[Tylko u nas] Kolejny kuriozalny wyrok sądu? Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska: Nie przeproszę OMZRiK!
![[Tylko u nas] Kolejny kuriozalny wyrok sądu? Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska: Nie przeproszę OMZRiK!](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/15994086911d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372b64680a1ed16a166797a164bcbc68f52.jpg)
W 2018 roku Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska napisała artykuł na ddb24.pl (Dzień Dobry Białystok), w którym odnosiła się do "działalności" fundatora fundacji OMRiK Gawła, którego to "działalność" opisał sędzia Sławomir Ciulko podczas uzasadnienia wyroku skazującego Gawła.
Przypomnijmy, że Rafał Gaweł został skazany kilka lat temu przez sąd pierwszej instancji na cztery lata więzienia. Sąd apelacyjny obniżył karę do dwóch lat. Jak podawał wtedy serwis Wirtualna Polska, współzałożyciel Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych był oskarżony o oszustwa i wyłudzenia na kwotę kilkuset tysięcy złotych. Pokrzywdzonymi byli właściciele firm, z którymi Gaweł robił interesy, bank (220 tys. zł) czy Fundacja im. Stefana Batorego (107 tys. zł), z której wyłudził dotację na założenie Ośrodka. Na obniżenie wyroku miał wpływ fakt, że Gaweł zwrócił część otrzymanej dotacji, którą przeznaczył na prywatne cele.
Sprawa ma tyle wątków i o tylu okolicznościach trzeba by było powiedzieć, by zobrazować życie oskarżonego i naświetlić, jak naruszał on porządek prawny i czerpał z tego przez wiele lat korzyści materialne. Lansował się w mediach jako osoba działająca z pobudek altruistycznych, w interesie społecznym, która działała zgodnie z prawem i nikt nie został przez nią pokrzywdzony. Jest to nieprawda. Naprawdę z wieloma oskarżonymi miałem do czynienia, ale pierwszy raz widzę osobę, która postępując w taki sposób jest w stanie, stając przed kamerą atakować prokuraturę, zarzucać bezprawne działania osobom, które mają status pokrzywdzonych, a siebie wybielać. To jest wręcz niepojęte
- mówił Sędzia Sławomir Cilulko podczas uzasadniania wyroku.
- Działalność Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, a raczej jego tak zwanych działaczy, sprowadza się głównie do zasypywania organów ścigania pismami, które po krótkim czasie lądują w archiwum. Tak było między innymi w Białymstoku, kiedy w styczniu 2015 roku śledczy otrzymali zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na mowie nienawiści z powodu opublikowania na Facebooku emblematu partyzantów z Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Zawiadamiający zapomnieli jednak wspomnieć, że ów emblemat pojawił się, ponieważ organizatorzy wydarzenia mieli czelność przeprowadzić czynności rekonstrukcyjne z czasów działania 5. Wileńskiej Brygady AK. Aż dziw bierze, że jeszcze nie ma żadnego zawiadomienia w sprawie swastyki czy „hajlowania” widocznych na filmach, które emitują różne telewizje lub publikują poszczególne osoby w internecie.
(...)
czas fundatora i obecnego prezesa OMZRiK dobiega ewidentnie końca. Z pewnością dostaną pozwy za pomówienia, szkalowanie i naruszanie wizerunku osób prywatnych. Do tego prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu znana będzie opinia biegłych psychiatrów, którzy mieli przebadać fundatora na okoliczność choroby psychicznej. Przypominamy, że właśnie chorobą psychiczną podpierał się ów fundator w sądzie apelacyjnym po wydanym wyroku czterech lat pozbawienia wolności i w ten sposób próbuje uniknąć kary. Wyrok cały czas jest nieprawomocny, bo sprawa w sądzie apelacyjnym toczy się już ponad rok.
- pisała między innymi Siewiereniuk - Maciorowska
Dziennikarce wytoczono proces. Zarzucano jej między innymi, że przed publikacją nie skontaktowała się w celu uzyskania zweryfikowania informacji, podczas gdy dziennikarka twierdzi, że jej telefonów nikt nie odbierał. Raz miało się zdarzyć, że Gaweł odebrał telefon i powiedział, "żeby nie mąciła" i się rozłączył nie udzielając odpowiedzi. Rozmowę istnieje w formie nagrania. Współpracownik Gawła Dulkowski miał nie odebrać ani razu. OMZRiK żądał usunięcia artykułu i przeprosin o treści, która nie odnosi się nawet do konkretnych stwierdzeń, ale jest ogólnym oświadczeniem o następującej treści:
Dziennikarka odmówiła przeprosin. Według jej relacji "sąd nie pozwolił jej się odnieść do treści artykułu i bronić swoich opinii i przytoczonych przez siebie faktów"
- Sąd sam sobie wybrał fragmenty z mojego tekstu i dokonał własnej interpretacji nie zadając mi ani jednego pytania, nie przesłuchując ani jednego świadka i nie badając ani pism z Prokuratury, do której się zwracałam, ani wyroków sądu, które zapadły wobec Gawła. Tylko w uzasadnieniu sąd apelacyjny odniósł się jedynie do tego, że Gaweł, który założył OMZRiK i zdefraudował pieniądze, nie miał z OMZRiK nic wspólnego, bo nie był prezesem fundacji. Choć ja nigdzie w artykule nie napisałam, że prezesem był
Całość tego wyroku, a w zasadzie jego uzasadnienie, jest to kpina z polskiego wymiaru sprawiedliwości oraz wyjątkowe ośmieszenie się Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, który jak się okazało, nie potrafi nawet przeczytać dokumentów, jakie posiada. Tym gorzej o sądzie świadczy i taki fakt, że w aktach sprawy znajdował się wyrok nakazujący Fundacji OMZRiK przeproszenie mnie za bezpodstawne pomówienia. A już stwierdzenie, że fundator nie ma nic wspólnego z fundacją, którą założył, o czym wypowiadał się ten sam sąd skazując fundatora na dwa lata więzienia między innymi za oszustwa i wyłudzenia podczas zakładania tej fundacji, to w zasadzie kompromituje ten sąd ostatecznie.
Sąd nie odniósł się kompletnie do faktu, że Fundacja usłyszała już prawomocne orzeczenie, które obligowało ją do przeproszenia mnie. Byłam wielokrotnie pomawiana na stronach facebookowych fundacji OMZRiK, za co fundacja nie chciała wziąć odpowiedzialności. Przypomnę, że prezes Konrad Dulkowski twierdził, że nie administruje facebookową stroną OMZRiK, czemu sąd sam nie dał wiary. Jak to można inaczej nazwać jeśli nie manipulacją opinii publicznej? W trakcie procesu przecież wyszło na jaw, że Fundacja usiłowała wprowadzić w błąd nie tylko tysiące nieświadomych ludzi, ale także polski wymiar sprawiedliwości. I to dlatego sąd nakazał Fundacji mnie przeprosić.
W tym tygodniu razem ze swoim prawnikiem zdecydujemy co dalej zrobimy w tej sprawie. Nie mam zamiaru przepraszać i nie przeproszę Fundacji. Ilość błędów, także proceduralnych, jaka została popełniona w tej sprawie, jest porażająca. Już sam fakt, że sąd nie dał mi najmniejszej szansy udowodnienia czegokolwiek, nie udzielił mi głosu, nie przesłuchano ani jednego świadka, ani nie rozpatrzono żadnych wniosków dowodowych, powinno być podstawą nie tylko do kasacji, ale unieważnienia wyroku w ogóle.
- mówi nam Siewiereniuk-Maciorowska