. Maszyna wylądowała bezpiecznie - poinformował rzecznik prasowy Polskich Linii Lotniczych LOT Krzysztof Moczulski.

Wielki słup dymu nad Katowicami. Trwa dogaszanie Wiadomości
Wielki słup dymu nad Katowicami. Trwa dogaszanie

W sobotnie popołudnie, 26 lipca, w Katowicach doszło do pożaru w rejonie ul. Sądowej i Raciborskiej. Paliły się podkłady kolejowe składowane w pobliżu torowiska, w bezpośrednim sąsiedztwie budowy przy dworcu głównym PKP.

Niebezpieczny incydent w Krakowie. Kilkanaście osób poszkodowanych Wiadomości
Niebezpieczny incydent w Krakowie. Kilkanaście osób poszkodowanych

W piątkowy wieczór doszło do niebezpiecznego incydentu na przystanku tramwajowym przy ul. Bronowickiej w Krakowie. Z okna przejeżdżającego tramwaju ktoś rozpylił gaz pieprzowy w stronę grupy osób czekających na peronie. Jak informują poszkodowani, sytuacja miała miejsce około godziny 19:30.

Komunikat dla mieszkańców Rzeszowa z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Rzeszowa

Prawie 250 tys. zł kosztować będzie dokumentacja projektowa nowego domu kultury, który powstanie w Rzeszowie na osiedlu Krakowska Południe przy ul. Stojałowskiego. Dokumentacja gotowa ma być w ciągu 10 miesięcy.

Czerwona flaga na Pomorzu i w Zachodniopomorskiem. GIS zakazuje kąpieli Wiadomości
Czerwona flaga na Pomorzu i w Zachodniopomorskiem. GIS zakazuje kąpieli

Czerwone flagi zakazujące wejścia do wody wiszą w sobotę w dwunastu kąpieliskach w województwach pomorskim i zachodniopomorskim. Powodem jest zakwit sinic.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: Maniakalna krytyka Trumpa w niemieckich mediach. Niedobrze się robi

Gdy się śledzi to, co w ostatnich dniach niemieckie media przekazują na temat USA, to robi się człowiekowi po prostu niedobrze. Od końca komunizmu w Europie nie mieliśmy chyba do czynienia z aż tak jednostronnym, przepojonym nienawiścią przekazem medialnym. A najgorsze jest to, że ani dziennikarzom, ani opinii publicznej zdaje się zupełnie nie przeszkadzać to, że przekazy te w sposób najbardziej rażący bywają ze sobą sprzeczne.
 [Tylko u nas] Prof. David Engels: Maniakalna krytyka Trumpa w niemieckich mediach. Niedobrze się robi
/ EPA/Doug Mills / POOL Dostawca: PAP/EPA.
Nie, nie trzeba kochać Donalda Trumpa, nawet jeśli uważa się, iż był on lepszym wyborem, niż kandydatura Hillary Clinton. Jego częste dyplomatyczne wpadki, jego problematyczna polityka personalna, nieprzemyślane zapowiedzi, po których często następował odwrót - to wszystko można a nawet trzeba krytykować; taka jest rola mediów i taka też powinna być postawa demokratycznego społeczeństwa. Jednak w niemieckich mediach chodzi najwyraźniej o coś zupełnie innego - i widać to od pierwszego dnia jego prezydentury. Postanowiono mianowicie traktować amerykańskiego prezydenta wyłącznie jako wroga, jako wręcz demona; a przekaz dotyczący ostatnich wydarzeń w USA pokazuje to najjaskrawiej jak to tylko możliwe.

Trump jest regularnie, choć całkowicie bezpodstawnie oskarżany o odpowiedzialność za (rzekomo) szalejący w USA rasizm. A to, że incydent z George'em Floydem (tak jak i wiele innych) miał akurat miejsce w mieście i w stanie będącymi od dawna bastionem demokratów, i że tamtejsza policja składa się z przedstawicieli wielu grup etnicznych - wydaje się nikogo nie interesować. W mediach obowiązuje jedynie słuszny przekaz, iż owe demonstracje są „w większości pokojowe”, że jest to pokojowy zryw obywateli - a to, że całe dzielnice zostały splądrowane i spalone, że są setki rannych a nawet zabici, o tym się konsekwentnie milczy lub interpretuje jako „przypadki jednostkowe” względnie jako przejaw „sprawiedliwego gniewu”.

