Prof. Romuald Szeremietiew: Przeszłość ciągle nieprzezwyciężona

W czasach PRL, gdy spiskowałem niepodległościowo w jednym tekście napisałem, że pozbędziemy się komunizmu, ale dużo wody w Wiśle upłynie, nim Polacy uwolnią się od tego, co komunizm po sobie zostawi - demoralizację, nienawiść do polskości, fałsz w historii, wrogość do wiary i Kościoła.
/ pixabay.com

 

Oni tu ciągle są!

 

13 grudnia 1981 r. nikt mnie nie „internował” chociaż byłem umieszczony w „rankingu” policmajstra Kiszczaka wśród najgroźniejszych - sądzono mnie i skazano na 5 lat więzienia za obalanie ustroju PRL. Podwładni Kiszczaka nie musieli mnie łapać bowiem zostałem przez nich aresztowany jeszcze w styczniu 1981 r. i następnie przez kolejne tygodnie i miesiące mogłem obserwować „karnawał Solidarności” zza krat celi aresztu śledczego na warszawskim Mokotowie.

 

Wojna z narodem

 

12 grudnia 1981 r. około północy w Belwederze odbyło się posiedzenie Rady Państwa PRL, na którym podjęto uchwałę o wprowadzeniu stanu wojennego na terenie całego kraju. 13 grudnia (noc z soboty na niedzielę) o godzinie 0:00 rozpoczęto ogólnokrajową akcję aresztowań osób uznawanych przez komunistów za przeciwników.

 W dniu wprowadzenia stanu wojennego w działaniach na terytorium PRL wzięło udział ok. 70 tys. żołnierzy „ludowego” Wojska Polskiego, 30 tys. esbeków i milicjantów oraz 1750 czołgów i 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych piechoty, 9000 samochodów oraz kilka eskadr śmigłowców i samoloty transportowe. Jedną czwartą tych sił skoncentrowano w Warszawie i okolicach stolicy.

 Stan wojenny był ogromną operacją starannie zaplanowaną w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego – wojska, nazywanego przez komunistyczną propagandę „ludowym”. Jednostki LWP zgodnie z nakazem partii komunistycznej, aby: „bronić socjalizmu jak niepodległości” wyszły na ulice polskich miast, otoczyły „gniazda antysocjalistycznej zarazy”, zakłady pracy i uczelnie. Pod osłoną wojska funkcjonariusze MO i SB wtrącili tysiące ludzi do więzień i obozów. Celem było ratowanie komunistycznego reżimu przed upadkiem. Mimo to w kilka lat później reżim PRL musiał skapitulować. Rozsypał się bowiem ZSRR „Sojuz nieruszymyj respublik swobodnych” i wszędzie walił się komunizm.

Dziś mamy dość informacji, że w grudniu 1981 r. Sowieci nie byli skłonni do interwencji w Polsce. Jak powiedział na posiedzeniu biura politycznego sowieckiej partii komunistycznej marszałek Kulikow: „Polacy to nie Czesi”; stwierdzono, że interwencja wojskowa nie wchodzi w rachubę. Rzeczywiście Polska z armią liczącą 400 tys. żołnierzy, do tego prawie 200 tys. było w siłach podporządkowanych MSW no i z 10 mln. Polaków w „Solidarności” to byłaby siła nie do ugryzienia. Gdyby więc w 1981 r. władze PRL porozumiały się z „Solidarnością” to Polska mogłaby pozbyć się zależności od ZSRR, już wówczas byłaby krajem wolnym. Entuzjazm Polaków i wsparcie Zachodu, a bylibyśmy wówczas jedynym krajem Europy Środkowej, który wyzwolił się z komunizmu, dałby Polsce potężny bodziec rozwojowy. W rezultacie stanu wojennego ta wielka historyczna szansa została 13 grudnia zmarnowana.

Kiedy reżim PRL zaczął widocznie sypać się opozycyjne „konstruktywne” środowisko o tym wszystkim zapomniało. Polacy mieli wybierać przyszłość nie oglądając się za siebie. Oglądali się natomiast ci, którzy zorganizowali i przeprowadzili stan wojenny, dlatego, aby uniknąć odpowiedzialności, zaczęli przekonywać, że stan wojenny był koniecznością, „mniejszym złem”. Podobno groziła napaść sowiecka. Przekonywano, że gdyby towarzysze z PZPR nie wprowadzili stanu wojennego, to na Polskę najechaliby ich „przyjaciele” z ZSRR, Czechosłowacji i NRD, a kraj spłynąłby krwią. Dzięki stanowi wojennemu Polska uniknęła katastrofy - przekonywano. Tę bajeczkę powtarzano tak wiele razy, że do dziś jeszcze w badaniach opinii publicznej około 40 proc. badanych uważa, że wprowadzenie stanu wojennego było słuszną decyzją.

 

Kulturalny stan wojenny

 

Pewien przeciwnik rządu Zjednoczonej Prawicy, emerytowany wojskowy, przemawiając na wiecu antyrządowym 2 grudnia 2016 r. wspomniał stan wojenny i stwierdził, że: "Dochowano jakiejś kultury w tym wszystkim, w tym całym zdarzeniu". Wojskowy w czasie wprowadzania stanu wojennego był młodym oficerem (w 1979 r. ukończył szkołę oficerską) i zapewnia, że nie dostrzegł w 1981 r., aby „coś nadzwyczajnego” działo się na ulicach polskich miast. Rzeczywiście nie było masowych egzekucji i nie uruchomiono obozów śmierci, jak to kiedyś robili komuniści. W stanie wojennym „kulturalnie” zapewne internowano tylko 10 tys. osób, następnym 4 tysiącom postawiono „kulturalnie” zarzuty prokuratorskie i zamknięto w więzieniach, a ponad 5 tys. też „kulturalnie” ukarały kolegia ds. wykroczeń. Liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła zaledwie 100 osób zamordowanych, zapewne „kulturalnie”, przez znanych powszechnie „nieznanych sprawców”.

Szczera, jak można sądzić, wypowiedź przeciwnika PiS wywołała pewne zamieszanie i nie spotkała się ze zrozumieniem w gronie liderów antyrządowej opozycji. Gromił nieszczęśnika sam Władysław Frasyniuk, odcinał się Grzegorz Schetyna, a sam autor wypowiedzi wydawał się tym zaskoczony. Chyba nie mógł pojąć za co karcą go opozycyjni liderzy.

 Rzeczywiście, gdyby spojrzeć na to od jego strony… . W 1989 r. to nie on, porucznik, ale jego przełożeni, twórcy i kierujący zbrodniczym stanem wojennym zasiadali do stołu obrad w Pałacu Namiestnikowskim i do stołu biesiadnego w Magdalence. A byli tam i ci, którzy odcinali się teraz od nieszczęsnego emeryta wojskowego. Dla bezstronnych obserwatorów nic wtedy nie wskazywało, że oto spotkali się oprawcy i ich ofiary. Rozmawiano wszak „jak Polak z Polakiem”, wznoszono toasty i prawiono wzajemnie komplementy. Wykonawcy rozkazów, tacy jak wspomniany wojskowy emeryt dowiadywali się od ważnych opozycjonistów, że w stanie wojennym byli dowodzeni przez „ludzi honoru”. Skoro więc wykonywali rozkazy „honorowego” Jaruzelskiego, Kiszczaka, to czy można było przyjąć, że robili coś złego? W jaki niby sposób środowisko okrągłego stołu przekonywało szeregowych wykonawców rozkazów, że stan wojenny był czymś złym – komplementując i ściskając się z generałami, którzy te rozkazy wydawali?

Wykonawcy, tacy jak wspomniany wojskowy emeryt, mieli prawo sądzić, że ich naczalstwo „dochowało jakieś kultury”. Odnosząc się jednak do takiej oceny stanu wojennego można by powiedzieć, że jest to tak samo zasadne, gdyby ktoś ogłosił, że kanibalizm stał się kulturalny bowiem kanibale zaczęli używać sztućców.

Wspomniałem, że ogłoszenie stanu wojennego nie zmieniło mego położenia, bowiem od długiego czasu po prostu siedziałem w celi na Mokotowie. Nie wiedziałem wtedy, że o północy, z 12 na 13 grudnia, esbecy zakuli w kajdanki moją żonę i zamknęli ją w więzieniu w Ostrowie Wielkopolskim. Żona opowiadała mi później, że kiedy ją wyprowadzali z naszego mieszkania zapytała: z której strony do nas weszli? Była bowiem przekonana, że Sowieci interweniowali zbrojnie w Polsce. Okazało się, że nie było żadnej takiej interwencji.

„Towarzysze” wprowadzający stan wojenny nie musieli do Polski wchodzić - oni już tu byli. Przyszli do Polski w 1945 r. A gdy słyszę jak sąd w III RP odrzuca upamiętnienie ulicy nazwiskiem Zofii Kossak-Szczuckiej, wielkiej pisarki i patriotki, a przywraca tam miano Hanki Szapiro „Sawickiej”, komunistki, która chciała po likwidację państwa polskiego budować polską republikę sowiecką, to odnoszę wrażenie, że "ci" co przyszli do nas w 1945 r. do dziś z Polski nie wyszli, a sądząc po dziejących się „protestach”. nawet dochowali się potomstwa.


 

POLECANE
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północna Europa oraz Wyspy Brytyjskie pozostaną pod wpływem głębokiego niżu islandzkiego. Również północno-zachodnia Rosja będzie w obszarze niżu. Natomiast południowa, centralna części kontynentu oraz większość zachodniej Europy będą pod wpływem rozległego wyżu z centrami nad Alpami oraz Bałkanami. Polska pozostanie w obszarze przejściowym pomiędzy wyżej wspomnianym wyżem a niżem islandzkim. Będziemy w dość ciepłym powietrzu polarnym morskim.

Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany z ostatniej chwili
Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany

Niemieckie media informują o planowanym zaangażowaniu Bundeswehry we wzmocnienie wschodniej granicy Polski. Żołnierze mają uczestniczyć w działaniach inżynieryjnych w ramach polskiej operacji ochronnej, której celem jest zabezpieczenie granicy z Białorusią i Rosją. Misja ma rozpocząć się w kwietniu 2026 roku i potrwać kilkanaście miesięcy.

REKLAMA

Prof. Romuald Szeremietiew: Przeszłość ciągle nieprzezwyciężona

W czasach PRL, gdy spiskowałem niepodległościowo w jednym tekście napisałem, że pozbędziemy się komunizmu, ale dużo wody w Wiśle upłynie, nim Polacy uwolnią się od tego, co komunizm po sobie zostawi - demoralizację, nienawiść do polskości, fałsz w historii, wrogość do wiary i Kościoła.
/ pixabay.com

 

Oni tu ciągle są!

 

13 grudnia 1981 r. nikt mnie nie „internował” chociaż byłem umieszczony w „rankingu” policmajstra Kiszczaka wśród najgroźniejszych - sądzono mnie i skazano na 5 lat więzienia za obalanie ustroju PRL. Podwładni Kiszczaka nie musieli mnie łapać bowiem zostałem przez nich aresztowany jeszcze w styczniu 1981 r. i następnie przez kolejne tygodnie i miesiące mogłem obserwować „karnawał Solidarności” zza krat celi aresztu śledczego na warszawskim Mokotowie.

 

Wojna z narodem

 

12 grudnia 1981 r. około północy w Belwederze odbyło się posiedzenie Rady Państwa PRL, na którym podjęto uchwałę o wprowadzeniu stanu wojennego na terenie całego kraju. 13 grudnia (noc z soboty na niedzielę) o godzinie 0:00 rozpoczęto ogólnokrajową akcję aresztowań osób uznawanych przez komunistów za przeciwników.

 W dniu wprowadzenia stanu wojennego w działaniach na terytorium PRL wzięło udział ok. 70 tys. żołnierzy „ludowego” Wojska Polskiego, 30 tys. esbeków i milicjantów oraz 1750 czołgów i 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych piechoty, 9000 samochodów oraz kilka eskadr śmigłowców i samoloty transportowe. Jedną czwartą tych sił skoncentrowano w Warszawie i okolicach stolicy.

 Stan wojenny był ogromną operacją starannie zaplanowaną w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego – wojska, nazywanego przez komunistyczną propagandę „ludowym”. Jednostki LWP zgodnie z nakazem partii komunistycznej, aby: „bronić socjalizmu jak niepodległości” wyszły na ulice polskich miast, otoczyły „gniazda antysocjalistycznej zarazy”, zakłady pracy i uczelnie. Pod osłoną wojska funkcjonariusze MO i SB wtrącili tysiące ludzi do więzień i obozów. Celem było ratowanie komunistycznego reżimu przed upadkiem. Mimo to w kilka lat później reżim PRL musiał skapitulować. Rozsypał się bowiem ZSRR „Sojuz nieruszymyj respublik swobodnych” i wszędzie walił się komunizm.

Dziś mamy dość informacji, że w grudniu 1981 r. Sowieci nie byli skłonni do interwencji w Polsce. Jak powiedział na posiedzeniu biura politycznego sowieckiej partii komunistycznej marszałek Kulikow: „Polacy to nie Czesi”; stwierdzono, że interwencja wojskowa nie wchodzi w rachubę. Rzeczywiście Polska z armią liczącą 400 tys. żołnierzy, do tego prawie 200 tys. było w siłach podporządkowanych MSW no i z 10 mln. Polaków w „Solidarności” to byłaby siła nie do ugryzienia. Gdyby więc w 1981 r. władze PRL porozumiały się z „Solidarnością” to Polska mogłaby pozbyć się zależności od ZSRR, już wówczas byłaby krajem wolnym. Entuzjazm Polaków i wsparcie Zachodu, a bylibyśmy wówczas jedynym krajem Europy Środkowej, który wyzwolił się z komunizmu, dałby Polsce potężny bodziec rozwojowy. W rezultacie stanu wojennego ta wielka historyczna szansa została 13 grudnia zmarnowana.

Kiedy reżim PRL zaczął widocznie sypać się opozycyjne „konstruktywne” środowisko o tym wszystkim zapomniało. Polacy mieli wybierać przyszłość nie oglądając się za siebie. Oglądali się natomiast ci, którzy zorganizowali i przeprowadzili stan wojenny, dlatego, aby uniknąć odpowiedzialności, zaczęli przekonywać, że stan wojenny był koniecznością, „mniejszym złem”. Podobno groziła napaść sowiecka. Przekonywano, że gdyby towarzysze z PZPR nie wprowadzili stanu wojennego, to na Polskę najechaliby ich „przyjaciele” z ZSRR, Czechosłowacji i NRD, a kraj spłynąłby krwią. Dzięki stanowi wojennemu Polska uniknęła katastrofy - przekonywano. Tę bajeczkę powtarzano tak wiele razy, że do dziś jeszcze w badaniach opinii publicznej około 40 proc. badanych uważa, że wprowadzenie stanu wojennego było słuszną decyzją.

 

Kulturalny stan wojenny

 

Pewien przeciwnik rządu Zjednoczonej Prawicy, emerytowany wojskowy, przemawiając na wiecu antyrządowym 2 grudnia 2016 r. wspomniał stan wojenny i stwierdził, że: "Dochowano jakiejś kultury w tym wszystkim, w tym całym zdarzeniu". Wojskowy w czasie wprowadzania stanu wojennego był młodym oficerem (w 1979 r. ukończył szkołę oficerską) i zapewnia, że nie dostrzegł w 1981 r., aby „coś nadzwyczajnego” działo się na ulicach polskich miast. Rzeczywiście nie było masowych egzekucji i nie uruchomiono obozów śmierci, jak to kiedyś robili komuniści. W stanie wojennym „kulturalnie” zapewne internowano tylko 10 tys. osób, następnym 4 tysiącom postawiono „kulturalnie” zarzuty prokuratorskie i zamknięto w więzieniach, a ponad 5 tys. też „kulturalnie” ukarały kolegia ds. wykroczeń. Liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła zaledwie 100 osób zamordowanych, zapewne „kulturalnie”, przez znanych powszechnie „nieznanych sprawców”.

Szczera, jak można sądzić, wypowiedź przeciwnika PiS wywołała pewne zamieszanie i nie spotkała się ze zrozumieniem w gronie liderów antyrządowej opozycji. Gromił nieszczęśnika sam Władysław Frasyniuk, odcinał się Grzegorz Schetyna, a sam autor wypowiedzi wydawał się tym zaskoczony. Chyba nie mógł pojąć za co karcą go opozycyjni liderzy.

 Rzeczywiście, gdyby spojrzeć na to od jego strony… . W 1989 r. to nie on, porucznik, ale jego przełożeni, twórcy i kierujący zbrodniczym stanem wojennym zasiadali do stołu obrad w Pałacu Namiestnikowskim i do stołu biesiadnego w Magdalence. A byli tam i ci, którzy odcinali się teraz od nieszczęsnego emeryta wojskowego. Dla bezstronnych obserwatorów nic wtedy nie wskazywało, że oto spotkali się oprawcy i ich ofiary. Rozmawiano wszak „jak Polak z Polakiem”, wznoszono toasty i prawiono wzajemnie komplementy. Wykonawcy rozkazów, tacy jak wspomniany wojskowy emeryt dowiadywali się od ważnych opozycjonistów, że w stanie wojennym byli dowodzeni przez „ludzi honoru”. Skoro więc wykonywali rozkazy „honorowego” Jaruzelskiego, Kiszczaka, to czy można było przyjąć, że robili coś złego? W jaki niby sposób środowisko okrągłego stołu przekonywało szeregowych wykonawców rozkazów, że stan wojenny był czymś złym – komplementując i ściskając się z generałami, którzy te rozkazy wydawali?

Wykonawcy, tacy jak wspomniany wojskowy emeryt, mieli prawo sądzić, że ich naczalstwo „dochowało jakieś kultury”. Odnosząc się jednak do takiej oceny stanu wojennego można by powiedzieć, że jest to tak samo zasadne, gdyby ktoś ogłosił, że kanibalizm stał się kulturalny bowiem kanibale zaczęli używać sztućców.

Wspomniałem, że ogłoszenie stanu wojennego nie zmieniło mego położenia, bowiem od długiego czasu po prostu siedziałem w celi na Mokotowie. Nie wiedziałem wtedy, że o północy, z 12 na 13 grudnia, esbecy zakuli w kajdanki moją żonę i zamknęli ją w więzieniu w Ostrowie Wielkopolskim. Żona opowiadała mi później, że kiedy ją wyprowadzali z naszego mieszkania zapytała: z której strony do nas weszli? Była bowiem przekonana, że Sowieci interweniowali zbrojnie w Polsce. Okazało się, że nie było żadnej takiej interwencji.

„Towarzysze” wprowadzający stan wojenny nie musieli do Polski wchodzić - oni już tu byli. Przyszli do Polski w 1945 r. A gdy słyszę jak sąd w III RP odrzuca upamiętnienie ulicy nazwiskiem Zofii Kossak-Szczuckiej, wielkiej pisarki i patriotki, a przywraca tam miano Hanki Szapiro „Sawickiej”, komunistki, która chciała po likwidację państwa polskiego budować polską republikę sowiecką, to odnoszę wrażenie, że "ci" co przyszli do nas w 1945 r. do dziś z Polski nie wyszli, a sądząc po dziejących się „protestach”. nawet dochowali się potomstwa.



 

Polecane