[Tylko u nas] Wojciech Osiński: Holandia. Od ostoi chrześcijaństwa, poprzez Nową Teologię, do kraju niewiernych

Niderlandy zmagają się od lat z ciężkim kryzysem wiary chrześcijańskiej. Problem zbiegł się w dramatyczny sposób z przybierającym na sile fundamentalizmem islamskim.
ruiny kościoła [Tylko u nas] Wojciech Osiński: Holandia. Od ostoi chrześcijaństwa, poprzez Nową Teologię, do kraju niewiernych
ruiny kościoła / Pixabay.com

Po drugiej wojnie światowej społeczeństwo holenderskie opierało się przez długi czas na trzech filarach – protestantyzmie, katolicyzmie i laicyzmie. Katolik rodził się w katolickim szpitalu, chodził do katolickiej szkoły, czytywał katolickie gazety (np. „De Volkskrant”), słuchał katolickiego radia (RKK) i wybierał katolickie partie. Po 1945 r. niektóre regiony Holandii, przykładowo obszar tzw. pasa biblijnego (Bijbelgordel), wciąż pozostają pod silnym wpływem kalwinizmu. 

A jednak w ostatnich dekadach Holandia i jej społeczeństwo są wyniszczane chronicznym kryzysem wiary chrześcijańskiej. 

Kiedyś katolickie parafie w Holandii cieszyły się największą liczbą wiernych w Europie, ok. 90 proc. Dzisiaj do kościoła chodzi tylko 10 proc. 

– tłumaczy jezuita Jan Stuyt z Nijmegen.

W 2013 r. rząd premiera Marka Ruttego postanowił znieść obowiązkowe lekcje religii w szkołach podstawowych, zasłaniając się argumentem „nieuchronnych cięć budżetowych”. Na początku Rutte obawiał się, że część jego wyborców ruszy na barykady, ale wkrótce zauważył, że brak religii w szkołach właściwie nikomu nie przeszkadza. 

Oszczędzać trzeba tam, gdzie najmniej boli 

– powiedział kiedyś szef holenderskiego rządu.

Dziennikarze katolickiego tygodnika „The Tablet” ustalili, że w Holandii przeciętnie co tydzień są zamykane dwa kościoły. Kraj plasuje się na pierwszym miejscu w Europie, jeśli chodzi o sekularyzację. 

Corocznie zamyka się u nas 100 kościołów, czyli w ostatnich 10 latach zlikwidowano ok. 1 tys. świątyń 

– martwi się kard. Willem Jacobus Eijk, arcybiskup Utrechtu i prymas Niderlandów.

W granicach Holandii znajduje się siedem tysięcy obiektów sakralnych, z których około czterech tysięcy podlega prawu o ochronie zabytków. Z pozostałymi trzema tysiącami nie zawsze wiadomo, co zrobić. Te budynki, które nie zostają zburzone, albo stoją puste, albo zmieniają przeznaczenie. Tylko w latach 1970–2008 zburzono ponad 200 katolickich kościołów, a ok. 150 zdesakralizowano, zmieniono w hale sportowe lub oddano do użytku muzułmanom. 

Protestanckie i katolickie parafie, które nie przeszły jeszcze desakralizacji, liczą maksymalnie po 100 osób. Im mniej wiernych, tym większe pustki w kościołach. W końcu znikną także te ostatnie 

– przewiduje Jan Stuyt.

Holandia jest usłana pustymi kościołami, przy czym Holendrzy nie zawsze wiedzą, co z nimi zrobić. Znaczna część wyposażenia, w tym relikwie, została przeniesiona do funkcjonujących jeszcze świątyń w kraju bądź wywieziona za granicę. Dziś holenderskie akcesoria religijne można odnaleźć w kościołach na całym świecie: w Dominikanie, w Kongu, w Indonezji, na Filipinach, a także w Polsce.

