Ryszard Czarnecki: Pan od starożytności, pan od Kedywu

W sobotę 9 maja, minęła 34 rocznica śmierci człowieka, polskiego patrioty, którego sylwetkę doprawdy warto przypomnieć. Chodzi o szefa Kedywu – Kierownictwa Dywersji AK płk Józefa Rybickiego.
 Ryszard Czarnecki: Pan od starożytności, pan od Kedywu
/ Wikipedia domena publiczna
Był odważny w walce z Niemcami, a  potem w walce z Sowietami i ich poplecznikami – działacz WiN, więzień PRL, współzałożyciel Komitetu Obrony Robotników „KOR”. Urodził się w Kołomyi, na Kresach Wschodnich RP, wówczas pod zaborem austriackim. Do gimnazjum chodził w Brzeżanach, w  mieście w którym kilkanaście lat wcześniej urodził się przyszły marszałek Polski Edward Śmigły-Rydz. Potem był uczniem gimnazjum w Wadowicach, w których z kolei parę lat później urodził się przyszły papież z Polski Karol Wojtyła. Jeden z momentów zwrotnych w jego życiu nastąpił, gdy miał 12 lat i z ojcem urzędnikiem sądowym przyjechał z wizytą do Lwowa. Tak o tym sam mówił: „Należę do epoki minionej… Byłem wychowany na roku 1863. Pamiętam, jak ojciec prowadził mnie na wystawę we Lwowie, popowstaniową, w pięćdziesięciolecie, w 1913 roku… Wszedłem do sali, gdzie cała sala była wyklejona nekrologami powstańców. I ten obraz, tych nekrologów, cały czas tkwi w moich oczach. Tak nas wychowano”.
Maturę zrobił właśnie w tymże Lwowie. Tak potem o tym mówił „ Szkoła lwowska, moi nauczyciele, moi wychowawcy nigdy nie mówili do mnie kochaj Polskę, , taką kochaj, a taką. Ten patriotyzm był wewnętrzny. On wynikał z całej atmosfery, z klimatu szkoły, w którym się wychowywaliśmy”.
Uczeń, co austriackie godła zrywał ...    
Był jednym z pierwszych harcerzy w tym, „zawsze wiernym” Rzeczypospolitej mieście. Jednak polityczną inicjację przeżył wcześniej podczas nauki w Wadowicach, gdy zrywał austriackie godła i napisy. Gdy Polska „wybiła się na niepodległość” miał 17 lat. Tak to wspominał: „Byłem uczniem 6 klasy. Dyrektor gimnazjum wadowickiego Jan Doroziński zawołał nas i zwrócił się do nas wielkimi słowami, zaczerpniętymi z  Sienkiewicza „Jesteśmy na „Jasnym brzegu”… Potem w stylu bardzo wzniosłym i patriotycznym mówił o tym, ze Polska zmartwychwstała. Słuchaliśmy go, stojąc w głębokiej ciszy”.
Poświeciłem sporo miejsca latom młodzieńczym Józefa Rybickiego nieprzypadkowo. Bo właśnie wtedy należy szukać jego późniejszych moralnych i patriotycznych wyborów. Tak o tym mówił: „W moich latach gimnazjalnych i uniwersyteckich tkwią korzenie tego, co robiłem potem: w czasach AK, na wojnie i jeszcze w latach 1970”. 
Dla pokolenia Rybickiego walka o niepodległość, a potem jej zachowanie była „oczywistą oczywistością”.  Cała jego klasa poszła na front w 1920 roku „na ochotnika”. 19-letni Józef został ciężko ranny- Kozak rozpłatał mu prawą rękę(bark).Wdała się w to gruźlica kości i do końca życia  nasz bohater miał niedowład ręki. Niemal ćwierć wieku potem zostaje znów ranny, walcząc z kolei z Niemcami, w Powstaniu Warszawskim ,w słynnym ataku na budynek dawnej Komendy Głównej Policji Państwowej...
Tak wspominał powrót  z frontu polsko-bolszewickiego do domu:  „Zastałem moja mamę w żałobie”, bo ktoś jej doniósł, że zginąłem”. Został odznaczony Krzyżem Małopolskich Oddziałów Armii Ochotniczej (numer 1713).
Opuszcza Lwów na rzecz drugiej kresowej stolicy - Wilna. Tam studiuje filologię klasyczną  na słynnym Uniwersytecie Stefana Batorego. Studia przerwie na dwa lata wyjeżdżając do Szwajcarii i Włoch dla poratowania zdrowia po obrażeniach odniesionych w walkach  z Armią Czerwoną .
 Wilno wywarło szczególne piętno na osobowości młodego humanisty: „Tkwiła we mnie atmosfera Wilna (…) Na Uniwersytecie Wileńskim moim wychowawcą, który kształtował  moja umysłowość, był wielki filozof chrześcijański, jeden z największych moim zdaniem myślicieli owych czasów, Marian Zdziechowski.(…) znany wielki filozof, na którego wykłady chodziłem, który fascynował naszą młodzież”. Cóż, Rybickiego Zdziechowski fascynował, ale już Czesław Miłosz z tego wybitnego polskiego myśliciela szydził w swoich wspomnieniach, określając go mianem: „Staruszka”.
Pan Profesor od sabotażu i dywersji
Broni doktorat z historii starożytnej, pewnie nie myśląc, że za paręnaście lat zostanie szefem antyniemieckiej dywersji w warszawskiej AK. Jest asystentem na Uniwersytecie, a jednocześnie uczy w  szkołach średnich, a  potem im dyrektoruje, najpierw w Nowogródku, a potem w Tomaszowie Lubelskim. Gdy wybucha wojna i Tomaszów Lubelski przechodzi z rąk jednych okupantów w ręce drugich, ukrywa się przed Sowietami w lesie,. Potem ten „stuprocentowy cywil”, jak mówi o sobie, któremu wpisano do książeczki wojskowej przymiotnik „niewyszkolony” zostaje jednym z dowódców Polskiego Podziemia, kierując sabotażem w przemyśle pracującym dla Niemców, a potem dywersją. Podlegały mu tzw. oddziały dyspozycyjne, kobiece patrole minerskie, Oddziały Dywersji Bojowej. Rybicki wszedł do konspiracji rekomendowany przez ówczesnego podpułkownika, Stanisława Sosabowskiego (późniejszego dowódcy pierwszej polskiej brygady spadochroniarzy – tych od operacji Garden Market i bitwy pod Arnhem). Pewnie nie przypuszczał ,ze jednym z  jego podkomendnych będzie syn Sosabowskiego, Stanisław Janusz-„Stasinek” (w Powstaniu Warszawskim stracił wzrok).
Jak nauczyciel filologii klasycznej z niedowładem prawej ręki mógł kierować jedną z kluczowych struktur Armii Krajowej? Tak o nim pisał „cichociemny”, zrzucony z Anglii Henryk Witkowski „Boruta” (zmarł w latach 1980. w Warszawie): „Spodziewaliśmy się ujrzeć kogoś o marsowym wyglądzie i typowych manierach dowódcy wysokiego szczebla, a tym czasem podawał nam rękę pan w średnim wieku, o łagodnych oczach i dobrodusznej rumianej twarzy, wzbudzającej zaufanie od pierwszego spojrzenia. Pełen był przy tym jakiejś wewnętrznej delikatności, której widomym wyrazem był sposób poruszania się i wyrażania w pełnych umiaru słowach, dalekich od żołnierskiego żargonu”. Rybicki może był łagodny co do formy, ale bardzo stanowczy co do treści. Jak wspominał „Boruta: „ Choć zawsze rozmawiał z nami z  pozycji dowódcy, nigdy nie wydawał rozkazów w uświęconej  tradycją wojskową formie, lecz zawsze wypowiadał tylko swe życzenia w formie:  proszę wysadzić w powietrze ten tor kolejowy(...). Ta forma(...) poparta była jednak(...) szczególna intonacja i nieznoszącym sprzeciwu przenikliwym spojrzeniem”.
 Niemniej ciekawe były słowa samego płk. „Andrzeja” (używał tez pseudonimu „Maciej”) o sabotażu, którym kierował: „Praca sabotażowa (…) to stała, codzienna, mozolna praca uświadomionego robotnika, praca o wiele trudniejsza od akcji w dywersji bojowej(…).Żołnierz sabotażowy pozostaje na miejscu ,jest związany z nieprzyjacielem miejscem swej akcji i przy lada inspekcji, rewizji grozi mu niebezpieczeństwo ”.
„ Moi chłopcy leżą na cmentarzach”
Nie przypadkiem cytowałem te słowa pułkownika , bo o robotnikach – żołnierzach AK będzie mówił jeszcze z najwyższym uznaniem … na sali sądowej w czasie procesu wytoczonego mu przez komunistyczne władze. W procesie kierownictwa WiN oskarżony Rybicki powiedział także :„To, co robiłem  w czasie wojny było tylko moim obowiązkiem i nie mam zamiaru zbierać teraz procentów. Najwyższą nagrodą było dla mnie szczęście, że mogłem wykonać taką właśnie, a nie inną pracę. A to, co mi się udało zrobić zawdzięczam moim bohaterskim chłopakom,  którzy dziś lezą na cmentarzach”.
Skazano go na 10 lat, potem wynik ten zmniejszono do 6, a i tak szef KeDyWu siedział blisko… 9 .... Jakim był człowiekiem świadczy także, że na koniec procesu poprosił o łagodny wymiar kary, ale nie dla siebie, lecz dla swojego podkomendnego Mariana Gołębiowskiego (siedział do 1956 roku, by po 20 latach współzakładać ROPCiO). Równie charakterystyczny jest fakt, że Rybicki odrzucił zaoferowaną mu w czasie procesu pomoc: do jego adwokat zgłaszali się na świadków ludzie, którzy zawdzięczali mu życie , w tym Żydzi uratowani z getta – pułkownik  dowodził odsieczą, która miała wspomóc walczących żydowskich powstańców.
Nic dziwnego, że taki człowiek nie mógł się  bać komunistów. Dlatego też między innymi, obok A. Macierewicza i P. Naimskiego był sygnatariuszem KOR-u.
Miałem szczęście poznać Józefa Rybickiego. Stan wojenny, Warszawa i jego niezapowiadany publicznie wykład. Zapamiętałem mocną osobowość człowieka, który o przeszłości mówił z dumą, a o przyszłości z optymistycznym spokojem-co wtedy było rzadkie.
Zakończę jego słowami: „Naród, który utracił niepodległość, a nie wykazał wszystkich możliwości do jej odzyskania, ten naród nie jest godzien być narodem. Rozumieją Państwo? To było dewizą mojego życia”.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (11.05.2020)
 

 

POLECANE
Nie żyje Stanisław Soyka gorące
Nie żyje Stanisław Soyka

Media obiegła informacja o śmierci Stanisława Soyki. Stanisław Soyka miał dziś wystąpić w Sopocie podczas Top of the Top Festival.

Do Kanału Zero dodzwonił się... Karol (Nawrocki) z Gdańska z ostatniej chwili
Do Kanału Zero dodzwonił się... "Karol (Nawrocki) z Gdańska"

W czwartek wieczorem podczas rozmowy Roberta Mazurka z Pawłem Szeferenakerem do Kanału Zero dodzwonił się niecodzienny widz. – Dobry wieczór Karol z Gdańska, wykonujący obowiązki wobec Państwa Polskiego z wielką przyjemnością i zaszczytem w Warszawie – rozpoczął.

Pielęgniarka obciążona potężną karą za stwierdzenie, że istnieją dwie płcie tylko u nas
Pielęgniarka obciążona potężną karą za stwierdzenie, że istnieją dwie płcie

W sierpniu tego roku Amy Hamm, kanadyjska pielęgniarka z Kolumbii Brytyjskiej, została zawieszona na miesiąc w swojej pracy i obciążona kosztami postępowania w wysokości blisko 94 000 dolarów przez Kolegium Pielęgniarek i Położnych Kolumbii Brytyjskiej (British Columbia College of Nurses and Midwives). Decyzja ta jest wynikiem wieloletniego dochodzenia, które rozpoczęło się w 2020 roku i dotyczyło jej publicznych wypowiedzi na temat tożsamości płciowej. W prostych słowach: pielęgniarka nigdy nie skrzywdziła swoich pacjentów, nie popełniła żadnego przestępstwa, ale została uznana za “transfobkę” i będzie teraz surowo karana!

W ciągu dwóch tygodni będziemy wiedzieć. Znamienne słowa Trumpa z ostatniej chwili
"W ciągu dwóch tygodni będziemy wiedzieć". Znamienne słowa Trumpa

Prezydent USA Donald Trump ocenił, że "w ciągu dwóch tygodni" będzie wiadomo, co dalej z pokojem w Ukrainie. Dodał, że jeśli nie będzie postępu, możliwe, że potrzebna będzie "inna taktyka".

Media: Zatrzymano Ukraińca podejrzanego ws. uszkodzenia gazociągów Nord Stream z ostatniej chwili
Media: Zatrzymano Ukraińca podejrzanego ws. uszkodzenia gazociągów Nord Stream

Włoska policja zatrzymała obywatela Ukrainy podejrzanego o koordynację ataków na gazociągi Nord Stream 1 i 2 – poinformowała w czwartek niemiecka prokuratura generalna. Zarzuca mu się m.in. doprowadzenie do eksplozji i sabotaż.

Grafzero: Kiedy będziesz gotowy, idź Wojciech Gunia - recenzja z ostatniej chwili
Grafzero: "Kiedy będziesz gotowy, idź" Wojciech Gunia - recenzja

W dzisiejszym filmie zapraszam Was do świata polskiej literatury grozy. „Kiedy będziesz gotowy, idź” to najnowsza książka Wojciecha Guni – autora, który od lat buduje unikalną pozycję w nurcie weird fiction i polskiego horroru.

Nowy Pokój Socjalny. Donald w krainie jachtów z ostatniej chwili
Nowy Pokój Socjalny. Donald w krainie jachtów

Atmosfera stawała się nieznośna. W gęstym powietrzu można było siekierę powiesić. Mijały kolejne sekundy. Sekundy łączyły się w minuty, a minuty w kwadranse. Te zaś stawały się godzinami, dniami, tygodniami…

Szpital w Koninie jednak będzie przyjmował pacjentów z ostatniej chwili
Szpital w Koninie jednak będzie przyjmował pacjentów

– Nie będziemy odsyłać pacjentów do innych ośrodków – zadeklarowała w czwartek dyrektor szpitala w Koninie (woj. wielkopolskie) Krystyna Brzezińska.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

W Cisnej odbyło się uroczyste podpisanie umowy na zabezpieczenie osuwiska przy DW 893. Szacowana wartość inwestycji to ponad 15 mln złotych. Zakończenie do końca 2026 r.

Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja z ostatniej chwili
Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja

Od 1 stycznia 2026 r. stawki akcyzy na wyroby alkoholowe wzrosną o 15 proc. , a od 1 stycznia 2027 r. - o 10 proc. – poinformowało w czwartek Ministerstwo Finansów. Resort zapowiedział też podwyżkę opłaty cukrowej.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: Pan od starożytności, pan od Kedywu

W sobotę 9 maja, minęła 34 rocznica śmierci człowieka, polskiego patrioty, którego sylwetkę doprawdy warto przypomnieć. Chodzi o szefa Kedywu – Kierownictwa Dywersji AK płk Józefa Rybickiego.
 Ryszard Czarnecki: Pan od starożytności, pan od Kedywu
/ Wikipedia domena publiczna
Był odważny w walce z Niemcami, a  potem w walce z Sowietami i ich poplecznikami – działacz WiN, więzień PRL, współzałożyciel Komitetu Obrony Robotników „KOR”. Urodził się w Kołomyi, na Kresach Wschodnich RP, wówczas pod zaborem austriackim. Do gimnazjum chodził w Brzeżanach, w  mieście w którym kilkanaście lat wcześniej urodził się przyszły marszałek Polski Edward Śmigły-Rydz. Potem był uczniem gimnazjum w Wadowicach, w których z kolei parę lat później urodził się przyszły papież z Polski Karol Wojtyła. Jeden z momentów zwrotnych w jego życiu nastąpił, gdy miał 12 lat i z ojcem urzędnikiem sądowym przyjechał z wizytą do Lwowa. Tak o tym sam mówił: „Należę do epoki minionej… Byłem wychowany na roku 1863. Pamiętam, jak ojciec prowadził mnie na wystawę we Lwowie, popowstaniową, w pięćdziesięciolecie, w 1913 roku… Wszedłem do sali, gdzie cała sala była wyklejona nekrologami powstańców. I ten obraz, tych nekrologów, cały czas tkwi w moich oczach. Tak nas wychowano”.
Maturę zrobił właśnie w tymże Lwowie. Tak potem o tym mówił „ Szkoła lwowska, moi nauczyciele, moi wychowawcy nigdy nie mówili do mnie kochaj Polskę, , taką kochaj, a taką. Ten patriotyzm był wewnętrzny. On wynikał z całej atmosfery, z klimatu szkoły, w którym się wychowywaliśmy”.
Uczeń, co austriackie godła zrywał ...    
Był jednym z pierwszych harcerzy w tym, „zawsze wiernym” Rzeczypospolitej mieście. Jednak polityczną inicjację przeżył wcześniej podczas nauki w Wadowicach, gdy zrywał austriackie godła i napisy. Gdy Polska „wybiła się na niepodległość” miał 17 lat. Tak to wspominał: „Byłem uczniem 6 klasy. Dyrektor gimnazjum wadowickiego Jan Doroziński zawołał nas i zwrócił się do nas wielkimi słowami, zaczerpniętymi z  Sienkiewicza „Jesteśmy na „Jasnym brzegu”… Potem w stylu bardzo wzniosłym i patriotycznym mówił o tym, ze Polska zmartwychwstała. Słuchaliśmy go, stojąc w głębokiej ciszy”.
Poświeciłem sporo miejsca latom młodzieńczym Józefa Rybickiego nieprzypadkowo. Bo właśnie wtedy należy szukać jego późniejszych moralnych i patriotycznych wyborów. Tak o tym mówił: „W moich latach gimnazjalnych i uniwersyteckich tkwią korzenie tego, co robiłem potem: w czasach AK, na wojnie i jeszcze w latach 1970”. 
Dla pokolenia Rybickiego walka o niepodległość, a potem jej zachowanie była „oczywistą oczywistością”.  Cała jego klasa poszła na front w 1920 roku „na ochotnika”. 19-letni Józef został ciężko ranny- Kozak rozpłatał mu prawą rękę(bark).Wdała się w to gruźlica kości i do końca życia  nasz bohater miał niedowład ręki. Niemal ćwierć wieku potem zostaje znów ranny, walcząc z kolei z Niemcami, w Powstaniu Warszawskim ,w słynnym ataku na budynek dawnej Komendy Głównej Policji Państwowej...
Tak wspominał powrót  z frontu polsko-bolszewickiego do domu:  „Zastałem moja mamę w żałobie”, bo ktoś jej doniósł, że zginąłem”. Został odznaczony Krzyżem Małopolskich Oddziałów Armii Ochotniczej (numer 1713).
Opuszcza Lwów na rzecz drugiej kresowej stolicy - Wilna. Tam studiuje filologię klasyczną  na słynnym Uniwersytecie Stefana Batorego. Studia przerwie na dwa lata wyjeżdżając do Szwajcarii i Włoch dla poratowania zdrowia po obrażeniach odniesionych w walkach  z Armią Czerwoną .
 Wilno wywarło szczególne piętno na osobowości młodego humanisty: „Tkwiła we mnie atmosfera Wilna (…) Na Uniwersytecie Wileńskim moim wychowawcą, który kształtował  moja umysłowość, był wielki filozof chrześcijański, jeden z największych moim zdaniem myślicieli owych czasów, Marian Zdziechowski.(…) znany wielki filozof, na którego wykłady chodziłem, który fascynował naszą młodzież”. Cóż, Rybickiego Zdziechowski fascynował, ale już Czesław Miłosz z tego wybitnego polskiego myśliciela szydził w swoich wspomnieniach, określając go mianem: „Staruszka”.
Pan Profesor od sabotażu i dywersji
Broni doktorat z historii starożytnej, pewnie nie myśląc, że za paręnaście lat zostanie szefem antyniemieckiej dywersji w warszawskiej AK. Jest asystentem na Uniwersytecie, a jednocześnie uczy w  szkołach średnich, a  potem im dyrektoruje, najpierw w Nowogródku, a potem w Tomaszowie Lubelskim. Gdy wybucha wojna i Tomaszów Lubelski przechodzi z rąk jednych okupantów w ręce drugich, ukrywa się przed Sowietami w lesie,. Potem ten „stuprocentowy cywil”, jak mówi o sobie, któremu wpisano do książeczki wojskowej przymiotnik „niewyszkolony” zostaje jednym z dowódców Polskiego Podziemia, kierując sabotażem w przemyśle pracującym dla Niemców, a potem dywersją. Podlegały mu tzw. oddziały dyspozycyjne, kobiece patrole minerskie, Oddziały Dywersji Bojowej. Rybicki wszedł do konspiracji rekomendowany przez ówczesnego podpułkownika, Stanisława Sosabowskiego (późniejszego dowódcy pierwszej polskiej brygady spadochroniarzy – tych od operacji Garden Market i bitwy pod Arnhem). Pewnie nie przypuszczał ,ze jednym z  jego podkomendnych będzie syn Sosabowskiego, Stanisław Janusz-„Stasinek” (w Powstaniu Warszawskim stracił wzrok).
Jak nauczyciel filologii klasycznej z niedowładem prawej ręki mógł kierować jedną z kluczowych struktur Armii Krajowej? Tak o nim pisał „cichociemny”, zrzucony z Anglii Henryk Witkowski „Boruta” (zmarł w latach 1980. w Warszawie): „Spodziewaliśmy się ujrzeć kogoś o marsowym wyglądzie i typowych manierach dowódcy wysokiego szczebla, a tym czasem podawał nam rękę pan w średnim wieku, o łagodnych oczach i dobrodusznej rumianej twarzy, wzbudzającej zaufanie od pierwszego spojrzenia. Pełen był przy tym jakiejś wewnętrznej delikatności, której widomym wyrazem był sposób poruszania się i wyrażania w pełnych umiaru słowach, dalekich od żołnierskiego żargonu”. Rybicki może był łagodny co do formy, ale bardzo stanowczy co do treści. Jak wspominał „Boruta: „ Choć zawsze rozmawiał z nami z  pozycji dowódcy, nigdy nie wydawał rozkazów w uświęconej  tradycją wojskową formie, lecz zawsze wypowiadał tylko swe życzenia w formie:  proszę wysadzić w powietrze ten tor kolejowy(...). Ta forma(...) poparta była jednak(...) szczególna intonacja i nieznoszącym sprzeciwu przenikliwym spojrzeniem”.
 Niemniej ciekawe były słowa samego płk. „Andrzeja” (używał tez pseudonimu „Maciej”) o sabotażu, którym kierował: „Praca sabotażowa (…) to stała, codzienna, mozolna praca uświadomionego robotnika, praca o wiele trudniejsza od akcji w dywersji bojowej(…).Żołnierz sabotażowy pozostaje na miejscu ,jest związany z nieprzyjacielem miejscem swej akcji i przy lada inspekcji, rewizji grozi mu niebezpieczeństwo ”.
„ Moi chłopcy leżą na cmentarzach”
Nie przypadkiem cytowałem te słowa pułkownika , bo o robotnikach – żołnierzach AK będzie mówił jeszcze z najwyższym uznaniem … na sali sądowej w czasie procesu wytoczonego mu przez komunistyczne władze. W procesie kierownictwa WiN oskarżony Rybicki powiedział także :„To, co robiłem  w czasie wojny było tylko moim obowiązkiem i nie mam zamiaru zbierać teraz procentów. Najwyższą nagrodą było dla mnie szczęście, że mogłem wykonać taką właśnie, a nie inną pracę. A to, co mi się udało zrobić zawdzięczam moim bohaterskim chłopakom,  którzy dziś lezą na cmentarzach”.
Skazano go na 10 lat, potem wynik ten zmniejszono do 6, a i tak szef KeDyWu siedział blisko… 9 .... Jakim był człowiekiem świadczy także, że na koniec procesu poprosił o łagodny wymiar kary, ale nie dla siebie, lecz dla swojego podkomendnego Mariana Gołębiowskiego (siedział do 1956 roku, by po 20 latach współzakładać ROPCiO). Równie charakterystyczny jest fakt, że Rybicki odrzucił zaoferowaną mu w czasie procesu pomoc: do jego adwokat zgłaszali się na świadków ludzie, którzy zawdzięczali mu życie , w tym Żydzi uratowani z getta – pułkownik  dowodził odsieczą, która miała wspomóc walczących żydowskich powstańców.
Nic dziwnego, że taki człowiek nie mógł się  bać komunistów. Dlatego też między innymi, obok A. Macierewicza i P. Naimskiego był sygnatariuszem KOR-u.
Miałem szczęście poznać Józefa Rybickiego. Stan wojenny, Warszawa i jego niezapowiadany publicznie wykład. Zapamiętałem mocną osobowość człowieka, który o przeszłości mówił z dumą, a o przyszłości z optymistycznym spokojem-co wtedy było rzadkie.
Zakończę jego słowami: „Naród, który utracił niepodległość, a nie wykazał wszystkich możliwości do jej odzyskania, ten naród nie jest godzien być narodem. Rozumieją Państwo? To było dewizą mojego życia”.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (11.05.2020)
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe