Ewangelizacja. „Polskie” kaplice w Sudanie Południowym

Czy jest możliwe zbudowanie dwóch, murowanych kaplic w pół roku, zaczynając dosłownie od zera? Czy da się w tak krótkim czasie zebrać fundusze, znaleźć wykonawców, zdobyć materiały, wybudować i wyposażyć budynki w tak odległym i trudno dostępnym zakątku świata, jak Sudan Południowy? W dodatku w 2020 roku, kiedy cały świat jest sparaliżowany przez pandemię Covid-19? Tak, to możliwe, jeśli połączy się wysiłki trzech organizacji katolickich i polskich misjonarzy.
chrzest w
chrzest w "polskiej" kaplicy w Sudanie Południowym / zasoby autora

Państwo prześladowanych
Sudan Południowy to najmłodsze państwo świata. Tak młode, że większość Polaków nawet nie wie o jego istnieniu. Narodziło się w 2011 roku jako zwieńczenie ponad pięćdziesięciu lat walki o zakończenie prześladowań chrześcijan i niepodległość południa od centralnego rządu sudańskiego w Chartumie. Jednak aby zrozumieć genezę powstania tego państwa, trzeba cofnąć się aż do roku 1899.
    

Wtedy to zakończyło się słynne powstanie Mahdiego, próba dokonania rewolucji islamskiej przez Mahdiego z Sudanu, który uznał, że jest następcą Mahometa. Właśnie te wydarzenia zostały opisane przez Henryka Sienkiewicza w powieści W pustyni i w puszczy. Po stłumieniu powstania przez wojska brytyjskie i egipskie dwa państwa podzieliły się zdobytymi ziemiami, tworząc Sudan Anglo-Egipski, przedziwny twór quasi-państwowy, nazywany kondominium brytyjsko-egipskim. Południowa część Sudanu pod kontrolą Brytyjczyków, zamieszkana głównie przez chrześcijan, którzy szybko przejęli od kolonizatorów język angielski, wyraźne różniła się od północnych i środkowych regionów kraju, kolonizowanych przez Egipcjan, na których dominowali muzułmanie mówiący przeważnie po arabsku.
    

Kiedy po II wojnie światowej zaczęły walić się potęgi kolonialne Anglii i Francji, a w 1956 roku Republika Sudanu ogłosiła niepodległość w swoich granicach kolonialnych, powstało państwo w dużej mierze sztuczne. Pomimo obietnic złożonych Brytyjczykom przez władze w Chartumie, że niepodległy Sudan będzie miał ustrój federalny, już w pierwszych latach po uniezależnieniu się od kolonizatorów rozpoczęło się narzucanie przez muzułmańską większość swoich praw. Wielokrotnie ponawiane próby wprowadzenia prawa szariatu, ustanowienie arabskiego językiem urzędowym w całym państwie, a także spór o eksploatację złóż ropy naftowej położonych głównie na południu kraju doprowadziły do powstania chrześcijańskiej partyzantki: Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu. Jej flaga jest obecnie flagą Sudan Południowego.
    

W czasie dwóch, krwawych wojen domowych: pierwszej stoczonej w latach 1955-1972 i drugiej w latach 1983-2005 (najdłuższej wojny domowej w historii Afryki) prześladowania chrześcijan nasiliły się. Akcje pacyfikacyjne prowadzone przez armię rządową polegające na paleniu całych wsi, napady muzułmańskich szwadronów śmierci z północy, przymusowe konwersje na islam i mordowanie kapłanów były „chlebem powszednim” chrześcijan w Sudanie przez wiele dekad. Wytrwała walka partyzantów w końcu zmusiła jednak rząd w Chartumie do zgodzenia się na referendum niepodległościowe na południu. Po kilku latach misji stabilizacyjnej sił pokojowych ONZ, pod czujnym okiem obserwatorów międzynarodowych, w dniach 9-15 stycznia 2011 roku Sudańczycy z południa nareszcie dostali szansę samemu zadecydować we własnej sprawie. 98,83% głosujących opowiedziało się za niepodległością. Nowe państwo wkroczyło na arenę międzynarodową 9 lipca.
    

