Gdańsk: Zbulwersowany Wałęsa wyszedł ze sztuki o Solidarności i... poszedł na piwo

Wydarzenie nosiło tytuł „Teatr przy Stole w Stoczni” i było organizowane przez Galerię WL4. Pomysł twórców polegał na tym, by znani aktorzy czytali sztukę Mariusza Babickiego i Pawła Niewiadomego „Koci koci łapci”. Pytano w niej o dziedzictwo Solidarności i o to, co się stało z ideałami związku. Gościem specjalnym premiery spektaklu był Lech Wałęsa, który wygłosił wstępną mowę.
Jak się okazało, był to ostatni pozytywny akcent wydarzenia. Po pierwszym akcie były prezydent zdenerwował się i opuścił zgromadzenie, by - jak przekonuje dziennik "Fakt" - "odprężyć się przy piwie".
Oni podnosili takie rzeczy dyskusyjne, „Sto milionów” na przykład. To mnie nie zabolało, ale ja myślałem, że ci ludzie rozumieją to
- tłumaczył w rozmowie z dziennikiem zdenerwowany Wałęsa. Jak podkreślił, „Sto milionów” dotyczyło uwłaszczenia.
Chciałem, by przynajmniej jedna czwarta Polaków wykupiła polski majątek narodowy, w tym Stocznię, to by wystarczyło, by Polska się wzbogaciła, ale nie daliście mi tego zrobić i wyszło jak wyszło (...) To był fenomenalny plan. Oni podczas tego spektaklu tego nie zrozumieli
- konkluduje były prezydent. To, co jeszcze wzburzyło Wałęsę to duża ilość wulgaryzmów na spektaklu.
Co drugie słowo to kur... To jest pod dyskusję, mówimy brzydko, nawet przeklinamy, ale po to, żeby spowodować mądrą dyskusję
- podkreślił Wałęsa. Na końcu stwierdził, że nie przekreśla tego spektaklu.
Niech dyskutują, ale żeby było widać dokąd zmierzają, daję im jeszcze szansę. Niech zauważą, że "Solidarność" odniosła największe w Polsce pokojowe zwycięstwo
- podsumował były prezydent.