Greg Zabrisky: Spotkanie Duda-Macron

Od razu zwrócę uwagę, że prezydentura Emmanuela Macrona, to znaczy wszystkie te jego zapowiadane plany i przedsięwzięcia, którymi dzięki mediom żyje teraz cała skołowana Francja, będą ściśle konsultowane z Berlinem. Nawet zaryzykuję tutaj tezę, że to Berlin przy pomocy francuskiego prezydenta będzie realizował swoje własne plany jeśli chodzi o przyszły kształt UE, a w tym właśnie celu taki Emmanuel Macron jest bardzo Niemcom przydatny.
Może niektórzy jeszcze pamiętają, że podobnie uładała się historia z ideą wspólnej waluty europejskiej, którą promował zażarcie i zawzięcie przez dobre 10 lat komisarz UE Francuz Jacques Delors, a Niemcy w tym czasie grymasili, postulowali, czekali na ustępstwa i poprawki itp, które im odpowiadają, aż w końcu łaskawie się zgodzili. Nie minęło 8 lat, gdy nagle w sposób brutalny okazało się, że Niemcy są jedynymi beneficjentami wprowadzenia Euro wśród państw tzw. strefy euro. Wszystkie pozostałe popadły w większe lub mniejsze tarapaty, od Grecji, poprzez Włochy, Hiszpanię, Portugalię, Irlandię na Austrii i Holandii kończąc. Moim zdaniem teraz Niemcy kombinują podobnie.
Już w poniedziałek, nazajutrz po zaprzysiężeniu, nowego prezydenta Francji udaje się on "z roboczą wizytą" do Berlina (w czasie kampanii prezydenckiej był tam dwa razy). Jednocześnie z Berlina już wysyłane są sygnały, czytaj: "Natychmiast po zaprzysiężeniu Macron przyjedzie do Berlina" i "Szef MSZ Niemiec proponuje Francji wspólnego komisarza UE" - co skomentowałem: historia lubi się powtarzać, francuski tzw. plan Macrona w praktyce będą wprowadzali w życie Niemcy, a pretensje wszyscy będą mieli do Francji.
Jednak prawdę mówiąc i pisząc to Francuzi specjalnie nie mają innego wyjścia, sytuacja jest tam do tego stopnia beznadziejna i niereformowalna, że tylko ucieczka do przodu w dalszą integrację europejską (unijną) czyli de facto poddanie się woli Berlina, może Francję uratować przed krachem i wewnętrzną rewoltą. W każdym bądź razie jak czytam, Macron będzie próbował we Francji przepchnąć reformy pod szyldem "europejskim", podobne do tych jakie na początku wieku przepchnął w Niemczech kanclerz Gerard Schroeder. Życzę Macronowi jak najlepiej, ale czy mu to się uda, to już jest zupełnie inna sprawa. Niemcy mają bowiem zaufanie do swoich rządzących, zdecydowanie większe niż Francuzi, czego najlepszą ilustracją była prezydentura François Hollande'a, którego notowania spadły grubo poniżej 50% już po kilku miesiącach urzędowania i nigdy nie wzrosły, a spadały jeszcze niżej. W tej sytuacji prezydent Macron może sprawdzić się wyłącznie lepiej, ale na ile lepiej, to się dopiero okaże najwcześniej na jesieni, to znaczy po czerwcowych wyborach do francuskiego parlamentu, których wynik wcale nie musi być dla prezydenta korzystny, potem są wakacje, a więc po wakacjach.
Oczywiście już pojawiają się rady i oczekiwania, co powinien zrobić nowy prezydent, za jakie spiętrzone problemy zabrać się w pierwszej kolejności. I tutaj wielu przypomina jego obietnicę zmiany nowej ustawy prawa pracy, którą socjaliści po długich i bolesnych sporach wprowadzili dosłownie w zeszłym roku. Prezydent Macron zapowiedział, że szybko ze zmianą się upora, jeśli tylko parlament da mu wolną rękę na wprowadzenie zmian przy pomocy rozporządzeń, zamiast pisania nowej ustawy poddanej następnie pod głosowanie. Pozwala na takie procedowanie art. 38 francuskiej konstytucji, ale tylko przez określony okres czasu (kilka miesięcy). Tym niemniej prezydent musi sobie zapewnić większość parlamentarną, która go poprze. Natomiast z poparciem francuskich związków zawodowych będzie już zdecydowanie trudniej. Jeśli to przejdzie, to będziemy mieli bardzo ciekawą sytuację we Francji, czyli podobno demokratycznym państwie, w którym obowiązuje stan wyjątkowy, a najwyższa władza rządzi przy pomocy dekretu i rozporządzeń. Jako żywo przypomina to stan wojenny w Polsce!
Na koniec jeszcze trzy uwagi. A więc dla rozładowania napięcia, na samym początku spotkania PAD może sobie zażartować udając zdziwienie, że Francja jest w NATO, od kiedy? Po zapewnieniu Macrona, że należy, dalej żartując rzucić - bo słyszałem, że chcecie się wycofać...
Jeśli zaś o tego nieszczęsnego Whirlpoola w Amiens chodzi, to warto aby Pan Prezydent wiedział, że nabrzmiała sytuacja została zaaranżowana ze zawiązkami zawodowymi (tylko CGT odmówił), przynajmniej tymczasowo, dosłownie w przeddzień II tury wyborów i na razie zakłady Whirlpool (kapitał amerykański) zostają na miejscu. Z tym, że w podpisanej ugodzie wskazano na konieczność dogłębnej rewizji zapisów obowiązujących dwie strony umowy bodajże przed końcem tego roku. Temat może więc powrócić ;-)
We Francji, także za sprawą mediów wszyscy uważają Macrona za liberała i zwolennika wolnego rynku, więc z tym karaniem Polski to on wyskoczył jak przysłowiowy Filip z konopi i raczej trzeba tę jego wypowiedź traktować w kontekście nawalanki przedwyborczej, ale jednak sprawdzić, dopytać, docisnąć i wskazać na brak konsekwencji - albo wolny rynek, albo protekcjonizm.
UPDATE
We Francji prawicowy "republikański reformator" Edouard Philippe został właśnie mianowany przez prezydenta Macron na stanowisko PM. Teraz prezydent odlatuje do Berlina, gdzie czeka na niego Angela Merkel ...
Édouard Philippe, lat 46. Jako student na Sciences-Politiques był zwolennikiem Michela Rocarda, nota bene całkiem porządnego socjalisty, premiera fr. rządu w latach 1988-91. Philippe Kontynuuje studia na ENA (szkoła administracji) a po nich rozpoczyna karierę polityczną w Conseil d'État (Rada Państwa) coraz bardziej skręca na prawo i ostatecznie wiąże się z partią UMP (Jacques Chirac, Alain Juppé, Nicolas Sarkozy, Jean-François Copé, Jean-Pierre Raffarin, François Fillon) a najbardziej z Alain Juppé, w którego rządzie był doradcą w wielkim ministerstwie ekologicznym. Ostatnio w czasie prawyborów na prawicy popierał Juppé, będąc jego rzecznikiem prasowym. Jest merem Hawru i deputowanym do parlamentu. Generalnie oceniany jest jako przedstawiciel prawicy reformatorskiej, a więc doskonale nadaje się do ekipy Macron'a. Tym bardziej, że nominacja Édouarda Philippe'a na szefa rządu zrobi małe zamieszanie na prawicy na miesiąc przed wyborami do francuskiego parlamentu ;-)