Historia holenderskiego chrześcijaństwa to pasmo rewolucji oraz sprzeczności. Pierwsze objawy kryzysu tamtejszego Kościoła katolickiego w XX w. można umiejscowić w czasach, gdy spora część wierzących znalazła się w kręgu silnego oddziaływania teologa Edwarda Schillebeeckxa. Podczas Soboru Watykańskiego II w połowie lat 60. ten belgijski dominikanin zwrócił na siebie uwagę jako rzecznik La Nouvelle Théologie [Nowa Teologia – przyp. red.], która zakwestionowała wiele założeń firmowanych przez Rzym. 

Schillebeeckx zaskarbił sobie wtedy sympatię licznych katolików. Dziś już mało kto w Holandii lub Belgii przypomina sobie to nazwisko, być może dlatego, że coraz mniej obywateli interesuje się religią, porzucając wraz z wiarą lekturę pism teologa z Antwerpii. A jego katoliccy krytycy nie kryją zadowolenia, bo w latach 60. słusznie ostrzegali, że odbiorcy tekstów Schillebeeckxa miast zreformować katolicyzm, pogrążą się w ateizmie.

Głosicielem nowej teologii na sesjach soborowych w Watykanie był wówczas także ówczesny arcybiskup Utrechtu kard. Bernard Jan Alfrink, obok Schillebeeckxa i Pieta Schoonenberga jeden z głównych autorów tzw. katechizmu holenderskiego, niestety nie do końca wolnego od marksistowskiej zarazy.

Holenderscy biskupi otworzyli się w nim na aborcję i zniesienie celibatu. Z rewolucyjnym zapałem godnym lepszej sprawy katechizm podał w wątpliwość wszystkie najistotniejsze zasady Kościoła katolickiego, choćby grzech pierworodny (zdaniem holenderskich biskupów nabyty dopiero poprzez życie w społeczności) czy niepokalane poczęcie Maryi. Członkowie Kongregacji Nauki Wiary nie kryli oburzenia. Ostrość konfliktu między jej prefektem Alfredo Ottavianim a holenderskimi duchownymi jeszcze dzisiaj bije ze stron ówczesnych gazet. Jednak nie wszyscy w Niderlandach stanęli murem za Alfrinkiem, co doprowadziło także do konfliktu w tamtejszym Kościele katolickim. Mimo to w 1970 r. holenderska Rada Pastoralna w większości poparła projekt zniesienia celibatu, co pogłębiło jej rozkład.

Według ustaleń amsterdamskiego dziennika „Trouw” obecnie co szósty protestancki ksiądz w Holandii jest ateistą albo agnostykiem. Głównym wyrazicielem linii tego „nowego świeckiego kleru” był zmarły w 2018 r. reformowany pastor Klaas Hendrikse, który w 2007 r. zyskał sławę stwierdzeniem, że „trudno wierzyć w Boga, który nie istnieje”. Odrzucając wiarę w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ściągnął na siebie także falę krytyki wielu protestantów.

Socjolog religii Hijme Stoffels z Wolnego Uniwersytetu w Amsterdamie tłumaczy, że chrześcijaństwo w holenderskim wydaniu to dzisiaj „przedziwny konglomerat różnych wyznań i religii, doprawiony sporą dawką agnostycyzmu i ezoteryki”. Niektórzy historycy dostrzegają przyczyny dzisiejszej dechrystianizacji w Holandii właśnie w owym konflikcie kalwinistów i katolików. W pierwszej połowie XVI w. cesarz Karol V z dynastii Habsburgów próbował zdusić protestantyzm w zarodku, m.in. poprzez palenie pism Lutra i powołanie Inkwizycji w 1522 r. Na północy Europy kalwinizm znajdował jednak coraz więcej wyznawców, podczas gdy np. Belgia pozostawała w znacznej mierze katolicka. 

Jako że Karol V był także królem Hiszpanii, Niderlandy znalazły się pod hiszpańskim berłem. W 1568 r. niderlandzcy kalwiniści powstali przeciwko hiszpańskiej hegemonii, żądając tych samych praw, które przyznano luteranom w innych krajach. Protestancko-katolicki konflikt zakończył się dopiero w połowie XVII w., a gdy Holandia została wkrótce niepodległym państwem, kalwiniści poczuli żądzę zemsty, prześladując odtąd katolików. 

Kryzys wiary chrześcijańskiej zbiegł się w dramatyczny sposób z przybierającymi na sile fundamentalizmem islamskim i falą migrantów. Holandia pozostaje jednym z największych krajów migracyjnych, w którym obok 17 mln Holendrów żyje niemal 1 mln muzułmanów. W samym Amsterdamie znajduje się jakieś 30 meczetów. 

Dechrystianizacja w Holandii dotknęła przede wszystkim Kościół katolicki, choć większość w kraju stanowili protestanci. Zresztą niepodległość Holandii wynikała w sporej mierze właśnie z przewagi wyznawców kalwinizmu. W 1830 r. było jeszcze ok. 35% katolików i 65% protestantów. Do 1958 r. liczba katolików wzrosła do 42%. Tyle że pełzającej dechrystianizacji ulegli najpierw liczni protestanci, którzy dziś często nie czują już przynależności do żadnej konfesji, dlatego statystyki podają obecnie większą liczbę katolików. Oficjalnie w Holandii mieszka ok. 25% katolików i tylko 15% protestantów. Co roku Kościół protestancki traci 60 tys. wiernych. Najliczniejszą grupę tworzą aktualnie „buitenkerkelijk”, czyli „bezwyznaniowi”, zamieszkujący nawet tradycyjnie katolickie okolice, np. Limburgię.

Wywołany przez Alfrinka i Schillebeeckxa kryzys holenderskiego Kościoła katolickiego osiągnął swój punkt kulminacyjny podczas podróży apostolskiej Papieża Polaka Jana Pawła II w maju 1985 r. Gdy Ojciec Święty przejeżdżał papamobilem ulicami Utrechtu, uchodzącego za katolicką stolicę Holandii, powitała go tylko garstka wiernych. Znacznie więcej okrzyków wznosili wtedy błądzący ateiści, którzy oprotestowywali papieską wizytę. 

W 2030 r. liczba katolików w Holandii będzie już wynosiła zaledwie kilka procent

– przewiduje Ouweneel.

Jan Paweł II starał się powstrzymać falę sekularyzacji, np. poprzez wysyłanie z Rzymu do holenderskich klasztorów duchownych mających tchnąć w nie nowe życie – nadaremnie. Ówczesny trend raczej przybrał na sile, pozostawiając coraz więcej pustych i spustoszonych kościołów.

O ile wielu Holendrów straciło wiarę we własne tradycje i wartości, niszcząc jedną z chrześcijańskich ostoi Europy, o tyle są bezsilni wobec przybierającego na sile radykalizmu islamskiego. Wielu Arabów podważa choćby przyjętą przez gros holenderskiego społeczeństwa pozycję społeczną kobiety. Niektórzy zadają sobie więc pytanie, czy polityka migracyjna rządu Marka Ruttego odnosi rzeczywiste skutki. Albowiem wbrew jego deklaracjom wskaźniki bezrobocia, ubóstwa i przestępczości wśród młodzieży arabskiej rosną. Jednym z symptomów kryzysu było zabójstwo reżysera Theo van Gogha w 2004 r. Jego morderca przyznał później, że zabiłby nawet swojego ojca, gdyby „obraził Allaha”. Po tej straszliwej zbrodni na łamy konserwatywnych holenderskich mediów wylała się fala słusznej krytyki na rzekomych „specjalistów ds. migracji”. Co jednak znamienne, holenderscy biskupi wykazali w tej debacie daleko idącą wstrzemięźliwość.

Mimo usilnych starań niektórych katolickich środowisk sytuacja w Holandii ulega pogorszeniu. Krytykują ją nawet niektórzy protestanci w RFN. 

To, co dzieje się w Holandii, doprowadziło do banalizacji i rozcieńczenia Ewangelii

– pisze Alexander Garth na łamach „Vatican Magazin”. 

Zdaniem pastora z Wittenbergi, miasta ojca Reformacji Marcina Lutra, katoliccy buntownicy powinni stać się protestantami, gdyż dopiero wówczas znajdą wszystko, o co walczą – „kobiety-księży, ustrój synodalny, żonatych pastorów oraz feminizm”. 


 

POLECANE
Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów z ostatniej chwili
Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów

Po przeliczeniu 98,85 proc. głosów, George Simion wygrał I turę wyborów prezydenckich z 40,39 proc. wynikiem. Na drugim miejscu znalazł się Dan Nicusor z 20,86 proc. wynikiem. Druga tura wyborów prezydenckich w Rumunii odbędzie się 18 maja.

Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż z ostatniej chwili
Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż

Rafał Trzaskowski notuje najniższy wynik od początku kampanii wyborczej, a największy zysk odnotowuje Karol Nawrocki – wynika z najnowszej prognozy prezydenckiej Onetu.

Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy z ostatniej chwili
Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy

Po przeliczeniu połowy głosów I tury wyborów prezydenckich w Rumunii George Simion prowadzi z 42,13 proc. poparcia. Drugie miejsce przypada Crinowi Antonescu (22,42 proc.).

Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich

– Jestem tu, by Rumunia powróciła do porządku konstytucyjnego. Mam jeden cel: zwrócić narodowi rumuńskiemu to, co mu odebrano – oświadczył w niedzielę George Simion, kandydat na prezydenta Rumunii, który wygrał I turę.

Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji z ostatniej chwili
Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji

W niedzielę 4 maja po godzinie 17:30 przy ul. Starorudzkiej w Łodzi doszło do pożaru. Płoną dwa samochody ciężarowe z naczepami, wiata magazynowa oraz składowisko palet.

Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll

George Simion uzyskał 33,1 proc. wynik i wygrał I turę wyborów prezydenckich w Rumunii, które odbyły się w niedzielę. Na drugim miejscu z wynikiem 22,9 proc. znalazł się Crin Antonescu, liberał wspierany przez koalicję rządzącą – wynika z badania exit poll Curs.

Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic

Trzy osoby w szpitalu po wykolejeniu tramwaju na ul. Chorzowskiej w Katowicach. Ruch jest utrudniony, trwa akcja służb.

Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują z ostatniej chwili
Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują

Warszawa walczy z dzikami. Lasy Miejskie stosują metodę odławiania z uśmiercaniem, by ograniczyć zagrożenie dla mieszkańców.

Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty Wiadomości
Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty

28-latka, która w nocy z piątku na sobotę zaatakowała lekarzy na oddziale SOR gdyńskiego szpitala, usłyszała zarzuty. Prokuratura zastosowała wobec kobiety dozór policyjny i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych.

Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego Wiadomości
Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski znów trenuje z drużyną i jest gotowy do gry po kontuzji. Klub pokazał zdjęcie z treningu, na którym Polak ćwiczy razem z nowym trenerem - Hansim Flickiem.

REKLAMA

[Tylko u nas] Wojciech Osiński: Holandia. Od ostoi chrześcijaństwa, poprzez Nową Teologię, do kraju niewiernych

Niderlandy zmagają się od lat z ciężkim kryzysem wiary chrześcijańskiej. Problem zbiegł się w dramatyczny sposób z przybierającym na sile fundamentalizmem islamskim.
ruiny kościoła [Tylko u nas] Wojciech Osiński: Holandia. Od ostoi chrześcijaństwa, poprzez Nową Teologię, do kraju niewiernych
ruiny kościoła / Pixabay.com

Po drugiej wojnie światowej społeczeństwo holenderskie opierało się przez długi czas na trzech filarach – protestantyzmie, katolicyzmie i laicyzmie. Katolik rodził się w katolickim szpitalu, chodził do katolickiej szkoły, czytywał katolickie gazety (np. „De Volkskrant”), słuchał katolickiego radia (RKK) i wybierał katolickie partie. Po 1945 r. niektóre regiony Holandii, przykładowo obszar tzw. pasa biblijnego (Bijbelgordel), wciąż pozostają pod silnym wpływem kalwinizmu. 

A jednak w ostatnich dekadach Holandia i jej społeczeństwo są wyniszczane chronicznym kryzysem wiary chrześcijańskiej. 

Kiedyś katolickie parafie w Holandii cieszyły się największą liczbą wiernych w Europie, ok. 90 proc. Dzisiaj do kościoła chodzi tylko 10 proc. 

– tłumaczy jezuita Jan Stuyt z Nijmegen.

W 2013 r. rząd premiera Marka Ruttego postanowił znieść obowiązkowe lekcje religii w szkołach podstawowych, zasłaniając się argumentem „nieuchronnych cięć budżetowych”. Na początku Rutte obawiał się, że część jego wyborców ruszy na barykady, ale wkrótce zauważył, że brak religii w szkołach właściwie nikomu nie przeszkadza. 

Oszczędzać trzeba tam, gdzie najmniej boli 

– powiedział kiedyś szef holenderskiego rządu.

Dziennikarze katolickiego tygodnika „The Tablet” ustalili, że w Holandii przeciętnie co tydzień są zamykane dwa kościoły. Kraj plasuje się na pierwszym miejscu w Europie, jeśli chodzi o sekularyzację. 

Corocznie zamyka się u nas 100 kościołów, czyli w ostatnich 10 latach zlikwidowano ok. 1 tys. świątyń 

– martwi się kard. Willem Jacobus Eijk, arcybiskup Utrechtu i prymas Niderlandów.

W granicach Holandii znajduje się siedem tysięcy obiektów sakralnych, z których około czterech tysięcy podlega prawu o ochronie zabytków. Z pozostałymi trzema tysiącami nie zawsze wiadomo, co zrobić. Te budynki, które nie zostają zburzone, albo stoją puste, albo zmieniają przeznaczenie. Tylko w latach 1970–2008 zburzono ponad 200 katolickich kościołów, a ok. 150 zdesakralizowano, zmieniono w hale sportowe lub oddano do użytku muzułmanom. 

Protestanckie i katolickie parafie, które nie przeszły jeszcze desakralizacji, liczą maksymalnie po 100 osób. Im mniej wiernych, tym większe pustki w kościołach. W końcu znikną także te ostatnie 

– przewiduje Jan Stuyt.

Holandia jest usłana pustymi kościołami, przy czym Holendrzy nie zawsze wiedzą, co z nimi zrobić. Znaczna część wyposażenia, w tym relikwie, została przeniesiona do funkcjonujących jeszcze świątyń w kraju bądź wywieziona za granicę. Dziś holenderskie akcesoria religijne można odnaleźć w kościołach na całym świecie: w Dominikanie, w Kongu, w Indonezji, na Filipinach, a także w Polsce.

Historia holenderskiego chrześcijaństwa to pasmo rewolucji oraz sprzeczności. Pierwsze objawy kryzysu tamtejszego Kościoła katolickiego w XX w. można umiejscowić w czasach, gdy spora część wierzących znalazła się w kręgu silnego oddziaływania teologa Edwarda Schillebeeckxa. Podczas Soboru Watykańskiego II w połowie lat 60. ten belgijski dominikanin zwrócił na siebie uwagę jako rzecznik La Nouvelle Théologie [Nowa Teologia – przyp. red.], która zakwestionowała wiele założeń firmowanych przez Rzym. 

Schillebeeckx zaskarbił sobie wtedy sympatię licznych katolików. Dziś już mało kto w Holandii lub Belgii przypomina sobie to nazwisko, być może dlatego, że coraz mniej obywateli interesuje się religią, porzucając wraz z wiarą lekturę pism teologa z Antwerpii. A jego katoliccy krytycy nie kryją zadowolenia, bo w latach 60. słusznie ostrzegali, że odbiorcy tekstów Schillebeeckxa miast zreformować katolicyzm, pogrążą się w ateizmie.

Głosicielem nowej teologii na sesjach soborowych w Watykanie był wówczas także ówczesny arcybiskup Utrechtu kard. Bernard Jan Alfrink, obok Schillebeeckxa i Pieta Schoonenberga jeden z głównych autorów tzw. katechizmu holenderskiego, niestety nie do końca wolnego od marksistowskiej zarazy.

Holenderscy biskupi otworzyli się w nim na aborcję i zniesienie celibatu. Z rewolucyjnym zapałem godnym lepszej sprawy katechizm podał w wątpliwość wszystkie najistotniejsze zasady Kościoła katolickiego, choćby grzech pierworodny (zdaniem holenderskich biskupów nabyty dopiero poprzez życie w społeczności) czy niepokalane poczęcie Maryi. Członkowie Kongregacji Nauki Wiary nie kryli oburzenia. Ostrość konfliktu między jej prefektem Alfredo Ottavianim a holenderskimi duchownymi jeszcze dzisiaj bije ze stron ówczesnych gazet. Jednak nie wszyscy w Niderlandach stanęli murem za Alfrinkiem, co doprowadziło także do konfliktu w tamtejszym Kościele katolickim. Mimo to w 1970 r. holenderska Rada Pastoralna w większości poparła projekt zniesienia celibatu, co pogłębiło jej rozkład.

Według ustaleń amsterdamskiego dziennika „Trouw” obecnie co szósty protestancki ksiądz w Holandii jest ateistą albo agnostykiem. Głównym wyrazicielem linii tego „nowego świeckiego kleru” był zmarły w 2018 r. reformowany pastor Klaas Hendrikse, który w 2007 r. zyskał sławę stwierdzeniem, że „trudno wierzyć w Boga, który nie istnieje”. Odrzucając wiarę w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ściągnął na siebie także falę krytyki wielu protestantów.

Socjolog religii Hijme Stoffels z Wolnego Uniwersytetu w Amsterdamie tłumaczy, że chrześcijaństwo w holenderskim wydaniu to dzisiaj „przedziwny konglomerat różnych wyznań i religii, doprawiony sporą dawką agnostycyzmu i ezoteryki”. Niektórzy historycy dostrzegają przyczyny dzisiejszej dechrystianizacji w Holandii właśnie w owym konflikcie kalwinistów i katolików. W pierwszej połowie XVI w. cesarz Karol V z dynastii Habsburgów próbował zdusić protestantyzm w zarodku, m.in. poprzez palenie pism Lutra i powołanie Inkwizycji w 1522 r. Na północy Europy kalwinizm znajdował jednak coraz więcej wyznawców, podczas gdy np. Belgia pozostawała w znacznej mierze katolicka. 

Jako że Karol V był także królem Hiszpanii, Niderlandy znalazły się pod hiszpańskim berłem. W 1568 r. niderlandzcy kalwiniści powstali przeciwko hiszpańskiej hegemonii, żądając tych samych praw, które przyznano luteranom w innych krajach. Protestancko-katolicki konflikt zakończył się dopiero w połowie XVII w., a gdy Holandia została wkrótce niepodległym państwem, kalwiniści poczuli żądzę zemsty, prześladując odtąd katolików. 

Kryzys wiary chrześcijańskiej zbiegł się w dramatyczny sposób z przybierającymi na sile fundamentalizmem islamskim i falą migrantów. Holandia pozostaje jednym z największych krajów migracyjnych, w którym obok 17 mln Holendrów żyje niemal 1 mln muzułmanów. W samym Amsterdamie znajduje się jakieś 30 meczetów. 

Dechrystianizacja w Holandii dotknęła przede wszystkim Kościół katolicki, choć większość w kraju stanowili protestanci. Zresztą niepodległość Holandii wynikała w sporej mierze właśnie z przewagi wyznawców kalwinizmu. W 1830 r. było jeszcze ok. 35% katolików i 65% protestantów. Do 1958 r. liczba katolików wzrosła do 42%. Tyle że pełzającej dechrystianizacji ulegli najpierw liczni protestanci, którzy dziś często nie czują już przynależności do żadnej konfesji, dlatego statystyki podają obecnie większą liczbę katolików. Oficjalnie w Holandii mieszka ok. 25% katolików i tylko 15% protestantów. Co roku Kościół protestancki traci 60 tys. wiernych. Najliczniejszą grupę tworzą aktualnie „buitenkerkelijk”, czyli „bezwyznaniowi”, zamieszkujący nawet tradycyjnie katolickie okolice, np. Limburgię.

Wywołany przez Alfrinka i Schillebeeckxa kryzys holenderskiego Kościoła katolickiego osiągnął swój punkt kulminacyjny podczas podróży apostolskiej Papieża Polaka Jana Pawła II w maju 1985 r. Gdy Ojciec Święty przejeżdżał papamobilem ulicami Utrechtu, uchodzącego za katolicką stolicę Holandii, powitała go tylko garstka wiernych. Znacznie więcej okrzyków wznosili wtedy błądzący ateiści, którzy oprotestowywali papieską wizytę. 

W 2030 r. liczba katolików w Holandii będzie już wynosiła zaledwie kilka procent

– przewiduje Ouweneel.

Jan Paweł II starał się powstrzymać falę sekularyzacji, np. poprzez wysyłanie z Rzymu do holenderskich klasztorów duchownych mających tchnąć w nie nowe życie – nadaremnie. Ówczesny trend raczej przybrał na sile, pozostawiając coraz więcej pustych i spustoszonych kościołów.

O ile wielu Holendrów straciło wiarę we własne tradycje i wartości, niszcząc jedną z chrześcijańskich ostoi Europy, o tyle są bezsilni wobec przybierającego na sile radykalizmu islamskiego. Wielu Arabów podważa choćby przyjętą przez gros holenderskiego społeczeństwa pozycję społeczną kobiety. Niektórzy zadają sobie więc pytanie, czy polityka migracyjna rządu Marka Ruttego odnosi rzeczywiste skutki. Albowiem wbrew jego deklaracjom wskaźniki bezrobocia, ubóstwa i przestępczości wśród młodzieży arabskiej rosną. Jednym z symptomów kryzysu było zabójstwo reżysera Theo van Gogha w 2004 r. Jego morderca przyznał później, że zabiłby nawet swojego ojca, gdyby „obraził Allaha”. Po tej straszliwej zbrodni na łamy konserwatywnych holenderskich mediów wylała się fala słusznej krytyki na rzekomych „specjalistów ds. migracji”. Co jednak znamienne, holenderscy biskupi wykazali w tej debacie daleko idącą wstrzemięźliwość.

Mimo usilnych starań niektórych katolickich środowisk sytuacja w Holandii ulega pogorszeniu. Krytykują ją nawet niektórzy protestanci w RFN. 

To, co dzieje się w Holandii, doprowadziło do banalizacji i rozcieńczenia Ewangelii

– pisze Alexander Garth na łamach „Vatican Magazin”. 

Zdaniem pastora z Wittenbergi, miasta ojca Reformacji Marcina Lutra, katoliccy buntownicy powinni stać się protestantami, gdyż dopiero wówczas znajdą wszystko, o co walczą – „kobiety-księży, ustrój synodalny, żonatych pastorów oraz feminizm”. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe