Hanna Lis porównuje działania PiS do rządów Hitlera. „Zostanie Ministerstwo Propagandy”

W środę w ramach akcji „Media bez wyboru” telewizje informacyjne TVN24 i Polsat News zamiast programu nadawały specjalny komunikat. Na stronach tvn24.pl, onet.pl, gazeta.pl i interia.pl czytelnicy nie mogli także przeczytać żadnych artykułów informacyjnych. Do akcji przyłączyły się także stacje radiowe m.in. RMF FM, ZET, TOK FM, Rock Radio – zamiast audycji stacje nadawały komunikat specjalny.
Media, które przyłączyły się do akcji, na swoich stronach internetowych opublikowały także list otwarty do władz RP i liderów ugrupowań politycznych. List został podpisany m.in. przez Agorę S.A., Dziennik Wschodni, Edipresse Polska, Grupę Eurozet, Kino Polska TV S.A., Grupę Polska Press, Ringier Axel Springer Polska, TVN S.A. i Telewizję Polsat.
Według nich wprowadzenie podatku będzie oznaczać osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce, a także ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści. Nowe przepisy, zdaniem autorów listu, spowodują też „pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld złotych”. Inny problem podnoszony w liście, wynikający z nowych regulacji, to faktyczne faworyzowanie firm, które nie inwestują w tworzenie polskich, lokalnych treści, kosztem podmiotów, które w Polsce inwestują najwięcej.
Hanna Lis komentuje
Żona redaktora naczelnego tygodnika „Newsweek” swój wpis rozpoczęła cytatem Martina Luthera Kinga „Nigdy nie zapominaj, że wszystko, co Hitler uczynił w Niemczech, było legalne”.
„Bez wolnych, niezależnych od władzy (każdej władzy) mediów nie dowiesz się o tym, że policja pałuje protestujące na ulicach polskich miast kobiety. Nie dowiesz się, że Kaja Godek prowadzi krucjatę, mającą zakazać in vitro, nazywając metodę, dzięki której tysiące Polek i Polaków mogą zostać rodzicami »produkcją dzieci metodą weterynaryjną«. Zakażą ci wstępu do szpitala, gdy będziesz chciał pożegnać umierającą bliską Tobie osobę, a ty grzecznie się temu poddasz, ufny, że Tobie nie wolno, choć ministrowi rządu już tak. Zamkną ci hotel, restaurację czy dowolny inny biznes na mocy niejasnego rozporządzenia. Nie dowiesz się, że rozporządzenia obowiązują tylko Ciebie, ale już nie ludzi władzy i ich znajomych, którzy jeżdżą do SPA, gdy ty siedzisz zamknięta/y w domu. Nie dowiesz się też, że 11 listopada »pokojowy« marsz patriotów spalił kolejne mieszkanie w stolicy (jeszcze) europejskiego kraju ani że tęczowe marsze zostały w tymże kraju zakazane (…). Nikt nie ostrzeże Cię przed powodzią, za to dostaniesz SMS, że trzeba iść na wybory. I choćby dalej szalała pandemia, powiedzą ci, że wirus nie jest już groźny, że »nie trzeba się go bać«” – napisała na Instagramie dziennikarka.
„Gdy Hitler (legalnie) doszedł do władzy w Niemczech, ukazywało się ponad 4700 gazet. W 1944 r. było ich niewiele ponad tysiąc, wszystkie kontrolowane i koncesjonowane przez Ministerstwo Propagandy III Rzeszy. Haracz, który władza chce nałożyć na wolne media, nie jest niczym innym jak gwoździem do trumny polskiej wolności słowa. Wolne media padną, zostanie Ministerstwo Propagandy. Zadajmy sobie pytanie, czy jako wolni ludzie możemy na to pozwolić?” – dodała.