Greg Zabrisky: Tereska

to będzie prawdziwa historia Tereski, dziewczyny ze wsi z regionu tzw. Dolnego Powiśla, w dolnym biegu rzeki Wisły.
 Greg Zabrisky: Tereska
/ screen YouTube

W rodzinnej wsi w czasach PRLu był PGR, w którym pracował jej dziadek jako traktorzysta, a babcia była księgową. Mieli dużo dzieci, w tym mamę Tereski, wyjątkowo kochliwą, więc Tereska wychowywała się u dziadków. To zwłaszcza babcia miała decydujący wpływ na jej wychowanie - dobra organizacja, pracowitość i sumienność miały jej zapewnić życiowy sukces. Najpierw w szkole podstawowej, a następnie w technikum przemysłu spożywczego, które Tereska ukończyła z wynikiem celującym już w czasach kapitalizmu. A czasy były ciężkie. W wyniku tzw. transformacji zlikwidowano połączenia kolejowe, więc do szkoły dobre 5 km trzeba było maszerować na piechotę. Już po maturze, zaliczonej celująco, jednak żadnych perspektyw na pracę w najbliższej okolicy nie było, więc Tereska przyjechała do Trójmiasta i z miejsca pracę znalazła, a wkrótce następną i kolejną. Ostatecznie trafiła do jednej cafeterii zagranicznej sieci. Po paru latach, dzięki pracowitości i sumienności została kierowniczką. Była szczęśliwa, ale niestety już niebawem z dyrekcji w Warszawie zaczęły dochodzić złe wiadomości o nadchodzących przekształceniach, czyli likwidacji sieci cafeterii.

Mniej więcej w tym czasie do cafeterii zaczęła przychodzić na kawkę, ciasteczko i pogawędkę bizneswomen, kobieta podobno porzucona przez męża, właścicielka stylowego lokalu gastronomicznego w Sopocie. W trakcie kolejnych wizyt i pogawędek wyjaśniło się, że bizneswomen nie daje sobie rady i szuka kogoś, kto mógłby ten jej gastronomiczny biznes poprowadzić. W końcu złożyła Teresce propozycję, którą ta przyjęła z naturalnym entuzjazmem. Entuzjazm udzielił się również najbliższym współpracownikom i dalej sprawy potoczyły się już bardzo szybko. Zachwyt po wizycie w sopockim lokalu, którego nie zakłócił fakt, że bizneswomen zażyczyła sobie na wstępie 50 tyś. odstępnego, deklarując pomoc w załatwieniu wszystkich koniecznych formalności. Kilka wizyt w sopockim magistracie u znajomej urzędniczki, spisanie umowy u notariusza, pożyczka w banku. Wszystko bardzo sprawnie i szybko zostało dopięte. Pozostał tylko jeszcze drobny szczegół do załatwienia: zgoda wspólnoty mieszkaniowej na wyszynk, czyli sprzedaż alkoholu w lokalu gastronomicznym. Niestety, równie szybko okazało się, że tej zgody nie ma i nie będzie (sic!) Wyszło również na jaw, że nigdy jej nie było, o czym zaprzyjaźniona urzędniczka w magistracie musiała wiedzieć, że już o samej bizneswomen nie wspomnę. Tymczasem rzeczona bizneswomen zdążyła już zainkasować 50 tys. i stała się nieuchwytna telefonicznie. Jedynie na fejsie można było ją znaleźć, ale również nie odpowiadała na zapytania i prośby.

W zderzeniu z brutalną rzeczywistością, po niecałych dwóch miesiącach szarpaniny, "interes" pospiesznie zamknięto, gdyż już zaczęły przychodzić rachunki za czynsz. Ekipa się rozpierzchła w poszukiwaniu innej pracy, niektórzy wyjechali zagranicę. Tereska została sama z długiem 50 tys. do spłacenia, ale nie poddawała się i szybko znalazła pracę, dość podłą, ale już po paru miesiącach lepszą, przynajmniej potencjalnie. Wprawdzie tylko 1.500 na rękę, ale można było dorobić nadgodzinami, więc Tereska dorabiała pracując po 12 godzin dziennie. Właściciele cukierni stale obiecywali wyższe stanowisko, podwyżkę i pełny etat, ale na tych obiecankach się skończyło. Tylko raz zaproponowali Teresce, że jak pójdzie na "kuroniówkę" za 600 miesięcznie, to będzie mogła nadal u nich pracować na czarno (sic!)

Nic więc w tym dziwnego, że Tereska coraz bardziej czuła się oszukana i pokrzywdzona przez los. Raty zaciągniętej pożyczki trzeba było spłacać, a pomimo usilnych starań jej sytuacja materialna nie ulegała poprawie. Ostatecznie zdecydowała się wyjechać, chociaż nigdy wcześniej o tym poważnie nie myślała. Już drugi rok przebywa i pracuje na Wyspach. Entuzjazm i radość z życia powróciły. Został jedynie ten dług do spłacenia. Niedawno minęło 5 lat od kiedy spłaca ok. 700 zł miesięcznie i zainteresowała się ile jeszcze jej zostało. Pożyczkę 50 tys. zaciągnęła w banku, który w międzyczasie został wchłonięty przez inny bank, a gdzieś po drodze ten jej dług przechwyciła firma windykacyjna z Wrocławia. I właśnie Tereska otrzymała od tej firmy informację, że po 5 latach pozostało jej jeszcze do spłacenia ni mniej ni więcej jak 34 tyś. złotych (sic!)

Opisałem tutaj autentyczną historię autentycznej Tereski, gdyż znam ją dosyć dobrze. Z pewnością takich i podobnych historii i przekrętów w dziejach III RP zdarzyło się dużo, bardzo wiele. Mnie również, chociaż nie na taką skalę. Mega przekrętem był afera Amber Gold, właśnie podjęto próbę jej wyjaśnienia, ale czy skuteczną? W takiej to przyszło nam żyć rzeczywistości. Stanowczo jednak nie przyjmuję argumentów typu "widziały gały co brały". Tereska nie miała podstaw aby nie wierzyć urzędniczce w sopockim magistracie, aby nie ufać notariuszowi, a powinna była. Już po fakcie dowiedziałem się, że o tym trefnym lokalu gastronomicznym w Sopocie na ul. Jadwigi już od lat wszyscy wtajemniczeni w Trójmieście wiedzieli. I co? i nic. Taką to mamy III RP, niech jak najszybciej sczeźnie !!!
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Wojna wybuchnie w ciągu godziny. Niepokojące doniesienia niemieckiego dziennika z ostatniej chwili
"Wojna wybuchnie w ciągu godziny". Niepokojące doniesienia niemieckiego dziennika

Jeśli przywódcy Republiki Serbskiej - większościowo serbskiej części Bośni i Hercegowiny - ogłoszą secesję, w ciągu godziny wybuchnie w kraju wojna - ostrzega niemiecki dziennik "Die Welt".

Burza w Pałacu Buckingam. Samotna podróż księcia Harry'ego z ostatniej chwili
Burza w Pałacu Buckingam. Samotna podróż księcia Harry'ego

Media obiegły informacje dotyczące księcia Harry'ego, który podjął ważną decyzję. Arystokrata pojawi się w Wielkiej Brytanii, jednak wizyta ta może nie spełnić oczekiwań wielu osób.

Trzyletnia dziewczynka w szpitalu. 23-latek usłyszał zarzuty z ostatniej chwili
Trzyletnia dziewczynka w szpitalu. 23-latek usłyszał zarzuty

Zarzuty fizycznego znęcania się nad trzyletnią dziewczynką usłyszał 23-latek, który w piątek został zatrzymany przez policję w Wejherowie po tym, gdy dziecko trafiło do szpitala. Prokuratura przygotowuje wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.

Strajk na największym lotnisku w Wielkiej Brytanii z ostatniej chwili
Strajk na największym lotnisku w Wielkiej Brytanii

Jutro rozpocznie się czterodniowy strajk na najbardziej ruchliwym i popularnym lotnisku w Wielkiej Brytanii. Swoje niezadowolenie dotyczące warunków pracy wyrazić mają funkcjonariusze Straży Granicznej. O szczegółach poinformował związek zawodowy PCS.

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla mistrzami Polski z ostatniej chwili
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla mistrzami Polski

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla wywalczyli czwarty w historii i drugi z rzędu tytuł mistrza Polski. W niedzielę pokonali u siebie Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:1 25:19, 21:25, 25:23, 25:18) w trzecim decydującym meczu finałowym i wygrali tę rywalizację 2-1.

