[Tylko u nas] Prof. David Engels: Żałosna nieporadność europejskich "konserwatystów"

Europa Zachodnia w ogóle, a Niemcy w szczególności, od wielu już lat wpadają w coraz głębszy kryzys, który w istocie zawiniony został przez nich samych. Gdyż to nie okoliczności zewnętrzne, lecz systematyczne, zdeterminowane ideologicznie, błędne politycznie decyzje doprowadziły kontynent do tego miejsca, w którym się dzisiaj znajduje, a mianowicie na skraj całkowitej zapaści. Masowa imigracja z Afryki i Bliskiego Wschodu, outsourcing przemysłu i kapitału do Azji Wschodniej, degeneracja obyczajów, przenoszenie kompetencji politycznych z lokalnych szczebli decyzyjnych do wątpliwych instytucji międzynarodowych, dechrystianizacja nawet chrześcijańskiej demokracji, coraz większy upadek badań, nadmierna eksploatacja przyrody, zastąpienie demokracji przez technokrację, promowanie „alternatywnych” modeli rodziny i płci, zastąpienie ekonomii polityką klientelizmu, hiper-moralizacja polityki, rozpad dumy z tego co „własne” na rzecz masochistycznej kultury winy: wszystko to trwa od lat, forsowane przez naszych polityków i, co gorsza, wciąż zatwierdzane przez obywateli w demokratycznych wyborach. Gospodarcze konsekwencje lockdownu koronawirusowego tylko przyspieszają ten rozwój, nawet jeśli można już przewidzieć, że lewicowo-liberalne elity polityczne i medialne wykorzystają pandemię do uczynienia z niej kozła ofiarnego własnych błędów. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, rolą konserwatystów jest domaganie się potrzebnych na gwałt korekt kursu politycznego, dzięki czemu można byłoby uniknąć przynajmniej największych zagrożeń.
 [Tylko u nas] Prof. David Engels: Żałosna nieporadność europejskich
/ Pixabay.com

Ale co my widzimy? Otóż większość konserwatystów, zarówno w Niemczech, jak i w Europie Zachodniej, dokonuje - owszem - prawidłowej diagnozy licznych problemów w swoim otoczeniu, jednak kompletnie zawodzą w zderzeniu z wynikającymi stąd konsekwencjami politycznymi - zawodzą wręcz żałośnie.

Zacznijmy od islamu. Fakt, że w dużych i średnich miastach Europy Zachodniej jest on już poważnym problemem, stając się elementem dominującym w krajobrazie miejskim, jest często powtarzającym się zarzutem konserwatywnych wyborców i polityków. Już dziś widać jasno, że zdecydowana większość francuskich, angielskich i niemieckich miast w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat zamieszkana będzie w większości przez ludzi o niezłomnych tradycjach, których korzenie sięgają daleko poza europejską sferę kulturową. Ale jaką odpowiedź daje na to wielu konserwatystów? Na to stopniowe wypieranie ich własnej kultury? Ano koncentrują się wyłącznie na kwestii „fundamentalizmu” islamskiego i chcą powstrzymać jego rozwój poprzez zakazywanie czysto zewnętrznych symboli - burki i chusty, nawoływanie przez muezzina do modlitw, minarety - powołując się przy tym na rzekomo niezbędną „neutralność” w przestrzeni publicznej. Konsekwencja: aby uderzyć w islam, akceptuje się zdejmowanie krzyży w salach lekcyjnych, zakazywanie procesji chrześcijańskich a nawet usuwanie szopek bożonarodzeniowych z administracji. Czy to jest konserwatywne? Nie, to jest głupie: gdyż każdy powinien mieć świadomość, że neutralność nie jest wartością samą w sobie, a raczej próżnią, w której prędzej czy później zwycięży liczebnie, a przede wszystkim kulturowo najsilniejsza grupa. A nawet, gdyby z jakichś powodów było możliwe całkowite wyparcie fundamentalistycznego islamu, to fakt pozostaje faktem: kultura zachodnia w swej własnej ojczyźnie jest coraz bardziej spychana przez inne kultury i wkrótce stanie się grupą marginalną wśród wielu innych; niezależnie od tego, czy dominującą grupę stanowić będą muzułmanie, Afrykanie czy nawet Chińczycy. Powiedzmy zatem wyraźnie: „świeckość” nie jest żadnym rozwiązaniem w przypadku zderzenia czy to religii, czy to kultur: jedynie duma z własnej kultury i tradycji chrześcijańskiej oraz walka o utrzymanie dominacji tej kultury w przestrzeni publicznej może nam pomóc przetrwać jako cywilizacja.

Kolejnym błędem popełnionym przez zachodnich konserwatystów jest odwracanie się od Europy. Naturalnie Unia Europejska nie tylko zawiodła w kwestii reprezentowania i bronienia w zadowalający sposób interesów Europy w świecie; stała się też agendą lewicowo-liberalnego programu politycznej poprawności i, jak widać na przykładzie Polski, stara się z całych sił narzucić tę agendę państwom członkowskim. Ale odpowiedź, której udziela na to wielu konserwatystów - mianowicie tylko państwo narodowe może uratować obywatela - jest całkowicie błędna. Z jednej strony większość rządów krajowych jest tak samo skażona polit-poprawnym myśleniem, jak elity europejskie: wyłączenie szczebla europejskiego byłoby zatem przydatne tylko wtedy, gdyby rządy krajowe również dokonały fundamentalnego zwrotu ideologicznego, co jest obecnie bardzo mało prawdopodobne. Jednak nawet gdyby to się udało, UE nie musiałaby już być likwidowana - jej orientacja polityczna i tak zależy od skumulowanej większości narodowej - lecz wymaga niewątpliwie reformy. Wtedy pojawiłaby się nawet możliwość uczynienia z UE instrumentu wspólnego interesu patriotycznych państw narodowych - dramatycznie niezbędna broń, o ile Europejczycy rozsiani po 27 małych państwach chcieliby w rozsądnie skoordynowany i skuteczny sposób reagować na olbrzymie wyzwania, jakie stawiają Chiny, Rosja i państwa islamskie, czy owe wewnętrzne kryzysy, które co rusz spadają na nasi nas dzielą. Powiedzmy sobie jasno: walka o konserwatywną Europę nie może polegać na powrocie do państw narodowych, ale na stopniowej transformacji UE w instrument, który nie działa już przeciwko naszym interesom, lecz w naszym własnym.

Rzekomy „konserwatyzm” staje się całkowicie absurdalny, zwłaszcza w Niemczech, jeśli weźmie się pod uwagę, jak reaguje on na zasadniczo słuszne stwierdzenie o obosiecznym efekcie dominacji Stanów Zjednoczonych w Europie. Bo jeśli nawet obecna administracja Donalda Trumpa w szczególności w Polsce sprawia, że ​​sojusz z USA wydaje się idealną kombinacją w polityce zagranicznej i wewnętrznej, to jest też jasne, że kulturowy wpływ USA na Europę ma swoje ciemne strony, a z powodu „amerykanizacji” wiele cennych lokalnych tradycji uległo spłaszczeniu lub całkowicie zanikło. I nie tylko to: bowiem w szczególności „poprawność polityczna” to przecież również ideologia importowana do Europy z USA, ideologia, która wyrządziła już niebywałe szkody - i będzie je nadal wyrządzać, jeśli w USA dojdzie do przesilenia na korzyść demokratów (z powodu czego szczególnie ucierpiałyby Polska i państwa Grupy Wyszehradzkiej). A co z owego faktu wyciągają zachodni „konserwatyści”, zwłaszcza we Francji i Niemczech? Otóż potrzebę uprzywilejowanego sojuszu z Rosją - prawdziwe intelektualne salto mortale, które mówi tyle samo o problematycznym rozumieniu wolności i demokracji owych konserwatystów, jak i o oczywistym sukcesie Putina, o reinterpretacji jego rządów, opartych na oligarchii, na sieciach KGB, na państwie policyjnym i ekspansji, w „kulturowo-konserwatywnego bojownika o wolność”. Rzecz jasna, gdyby możliwa była wewnętrzna reforma Rosji, wówczas przyjazne relacje z Europą byłyby z pewnością czymś lepszym dla naszego kontynentu niż obserwowane obecnie coraz szybsze mutowanie Rosji w kierunku bycia przedłużonym ramieniem Chin - ale to, czy i kiedy te warunki zostaną spełnione, jest wysoce wątpliwe. Umówmy się: wolności Europy na pewno nie zagwarantuje odwrócenie się od USA i zwrócenie się ku Rosji, lecz co najwyżej sprytna polityka zagraniczna, która ochroni zarówno zachodnie, jak i wschodnie flanki Europy przed politycznymi i ideologicznymi wpływami, a jednocześnie umożliwi pokojową wewnętrzną koordynację wszystkich narodów chrześcijańskich na półkuli północnej

Ostatnia kwestia to polityka gospodarcza. Tutaj, zresztą nie tylko w Europie Zachodniej, konserwatyści całkiem słusznie dostrzegają tendencję w kierunku „socjalizmu miliarderów”, systemu, w którym zubożałe masy są coraz bardziej wchłaniane przez olbrzymie systemy opieki społecznej i uszczęśliwiane tanią konsumpcją, podczas gdy wielkie banki i korporacje, przede wszystkim „big tech” i „big data”, osiągają gigantyczne zyski i kontrolują elity polityczne, przez co kurcząca się klasa średnia zmuszona jest do świadczenia coraz liczniejszych podarków fiskalnych zarówno w dół, jak i w górę, cierpiąc przy tym z powodu coraz bardziej rozbudowanych regulacji. Nic zatem dziwnego, że wielu konserwatystów w obliczu tej quasi-planowej gospodarki chce podążać w kierunku odwrotnym i całkowicie polegać na karcie ultra-liberalizmu. Tylko, że to właśnie wolny handel i liberalizm doprowadziły do ​​sytuacji, którą obserwujemy dziś; a zawracanie koła czasu w zakresie polityki gospodarczej ze względu na obecną polaryzację społeczną, jak i na uwikłania na światowym rynku byłoby wysoce problematyczne i wcześniej czy później przyniosłoby taki sam skutek jak obecnie. Jedyną odpowiedzią może być zatem walka o jak największą samowystarczalność gospodarczą Europy i w tych ramach powrót do chrześcijańskiej etyki społecznej, która zawsze wyznaczała trzecią drogę między liberalizmem a socjalizmem. Pamiętajmy: ultra-liberalizm nie jest odpowiedzią na niepożądany rozwój, który ostatecznie sam spowodował, a samoograniczenie ludzkich egoizmów może nastąpić tylko poprzez odniesienia do transcendencji, nie zaś w pokładaniu nadziei wyłącznie w „rynek”, którego globalny wymiar i tak będzie się wymykać politycznym pojęciom Europejczyków, o ile nie zostanie utworzony silny europejski obszar gospodarczy.

Podsumowując: przyszłość naszego kontynentu nie leży w sekularyzmie, w państwie narodowym, w Rosji czy w ultra-liberalizmie, lecz w chrześcijaństwie, w Europie zjednoczonej, w niezależnej polityce sprawowania rządów oraz w kontynentalnej chrześcijańskiej gospodarce rynkowej.

z niemieckiego tłum. Marian Panic


 

POLECANE
Stanowski odpowiada na nową zaczepkę Wysockiej-Schnepf Wiadomości
Stanowski odpowiada na nową zaczepkę Wysockiej-Schnepf

Spór między Dorotą Wysocką-Schnepf a Krzysztofem Stanowskim wchodzi w kolejną fazę. Dziennikarka TVP w likwidacji zapowiedziała pozwy przeciwko twórcy Kanału Zero, Robertowi Mazurkowi oraz innym osobom. Argumentowała, że jej 14-letni syn stał się celem „piętnowania”. Stanowski szybko odpowiedział, nie raz i to w ostrych słowach.

Gratka dla miłośników astronomii. Czeka nas kosmiczny spektakl Wiadomości
Gratka dla miłośników astronomii. Czeka nas kosmiczny spektakl

12 sierpnia 2026 r. niebo nad Europą rozświetli jedno z najbardziej wyjątkowych zjawisk astronomicznych. Po raz pierwszy od 27 lat mieszkańcy kontynentu będą mogli zobaczyć całkowite zaćmienie Słońca. Już dziś w miejscach, gdzie zjawisko będzie najbardziej efektowne, turyści rezerwują noclegi z rocznym wyprzedzeniem.

Nie żyje biskup Antoni Dydycz z ostatniej chwili
Nie żyje biskup Antoni Dydycz

Informację o śmierci bp Antoniego Dydycza przekazała kuria diecezjalna w Drohiczynie

Tajemnicze beczki na dnie Pacyfiku. Zaskakujące wyniki badań Wiadomości
Tajemnicze beczki na dnie Pacyfiku. Zaskakujące wyniki badań

Na dnie Oceanu Spokojnego, niedaleko Los Angeles, naukowcy natrafili na niepokojące zjawisko. Wokół beczek zatopionych kilkadziesiąt lat temu zaczęły powstawać charakterystyczne białe aureole.

Polacy ocenili rekonstrukcję rządu Tuska. Sondaż nie pozostawia złudzeń Wiadomości
Polacy ocenili rekonstrukcję rządu Tuska. Sondaż nie pozostawia złudzeń

23 lipca premier Donald Tusk ogłosił nowy skład Rady Ministrów. Następnego dnia prezydent Andrzej Duda wręczył nominacje nowym ministrom. Rząd został „odchudzony” - liczba ministrów zmniejszyła się z 26 do 21, a dodatkowo powołano dwa duże „superresorty”: energii oraz finansów i gospodarki. Zmiany objęły także kluczowe stanowiska, w tym resorty zdrowia, sprawiedliwości, rolnictwa, sportu i kultury. Nowym wicepremierem odpowiedzialnym za politykę zagraniczną został szef MSZ Radosław Sikorski.

Niepokojąca fala przemocy w Berlinie. Kolejna ofiara ataku nożem Wiadomości
Niepokojąca fala przemocy w Berlinie. Kolejna ofiara ataku nożem

W centrum Berlina doszło do tragicznego ataku. W piątek wieczorem grupa około 15 osób napadła na trzech młodych mężczyzn w pobliżu Forum Humboldtów. Ofiarą był 20-letni Syryjczyk. Choć próbowano go reanimować i trafił na intensywną terapię, lekarzom nie udało się uratować mu życia. Dwaj jego towarzysze, w wieku 22 i 23 lat, doznali jedynie lekkich obrażeń.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka w najbliższym czasie Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka w najbliższym czasie

Jak informuje IMGW, Europa zachodnia, centralna i północna będzie pod wpływem niżów z ośrodkami w rejonie Wysp Brytyjskich i Szwecji oraz związanymi z nimi frontami atmosferycznymi. Na pozostałym obszarze pogodę kształtować będą wyże znad zachodniego Atlantyku i Rosji. Nad Polskę nasunie się zatoka związana z niżem z ośrodkiem w rejonie Wysp Brytyjskich z układem frontów atmosferycznych. Napływać będzie polarna morska masa powietrza, od zachodu kraju cieplejsza.

Nie żyje były mistrz świata w boksie Wiadomości
Nie żyje były mistrz świata w boksie

Świat sportu pogrążył się w smutku. Nie żyje Ricky Hatton, były mistrz świata federacji IBF i WBA. Zmarł w wieku 46 lat. Jego ciało zostało znalezione w domu w Hyde w hrabstwie Greater Manchester - poinformowała policja. Bokser kilka tygodni temu zapowiadał powrót na ring.

Prezydent podpisał postanowienie ws. zagranicznych wojsk w Polsce z ostatniej chwili
Prezydent podpisał postanowienie ws. zagranicznych wojsk w Polsce

Prezydent Karol Nawrocki podpisał postanowienie o wyrażeniu zgody na pobyt na terytorium RP komponentu wojsk obcych Państw-Stron Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, jako wzmocnienie RP w ramach operacji „Eastern Sentry” - poinformowało w niedzielę Biuro Bezpieczeństwa Narodowego na platformie X.

Niebezpieczne zdarzenie na krakowskim lotnisku. Loty przekierowane do Katowic z ostatniej chwili
Niebezpieczne zdarzenie na krakowskim lotnisku. Loty przekierowane do Katowic

Samolot Enter Air lecący z Antalyi podczas lądowania na lotnisku Kraków Airport wypadł z pasa. Lotnisko wstrzymało przyloty i odloty. Zdołano już ewakuować wszystkich pasażerów

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: Żałosna nieporadność europejskich "konserwatystów"

Europa Zachodnia w ogóle, a Niemcy w szczególności, od wielu już lat wpadają w coraz głębszy kryzys, który w istocie zawiniony został przez nich samych. Gdyż to nie okoliczności zewnętrzne, lecz systematyczne, zdeterminowane ideologicznie, błędne politycznie decyzje doprowadziły kontynent do tego miejsca, w którym się dzisiaj znajduje, a mianowicie na skraj całkowitej zapaści. Masowa imigracja z Afryki i Bliskiego Wschodu, outsourcing przemysłu i kapitału do Azji Wschodniej, degeneracja obyczajów, przenoszenie kompetencji politycznych z lokalnych szczebli decyzyjnych do wątpliwych instytucji międzynarodowych, dechrystianizacja nawet chrześcijańskiej demokracji, coraz większy upadek badań, nadmierna eksploatacja przyrody, zastąpienie demokracji przez technokrację, promowanie „alternatywnych” modeli rodziny i płci, zastąpienie ekonomii polityką klientelizmu, hiper-moralizacja polityki, rozpad dumy z tego co „własne” na rzecz masochistycznej kultury winy: wszystko to trwa od lat, forsowane przez naszych polityków i, co gorsza, wciąż zatwierdzane przez obywateli w demokratycznych wyborach. Gospodarcze konsekwencje lockdownu koronawirusowego tylko przyspieszają ten rozwój, nawet jeśli można już przewidzieć, że lewicowo-liberalne elity polityczne i medialne wykorzystają pandemię do uczynienia z niej kozła ofiarnego własnych błędów. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, rolą konserwatystów jest domaganie się potrzebnych na gwałt korekt kursu politycznego, dzięki czemu można byłoby uniknąć przynajmniej największych zagrożeń.
 [Tylko u nas] Prof. David Engels: Żałosna nieporadność europejskich
/ Pixabay.com

Ale co my widzimy? Otóż większość konserwatystów, zarówno w Niemczech, jak i w Europie Zachodniej, dokonuje - owszem - prawidłowej diagnozy licznych problemów w swoim otoczeniu, jednak kompletnie zawodzą w zderzeniu z wynikającymi stąd konsekwencjami politycznymi - zawodzą wręcz żałośnie.

Zacznijmy od islamu. Fakt, że w dużych i średnich miastach Europy Zachodniej jest on już poważnym problemem, stając się elementem dominującym w krajobrazie miejskim, jest często powtarzającym się zarzutem konserwatywnych wyborców i polityków. Już dziś widać jasno, że zdecydowana większość francuskich, angielskich i niemieckich miast w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat zamieszkana będzie w większości przez ludzi o niezłomnych tradycjach, których korzenie sięgają daleko poza europejską sferę kulturową. Ale jaką odpowiedź daje na to wielu konserwatystów? Na to stopniowe wypieranie ich własnej kultury? Ano koncentrują się wyłącznie na kwestii „fundamentalizmu” islamskiego i chcą powstrzymać jego rozwój poprzez zakazywanie czysto zewnętrznych symboli - burki i chusty, nawoływanie przez muezzina do modlitw, minarety - powołując się przy tym na rzekomo niezbędną „neutralność” w przestrzeni publicznej. Konsekwencja: aby uderzyć w islam, akceptuje się zdejmowanie krzyży w salach lekcyjnych, zakazywanie procesji chrześcijańskich a nawet usuwanie szopek bożonarodzeniowych z administracji. Czy to jest konserwatywne? Nie, to jest głupie: gdyż każdy powinien mieć świadomość, że neutralność nie jest wartością samą w sobie, a raczej próżnią, w której prędzej czy później zwycięży liczebnie, a przede wszystkim kulturowo najsilniejsza grupa. A nawet, gdyby z jakichś powodów było możliwe całkowite wyparcie fundamentalistycznego islamu, to fakt pozostaje faktem: kultura zachodnia w swej własnej ojczyźnie jest coraz bardziej spychana przez inne kultury i wkrótce stanie się grupą marginalną wśród wielu innych; niezależnie od tego, czy dominującą grupę stanowić będą muzułmanie, Afrykanie czy nawet Chińczycy. Powiedzmy zatem wyraźnie: „świeckość” nie jest żadnym rozwiązaniem w przypadku zderzenia czy to religii, czy to kultur: jedynie duma z własnej kultury i tradycji chrześcijańskiej oraz walka o utrzymanie dominacji tej kultury w przestrzeni publicznej może nam pomóc przetrwać jako cywilizacja.

Kolejnym błędem popełnionym przez zachodnich konserwatystów jest odwracanie się od Europy. Naturalnie Unia Europejska nie tylko zawiodła w kwestii reprezentowania i bronienia w zadowalający sposób interesów Europy w świecie; stała się też agendą lewicowo-liberalnego programu politycznej poprawności i, jak widać na przykładzie Polski, stara się z całych sił narzucić tę agendę państwom członkowskim. Ale odpowiedź, której udziela na to wielu konserwatystów - mianowicie tylko państwo narodowe może uratować obywatela - jest całkowicie błędna. Z jednej strony większość rządów krajowych jest tak samo skażona polit-poprawnym myśleniem, jak elity europejskie: wyłączenie szczebla europejskiego byłoby zatem przydatne tylko wtedy, gdyby rządy krajowe również dokonały fundamentalnego zwrotu ideologicznego, co jest obecnie bardzo mało prawdopodobne. Jednak nawet gdyby to się udało, UE nie musiałaby już być likwidowana - jej orientacja polityczna i tak zależy od skumulowanej większości narodowej - lecz wymaga niewątpliwie reformy. Wtedy pojawiłaby się nawet możliwość uczynienia z UE instrumentu wspólnego interesu patriotycznych państw narodowych - dramatycznie niezbędna broń, o ile Europejczycy rozsiani po 27 małych państwach chcieliby w rozsądnie skoordynowany i skuteczny sposób reagować na olbrzymie wyzwania, jakie stawiają Chiny, Rosja i państwa islamskie, czy owe wewnętrzne kryzysy, które co rusz spadają na nasi nas dzielą. Powiedzmy sobie jasno: walka o konserwatywną Europę nie może polegać na powrocie do państw narodowych, ale na stopniowej transformacji UE w instrument, który nie działa już przeciwko naszym interesom, lecz w naszym własnym.

Rzekomy „konserwatyzm” staje się całkowicie absurdalny, zwłaszcza w Niemczech, jeśli weźmie się pod uwagę, jak reaguje on na zasadniczo słuszne stwierdzenie o obosiecznym efekcie dominacji Stanów Zjednoczonych w Europie. Bo jeśli nawet obecna administracja Donalda Trumpa w szczególności w Polsce sprawia, że ​​sojusz z USA wydaje się idealną kombinacją w polityce zagranicznej i wewnętrznej, to jest też jasne, że kulturowy wpływ USA na Europę ma swoje ciemne strony, a z powodu „amerykanizacji” wiele cennych lokalnych tradycji uległo spłaszczeniu lub całkowicie zanikło. I nie tylko to: bowiem w szczególności „poprawność polityczna” to przecież również ideologia importowana do Europy z USA, ideologia, która wyrządziła już niebywałe szkody - i będzie je nadal wyrządzać, jeśli w USA dojdzie do przesilenia na korzyść demokratów (z powodu czego szczególnie ucierpiałyby Polska i państwa Grupy Wyszehradzkiej). A co z owego faktu wyciągają zachodni „konserwatyści”, zwłaszcza we Francji i Niemczech? Otóż potrzebę uprzywilejowanego sojuszu z Rosją - prawdziwe intelektualne salto mortale, które mówi tyle samo o problematycznym rozumieniu wolności i demokracji owych konserwatystów, jak i o oczywistym sukcesie Putina, o reinterpretacji jego rządów, opartych na oligarchii, na sieciach KGB, na państwie policyjnym i ekspansji, w „kulturowo-konserwatywnego bojownika o wolność”. Rzecz jasna, gdyby możliwa była wewnętrzna reforma Rosji, wówczas przyjazne relacje z Europą byłyby z pewnością czymś lepszym dla naszego kontynentu niż obserwowane obecnie coraz szybsze mutowanie Rosji w kierunku bycia przedłużonym ramieniem Chin - ale to, czy i kiedy te warunki zostaną spełnione, jest wysoce wątpliwe. Umówmy się: wolności Europy na pewno nie zagwarantuje odwrócenie się od USA i zwrócenie się ku Rosji, lecz co najwyżej sprytna polityka zagraniczna, która ochroni zarówno zachodnie, jak i wschodnie flanki Europy przed politycznymi i ideologicznymi wpływami, a jednocześnie umożliwi pokojową wewnętrzną koordynację wszystkich narodów chrześcijańskich na półkuli północnej

Ostatnia kwestia to polityka gospodarcza. Tutaj, zresztą nie tylko w Europie Zachodniej, konserwatyści całkiem słusznie dostrzegają tendencję w kierunku „socjalizmu miliarderów”, systemu, w którym zubożałe masy są coraz bardziej wchłaniane przez olbrzymie systemy opieki społecznej i uszczęśliwiane tanią konsumpcją, podczas gdy wielkie banki i korporacje, przede wszystkim „big tech” i „big data”, osiągają gigantyczne zyski i kontrolują elity polityczne, przez co kurcząca się klasa średnia zmuszona jest do świadczenia coraz liczniejszych podarków fiskalnych zarówno w dół, jak i w górę, cierpiąc przy tym z powodu coraz bardziej rozbudowanych regulacji. Nic zatem dziwnego, że wielu konserwatystów w obliczu tej quasi-planowej gospodarki chce podążać w kierunku odwrotnym i całkowicie polegać na karcie ultra-liberalizmu. Tylko, że to właśnie wolny handel i liberalizm doprowadziły do ​​sytuacji, którą obserwujemy dziś; a zawracanie koła czasu w zakresie polityki gospodarczej ze względu na obecną polaryzację społeczną, jak i na uwikłania na światowym rynku byłoby wysoce problematyczne i wcześniej czy później przyniosłoby taki sam skutek jak obecnie. Jedyną odpowiedzią może być zatem walka o jak największą samowystarczalność gospodarczą Europy i w tych ramach powrót do chrześcijańskiej etyki społecznej, która zawsze wyznaczała trzecią drogę między liberalizmem a socjalizmem. Pamiętajmy: ultra-liberalizm nie jest odpowiedzią na niepożądany rozwój, który ostatecznie sam spowodował, a samoograniczenie ludzkich egoizmów może nastąpić tylko poprzez odniesienia do transcendencji, nie zaś w pokładaniu nadziei wyłącznie w „rynek”, którego globalny wymiar i tak będzie się wymykać politycznym pojęciom Europejczyków, o ile nie zostanie utworzony silny europejski obszar gospodarczy.

Podsumowując: przyszłość naszego kontynentu nie leży w sekularyzmie, w państwie narodowym, w Rosji czy w ultra-liberalizmie, lecz w chrześcijaństwie, w Europie zjednoczonej, w niezależnej polityce sprawowania rządów oraz w kontynentalnej chrześcijańskiej gospodarce rynkowej.

z niemieckiego tłum. Marian Panic



 

Polecane
Emerytury
Stażowe