Sudan Południowy powstał jako owoc walki z prześladowaniami. Śmiało można go wiec nazwać państwem prześladowanych. Dziś nie ma już tam prześladowań. Skończyły się „odwiedziny” muzułmanów z północy, miejscowi sami decydują o swojej ziemi i swoich władzach, chrześcijańskie kobiety nie muszą nosić muzułmańskich chust. Nie oznacza to jednak, że żyje się tam dobrze. W latach 2013-2014 miała miejsce krótka wojna domowa w Sudanie Południowym pomiędzy plemionami Dinków i Neurów. Na granicy obu Sudanów wciąż trwa konflikt graniczny o kilka spornych regionów. Kraj jest biedny, jak większość państw afrykańskich; prymitywne rolnictwo uzależnione jest głównie od wylewów Nilu, bo systemy irygacyjne dopiero powstają, siatka dróg jest słabo rozwinięta, a infrastruktura publiczna przestarzała. W dodatku, po pół wieku wojny zwyczaje miejscowej ludności są bardzo zbrutalizowane, dominuje prawo zemsty, a wszystkie konflikty załatwia się siłowo. Jak opisuje miejscową sytuację posługujący w Sudanie Południowym polski misjonarz, o. Krzysztof Zębik: Dzisiaj ludzie pójdą się pomodlić, a jutro ukraść krowę, albo kogoś zabić.

Polak na krańcu świata
Ojciec Zębik został wyświęcony na kapłana w tym samym roku, w którym powstał Sudan Południowy, 2011. Należy do Zgromadzenia Misjonarzy Kombonianów Serca Jezusowego, założonego w XIX wieku przez włoskiego biskupa Daniela Comboniego. Na misjach w Sudanie Południowym jest od trzech lat, posługuje w diecezji Rumbek. Kiedy w ubiegłym roku przyjechał na krótki czas do Polski, spotkał przedstawicieli Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi i organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Wspomniał wtedy w rozmowie z nimi, że w dwóch miejscowościach, do których dojeżdża, bardzo brakuje kaplicy.
    

Ojciec Zębik posługuje w diecezji Yirol. O ile miasto diecezjalne ma swój kościół, o tyle na prowincji w wielu miejscowościach nie ma żadnego punktu katechetycznego. W dwóch wioskach, Piirciok i Kowic, do niedawna wierni zbierali się na Mszę Świętą pod drzewami lub w namiocie. Przedstawiciele dwóch wzmiankowanych wcześniej organizacji zaoferowali zatem współpracę ze Zgromadzeniem Misjonarzy Kombonianów w celu zebrania środków potrzebnych do budowy kaplic.
    

Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi jesienią 2019 roku przeprowadziło kampanię fundraisingową, w ramach której zebrano na budowę dwóch kaplic 200 000 złotych.

 

Niełatwa droga do Boga
Pozyskane środki umożliwiły rozpoczęcie budowy kaplic jeszcze w grudniu 2019 roku. Proces ten napotykał jednak na rozmaite trudności. Sudan Południowy nie jest państwem o zbyt dużej stabilności finansowej, co ma przełożenie na wahania miejscowej waluty, funta południowosudańskiego, oraz na szybkie zmienianie się cen. Z tych powodów finalny koszt budowy wzrósł znacząco w trakcie zbiórki. W Sudanie nie się po prostu pójść do sklepu budowlanego i kupić potrzebnych materiałów; cegły trzeba wypalać w piecu z gliny, która osadza się tylko przy rzekach, a najbliższa przepływa 60 km od Piirciok i Kowic. Na domiar złego piec w trakcie prac zawalił się i trzeba było zbudować nowy.
    

Dzięki pracy ojca Zębika i wsparciu z Polski, dzieło zostało jednak doprowadzone do końca i już w czerwcu br. obie kaplice stały gotowe. To proste konstrukcje z belkowym stropem i spadzistym dachem, lecz dla miejscowej ludności pozbawionej wcześniej jakiegokolwiek miejsca modlitwy są prawdziwym cudem. Te nowe miejsca kultu będą miały niebagatelne znaczenie dla procesu chrystianizacji Sudańczyków. Ojciec Zębik w wywiadzie udzielonym Tomaszowi Kolankowi dla portalu PCh24.pl mówi: Ludzie spokojnie mogą nawet trzymać w kaplicy krowę i będzie to dla nich czymś normalnym. Podkreśla przy tym fakt, że Sudan Południowy jest w dalszym ciągu terenem „pierwszej Ewangelizacji”. Wiara chrześcijańska dotarła tam dopiero w XIX wieku, a miejscowi nadal mają nikłe pojęcie o Bogu, w którego wierzą i o nauczaniu Jezusa Chrystusa.
    

To nie jedyne trudności, na jakie napotykają misjonarze. Ojciec Zębik mówi, że do wielu wiosek pod jego opieką nie da się dojechać czasem nawet po kilka tygodni z powodu toczonych tam wciąż walk. Raz zawrócono nas z drogi, bo przed chwilą była przed nami strzelanina i nasz samochód również mógł zostać ostrzelany – mówi w wywiadzie. Nawet pod klasztorem w Rumbek, w którym mieszka nasz rodak, zdarza się, że ludzie chodzą po ulicy z bronią. Wielokrotnie wraca do myśli o tym, jak ważna jest katechizacja w każdej wiosce, tłumaczenie ludziom najprostszych prawd wiary i uczenia bycia prawdziwym katolikiem, tak jak nauczano Europejczyków we wczesnym średniowieczu.

Kombonianin podkreśla oczywiście: Nasza obecność tutaj jest tymczasowa. Trwa tylko do czasu, aż będzie można oddać wspólnotę miejscowym kapłanom. Ale do tego jeszcze bardzo daleka droga…

 

 

 

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Pomiędzy tweetem Tuska a artykułem Onetu na jego temat, minęły... dwie minuty Wiadomości
Pomiędzy tweetem Tuska a artykułem Onetu na jego temat, minęły... dwie minuty

W poniedziałek portal Onet.pl opublikował artykuł, w którym napisano, że wewnętrzne służby bezpieczeństwa Orlenu ostrzegały Daniela Obajtka przed współpracą z pochodzącym z Libanu Samerem A., podejrzewanym o kontakty z terrorystyczną organizacją Hezbollah. Sprawę natychmiast wykorzystał Donald Tusk.

Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony z ostatniej chwili
Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony

Wczoraj zawieszono ostatni protest rolników na granicy z Ukrainą w Hrebennem. Jak powiedział Tysol.pl Mirosław Kowalik, organizator protestu, burmistrz Lubyczy Królewskiej Marek Łuszczyński, nie wyraził zgody na dalszą blokadę przejścia. Organizatorzy nie mówią jednak o końcu swojej walki.

Von der Leyen staje murem za Zielonym Ładem: Takie jest dziś prawo, taka jest konieczność z ostatniej chwili
Von der Leyen staje murem za Zielonym Ładem: "Takie jest dziś prawo, taka jest konieczność"

Ubiegająca się o drugą kadencję przewodnicząca KE Ursula von der Leyen w poniedziałek w debacie wyborczej broniła Europejskiego Zielonego Ładu. W jej ocenie nie jest on zagrożeniem dla konkurencyjności europejskiej gospodarki, ale jest do niej kluczem.

Paweł Jędrzejewski: pushbacki na granicy z Białorusią mają się świetnie, gdzie są celebryci? Wiadomości
Paweł Jędrzejewski: pushbacki na granicy z Białorusią mają się świetnie, gdzie są celebryci?

Co jest przyczyną, że obecnie rządzący postępują z ludźmi starającymi się sforsować granicę z Białorusią identycznie jak ich poprzednicy?

Wyborcy koalicji 13 grudnia wściekli po publikacji o odłożeniu budowy CPK z ostatniej chwili
Wyborcy koalicji 13 grudnia wściekli po publikacji o odłożeniu budowy CPK

Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie odłożona – poinformowała "Gazeta Wyborcza". Tuż po publikacji artykułu w sieci wybuchła burza.

Były oficer Bundeswehry przyznał się od szpiegowania na rzecz Rosji z ostatniej chwili
Były oficer Bundeswehry przyznał się od szpiegowania na rzecz Rosji

Były oficer armii niemieckiej przyznał się w poniedziałek przed sądem do szpiegowania na rzecz Rosji. W pierwszym dniu procesu swój czyn tłumaczył chęcią uniknięcia wojny nuklearnej na Ukrainie. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Koalicja 13 grudnia oskarża PiS o wspieranie Putina. To odwracanie kota ogonem z ostatniej chwili
Koalicja 13 grudnia oskarża PiS o wspieranie Putina. "To odwracanie kota ogonem"

– Jesteśmy świadkami odwracania kota ogonem. Być może swoim radykalizmem i protestami społecznymi siły lewicowo-libealne próbują stworzyć wrażenie, że wszystkie partie konserwatywne są proputinowskie – twierdzi europoseł PiS Witold Waszczykowski.

GW: Budowa CPK odłożona z ostatniej chwili
"GW": Budowa CPK odłożona

Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie odłożona. Wracają inwestycje na Lotnisku Chopina, którego przepustowość kosztem 2,4 mld zł wzrośnie do 30 mln pasażerów rocznie. Część samolotów ma być przeniesiona do Modlina, Radomia i Łodzi – informuje "Gazeta Wyborcza".

Komisja Europejska: Polski plan klimatyczny za mało ambitny z ostatniej chwili
Komisja Europejska: Polski plan klimatyczny za mało ambitny

Komisja Europejska opublikowała swoją ocenę projektów zaktualizowanych krajowych planów w zakresie energii i klimatu (KPEiK) Bułgarii i Polski. Wydała w niej zalecenia dla obu krajów, aby "zwiększyły swoje ambicje" zgodnie z uzgodnionymi celami unijnymi na 2030 rok.

Jest wyrok ws. koncertu WOŚP podczas którego zginął Paweł Adamowicz pilne
Jest wyrok ws. koncertu WOŚP podczas którego zginął Paweł Adamowicz

Organizatorzy finału WOŚP w styczniu 2019 r., gdy ciosy nożem zadano prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi, a także sądzeni razem z nimi policjanci i urzędnik zostali prawomocnie uniewinnieni. Sąd podtrzymał wyrok skazujący wobec szefa firmy ochroniarskiej, a uchylił wobec kierownika ochrony.

REKLAMA

Ewangelizacja. „Polskie” kaplice w Sudanie Południowym

Czy jest możliwe zbudowanie dwóch, murowanych kaplic w pół roku, zaczynając dosłownie od zera? Czy da się w tak krótkim czasie zebrać fundusze, znaleźć wykonawców, zdobyć materiały, wybudować i wyposażyć budynki w tak odległym i trudno dostępnym zakątku świata, jak Sudan Południowy? W dodatku w 2020 roku, kiedy cały świat jest sparaliżowany przez pandemię Covid-19? Tak, to możliwe, jeśli połączy się wysiłki trzech organizacji katolickich i polskich misjonarzy.
chrzest w
chrzest w "polskiej" kaplicy w Sudanie Południowym / zasoby autora

Państwo prześladowanych
Sudan Południowy to najmłodsze państwo świata. Tak młode, że większość Polaków nawet nie wie o jego istnieniu. Narodziło się w 2011 roku jako zwieńczenie ponad pięćdziesięciu lat walki o zakończenie prześladowań chrześcijan i niepodległość południa od centralnego rządu sudańskiego w Chartumie. Jednak aby zrozumieć genezę powstania tego państwa, trzeba cofnąć się aż do roku 1899.
    

Wtedy to zakończyło się słynne powstanie Mahdiego, próba dokonania rewolucji islamskiej przez Mahdiego z Sudanu, który uznał, że jest następcą Mahometa. Właśnie te wydarzenia zostały opisane przez Henryka Sienkiewicza w powieści W pustyni i w puszczy. Po stłumieniu powstania przez wojska brytyjskie i egipskie dwa państwa podzieliły się zdobytymi ziemiami, tworząc Sudan Anglo-Egipski, przedziwny twór quasi-państwowy, nazywany kondominium brytyjsko-egipskim. Południowa część Sudanu pod kontrolą Brytyjczyków, zamieszkana głównie przez chrześcijan, którzy szybko przejęli od kolonizatorów język angielski, wyraźne różniła się od północnych i środkowych regionów kraju, kolonizowanych przez Egipcjan, na których dominowali muzułmanie mówiący przeważnie po arabsku.
    

Kiedy po II wojnie światowej zaczęły walić się potęgi kolonialne Anglii i Francji, a w 1956 roku Republika Sudanu ogłosiła niepodległość w swoich granicach kolonialnych, powstało państwo w dużej mierze sztuczne. Pomimo obietnic złożonych Brytyjczykom przez władze w Chartumie, że niepodległy Sudan będzie miał ustrój federalny, już w pierwszych latach po uniezależnieniu się od kolonizatorów rozpoczęło się narzucanie przez muzułmańską większość swoich praw. Wielokrotnie ponawiane próby wprowadzenia prawa szariatu, ustanowienie arabskiego językiem urzędowym w całym państwie, a także spór o eksploatację złóż ropy naftowej położonych głównie na południu kraju doprowadziły do powstania chrześcijańskiej partyzantki: Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu. Jej flaga jest obecnie flagą Sudan Południowego.
    

W czasie dwóch, krwawych wojen domowych: pierwszej stoczonej w latach 1955-1972 i drugiej w latach 1983-2005 (najdłuższej wojny domowej w historii Afryki) prześladowania chrześcijan nasiliły się. Akcje pacyfikacyjne prowadzone przez armię rządową polegające na paleniu całych wsi, napady muzułmańskich szwadronów śmierci z północy, przymusowe konwersje na islam i mordowanie kapłanów były „chlebem powszednim” chrześcijan w Sudanie przez wiele dekad. Wytrwała walka partyzantów w końcu zmusiła jednak rząd w Chartumie do zgodzenia się na referendum niepodległościowe na południu. Po kilku latach misji stabilizacyjnej sił pokojowych ONZ, pod czujnym okiem obserwatorów międzynarodowych, w dniach 9-15 stycznia 2011 roku Sudańczycy z południa nareszcie dostali szansę samemu zadecydować we własnej sprawie. 98,83% głosujących opowiedziało się za niepodległością. Nowe państwo wkroczyło na arenę międzynarodową 9 lipca.
    

Sudan Południowy powstał jako owoc walki z prześladowaniami. Śmiało można go wiec nazwać państwem prześladowanych. Dziś nie ma już tam prześladowań. Skończyły się „odwiedziny” muzułmanów z północy, miejscowi sami decydują o swojej ziemi i swoich władzach, chrześcijańskie kobiety nie muszą nosić muzułmańskich chust. Nie oznacza to jednak, że żyje się tam dobrze. W latach 2013-2014 miała miejsce krótka wojna domowa w Sudanie Południowym pomiędzy plemionami Dinków i Neurów. Na granicy obu Sudanów wciąż trwa konflikt graniczny o kilka spornych regionów. Kraj jest biedny, jak większość państw afrykańskich; prymitywne rolnictwo uzależnione jest głównie od wylewów Nilu, bo systemy irygacyjne dopiero powstają, siatka dróg jest słabo rozwinięta, a infrastruktura publiczna przestarzała. W dodatku, po pół wieku wojny zwyczaje miejscowej ludności są bardzo zbrutalizowane, dominuje prawo zemsty, a wszystkie konflikty załatwia się siłowo. Jak opisuje miejscową sytuację posługujący w Sudanie Południowym polski misjonarz, o. Krzysztof Zębik: Dzisiaj ludzie pójdą się pomodlić, a jutro ukraść krowę, albo kogoś zabić.

Polak na krańcu świata
Ojciec Zębik został wyświęcony na kapłana w tym samym roku, w którym powstał Sudan Południowy, 2011. Należy do Zgromadzenia Misjonarzy Kombonianów Serca Jezusowego, założonego w XIX wieku przez włoskiego biskupa Daniela Comboniego. Na misjach w Sudanie Południowym jest od trzech lat, posługuje w diecezji Rumbek. Kiedy w ubiegłym roku przyjechał na krótki czas do Polski, spotkał przedstawicieli Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi i organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Wspomniał wtedy w rozmowie z nimi, że w dwóch miejscowościach, do których dojeżdża, bardzo brakuje kaplicy.
    

Ojciec Zębik posługuje w diecezji Yirol. O ile miasto diecezjalne ma swój kościół, o tyle na prowincji w wielu miejscowościach nie ma żadnego punktu katechetycznego. W dwóch wioskach, Piirciok i Kowic, do niedawna wierni zbierali się na Mszę Świętą pod drzewami lub w namiocie. Przedstawiciele dwóch wzmiankowanych wcześniej organizacji zaoferowali zatem współpracę ze Zgromadzeniem Misjonarzy Kombonianów w celu zebrania środków potrzebnych do budowy kaplic.
    

Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi jesienią 2019 roku przeprowadziło kampanię fundraisingową, w ramach której zebrano na budowę dwóch kaplic 200 000 złotych.

 

Niełatwa droga do Boga
Pozyskane środki umożliwiły rozpoczęcie budowy kaplic jeszcze w grudniu 2019 roku. Proces ten napotykał jednak na rozmaite trudności. Sudan Południowy nie jest państwem o zbyt dużej stabilności finansowej, co ma przełożenie na wahania miejscowej waluty, funta południowosudańskiego, oraz na szybkie zmienianie się cen. Z tych powodów finalny koszt budowy wzrósł znacząco w trakcie zbiórki. W Sudanie nie się po prostu pójść do sklepu budowlanego i kupić potrzebnych materiałów; cegły trzeba wypalać w piecu z gliny, która osadza się tylko przy rzekach, a najbliższa przepływa 60 km od Piirciok i Kowic. Na domiar złego piec w trakcie prac zawalił się i trzeba było zbudować nowy.
    

Dzięki pracy ojca Zębika i wsparciu z Polski, dzieło zostało jednak doprowadzone do końca i już w czerwcu br. obie kaplice stały gotowe. To proste konstrukcje z belkowym stropem i spadzistym dachem, lecz dla miejscowej ludności pozbawionej wcześniej jakiegokolwiek miejsca modlitwy są prawdziwym cudem. Te nowe miejsca kultu będą miały niebagatelne znaczenie dla procesu chrystianizacji Sudańczyków. Ojciec Zębik w wywiadzie udzielonym Tomaszowi Kolankowi dla portalu PCh24.pl mówi: Ludzie spokojnie mogą nawet trzymać w kaplicy krowę i będzie to dla nich czymś normalnym. Podkreśla przy tym fakt, że Sudan Południowy jest w dalszym ciągu terenem „pierwszej Ewangelizacji”. Wiara chrześcijańska dotarła tam dopiero w XIX wieku, a miejscowi nadal mają nikłe pojęcie o Bogu, w którego wierzą i o nauczaniu Jezusa Chrystusa.
    

To nie jedyne trudności, na jakie napotykają misjonarze. Ojciec Zębik mówi, że do wielu wiosek pod jego opieką nie da się dojechać czasem nawet po kilka tygodni z powodu toczonych tam wciąż walk. Raz zawrócono nas z drogi, bo przed chwilą była przed nami strzelanina i nasz samochód również mógł zostać ostrzelany – mówi w wywiadzie. Nawet pod klasztorem w Rumbek, w którym mieszka nasz rodak, zdarza się, że ludzie chodzą po ulicy z bronią. Wielokrotnie wraca do myśli o tym, jak ważna jest katechizacja w każdej wiosce, tłumaczenie ludziom najprostszych prawd wiary i uczenia bycia prawdziwym katolikiem, tak jak nauczano Europejczyków we wczesnym średniowieczu.

Kombonianin podkreśla oczywiście: Nasza obecność tutaj jest tymczasowa. Trwa tylko do czasu, aż będzie można oddać wspólnotę miejscowym kapłanom. Ale do tego jeszcze bardzo daleka droga…

 

 

 

 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe