Dramatyczna relacja polskich dziennikarzy na Ukrainie: „nie otrzymujemy żadnej pensji"

Jesteśmy kroniką życia Polaków na Ukrainie - mówi PAP Stanisław Panteluk, działacz polskiej społeczności na Ukrainie i redaktor naczelny "Dziennika Kijowskiego", wydawanego w ukraińskiej stolicy od niemal 30 lat.
 Dramatyczna relacja polskich dziennikarzy na Ukrainie: „nie otrzymujemy żadnej pensji
/ pixabay

Gazeta powstawała, kiedy kończył się komunizm, upadła Żelazna Kurtyna i rozluźniło się życie polityczne przeciętnego obywatela Ukrainy - opowiada Panteluk podczas spotkania z PAP w siedzibie redakcji "Dziennika Kijowskiego". Można było już wtedy mówić: "kto ty jesteś? - Polak mały", a większość Polaków tutaj mieszkających o tym właśnie marzyła - dodaje. Redaktor podkreśla, że w pierwszych latach istnienia gazeta otrzymywała wiele tragicznych w treści listów ze wspomnieniami o tym, jak byli prześladowani Polacy. "Ludzie marzyli o tym, że będą kiedyś mogli napisać całą prawdę" - zaznacza. W rubryce "Losy i drogi" takie historie publikowane są do dziś.

Z inicjatywą założenia polskiej gazety wyszedł Borys Szewczenko, który zdobył dla niej finansowanie w Polsce, a następnie stanął na czele czasopisma. Jak wspomina Panteluk, pomysł powstał po tym, jak "pewnego dnia znikła cała polska prasa w kioskach, na przykład +Żołnierz Wolności+ (śmiech), +Trybuna Ludu+, +Życie Warszawy+, +Kobieta i Życie+"… "Zaczynaliśmy tworzyć gazetę w programie (Lotus) AmiPro; pamiętam, że jeden z moich pierwszych artykułów był poświęcony temu, jak zbiedniały nasze portfele" - mówi Panteluk, który po wydaniu kilku numerów zamienił Szewczenkę na stanowisku redaktora naczelnego i pełni tę funkcję do dziś.

Jeśli chodzi o nazwę czasopisma, to ścięły się tu różne propozycje; była wtedy moda - zwraca uwagę - na reanimowanie tytułów z przeszłości. Ostatecznie stanęło na odwołaniu się do "Dziennika Kijowskiego", wydawanego od 1905 do 1916 r. "Później prawie w każdym numerze mieliśmy kącik, w którym cytowaliśmy fragmenty artykułów z tamtego +Dziennika Kijowskiego+" - opowiada redaktor gazety Andżelika Płaksina.

Czasopismo było do 2019 r. finansowane z budżetu ukraińskiego państwa i środków prywatnych. Później w wyniku zmiany ustawodawstwa gazeta została pozbawiona pieniędzy państwowych i od tamtej pory fundusze pochodzą tylko z Polski - z Fundacji Wolność i Demokracja - informuje Płaksina.

"Obecnie możemy pozwolić sobie tylko na osiem stron. Nie otrzymujemy żadnej pensji, pracujemy jako wolontariusze" - ubolewa. Gazeta wydawana jest w postaci dwutygodnika, prowadzony jest też portal internetowy. Egzemplarze sprzedawane są w jednej z sieci kiosków oraz trafiają do ok. 1,5 tysiąca prenumeratorów w całym kraju. W wydaniu papierowym czytają nas przeważnie ludzie starsi, Polacy mieszkający na wsi - zauważa. Nakład wynosi od 3 do 5 tys. - "i to nie jest mało!" - podkreśla redaktor Panteluk.