Dużo się dzieje. Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham z ostatniej chwili
"Dużo się dzieje". Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham

Ostatnie tygodnie w Pałacu Buckingham nie należały do spokojnych. Zarówno członkowie rodziny królewskiej, jak i poddani martwią się o księżną Kate i króla Karola III, którzy zmagają się z chorobą nowotworową. W sprawie żony księcia Williama pojawiły się nowe informacje.

To byłaby rewolucja. Deklaracja premier Włoch przed wyborami do PE z ostatniej chwili
"To byłaby rewolucja". Deklaracja premier Włoch przed wyborami do PE

Premier Włoch Giorgia Meloni ogłosiła w niedzielę, że będzie "jedynką" na wszystkich listach swej macierzystej partii Bracia Włosi w wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu.

Rekord sprzedaży. Chodzi o przedmiot z Titanica z ostatniej chwili
Rekord sprzedaży. Chodzi o przedmiot z Titanica

W Anglii odbyła się licytacja, na której pojawił się złoty zegarek kieszonkowy, który niegdyś należał do Johna Jacoba Astora, jednego z najbogatszych pasażerów Titanica. Zegarek, który przetrwał katastrofę, został odnowiony, a następnie sprzedany za rekordową sumę - aż sześciokrotność ceny wywoławczej.

Padłem. Znany aktor w szpitalu z ostatniej chwili
"Padłem". Znany aktor w szpitalu

Media obiegła niepokojąca informacja dotycząca znanego aktora Macieja Stuhra. Na swoim profilu na Instagramie poinformował, że trafił na SOR.

Szydło: Tusk powie Polakom to, co chcą teraz usłyszeć z ostatniej chwili
Szydło: Tusk powie Polakom to, co chcą teraz usłyszeć

– Tusk nie będzie teraz wprost popierał paktu migracyjnego czy pomysłów z opodatkowaniem państw członkowskich, a w tym kierunku to wszystko zmierza – uważa była premier, a obecnie europoseł PiS Beata Szydło.

REKLAMA

Greg Zabrisky: Tereska

to będzie prawdziwa historia Tereski, dziewczyny ze wsi z regionu tzw. Dolnego Powiśla, w dolnym biegu rzeki Wisły.
 Greg Zabrisky: Tereska
/ screen YouTube

W rodzinnej wsi w czasach PRLu był PGR, w którym pracował jej dziadek jako traktorzysta, a babcia była księgową. Mieli dużo dzieci, w tym mamę Tereski, wyjątkowo kochliwą, więc Tereska wychowywała się u dziadków. To zwłaszcza babcia miała decydujący wpływ na jej wychowanie - dobra organizacja, pracowitość i sumienność miały jej zapewnić życiowy sukces. Najpierw w szkole podstawowej, a następnie w technikum przemysłu spożywczego, które Tereska ukończyła z wynikiem celującym już w czasach kapitalizmu. A czasy były ciężkie. W wyniku tzw. transformacji zlikwidowano połączenia kolejowe, więc do szkoły dobre 5 km trzeba było maszerować na piechotę. Już po maturze, zaliczonej celująco, jednak żadnych perspektyw na pracę w najbliższej okolicy nie było, więc Tereska przyjechała do Trójmiasta i z miejsca pracę znalazła, a wkrótce następną i kolejną. Ostatecznie trafiła do jednej cafeterii zagranicznej sieci. Po paru latach, dzięki pracowitości i sumienności została kierowniczką. Była szczęśliwa, ale niestety już niebawem z dyrekcji w Warszawie zaczęły dochodzić złe wiadomości o nadchodzących przekształceniach, czyli likwidacji sieci cafeterii.

Mniej więcej w tym czasie do cafeterii zaczęła przychodzić na kawkę, ciasteczko i pogawędkę bizneswomen, kobieta podobno porzucona przez męża, właścicielka stylowego lokalu gastronomicznego w Sopocie. W trakcie kolejnych wizyt i pogawędek wyjaśniło się, że bizneswomen nie daje sobie rady i szuka kogoś, kto mógłby ten jej gastronomiczny biznes poprowadzić. W końcu złożyła Teresce propozycję, którą ta przyjęła z naturalnym entuzjazmem. Entuzjazm udzielił się również najbliższym współpracownikom i dalej sprawy potoczyły się już bardzo szybko. Zachwyt po wizycie w sopockim lokalu, którego nie zakłócił fakt, że bizneswomen zażyczyła sobie na wstępie 50 tyś. odstępnego, deklarując pomoc w załatwieniu wszystkich koniecznych formalności. Kilka wizyt w sopockim magistracie u znajomej urzędniczki, spisanie umowy u notariusza, pożyczka w banku. Wszystko bardzo sprawnie i szybko zostało dopięte. Pozostał tylko jeszcze drobny szczegół do załatwienia: zgoda wspólnoty mieszkaniowej na wyszynk, czyli sprzedaż alkoholu w lokalu gastronomicznym. Niestety, równie szybko okazało się, że tej zgody nie ma i nie będzie (sic!) Wyszło również na jaw, że nigdy jej nie było, o czym zaprzyjaźniona urzędniczka w magistracie musiała wiedzieć, że już o samej bizneswomen nie wspomnę. Tymczasem rzeczona bizneswomen zdążyła już zainkasować 50 tys. i stała się nieuchwytna telefonicznie. Jedynie na fejsie można było ją znaleźć, ale również nie odpowiadała na zapytania i prośby.

W zderzeniu z brutalną rzeczywistością, po niecałych dwóch miesiącach szarpaniny, "interes" pospiesznie zamknięto, gdyż już zaczęły przychodzić rachunki za czynsz. Ekipa się rozpierzchła w poszukiwaniu innej pracy, niektórzy wyjechali zagranicę. Tereska została sama z długiem 50 tys. do spłacenia, ale nie poddawała się i szybko znalazła pracę, dość podłą, ale już po paru miesiącach lepszą, przynajmniej potencjalnie. Wprawdzie tylko 1.500 na rękę, ale można było dorobić nadgodzinami, więc Tereska dorabiała pracując po 12 godzin dziennie. Właściciele cukierni stale obiecywali wyższe stanowisko, podwyżkę i pełny etat, ale na tych obiecankach się skończyło. Tylko raz zaproponowali Teresce, że jak pójdzie na "kuroniówkę" za 600 miesięcznie, to będzie mogła nadal u nich pracować na czarno (sic!)

Nic więc w tym dziwnego, że Tereska coraz bardziej czuła się oszukana i pokrzywdzona przez los. Raty zaciągniętej pożyczki trzeba było spłacać, a pomimo usilnych starań jej sytuacja materialna nie ulegała poprawie. Ostatecznie zdecydowała się wyjechać, chociaż nigdy wcześniej o tym poważnie nie myślała. Już drugi rok przebywa i pracuje na Wyspach. Entuzjazm i radość z życia powróciły. Został jedynie ten dług do spłacenia. Niedawno minęło 5 lat od kiedy spłaca ok. 700 zł miesięcznie i zainteresowała się ile jeszcze jej zostało. Pożyczkę 50 tys. zaciągnęła w banku, który w międzyczasie został wchłonięty przez inny bank, a gdzieś po drodze ten jej dług przechwyciła firma windykacyjna z Wrocławia. I właśnie Tereska otrzymała od tej firmy informację, że po 5 latach pozostało jej jeszcze do spłacenia ni mniej ni więcej jak 34 tyś. złotych (sic!)

Opisałem tutaj autentyczną historię autentycznej Tereski, gdyż znam ją dosyć dobrze. Z pewnością takich i podobnych historii i przekrętów w dziejach III RP zdarzyło się dużo, bardzo wiele. Mnie również, chociaż nie na taką skalę. Mega przekrętem był afera Amber Gold, właśnie podjęto próbę jej wyjaśnienia, ale czy skuteczną? W takiej to przyszło nam żyć rzeczywistości. Stanowczo jednak nie przyjmuję argumentów typu "widziały gały co brały". Tereska nie miała podstaw aby nie wierzyć urzędniczce w sopockim magistracie, aby nie ufać notariuszowi, a powinna była. Już po fakcie dowiedziałem się, że o tym trefnym lokalu gastronomicznym w Sopocie na ul. Jadwigi już od lat wszyscy wtajemniczeni w Trójmieście wiedzieli. I co? i nic. Taką to mamy III RP, niech jak najszybciej sczeźnie !!!
 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe