[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Bohaterowie
![[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Bohaterowie](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/52196.jpg)
Henryk Wujec nie żyje. To kolejna legenda stanu wojennego, kolejna osoba, która odeszła. I kolejna, która nie doczekała się poważnej biografii, z którą nie przeprowadzono wywiadu-rzeki, która nie opowiedziała o swoich doświadczeniach, swojej historii. Owszem są rozrzucone wywiady do gazet, wspomnienia, ale nie ma całościowej biografii. Tak jak nie ma biografii wielu innych, z różnych stron, z którymi możemy lub nie się zgadzać, którzy rozmaicie wybierali, ale którzy mieli niewątpliwy wkład w walkę o wolność, w budowanie Solidarności, a później w budowę III RP. Mowa o Bronisławie Geremku, Adamie Michniku, sprawiedliwej, historycznej biografii Antoniego Macierewicza, ks. Jana Ziei, Jana Olszewskiego i wielu wielu innych. Na szczęście mamy już niesamowite biografię Anny Walentycznowicz pióra Sławomira Cenckiewicza, czy wywiad rzekę Piotra Skwiecińskiego ze Zbigniewem, Zofią i Agnieszką Romaszewskimi, a także biografię Jacka Kuronia czy ks. Józefa Tischnera (pióra Wojciecha Bonowicza), ale to wciąż za mało. Szczególnie, że świadkowie powoli odchodzą, sami bohaterowie także.
A przecież opowieść o „Solidarności”, o tamtym pokoleniu, o ich wyborach, trudnościach, niekiedy życiowych dramatach powinna być opowiedziana i zapamiętana, i to niezależnie od tego, czy zgadzamy się czy nie, z późniejszymi wyborami politycznymi tamtych ludzi. Warto opowiadać ich historię, by nie utonęła ona w mroku niepamięci, byśmy mogli znowu być z czegoś dumni, ale także, abyśmy zapamiętali (a niekiedy przypomnieli sobie), czym był etos „Solidarności”, jakie było tamto myślenie, o co walczyli tamci ludzie, i wreszcie jak - co było czymś absolutnie wyjątkowym - potrafili ze sobą współpracować, pomimo fundamentalnych różnic. Oczywiście były między nimi walki, bezpieka rozgrywała swoje, a część z nich - po latach - okazała się agentami. To także powinno być ujawnione i opisane.
I aż dziwi, że wciąż tego nie zrobiliśmy, że wciąż ta historia czeka na opisanie. Tak jak dziwi, że wciąż brakuje nam poważnej biografistyki z wieku XIX. Oczywiście Mickiewicz i Słowacki, Norwid czy margrabia Wielopolski doczekali się swoich biografii, ale już w przypadku świętych czy błogosławionych czy kandydatów na ołtarze (niekiedy niezwykle zasłużonych także dla Polski) tak nie jest. Wciąż brakuje fascynującego opisania życiorysu ks. Piotra Semenenki, który pochodził z rusińskiej rodziny prawosławnej, a wychowali go kalwińscy dziadkowie, który w młodości był masonem, a później tworzył zgromadzenie, które jak żadne inne zasłużyło się dla polskiej niepodległości i odrodzenia narodowego. Nie ma dużej biografii o. Honorata Koźmińskiego, jednego z najbardziej płodnych pisarzy religijnych, ale także założyciela wielu zgromadzeń zakonnych. Na opisanie czeka historia wdowy, która z córką u boku założyła zgromadzenia zakonne, które przysłużyło się wychowaniu polskich dziewcząt, czyli bł. Marceliny Darowskiej. Listę tę można by ciągnąć jeszcze dłużej, i to o wiele dłużej, ale nie ma takiej potrzeby. Na koniec warto tylko wskazać, że opisanie tych ludzi ma ogromne znaczenie dla zachowania polskiej tożsamości. I wyrazić nadzieję, że wreszcie znajdą się chętni, którzy to zrobią. Oby jak najszybciej.