Mówi się, że polityka Donalda Trumpa jest generalnie szkodliwa dla społeczności kolorowych - a to, że jego polityka odnośnie rynku pracy jest akurat najbardziej korzystna dla tychże społeczności, już na żadną wzmiankę nie zasługuje. Mówi się, że Trump dolewa oliwy do ognia, grożąc użyciem Gwardii Narodowej o ile władze stanowe nie zdołają opanować coraz bardziej destrukcyjnych zamieszek - a że kilka lat temu w analogicznej sytuacji ulubieniec niemieckich mediów, prezydent Obama, ogłosił dokładnie to samo, to oczywiście nie pasuje do obrazu i jest skrupulatnie pomijane. Trump jest krytykowany nawet za to, że dał się sfotografować z Biblią w ręku przed bogatym w tradycje, zdewastowanym przez rabusiów kościołem św. Jana w Waszyngtonie i że jakoby w ten sposób manipuluje wiarą, że przez to swoje demonstracyjne chrześcijaństwo narusza jakoby zasadę wolności religijnej - podczas gdy jego przeciwnicy nie mają najmniejszego problemu z tym, aby promować nachalnie wszelkie „religijne” i „kulturowe odmienności i różnorodności”, a już szczególnie gdy dotyczy to islamu. Oczywiście również zapowiedź Trumpa o monitorowaniu, a nawet zakazie Antify, gdy okazało się, że wzywała ona do grabieży i podpaleń, niemieckim mediom posłużyła jako przykład jego skrywanych faszystowskich sentymentów, a wysocy rangą niemieccy politycy prześcigali się w tym czasie w swym poparciu dla tej skrajnie lewicowej organizacji, zapominając jednak, że również w Niemczech organizacja ta jest obserwowana przez Urząd Ochrony Konstytucji i słusznie uważana jest za głównego prowodyra światopoglądowego terroru wobec ludzi o poglądach konserwatywnych - to oczywiście również jest przemilczane lub umniejszane jako „obywatelskie zaangażowanie przeciwko prawicy”.

A już całkowicie absurdalne wydaje się to, że ta poniekąd sztucznie podtrzymywana od wielu tygodni panika związana z koronawirusem, nagle znika jako gorący medialny temat, gdyż trzeba było zrobić miejsce dla doniesień o masowych protestach przeciwko rasizmowi w Ameryce: bo o ile wcześniej ogień medialny przeciwko Trumpowi skoncentrowany był na jego rzekomo niewystarczająco poważnym potraktowaniu zagrożenia pandemicznego, a jego decyzja o stopniowym, zdecentralizowanym łagodzeniu ograniczeń kwarantanny ma jakoby narażać na śmiertelne niebezpieczeństwo „miliony” istnień ludzkich - o tyle teraz, gdy pojawiła się potrzeba przedstawiania tych demonstracji i rozruchów jako pokojowego powstania przeciwko Trumpowi, i w ogóle przeciwko „prawicy”, konieczność zachowania dystansu społecznego, to co wiąże się z tzw. „super-spreader“-Events, ba, nawet wymóg noszenia maseczek nagle zostały całkowicie zapominane - również w Niemczech, gdzie w miniony weekend miały miejsce liczne manifestacje przeciwko rasizmowi, podczas których kolorowa społeczność miała okazję ponarzekać na rzekomo wszechobecny rasizm i przedstawić swoje „żądania” ...

Rzecz jasna również w „politycznie poprawnych ” mediach francuskich i brytyjskich można znaleźć przykłady takiego jednostronnego raportowania, suflowanego zresztą przez medialne okręty flagowe amerykańskiej partii demokratycznej, takie jak CNN czy MSNBC, które odkryły teraz swoją kolejną szansę przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Nigdzie jednak tak jak w Niemczech nie osiągnęło to tak maniakalnych form i rozmiarów, gdzie Donald Trump stylizowany jest już niemal na potwora, na demonicznego antyczłowieka - a wszystko to mogłoby być nawet śmieszne, gdyby nie miało aż tak tragicznych skutków dla partnerstwa transatlantyckiego, a jednocześnie nie stanowiło bardzo niepokojącego przejawu głębokich zmian w całym naszym systemie wartości. Bo jeśli przyjrzeć się uważnie temu permanentnemu „waleniu w Trumpa” w niemieckich mediach, to widać wyraźnie, że ma to całkiem konkretne przyczyny.

Otóż wybór Trumpa jest postrzegany jako ostatnie już wierzganie białej, tradycyjnej, drobnomieszczańskiej klasy średniej, która od czasu założenia USA stanowiła fundament tego państwa, dziś jednak, na skutek ubożenia, pod wpływem szerzącego się indywidualizmu, ale także urbanizacji, globalizacji, pojawienia się społeczności równoległych, wciąż żywych idei socjalistycznych oraz kultu LGBTQ, została niemal całkowicie wypchnięta z kulturowych, politycznych i medialnych centrów amerykańskiego życia i wydaje się być interesującą już tylko jako przedmiot wyzysku fiskalnego. To, że proces ten odbywa się w imię „tolerancji”, „antyrasizmu” i „różnorodności”, jest tylko swoistym okrzykiem bojowym, chwytliwym hasłem, w rzeczywistości zaś wszelkie etniczne, religijne lub seksualne mniejszości i społeczeństwa równoległe, w owym procesie rzekomego otwierania się społeczeństw, odgrywają jedynie rolę „pożytecznych idiotów”, tanio pozyskiwanych w celu niszczeniu dotychczasowego ładu społecznego i przekształcenia go w nowe państwo ucisku, z dobrze brzmiącymi obietnicami, z wysokimi świadczeniami socjalnymi, a przede wszystkim z możliwością głośnego wyrażenia swych resentymentów i roszczeń.

Prawdziwa władza od dawna bowiem spoczywa już w rękach małej (w przeważającej mierze białej), międzynarodowej kliki, wykorzystującej poprawność polityczną jako swoistego tarana dla niszczenia tradycyjnej wspólnoty wartości i solidarności, gdyż stanowią one ostatni rdzeń oporu przeciwko nim. A to, że Stany Zjednoczone, będące pierwotnie centrum tego procesu, na skutek wyboru Trumpa przynajmniej na kilka lat trochę jakby zeszły z tej odgórnie nakreślonej linii rozwoju, na takie państwa jak Niemcy, gdzie pod przykrywką rządzącej rzekomo „chrześcijańskiej demokracji” w rzeczywistości nastąpiła całkowita dominacja polit-poprawnych ideologii, musi to działać jak tyleż niezrozumiała, co i bolesna prowokacja; stało się prawdziwym cierniem w jego postępowym ciele, który należy wszelkimi sposobami (i przy niestety typowo niemieckiej tendencji do besserwisserstwa i taniej odwagi) wyrwać i spalić. Aby więc zapobiec temu, by ruchy konserwatywne zyskały na popularności również w Niemczech, a młodzi ludzi zaczęli powątpiewać w całe to szkolne i medialne ich kondycjonowanie, trzeba codziennie, wciąż od nowa celebrować to symboliczne autodafé - przynajmniej tak długo, aż wreszcie i Ameryka znów powróci do „osi dobra” i ostatecznie położony zostanie kamień węgielny pod budowę nowego wspaniałego świata przyszłości. Kto chce wiedzieć, jak miałby wyglądać ów tolerancyjny, antyrasistowski nowy wspaniały świat, niech popatrzy na tę najnowszą polit-poprawną modę, która nakazuje, aby biali klękali teraz przed swoimi kolorowymi współobywatelami, i w ten sposób wyznali swoją kolektywną winę nie do zmazania...

David Engels


 

Polecane
Emerytury
Stażowe