Według notowań przeprowadzonych przez uniwersytet Quinnipiac zaledwie 38 procent Amerykanów aprobuje jego rządy a 53 procent dezaprobuje. Spadek o 4 procent w ciągu miesiąca. Ponad połowa Amerykanów (55 %) uważa, że administracja Bidena nie jest wystarczająco kompetentna, aby rządzić krajem.

Druzgocące notowania socjologów Quinnipiac nie są odosobnione. Słynny Instytut Gallupa obliczył, że popularność Bidena spadła od stycznia o ponad 11 procent (z 56 do 44,7) i pobił on na tym polu Baracka Obamę, Jimmy’ego Cartera i Billa Clintona. Nikogo nie dziwi, że krytykują go Republikanie, ale popularność prezydenta wśród ludzi określających się jako “niezależni” zmalała z 61 do 34 procent i jest to trend spadkowy utrzymujący się od czerwca. Rośnie też liczba negatywnych ocen Demokratów. W lutym “swojego” prezydenta popierało 98 % badanych w październiku 92 procent.

Okazuje się, że nie ma istotnego dla USA pola, na którym administracja Bidena nie byłaby coraz silniej krytykowana. Od walki z koronawirusem po zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi. Od gospodarki po stosunki zagraniczne i politykę imigracyjną. Wszędzie spadki aprobaty. Nic nie wskazuje, aby notowania się poprawiły. Zbliża się święto Dziękczynienia, a wszystkie elementy tradycyjnego obiadu będą znacznie droższe niż przed rokiem, alarmował dziennik New York Times. Nie tylko indyk, ale również bułeczki (wszystkie składniki ciasta podrożały), a nawet sos borówkowy (blacha na puszki podrożała o 200 procent). Nie lepiej zapowiadają się święta Bożego Narodzenia, gdyż handlowcy ostrzegają, że chyba zabraknie zabawek pod choinkę. Przyczyną są “korki” na redach kalifornijskich portów Los Angeles i Long Beach, przez które “wchodzi” do USA 40 procent kontenerów. W kolejce czekają między innymi kontenerowce z zabawkami importowanymi z Chin i Dalekiego Wschodu. Dziecięca radość przegrała z postępową ideologią, kiedy władze z pro-proletariackim entuzjazmem ograniczyły godziny pracy portów. Kiedy zaczęły się korki na redzie administracja Bidena zezwoliła portom na 24 godzinną pracę, ale wówczas okazało się, że nie ma komu wywieźć wyładowanych kontenerów z portów. Przyczyną transportowej katastrofy okazały się zaostrzone przepisy zmierzające ku postępowej zeroemisyjności. Olbrzymią większość małych i średnich firm i niezależnych kierowców będących właścicielem swojej ciężarówki nie stać przy obecnych stawkach na wprowadzenie ulepszeń technicznych. Wygodniej i taniej jest im po prostu omijać Kalifornię i jej porty szerokim łukiem.

Nieudolność zaczadzonej ideologią administracji prezydenckiej podsumował najkrócej republikański senator Rick Scott z Florydy: “Joe Biden to nasz najsilniejszy atut i nie wierzę, aby poszło mu lepiej.” Republikanie szykują się do kampanii przed uzupełniającymi wyborami do Kongresu (34 senatorów i całość składu Izby Reprezentantów), wyborami gubernatorów (39) oraz tysięcy radnych i lokalnych urzędników. Wygrana zależeć będzie w dużej mierze od sprawnej komunikacji, w tym od możliwości szybkiego przekazywania wyborcom komentarzy i opinii Donalda Trumpa, który będzie lokomotywą kampanii. Profesjonaliści PR zwracają uwagę, że na amerykańskiej prowincji mieszka “ogromna liczba” zwolenników byłego prezydenta, którzy “aż piszczą”, żeby dowiedzieć się czegoś bezpośrednio od niego. Z myślą o nich Donald Trump zakłada platformę sieciową TRUTH Social (Prawda społeczna), która ma być konkurencją dla Twittera i Facebooka. Komunikując o tym Trump nie krył podniecenia perspektywą powrotu do dzielenia się myślami oraz “zmierzenia się z Big Tech”. Na razie zbiera kapitał inwestycyjny i nieźle mu idzie. W różnych aktywach ma już ponad miliard dolarów. Pomny zajadłości i mściwości progresistów, w statucie planowanej platformy polecił umieścić klauzule chroniące TRUTH Social, wspierające ją firmy oraz interesy korporacyjnych inwestorów i drobnych akcjonariuszy przed wszelkimi represjami prawnymi wymierzonymi w swoją osobę. Trudno powiedzieć, czy sieciowa inicjatywa Trumpa wypali. Szybujące w górę notowania giełdowe z ubiegłego tygodnia sygnalizują sukces, ale ma w sieci i na giełdowym parkiecie potężnych przeciwników. Warto jednak śledzić te zmagania, gdyż jest to walka zwykłych ludzi o normalnych poglądach z kapitałem usiłującym wymodelować świat według swojego planu i zamienić społeczeństwa w szczute ideologią, wiecznie zadłużone masy uzależnione nie tyle od własnej inwencji i pracy, co od oceny zdolności kredytowej.