"Przede wszystkim jesteśmy kroniką życia Polaków na Ukrainie" - uważa Panteluk. Gazeta publikuje informacje o wydarzeniach związanych z polską społecznością we wszystkich regionach Ukrainy: i we Lwowie, i w Żytomierzu, i w Winnicy, i w Charkowie, wcześniej też w Doniecku - wymienia redaktor Płaksina. Jak dodaje, teksty w większości dotyczą tradycji, świąt, kultury.
„Winieta gazety ukazuje się w czterech różnych kolorach (gdy było nas więcej, każdy prowadzący numeru miał swój kolor), raz jednak odbiegliśmy od tej tradycji i numer był w czarnej kolorystyce: było to w kwietniu 2010 roku, kiedy zginął prezydent Lech Kaczyński” - zaznacza Panteluk, odpowiadając na pytanie o to, jakie wydarzenie z ostatnich lat najbardziej utkwiło mu w pamięci.
Wspominając pielgrzymkę na Ukrainę Jana Pawła II, której dwudziestolecie obchodzone jest w czerwcu, Panteluk opowiada, że "papież był niestety wtedy już bardzo słaby (...) Dla Ukrainy wizyta ta była niezwykle istotnym momentem. Nastroje wielotysięcznych tłumów zgromadzonych na spotkaniach przypominała chwile, kiedy to w Polsce zabrzmiał z Jego ust apel +Nie lękajcie się+". W jego ocenie pielgrzymka papieża na Ukrainę była pierwszym stopniem na szlaku do niezależności tego kraju, a Moskwa liczyła na to, że podczas wizyty dojdzie do niesnasek na tle politycznym.

Stanisław Panteluk urodził się sto kilometrów od chińskiej granicy, na terenie ówczesnego obwodu semipałatyńskiego w Kazachskiej SRR. Jego rodzice zostali tam wywiezieni z Przykarpacia. "Moje korzenie są w Kosowie Huculskim, który za czasów Rzeczypospolitej był odpowiednikiem Zakopanego - na wypoczynek jeździli tam mieszkańcy Lwowa" - podkreśla. "W domu rozmawialiśmy przede wszystkim po polsku, ojciec był Polakiem, grafikiem, a mama pochodziła z rodziny mieszanej" - wspomina. Jako tłumacz i przewodnik Panteluk zjeździł ZSRR wzdłuż i wszerz. W Kijowie zamieszkał w 1971 roku. Jest zaangażowany w działalność polskiej społeczności, zasiada m.in. w Zarządzie Związku Polaków na Ukrainie.

 


 

POLECANE
Zakrapiana impreza w hotelu sejmowym? Poseł KO zaprzecza z ostatniej chwili
"Zakrapiana" impreza w hotelu sejmowym? Poseł KO zaprzecza

Posłanka PiS Agnieszka Wojciechowska van Heukelom twierdzi, że w hotelu poselskim odbyła się "zakrapiana impreza" z okazji imienin posła KO Artura Łąckiego. Polityk KO zaprzecza.

Polska powinna wydać Wołodymyra Ż. Niemcom? Jest sondaż z ostatniej chwili
Polska powinna wydać Wołodymyra Ż. Niemcom? Jest sondaż

Blisko połowa Polaków jest przeciwko wydaniu niemieckim służbom zatrzymanego w Polsce i aresztowanego Wołodymyra Ż. Ukrainiec jest podejrzewany o udział w wysadzeniu rosyjskiego gazociągu Nord Stream.

Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego

Od 14 grudnia wracają codzienne pociągi do Ciechocinka. Pod tężnie codziennie pojedzie nawet 13 par pociągów – poinformował Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

Niż nad Europą przyniesie przelotne opady i spadek temperatury. W Warszawie w piątek do 13°C, w sobotę 8°C. Wiatr miejscami porywisty.

Zawarto tymczasowe porozumienie ws. Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego. Jest obarczone poważnymi wadami z ostatniej chwili
Zawarto tymczasowe porozumienie ws. Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego. Jest obarczone poważnymi wadami

Prezydencja Rady i negocjatorzy z Parlamentu Europejskiego (PE) osiągnęli tymczasowe porozumienie w sprawie Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego (EDIP), specjalnego programu finansowania obronności o wartości €1,5 miliarda na lata 2025-2027. Jego założenia uderzają nie tylko w poziom obronności krajów UE, ale również w polski przemysł zbrojeniowy.

Żurek chce zakładać kierowcom obrączki. To metoda na łamiących zakaz prowadzenia Wiadomości
Żurek chce zakładać kierowcom obrączki. To metoda na łamiących zakaz prowadzenia

Minister Waldemar Żurek ujawnił, że resort analizuje wprowadzenie elektronicznych obrączek, które miałyby wykrywać, czy osoby objęte zakazem wsiadają za kierownicę.

Nowa partia Tuska? Nazwa ugrupowania na razie pozostaje tajemnicą polityka
Nowa partia Tuska? Nazwa ugrupowania na razie pozostaje tajemnicą

Platforma Obywatelska przygotowuje się do konwencji, podczas której ma dojść do formalnego zjednoczenia z Nowoczesną i Inicjatywą Polską. Spotkanie zaplanowano na 25 października, ale nazwa nowej formacji wciąż pozostaje ściśle strzeżoną tajemnicą.

Brytyjski wywiad interweniował operacyjnie ws. Chin. W tle bezpieczeństwo narodowe z ostatniej chwili
Brytyjski wywiad interweniował operacyjnie ws. Chin. W tle bezpieczeństwo narodowe

Szef MI5 Sir Ken McCallum oświadczył, że chińscy agenci państwowi stanowią codzienne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Wielkiej Brytanii. W przemówieniu powiedział, że w zeszłym tygodniu MI5 interweniowało operacyjnie, aby zakłócić chińską działalność budzącą obawy dotyczące bezpieczeństwa narodowego.

Niemcy: ponad dwa tysiące zmian płci w rok. Wśród nich czteroletnie dziecko tylko u nas
Niemcy: ponad dwa tysiące zmian płci w rok. Wśród nich czteroletnie dziecko

W Niemczech w ciągu niespełna roku od wejścia w życie ustawy o samostanowieniu płci aż 2407 osób zmieniło swoją płeć metrykalną – ujawnił Senat Berlina. Wśród nich znalazło się 194 dzieci i nastolatków, w tym jedno czteroletnie dziecko.

Współpraca wojska z przemysłem zbrojeniowym stanie się faktem? Powstanie nowa jednostka w armii z ostatniej chwili
Współpraca wojska z przemysłem zbrojeniowym stanie się faktem? Powstanie nowa jednostka w armii

Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk zapowiedział większe zaangażowanie polskiego przemysłu obronnego w opracowywanie innowacyjnych technologii dla wojska. W tym celu powołana zostanie nowa jednostka w armii, której zadaniem będzie testowanie i ocena nowego sprzętu oraz innowacyjnych rozwiązań proponowanych przez krajowych producentów – poinformował resort w mediach społecznościowych.

REKLAMA

Dramatyczna relacja polskich dziennikarzy na Ukrainie: „nie otrzymujemy żadnej pensji"

Jesteśmy kroniką życia Polaków na Ukrainie - mówi PAP Stanisław Panteluk, działacz polskiej społeczności na Ukrainie i redaktor naczelny "Dziennika Kijowskiego", wydawanego w ukraińskiej stolicy od niemal 30 lat.
 Dramatyczna relacja polskich dziennikarzy na Ukrainie: „nie otrzymujemy żadnej pensji
/ pixabay

Gazeta powstawała, kiedy kończył się komunizm, upadła Żelazna Kurtyna i rozluźniło się życie polityczne przeciętnego obywatela Ukrainy - opowiada Panteluk podczas spotkania z PAP w siedzibie redakcji "Dziennika Kijowskiego". Można było już wtedy mówić: "kto ty jesteś? - Polak mały", a większość Polaków tutaj mieszkających o tym właśnie marzyła - dodaje. Redaktor podkreśla, że w pierwszych latach istnienia gazeta otrzymywała wiele tragicznych w treści listów ze wspomnieniami o tym, jak byli prześladowani Polacy. "Ludzie marzyli o tym, że będą kiedyś mogli napisać całą prawdę" - zaznacza. W rubryce "Losy i drogi" takie historie publikowane są do dziś.

Z inicjatywą założenia polskiej gazety wyszedł Borys Szewczenko, który zdobył dla niej finansowanie w Polsce, a następnie stanął na czele czasopisma. Jak wspomina Panteluk, pomysł powstał po tym, jak "pewnego dnia znikła cała polska prasa w kioskach, na przykład +Żołnierz Wolności+ (śmiech), +Trybuna Ludu+, +Życie Warszawy+, +Kobieta i Życie+"… "Zaczynaliśmy tworzyć gazetę w programie (Lotus) AmiPro; pamiętam, że jeden z moich pierwszych artykułów był poświęcony temu, jak zbiedniały nasze portfele" - mówi Panteluk, który po wydaniu kilku numerów zamienił Szewczenkę na stanowisku redaktora naczelnego i pełni tę funkcję do dziś.

Jeśli chodzi o nazwę czasopisma, to ścięły się tu różne propozycje; była wtedy moda - zwraca uwagę - na reanimowanie tytułów z przeszłości. Ostatecznie stanęło na odwołaniu się do "Dziennika Kijowskiego", wydawanego od 1905 do 1916 r. "Później prawie w każdym numerze mieliśmy kącik, w którym cytowaliśmy fragmenty artykułów z tamtego +Dziennika Kijowskiego+" - opowiada redaktor gazety Andżelika Płaksina.

Czasopismo było do 2019 r. finansowane z budżetu ukraińskiego państwa i środków prywatnych. Później w wyniku zmiany ustawodawstwa gazeta została pozbawiona pieniędzy państwowych i od tamtej pory fundusze pochodzą tylko z Polski - z Fundacji Wolność i Demokracja - informuje Płaksina.

"Obecnie możemy pozwolić sobie tylko na osiem stron. Nie otrzymujemy żadnej pensji, pracujemy jako wolontariusze" - ubolewa. Gazeta wydawana jest w postaci dwutygodnika, prowadzony jest też portal internetowy. Egzemplarze sprzedawane są w jednej z sieci kiosków oraz trafiają do ok. 1,5 tysiąca prenumeratorów w całym kraju. W wydaniu papierowym czytają nas przeważnie ludzie starsi, Polacy mieszkający na wsi - zauważa. Nakład wynosi od 3 do 5 tys. - "i to nie jest mało!" - podkreśla redaktor Panteluk.

"Przede wszystkim jesteśmy kroniką życia Polaków na Ukrainie" - uważa Panteluk. Gazeta publikuje informacje o wydarzeniach związanych z polską społecznością we wszystkich regionach Ukrainy: i we Lwowie, i w Żytomierzu, i w Winnicy, i w Charkowie, wcześniej też w Doniecku - wymienia redaktor Płaksina. Jak dodaje, teksty w większości dotyczą tradycji, świąt, kultury.
„Winieta gazety ukazuje się w czterech różnych kolorach (gdy było nas więcej, każdy prowadzący numeru miał swój kolor), raz jednak odbiegliśmy od tej tradycji i numer był w czarnej kolorystyce: było to w kwietniu 2010 roku, kiedy zginął prezydent Lech Kaczyński” - zaznacza Panteluk, odpowiadając na pytanie o to, jakie wydarzenie z ostatnich lat najbardziej utkwiło mu w pamięci.
Wspominając pielgrzymkę na Ukrainę Jana Pawła II, której dwudziestolecie obchodzone jest w czerwcu, Panteluk opowiada, że "papież był niestety wtedy już bardzo słaby (...) Dla Ukrainy wizyta ta była niezwykle istotnym momentem. Nastroje wielotysięcznych tłumów zgromadzonych na spotkaniach przypominała chwile, kiedy to w Polsce zabrzmiał z Jego ust apel +Nie lękajcie się+". W jego ocenie pielgrzymka papieża na Ukrainę była pierwszym stopniem na szlaku do niezależności tego kraju, a Moskwa liczyła na to, że podczas wizyty dojdzie do niesnasek na tle politycznym.

Stanisław Panteluk urodził się sto kilometrów od chińskiej granicy, na terenie ówczesnego obwodu semipałatyńskiego w Kazachskiej SRR. Jego rodzice zostali tam wywiezieni z Przykarpacia. "Moje korzenie są w Kosowie Huculskim, który za czasów Rzeczypospolitej był odpowiednikiem Zakopanego - na wypoczynek jeździli tam mieszkańcy Lwowa" - podkreśla. "W domu rozmawialiśmy przede wszystkim po polsku, ojciec był Polakiem, grafikiem, a mama pochodziła z rodziny mieszanej" - wspomina. Jako tłumacz i przewodnik Panteluk zjeździł ZSRR wzdłuż i wszerz. W Kijowie zamieszkał w 1971 roku. Jest zaangażowany w działalność polskiej społeczności, zasiada m.in. w Zarządzie Związku Polaków na Ukrainie.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe