[Tylko u nas] Marcin Bąk: Ogon u głowy czy głowa u ogona? Dokąd prowadzi "podążanie za elektoratem"?

Wiek XIX nazywany był wiekiem pary i elektryczności a wiek XX to wiek demokracji i komór gazowych. Jaki będzie ostatecznie wiek XXI w sensie politycznym? Czy przyniesie nam jakościową zmianę w sposobie uprawiania polityki, czy może powrót w stare koleiny?
pasterz [Tylko u nas] Marcin Bąk: Ogon u głowy czy głowa u ogona? Dokąd prowadzi
pasterz / Pixabay.com

„Partie polityczne podążają za swoimi elektoratami”.

Takie zdanie usłyszałem niedawno w prowadzonym przeze mnie programie publicystycznym. Czy aby na pewno? I czy jest to stan pożądany? Warto się nad tym zastanowić, bo odpowiedź wiele powie nam o tym, jaki jest stan obecnej polityki.

Samo słowo polityka w ciągu tysiącleci zmieniało swoje znaczenie. Dla starożytnych Greków, którzy pierwsi zaczęli zajmować się na poważnie teorią polityczną, pojęcie to związane było z systemem polis, niewielkich miast-państw Grecji epoki klasycznej. To właśnie w nich, przede wszystkim w Atenach, zaczęto analizować takie kwestie jak pochodzenie władzy, podział na rządzonych i rządzących, legalność władzy, prawa i obowiązki. Dla Platona i jego największego ucznia, Arystotelesa, słowo polityka oznaczało, upraszczając nieco sprawę,  w pierwszej kolejności wiedzę praktyczną o tym, jak czynić życie wspólnoty (poleis) lepszym.  Najobszerniejszy i zdaniem licznych historyków filozofii, najważniejszym dialogiem Platona jest „Politea” – tekst poświęcony temu, jak powinno być urządzone idealne państwo. Również pisany pod koniec życia dialog „Nomoi” – „Prawa” jest w znacznej mierze poświęcony kwestiom politycznym. Także liczne pisma Arystotelesa zawierają omówienie poglądów starożytnych Greków na sprawy urządzenia państwa. Generalnie greccy myśliciele zastanawiają się nad różnymi modelami ustrojowymi i starają się wskazywać ich wady oraz zalety. Co ciekawe, kwestia zdobycia i utrzymania władzy, która zdaje się być naczelną zasadą współczesnych partii politycznych, nie zajmuje u dawnych filozofów wiele miejsca.
 

W arystotelesowskich modelach ustrojów „właściwych”, czyli monarchii, arystokracji i politei, problem zdobywania władzy nie występuje w ogóle. Myśliciele zastanawiają się natomiast nad tym, który z modeli jest najlepszy dla wspólnoty i w którym ludzie w najdoskonalszy sposób mogą kształtować swoje „arete” czyli cnoty.  Inaczej sprawy wyglądają w ustrojach, które Arystoteles klasyfikował jako zdegenerowane. Tutaj już rząd musi zabiegać o względy rządzonych, schlebiać im i przypodobywać się. Dzieje się tak głównie dla tego, że zarówno w tyranii, oligarchii jak i w demokracji, rząd nie posiada mocnej legitymacji do sprawowania władzy. Jego władza nie pochodzi ani z woli bogów ani z urodzenia ani nie wynika z posiadanych cnót. Nie jest przez to ani oczywista ani pewna. Tyran, który nie jest wszak prawowitym królem, nie ma pewności co do poddanych, musi więc zabiegać o ich względy z jednej strony a brutalnie tłumić wszelką myśl o buncie z drugiej. To miotanie się pomiędzy okrucieństwem a pragnieniem przypodobania się poddanym jest najważniejszą cechą tyranii. Platon miał okazję przekonać się o tym na własnej skórze podczas swoich podróży do Syrakuz, bogatego polis sycylijskiego pozostającego pod władzą tyranów. Ateński filozof miał ambicję zostać mentorem władcy ale na dworach tyranów odległość między salą tronową a więziennym lochem jest bardzo mała. Także ustrój demokratyczny jest zdaniem ateńskiego filozofa bardzo źle wymyśloną formą organizacji życia wspólnoty. Ci, którzy pragną przewodzić w demokratycznym polis nie kierują się takimi wskazówkami jak prawda, dobro wspólne, sprawiedliwość lecz działają w taki sposób, by zyskać jak największy poklask tłumu. Mówią więc rzeczy przyjemne i miłe dla ucha słuchaczy, niekoniecznie jednak korzystne w długofalowej perspektywie dla dobra wspólnoty. Platon nie szczędzi w swoich tekstach krytycznych uwag pod adresem demokracji, zwraca uwagę na to, jak korumpująco działa demokracja na samych obywateli, którzy zamiast rozwijać swoje cnoty, ulegają coraz większej degradacji. Dla Platona demokracja prędzej czy później musi doprowadzić do tyranii, właśnie dlatego, że rząd nie będzie się kierował w swych decyzjach tym co dobre i słuszne lecz starał schlebiać degenerującym się gustom obywateli.  

W naszych czasach  znaczenie słowa polityka jest nieco inne niż w starożytnych Atenach. Na pierwszy plan wysunął się bez wątpienia aspekt zdobycia i utrzymania władzy. Takie działanie wymusza niejako ze swej natury system zwany demokracją przedstawicielską, w jakim przyszło nam obecnie żyć.  Dla strategów wszystkich partii politycznych jedną z najważniejszych spraw jest śledzenie zmieniających się wyników poparcia dla poszczególnych ugrupowań. Każdy czyn, każda decyzja, każde wypowiedziane słowo jest analizowane pod kątem rosnących lub malejących słupków poparcia. Jest to sytuacja wysoce niekomfortowa dla polityków, którzy chcieliby uprawiać politykę rozumianą w stylu greckim, jako praktyczną wiedzę o tym co czyni życie wspólnoty lepszym. Nie da się wprowadzić prawa, które jest obiektywnie słuszne ale wzbudza negatywne odczucia znacznej części wyborców, bo oznaczało by to utratę władzy w najbliższych wyborach. Z tego powodu politycy nie podejmują działań, o których nawet wiedzą, że były by dla państwa dobre lecz grożą stratą poparcia społecznego. Partie polityczne w związku z tym od wielu już dziesięcioleci nie prowadzą działań zmierzających do polepszania życia wspólnoty lecz same podążają za chwiejnymi wahaniami nastrojów mas społecznych. Wystarczy prześledzić losy zachodnich partii politycznych określających się, wciąż jeszcze jako partie konserwatywne lub chadeckie, na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Większość zmian światopoglądowych, przekształcających społeczeństwo w bardzo istotny sposób, wprowadzonych zostało za rządów chadecji.  Śluby dla homoseksualistów, adopcja dzieci, ustawy „równościowe” zmuszające do stosowania parytetów w różnych instytucjach… to wszystko wprowadzali przedstawiciele partii chadeckich i konserwatywnych. Swoistymi rekordzistami są tu konserwatyści brytyjscy, którzy dogonili i przegonili radykalną lewicę z lat sześćdziesiątych XX wieku.

Dlaczego warto o tym wszystkim teraz pisać? Ano dlatego, że również w naszym kraju obserwujemy u niektórych polityków chęć „podążania za swoim elektoratem”. Elektoratem obecnym lub elektoratem potencjalnym, który pójdzie do wyborów za trzy lata. Wprawdzie PiS mieniące się partią konserwatywną wygrywa od kilku lat wybory ale wyniki ostatnich, prezydenckich, wprowadziły zdaje się część strategów w niemałą konsternację. Okazało się, że Andrzej Duda wprawdzie wygrał ale głównie głosami ludzi w średnim wieku i starszych. Jego poparcie wśród najmłodszych wyborców było wyjątkowo niskie.  Zmiany demograficzne zachodzą w sposób nieubłagany, za trzy lata przyjdzie się zmierzyć
z poważnymi wyzwaniami w postaci trzech nowych roczników wyborców  w swej większości wrogo nastawionych do PiS. A wielu wiernych sympatyków w tym czasie odejdzie…
Być może próbą reakcji na to zagrożenie jest aktywność młodych polityków, którzy apelują o konieczności zaprzestania wojny kulturowej i pogodzenie się z nieuchronnymi, ich zdaniem, przemianami cywilizacyjnymi. Albo przejęcie części haseł należących od lat do agendy politycznej lewicy, takich jak sprawy ekologii. Być może. Jest to jednak właśnie droga podążania za prawdziwymi lub mniemanymi oczekiwaniami elektoratu a nie walka o uczynienie państwa lepszym. Los partii konserwatywnych zachodniej Europy powinien być dla nas przykładem tego, czym się taki pragmatyzm polityczny kończy. Czym się różni w kwestiach światopoglądowych CDU od SPD? Praktycznie niczym. Czy uprawianie polityki uprawianie polityki jako sztuki czynienia wspólnoty lepszą jest w dzisiejszych czasach w ogóle możliwe? Sądzę, że tak, choć na pewno bardzo trudne. Czy nie warto jednak tego trudu się podjąć? To pytanie, które powinniśmy stawiać naszym politykom.


 

POLECANE
Grafzero: Kiedy będziesz gotowy, idź Wojciech Gunia - recenzja z ostatniej chwili
Grafzero: "Kiedy będziesz gotowy, idź" Wojciech Gunia - recenzja

W dzisiejszym filmie zapraszam Was do świata polskiej literatury grozy. „Kiedy będziesz gotowy, idź” to najnowsza książka Wojciecha Guni – autora, który od lat buduje unikalną pozycję w nurcie weird fiction i polskiego horroru.

Szpital w Koninie jednak będzie przyjmował pacjentów z ostatniej chwili
Szpital w Koninie jednak będzie przyjmował pacjentów

– Nie będziemy odsyłać pacjentów do innych ośrodków – zadeklarowała w czwartek dyrektor szpitala w Koninie (woj. wielkopolskie) Krystyna Brzezińska.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

W Cisnej odbyło się uroczyste podpisanie umowy na zabezpieczenie osuwiska przy DW 893. Szacowana wartość inwestycji to ponad 15 mln złotych. Zakończenie do końca 2026 r.

Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja z ostatniej chwili
Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja

Od 1 stycznia 2026 r. stawki akcyzy na wyroby alkoholowe wzrosną o 15 proc. , a od 1 stycznia 2027 r. - o 10 proc. – poinformowało w czwartek Ministerstwo Finansów. Resort zapowiedział też podwyżkę opłaty cukrowej.

Media: Trump wycofuje się z rozmów między Ukrainą i Rosją z ostatniej chwili
Media: Trump wycofuje się z rozmów między Ukrainą i Rosją

Prezydent USA Donald Trump wycofuje się z negocjacji pokojowych między Ukrainą i Rosją – napisał w czwartek brytyjski dziennik „Guardian” powołując się na urzędników z amerykańskiej administracji.

Jest prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny prądu. Chudszy od rządowego o 90 stron z ostatniej chwili
Jest prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny prądu. "Chudszy" od rządowego o 90 stron

W czwartek po południu do Sejmu trafił prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny energii. Jak przekazał szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki, kwestie cen prądu mieszczą się na 8 stronach. Dla porównania, rządowy projekt liczył niemal 100 stron.

ZUS wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
ZUS wydał pilny komunikat

W pierwszym półroczu 2025 roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych odzyskał łącznie 150,5 mln zł. To efekt intensywnych kontroli zwolnień lekarskich oraz obniżenia świadczeń wypłacanych po zakończeniu zatrudnienia. ZUS coraz częściej ujawnia przypadki, w których zwolnienia L4 wykorzystywane są do dorabiania, podróży czy prowadzenia działalności gospodarczej.

Ustawa wiatrakowa wróciła do Sejmu. Hennig-Kloska: Rząd się nie podda z ostatniej chwili
Ustawa wiatrakowa wróciła do Sejmu. Hennig-Kloska: "Rząd się nie podda"

– Rząd się nie podda. Ministerstwo Klimatu i Środowiska dalej będzie pracować nad ustawą o rozwoju turbin wiatrowych na lądzie – skomentowała czwartkowe weto prezydenta minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.

Cimoszewicz jednak winien wypadku? Jest decyzja sądu z ostatniej chwili
Cimoszewicz jednak winien wypadku? Jest decyzja sądu

Konieczna jest uzupełniająca opinia biegłych badających wypadki drogowe – uznał w czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku, w procesie apelacyjnym Włodzimierza Cimoszewicza. Były premier w pierwszej instancji został nieprawomocnie uniewinniony od zarzutu potrącenia rowerzystki na przejściu dla pieszych.

Policja zatrzymała znanych gangsterów. Wśród nich słynnego Słowika z ostatniej chwili
Policja zatrzymała znanych gangsterów. Wśród nich słynnego "Słowika"

Policjanci zatrzymali trzech byłych gangsterów, którzy próbowali wymusić 100 tys. zł od warszawskiego przedsiębiorcy. Do zatrzymania doszło w hotelu podczas przekazania gotówki. Wśród zatrzymanych jest Andrzej Z. ps. "Słowik", jeden z najbardziej znanych przywódców w Polsce.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marcin Bąk: Ogon u głowy czy głowa u ogona? Dokąd prowadzi "podążanie za elektoratem"?

Wiek XIX nazywany był wiekiem pary i elektryczności a wiek XX to wiek demokracji i komór gazowych. Jaki będzie ostatecznie wiek XXI w sensie politycznym? Czy przyniesie nam jakościową zmianę w sposobie uprawiania polityki, czy może powrót w stare koleiny?
pasterz [Tylko u nas] Marcin Bąk: Ogon u głowy czy głowa u ogona? Dokąd prowadzi
pasterz / Pixabay.com

„Partie polityczne podążają za swoimi elektoratami”.

Takie zdanie usłyszałem niedawno w prowadzonym przeze mnie programie publicystycznym. Czy aby na pewno? I czy jest to stan pożądany? Warto się nad tym zastanowić, bo odpowiedź wiele powie nam o tym, jaki jest stan obecnej polityki.

Samo słowo polityka w ciągu tysiącleci zmieniało swoje znaczenie. Dla starożytnych Greków, którzy pierwsi zaczęli zajmować się na poważnie teorią polityczną, pojęcie to związane było z systemem polis, niewielkich miast-państw Grecji epoki klasycznej. To właśnie w nich, przede wszystkim w Atenach, zaczęto analizować takie kwestie jak pochodzenie władzy, podział na rządzonych i rządzących, legalność władzy, prawa i obowiązki. Dla Platona i jego największego ucznia, Arystotelesa, słowo polityka oznaczało, upraszczając nieco sprawę,  w pierwszej kolejności wiedzę praktyczną o tym, jak czynić życie wspólnoty (poleis) lepszym.  Najobszerniejszy i zdaniem licznych historyków filozofii, najważniejszym dialogiem Platona jest „Politea” – tekst poświęcony temu, jak powinno być urządzone idealne państwo. Również pisany pod koniec życia dialog „Nomoi” – „Prawa” jest w znacznej mierze poświęcony kwestiom politycznym. Także liczne pisma Arystotelesa zawierają omówienie poglądów starożytnych Greków na sprawy urządzenia państwa. Generalnie greccy myśliciele zastanawiają się nad różnymi modelami ustrojowymi i starają się wskazywać ich wady oraz zalety. Co ciekawe, kwestia zdobycia i utrzymania władzy, która zdaje się być naczelną zasadą współczesnych partii politycznych, nie zajmuje u dawnych filozofów wiele miejsca.
 

W arystotelesowskich modelach ustrojów „właściwych”, czyli monarchii, arystokracji i politei, problem zdobywania władzy nie występuje w ogóle. Myśliciele zastanawiają się natomiast nad tym, który z modeli jest najlepszy dla wspólnoty i w którym ludzie w najdoskonalszy sposób mogą kształtować swoje „arete” czyli cnoty.  Inaczej sprawy wyglądają w ustrojach, które Arystoteles klasyfikował jako zdegenerowane. Tutaj już rząd musi zabiegać o względy rządzonych, schlebiać im i przypodobywać się. Dzieje się tak głównie dla tego, że zarówno w tyranii, oligarchii jak i w demokracji, rząd nie posiada mocnej legitymacji do sprawowania władzy. Jego władza nie pochodzi ani z woli bogów ani z urodzenia ani nie wynika z posiadanych cnót. Nie jest przez to ani oczywista ani pewna. Tyran, który nie jest wszak prawowitym królem, nie ma pewności co do poddanych, musi więc zabiegać o ich względy z jednej strony a brutalnie tłumić wszelką myśl o buncie z drugiej. To miotanie się pomiędzy okrucieństwem a pragnieniem przypodobania się poddanym jest najważniejszą cechą tyranii. Platon miał okazję przekonać się o tym na własnej skórze podczas swoich podróży do Syrakuz, bogatego polis sycylijskiego pozostającego pod władzą tyranów. Ateński filozof miał ambicję zostać mentorem władcy ale na dworach tyranów odległość między salą tronową a więziennym lochem jest bardzo mała. Także ustrój demokratyczny jest zdaniem ateńskiego filozofa bardzo źle wymyśloną formą organizacji życia wspólnoty. Ci, którzy pragną przewodzić w demokratycznym polis nie kierują się takimi wskazówkami jak prawda, dobro wspólne, sprawiedliwość lecz działają w taki sposób, by zyskać jak największy poklask tłumu. Mówią więc rzeczy przyjemne i miłe dla ucha słuchaczy, niekoniecznie jednak korzystne w długofalowej perspektywie dla dobra wspólnoty. Platon nie szczędzi w swoich tekstach krytycznych uwag pod adresem demokracji, zwraca uwagę na to, jak korumpująco działa demokracja na samych obywateli, którzy zamiast rozwijać swoje cnoty, ulegają coraz większej degradacji. Dla Platona demokracja prędzej czy później musi doprowadzić do tyranii, właśnie dlatego, że rząd nie będzie się kierował w swych decyzjach tym co dobre i słuszne lecz starał schlebiać degenerującym się gustom obywateli.  

W naszych czasach  znaczenie słowa polityka jest nieco inne niż w starożytnych Atenach. Na pierwszy plan wysunął się bez wątpienia aspekt zdobycia i utrzymania władzy. Takie działanie wymusza niejako ze swej natury system zwany demokracją przedstawicielską, w jakim przyszło nam obecnie żyć.  Dla strategów wszystkich partii politycznych jedną z najważniejszych spraw jest śledzenie zmieniających się wyników poparcia dla poszczególnych ugrupowań. Każdy czyn, każda decyzja, każde wypowiedziane słowo jest analizowane pod kątem rosnących lub malejących słupków poparcia. Jest to sytuacja wysoce niekomfortowa dla polityków, którzy chcieliby uprawiać politykę rozumianą w stylu greckim, jako praktyczną wiedzę o tym co czyni życie wspólnoty lepszym. Nie da się wprowadzić prawa, które jest obiektywnie słuszne ale wzbudza negatywne odczucia znacznej części wyborców, bo oznaczało by to utratę władzy w najbliższych wyborach. Z tego powodu politycy nie podejmują działań, o których nawet wiedzą, że były by dla państwa dobre lecz grożą stratą poparcia społecznego. Partie polityczne w związku z tym od wielu już dziesięcioleci nie prowadzą działań zmierzających do polepszania życia wspólnoty lecz same podążają za chwiejnymi wahaniami nastrojów mas społecznych. Wystarczy prześledzić losy zachodnich partii politycznych określających się, wciąż jeszcze jako partie konserwatywne lub chadeckie, na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Większość zmian światopoglądowych, przekształcających społeczeństwo w bardzo istotny sposób, wprowadzonych zostało za rządów chadecji.  Śluby dla homoseksualistów, adopcja dzieci, ustawy „równościowe” zmuszające do stosowania parytetów w różnych instytucjach… to wszystko wprowadzali przedstawiciele partii chadeckich i konserwatywnych. Swoistymi rekordzistami są tu konserwatyści brytyjscy, którzy dogonili i przegonili radykalną lewicę z lat sześćdziesiątych XX wieku.

Dlaczego warto o tym wszystkim teraz pisać? Ano dlatego, że również w naszym kraju obserwujemy u niektórych polityków chęć „podążania za swoim elektoratem”. Elektoratem obecnym lub elektoratem potencjalnym, który pójdzie do wyborów za trzy lata. Wprawdzie PiS mieniące się partią konserwatywną wygrywa od kilku lat wybory ale wyniki ostatnich, prezydenckich, wprowadziły zdaje się część strategów w niemałą konsternację. Okazało się, że Andrzej Duda wprawdzie wygrał ale głównie głosami ludzi w średnim wieku i starszych. Jego poparcie wśród najmłodszych wyborców było wyjątkowo niskie.  Zmiany demograficzne zachodzą w sposób nieubłagany, za trzy lata przyjdzie się zmierzyć
z poważnymi wyzwaniami w postaci trzech nowych roczników wyborców  w swej większości wrogo nastawionych do PiS. A wielu wiernych sympatyków w tym czasie odejdzie…
Być może próbą reakcji na to zagrożenie jest aktywność młodych polityków, którzy apelują o konieczności zaprzestania wojny kulturowej i pogodzenie się z nieuchronnymi, ich zdaniem, przemianami cywilizacyjnymi. Albo przejęcie części haseł należących od lat do agendy politycznej lewicy, takich jak sprawy ekologii. Być może. Jest to jednak właśnie droga podążania za prawdziwymi lub mniemanymi oczekiwaniami elektoratu a nie walka o uczynienie państwa lepszym. Los partii konserwatywnych zachodniej Europy powinien być dla nas przykładem tego, czym się taki pragmatyzm polityczny kończy. Czym się różni w kwestiach światopoglądowych CDU od SPD? Praktycznie niczym. Czy uprawianie polityki uprawianie polityki jako sztuki czynienia wspólnoty lepszą jest w dzisiejszych czasach w ogóle możliwe? Sądzę, że tak, choć na pewno bardzo trudne. Czy nie warto jednak tego trudu się podjąć? To pytanie, które powinniśmy stawiać naszym politykom.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe