Niemcy: Rusza proces 100-letniego strażnika SS z obozu koncentracyjnego. "Dobrowolnie pomagał w okrutnym zamordowaniu ponad 3 tys. ludzi"

W czwartek w Brandenburg an der Havel rozpoczyna się proces 100-letniego Josefa S., któremu zarzuca się, że jako strażnik SS w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen świadomie i dobrowolnie pomagał w okrutnym zamordowaniu ponad 3 tys. ludzi. W 1944 roku zamordowany został tam komendant główny Armii Krajowej Stefan "Grot" Rowecki.
Obóz Sachsenhausen  Niemcy: Rusza proces 100-letniego strażnika SS z obozu koncentracyjnego.
Obóz Sachsenhausen / fot. Wikipedia CC BY-SA 2.5

Josef S. jest oskarżony o to, że między styczniem 1942 r. a lutym 1945 roku w 3518 przypadkach umyślnie pomagał w rozstrzeliwaniu rosyjskich jeńców wojennych i mordowaniu więźniów przy użyciu gazu trującego Cyklon B. - poinformował sąd.

Jako strażnik SS Josef S. przyczynił się także do śmierci więźniów z powodu chorób, głodu, pracy przymusowej lub systematycznej eksterminacji. W akcie oskarżenia zarzut ten brzmi: "pomocnictwo w zabijaniu więźniów poprzez tworzenie i utrzymywanie warunków nieprzyjaznych dla życia".

Przed procesem Josefa S. Międzynarodowy Komitet Oświęcimski (IAK) zwrócił uwagę na znaczenie tego postępowania sądowego dla krewnych ofiar - odnotowuje agencja dpa. "Większość sprawców SS milczała, zawsze milczała, a to zawierało w sobie pogardę dla ofiar" - powiedział w środę na konferencji prasowej wiceprezes IAK Christoph Heubner. - Tak zawsze odczuwali to krewni (ofiar)".

Dziennik "Berliner Zeitung" zauważa: "To niezwykłe, że I Izba Karna Sądu Okręgowego w Neuruppin rozpatruje sprawę w Brandenburg an der Havel", ale "wynika to z podeszłego wieku oskarżonego". Stuletni Josef S. jest wprawdzie "zdolny do występowania przed sądem, ale zgodnie z orzeczeniem lekarskim może to robić tylko przez dwie do trzech godzin dziennie, wliczając w to czas dojazdu na miejsce rozprawy". Dlatego przeniesienie procesu w pobliże miejsca zamieszkania oskarżonego ma sens, wyjaśnia rzeczniczka sądu Iris le Claire. Ponadto Sąd Okręgowy w Neuruppin nie dysponuje wystarczająco dużą salą dla tego budzącego ogromne zainteresowanie procesu.

Josef S. mieszka w Brandenburg an der Havel. Urodzony na Litwie w 1920 r., podobno zgłosił się na ochotnika do służby w batalionach Totenkopf jako tzw. volksdeutsch, służył jako strażnik SS w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen i wykonywał tam pełen zakres obowiązków strażnika - podaje "BZ". Kilka tygodni przed końcem II wojny światowej, został wysłany na front i trafił do radzieckiej niewoli. Później mieszkał w NRD (Niemiecka Republika Demokratyczna) i pracował w rolniczej spółdzielni produkcyjnej aż do emerytury. W przyszłym miesiącu będzie obchodzić swoje 101. urodziny.

Przez dziesiątki lat strażnik obozu koncentracyjnego pozostawał nietykalny. "Przez długi czas strażnicy SS byli stawiani przed sądem tylko wtedy, gdy można im było udowodnić, że indywidualnie przyczynili się do popełnienia zbrodni". Zmieniło się to w 2011 roku, "kiedy były strażnik obozu koncentracyjnego Iwan Demianiuk został skazany na pięć lat więzienia za pomoc w 28 tys. morderstw.

Demianiukowi nie można przypisać żadnej konkretnej zbrodni. Sąd Okręgowy w Monachium orzekł jednak, że służba Demianiuka w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym w Sobiborze w 1943 r. stanowiła przestępstwo współudziału w morderstwie. Oskarżony należał do machiny eksterminacyjnej. Wyrok skazujący nigdy się nie uprawomocnił, ponieważ Demianiuk zmarł wkrótce potem w wieku 91 lat" - przypomina "Berliner Zeitung".

"Wyrok w sprawie Demianiuka był impulsem do ponownego przeszukania archiwów na całym świecie" - zauważa portal rbb24. Takie zadanie mają śledczy z Głównego Urzędu Badania Zbrodni Hitlerowskich w Ludwigsburgu. "W przypadku człowieka z Brandenburg an der Havel znaleźliśmy to, czego szukaliśmy, w Moskiewskim Państwowym Archiwum Wojskowym. Znajdują się tam akta personalne i dokumenty administracyjne z Sachsenhausen" - mówi szef biura, starszy prokurator Thomas Will.

W latach 1936-1945 w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen więziono ponad 200 tys. osób. Około 100 tys. zmarło z powodu warunków panujących w obozie, eksperymentów medycznych lub zostało zamordowanych. W skład straży wchodziło ponad 3,5 tys. esesmanów i kilkaset kobiet. Do ich zadań należało również poszukiwanie zbiegłych więźniów i udział w egzekucjach.

W obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen w 1944 roku zamordowany został komendant główny Armii Krajowej Stefan "Grot" Rowecki.

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)


 

POLECANE
Szykują się potężne problemy z tańszymi zamiennikami leków. Co czeka pacjentów? z ostatniej chwili
Szykują się potężne problemy z tańszymi zamiennikami leków. Co czeka pacjentów?

Zniknie półroczny termin na zawnioskowanie o zabezpieczenie w sporze z zakresu własności intelektualnej; zyskają na tym producenci innowacyjnych leków, którzy nawet po kilku latach będą mogli zażądać usunięcia z rynku tańszego odpowiednika swojego produktu - pisze w poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna".

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka Wiadomości
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

Nad Polskę nadciągnęło wyraźne ochłodzenie, ponadto na większości obszaru kraju aura nie będzie sprzyjała naszemu samopoczuciu.

Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa

W krakowskiej dzielnicy Dębniki rusza kolejny etap rozbudowy ważnej drogi. Sprawdź, jakie objazdy i zmiany czekają kierowców.

Niepokojące informacje z granicy polsko-białoruskiej. Porażający komunikat Straży Granicznej pilne
Niepokojące informacje z granicy polsko-białoruskiej. Porażający komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. Jak podaje, doszło do ataku na polskich funkcjonariuszy.

Urlopowy koszmar na Tajlandii. Polak zginął na oczach żony z ostatniej chwili
Urlopowy koszmar na Tajlandii. Polak zginął na oczach żony

To kolejna smutna historia pokazująca, że beztroski wypoczynek za granicą może w jednej chwili przerodzić się w tragedię. W popularnym kurorcie Phuket na Tajlandii doszło do śmiertelnego wypadku z udziałem Polaka. 

Rumunia wybrała. Są wyniki pierwszej tury polityka
Rumunia wybrała. Są wyniki pierwszej tury

Przeliczono prawie 100 proc. głosów pierwszej tury powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii. Największe zaufanie zdobył George Simion, zdobywając 41 proc. głosów. Drugi - z wynikiem 21 proc. - był Nicusor Dan. To oni zmierzą się 18 maja w rozstrzygającej drugiej turze.

Wybory prezydenckie w Polsce. Ważny komunikat z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie w Polsce. Ważny komunikat

Poniedziałek, 5 maja jest ostatnim dniem na zgłaszanie komisarzowi wyborczemu zamiaru głosowania korespondencyjnego w tegorocznych wyborach prezydenckich przez m.in. wyborców z niepełnosprawnością lub wyborców, którzy najpóźniej w dniu głosowania ukończą 60 lat.

Mogą być stresujące. Policja wydała komunikat Wiadomości
"Mogą być stresujące". Policja wydała komunikat

Policja wydała raport podsumowujący długi majowy weekend. W tym czasie na polskich drogach doszło do 307 wypadków drogowych, w których zginęło 19 osób, a 383 zostały ranne – podała policja w komunikacie. Przestrzegła jednak, że to nie koniec, bo wiele osób przełożyło powroty na poniedziałek.

Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów z ostatniej chwili
Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów

Po przeliczeniu 98,85 proc. głosów George Simion wygrał I turę wyborów prezydenckich z 40,39-proc. wynikiem. Na drugim miejscu znalazł się Dan Nicusor z 20,86-proc. wynikiem. Druga tura wyborów prezydenckich w Rumunii odbędzie się 18 maja.

Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż z ostatniej chwili
Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż

Rafał Trzaskowski notuje najniższy wynik od początku kampanii wyborczej, a największy zysk odnotowuje Karol Nawrocki – wynika z najnowszej prognozy prezydenckiej Onetu.

REKLAMA

Niemcy: Rusza proces 100-letniego strażnika SS z obozu koncentracyjnego. "Dobrowolnie pomagał w okrutnym zamordowaniu ponad 3 tys. ludzi"

W czwartek w Brandenburg an der Havel rozpoczyna się proces 100-letniego Josefa S., któremu zarzuca się, że jako strażnik SS w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen świadomie i dobrowolnie pomagał w okrutnym zamordowaniu ponad 3 tys. ludzi. W 1944 roku zamordowany został tam komendant główny Armii Krajowej Stefan "Grot" Rowecki.
Obóz Sachsenhausen  Niemcy: Rusza proces 100-letniego strażnika SS z obozu koncentracyjnego.
Obóz Sachsenhausen / fot. Wikipedia CC BY-SA 2.5

Josef S. jest oskarżony o to, że między styczniem 1942 r. a lutym 1945 roku w 3518 przypadkach umyślnie pomagał w rozstrzeliwaniu rosyjskich jeńców wojennych i mordowaniu więźniów przy użyciu gazu trującego Cyklon B. - poinformował sąd.

Jako strażnik SS Josef S. przyczynił się także do śmierci więźniów z powodu chorób, głodu, pracy przymusowej lub systematycznej eksterminacji. W akcie oskarżenia zarzut ten brzmi: "pomocnictwo w zabijaniu więźniów poprzez tworzenie i utrzymywanie warunków nieprzyjaznych dla życia".

Przed procesem Josefa S. Międzynarodowy Komitet Oświęcimski (IAK) zwrócił uwagę na znaczenie tego postępowania sądowego dla krewnych ofiar - odnotowuje agencja dpa. "Większość sprawców SS milczała, zawsze milczała, a to zawierało w sobie pogardę dla ofiar" - powiedział w środę na konferencji prasowej wiceprezes IAK Christoph Heubner. - Tak zawsze odczuwali to krewni (ofiar)".

Dziennik "Berliner Zeitung" zauważa: "To niezwykłe, że I Izba Karna Sądu Okręgowego w Neuruppin rozpatruje sprawę w Brandenburg an der Havel", ale "wynika to z podeszłego wieku oskarżonego". Stuletni Josef S. jest wprawdzie "zdolny do występowania przed sądem, ale zgodnie z orzeczeniem lekarskim może to robić tylko przez dwie do trzech godzin dziennie, wliczając w to czas dojazdu na miejsce rozprawy". Dlatego przeniesienie procesu w pobliże miejsca zamieszkania oskarżonego ma sens, wyjaśnia rzeczniczka sądu Iris le Claire. Ponadto Sąd Okręgowy w Neuruppin nie dysponuje wystarczająco dużą salą dla tego budzącego ogromne zainteresowanie procesu.

Josef S. mieszka w Brandenburg an der Havel. Urodzony na Litwie w 1920 r., podobno zgłosił się na ochotnika do służby w batalionach Totenkopf jako tzw. volksdeutsch, służył jako strażnik SS w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen i wykonywał tam pełen zakres obowiązków strażnika - podaje "BZ". Kilka tygodni przed końcem II wojny światowej, został wysłany na front i trafił do radzieckiej niewoli. Później mieszkał w NRD (Niemiecka Republika Demokratyczna) i pracował w rolniczej spółdzielni produkcyjnej aż do emerytury. W przyszłym miesiącu będzie obchodzić swoje 101. urodziny.

Przez dziesiątki lat strażnik obozu koncentracyjnego pozostawał nietykalny. "Przez długi czas strażnicy SS byli stawiani przed sądem tylko wtedy, gdy można im było udowodnić, że indywidualnie przyczynili się do popełnienia zbrodni". Zmieniło się to w 2011 roku, "kiedy były strażnik obozu koncentracyjnego Iwan Demianiuk został skazany na pięć lat więzienia za pomoc w 28 tys. morderstw.

Demianiukowi nie można przypisać żadnej konkretnej zbrodni. Sąd Okręgowy w Monachium orzekł jednak, że służba Demianiuka w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym w Sobiborze w 1943 r. stanowiła przestępstwo współudziału w morderstwie. Oskarżony należał do machiny eksterminacyjnej. Wyrok skazujący nigdy się nie uprawomocnił, ponieważ Demianiuk zmarł wkrótce potem w wieku 91 lat" - przypomina "Berliner Zeitung".

"Wyrok w sprawie Demianiuka był impulsem do ponownego przeszukania archiwów na całym świecie" - zauważa portal rbb24. Takie zadanie mają śledczy z Głównego Urzędu Badania Zbrodni Hitlerowskich w Ludwigsburgu. "W przypadku człowieka z Brandenburg an der Havel znaleźliśmy to, czego szukaliśmy, w Moskiewskim Państwowym Archiwum Wojskowym. Znajdują się tam akta personalne i dokumenty administracyjne z Sachsenhausen" - mówi szef biura, starszy prokurator Thomas Will.

W latach 1936-1945 w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen więziono ponad 200 tys. osób. Około 100 tys. zmarło z powodu warunków panujących w obozie, eksperymentów medycznych lub zostało zamordowanych. W skład straży wchodziło ponad 3,5 tys. esesmanów i kilkaset kobiet. Do ich zadań należało również poszukiwanie zbiegłych więźniów i udział w egzekucjach.

W obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen w 1944 roku zamordowany został komendant główny Armii Krajowej Stefan "Grot" Rowecki.

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe