[Tylko u nas] Agnieszka Żurek: Spokojny Marsz i "pogranicze w ogniu"
![Wojciech Olkuśnik [Tylko u nas] Agnieszka Żurek: Spokojny Marsz i](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16368181066fc2e706a569bb421d558af99af8a449b4cc71a0d2564f40b72a263ed543bb5e.jpg)
Dwa obrazki długiego weekendu: 150-tysięczny spokojny Marsz Niepodległości versus „pogranicze w ogniu” – cięcie ogrodzenia, zamachiwanie się z łopatami na polskich pograniczników, oślepianie ich laserami i stroboskopami. I dwie narracje medialne: spokojny marsz był zagrożeniem właśnie dlatego, że był… spokojny, natomiast czegokolwiek nie zrobiliby migranci na granicy, ich czyn będzie jeśli nie szlachetny, to przynajmniej w pełni usprawiedliwiony.
Przyznam, że trudno pisać cokolwiek na ten temat. Twierdzenie amerykańskiego polityka Hirama Johnsona o tym, że pierwszą ofiarą wojny jest prawda, należałoby uzupełnić o dwa dodatkowe pojęcia: …a także logika i zdrowy rozsądek.
Kiedy na białorusko – polskiej granicy pojawiła się rodzina ze słynnym tłuściutkim „kotkiem z Afganistanu”, sądziłam naiwnie, że być może zmanipulowana część opinii publicznej plotąca bzdury o konieczności „wpuszczenia tych ludzi i późniejszego ustalania, kim są”, oprzytomnieje w chwili, kiedy zobaczy wstrząsające filmy prezentujące szturm na polskie granice w wykonaniu wielkich grup agresywnych, silnych i młodych mężczyzn.
„Biedny…” – taki komentarz usłyszałam od jednej z „wykształconych osób z dużych ośrodków”, która obejrzała słynny filmik dokumentujący cięcie przez imigrantów drutów i zamachiwania się łopatą na polskiego pogranicznika. Prostodusznie potwierdziłam, sądząc, że chodzi o polskiego funkcjonariusza zagrożonego atakiem. I wtedy nastąpiło rozwinięcie myśli: „Podobno istnieje zapis w prawie mówiący o tym, że jeśli ktoś niszczy infrastrukturę kraju, w którym chciał się ubiegać o azyl, nie będzie mógł tego zrobić…”. Początkowo uznałam to za żart. Pomyliłam się. „Wykształcona osoba z wielkiego ośrodka” całkiem serio współczuła agresorowi z nożycami do cięcia metalu szturmującemu polską granicę. Game over.
Ci sami ludzie, którzy chcieliby wpuścić do Polski nieograniczoną liczbę agresywnych migrantów z krajów islamskich, wiodą jednocześnie prym w wychwalaniu "poważnych" państw strzegących swoich granic tak, jak choćby Izrael. I ochoczo domagają się surowych kar dla nieprzestrzegających prawa "polaczków-złodziei-samochodów", którzy dopuściliby się jakiegokolwiek przewinienia przebywając na Zachodzie.
To zaczadzenie wydaje się mieć charakter duchowy, nie rozumowy. Żadne logiczne argumenty nie przemawiają przecież na korzyść wspierania siłowych ataków na granicę własnego państwa. Tymczasem spora część mieszkańców naszego kraju (trudno tu użyć słowa: „rodaków”) jest gotowa wbrew wszelkiej logice wspierać agresywnych nielegalnych imigrantów, jednocześnie widząc zagrożenie w… spokojnym Marszu Niepodległości.
Lewackie media nie miały się w tym roku do czego przyczepić – na Marszu nie odnotowano praktycznie żadnych niepokojących incydentów. Znów można było naiwnie sądzić, że wreszcie dowiedliśmy wszystkim, że jesteśmy normalnymi ludźmi mającymi prawo świętować w spokoju rocznicę odzyskania niepodległości. Nic z tego. Znalazł się powód do stanowczego potępienia Marszu! „Krużganek oświaty” Roberta Bąkiewicza. Przejęzyczenie może zdarzyć się każdemu. Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci krzemieniem (uwaga dla TVN: żart!).
Skupienie się wielu mediów wyłącznie na tym „niebywałym skandalu” miałoby zabarwienie kabaretowe, gdyby nie było groźne. Oderwanie od rzeczywistości i niechęć do własnego kraju to ogromne zagrożenia w sytuacji wiszącego na włosku realnego konfliktu zbrojnego.
Agnieszka Żurek